[579.] Garnier Fructis Hydra Bomb - porównanie!

 



 

 

 

 

Świadomość konsumencka względem składów stale rośnie - do tego stopnia, że nawet giganty jak Garnier zauważyły, że warto zaspokoić wygórowane potrzeby Klientów a co za tym idzie: nie tylko zaczęły tworzyć oddzielne naturalne serie jak przykładowo Hairfood ale również poprawiać składy kosmetyków już istniejących.

Niemałym acz bardzo pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie to, że jedne z marketowych propozycji Garniera, czyli szampony Hydra Bomb posiadają naturalne składy! Wersje tychże szamponów są dwie (może trzy?): aloes + gliceryna oraz aloes + kwas hialuronowy, także w dzisiejszym artykule pochylę się nad nimi i porównamy je do siebie!


Zacznijmy od porównania składów:

Wersja aloes + gliceryna: 


Aqua/Water, Ammonium Lauryl Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Sodium Chloride, Camellia Sinensis Leaf Extract, Niacynamide, Saccharum Officinarum Extract/Sugar Cane Extract, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Glucose, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cereus Grandiflorus Flower Extract/Cactus Flower Extract, Sodium Hydroxide, Pyridoxine HCl, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Hydroxypropyltrimonium Lemon Protein, Citric Acid, Citrus Limon Peel Extract/Lemon Peel Extract, Lactic Acid, Pyrus Malus Fruit Extract/Apple Fruit Extract, Hexylene Glycol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Salicylic Acid, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Linalool, Geraniol, Citronellol, Parfum/Fragrance

(Na zielono zaznaczone substancje występujące w obu szamponach)

 

Wersja aloes + kwas hialuronowy:

 
Aqua/Water, Ammonium Lauryl Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Sodium Hyaluronate, Sodium Hydroxide, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Citric Acid, Hexylene Glycol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Salicylic Acid, Benzoic Acid, Parfum/Fragrance, Linalool, Limonene, Citronellol, Hexyl Cinnamal


Na zielono zaznaczone substancje występujące w obu szamponach - same substancje to jedno, istotne są również ich stężenia. Widać, że oba szampony różnią się od siebie - wersja glicerynowa jest bogatsza w składniki aktywne a i ich działanie faktycznie różni się pomiędzy sobą. Przygotowałam subiektywną tabelę z odczuciami względem nich, w których przyznawałam punkty od 1 do 5, gdzie:

1. Odczucie negatywne

2. Odczucie lekko negatywne

3. Odczucie standardowe

4. Odczucie lekko pozytywne

5. Odczucie pozytywne

Tabelka porównawcza a poniżej omówienie zawartych w niej aspektów:



Przedłużenie świeżości:

Wersja glicerynowa podbiła moje serce m. in. tym, że wyraźnie przedłużała świeżość fryzury - do tego stopnia, że pozostawały świeże nawet 4 dni od mycia przy jednoczesnym zachowaniu nawilżenia skóry głowy i braku swędzenia (ale o tym w dalszej części podsumowania). Wersja z kwasem hialuronowym wypadła standardowo - nie zaobserwowałam przedłużenia świeżości ani też przyspieszonego przetłuszczania.


Objętość:

Wersja glicerynowa zapewniała odbicie włosów od nasady, spektakularne jak na szampon ich uniesienie a także uzyskanie objętości na długości włosów. Moje cienkie włosy zyskiwały objętość, o której dotychczas mogłam tylko pomarzyć! Wersja z kwasem hialuronowym wypadła standardowo - ani nie dodała objętości ani też nie spowodowała przyklapu.


Wygląd skrętu: 

Wersja glicerynowa dawała radę zwłaszcza, jeśli była ograna odpowiednimi odżywkami, maskami i stylizatorami - skręt był całkiem ładnie zdefiniowany chociaż znam lepsze szampony typowo poprawiające skręt (np. Alterra do włosów kręconych czy Eeny Meeny). Skręt był ciut bardziej luźny niż w przypadku w/w szamponów - nie było to dla mnie wadą jednak może być to istotną wskazówką dla kręconowłosych. Wersja z kwasem hialuronowym wypada porównywalnie.


Blask:

Bez dwóch zdań w tej konkurencji prowadzi wersja z kwasem hialuronowym! Włosy po jej zastosowaniu mają piękny, zdrowy połysk. Efekt po wersji z gliceryną jest standardowy - nie widzę poprawy nabłyszczenia ale też włosy nie są matowe - pod tym kryterium wyglądają tak, jak zazwyczaj.


Miękkość: 

I tutaj również przoduje wersja z kwasem hialuronowym: włosy są przyjemnie miękkie - niczym aksamit! Wersja z gliceryną ani nie nadawała sztywności ani miękkości - dlatego otrzymała standardową ocenę.

 

 

Nawilżenie skóry głowy:

Chociaż oba szampony oparte są o mocną substancję myjącą (ALS) to odczucie komfortu na skórze głowy jest zgoła inne - wersja glicerynowa zdecydowanie poprawiła nawilżenie mojej skóry głowy, pomimo tak mocnego detergentu nie pojawiało się swędzenie a używałam ten szampon przez kilka miesięcy (opakowanie 400 ml mówi samo przez siebie!). Pokładałam podobne nadzieje z wersją z kwasem hialuronowym, niestety delikatne swędzenie pojawiło się już po kilku zastosowaniach (przy mojej suchej skórze głowy to standardowe odczucie). Sądzę, że wpływ na tę sytuację mogło mieć kilka kwestii:

- być może istnieje różnica w stężeniach zastosowanej ilości detergentów (ALS i CB),

- wersja glicerynowa ma zdecydowanie więcej substancji pielęgnujących,

- w wersji glicerynowej obecna jest pochodna witaminy B6 (Pyridoxine HCl), która reguluje pracę gruczołów łojowych, niweluje łupież i działa p/świadowo na zasadzie mocnego nawilżenia i ochrony skóry,

- wersja glicerynowa znacznie lepiej się pieni: do jednokrotnego mycia głowy wystarczała mi ilość wielkości ziarna grochu, wersji z kwasem hialuronowym musiałam używać znacznie więcej - co przekłada się na ilość detergentu w kontakcie ze skórą głowy

 

Porównanie siły substancji powierzchniowo-czynnych w kosmetykach

Lista szamponów bez Cocamidopropyl Betaine

 

Nawilżenie włosów:

W przypadku wersji glicerynowej oceniam na 4, ponieważ włosy zdecydowanie są w lepszej kondycji jednak łatwiej o przehumektantowanie i lekki puch. Da się to jednak ograć przy odrobinie czułości - i doborze odpowiednich odżywek/masek wg PEH. Wersja z kwasem hialuronowym daje spektakularny efekt nawilżenia i nabłyszczenia włosów z jednoczesną gładkością oraz blaskiem.


Wydajność:

Jak wspomniałam wyżej - wersja glicerynowa jest niesamowicie wydajna i odrobina wystarcza do spienienia. Przez to jedno opakowanie 400 ml wystarcza na baaardzo długo i zdecydowanie jest to ekonomiczne rozwiązanie. Wersja z kwasem hialuronowym jest całkowicie odmienna - nie pieni się z taką łatwością żebym mogła niewielką ilość użyć do umycia całej skóry głowy dlatego opakowanie 400 ml zużyłam w standardowym tempie.

 

Zapach:

Preferencje zapachowe są bardzo indywidualne - oba zapachy zaliczyłabym do komercyjnych, uznawanych ogólnie za ładne i kojarzących się z "szamponem mającym dać uczucie świeżości". Aromat wersji aloesowej bardzo kojarzy mi się z zapachem "kosmetyków aloesowych" - występuje w popularnych kosmetykach o tym zapachu, np. z siostrzanej serii "Hairfood" Garniera (natomiast z wonią naturalnego aloesu ma niewiele wspólnego). Wersja z kwasem hialuronowym przypomina mi... zielone jabłuszko!

 


Podsumowując:

Oba szampony są warte uwagi i znajdą zastosowanie w przypadku odmiennych typów włosów: wersję z kwasem hialuronowym polecałabym dla włosów matowych, wymagających nabłyszczenia, dla osób niekoniecznie zaznajomionych z równowagą PEH ale przy skórach głowy normalnych, bez tendencji do swędzenia czy wysuszania. Wersję glicerynową bardziej poleciłabym osobom, które chcą dodać włosom objętości czy przedłużyć ich świeżość ALE! - tylko u tych osób, które znają potrzeby swojej skóry głowy i są pewne tego, że ich skóra nie zareaguje wzmożeniem świądu czy łojotokiem (jednak ALS to mocny detergent i warto mieć to na uwadze). Wersja ta również może spisać się w przypadku łupieżu czy suchej skóry głowy jednak w dużej mierze niesie też za sobą ryzyko nasilenia tych problemów, jeśli będzie nieprawidłowo dobrana do potrzeb skóry głowy (większość skalpów suchych i z łupieżem jednak preferuje szampony oparte o bardzo delikatne substancje myjące). Obie wersje są łatwo osiągalne i przystępne cenowo - jednak wersja glicerynowa pieni się jak szalona i wystarczy niewielka ilość (dosłownie wielkości ziarna grochu) by dokładnie umyć skórę głowy oraz włosy, jest zdecydowanie bardziej wydajna i ekonomiczna.

Łyżką dziegciu wśród całej słodyczy jest obecność mocnego detergentu (ALS) - nie każda skóra głowy dobrze reaguje na tak silne oczyszczanie. Z drugiej jednak strony zdecydowana większość Was, moich Czytelniczek jest świadomych potrzeb swojej skóry i mam poczucie, że zachęcanie do próbowania delikatnych szamponów jest podejściem przebrzmiałym: większość Was testowała już przeróżne formulacje i detergenty więc jestem przekonana, że potraficie dobrać szampon do potrzeb swojej skóry głowy. Rynek aktualnie jest również bogaty w różne formulacje szamponów i ich siły, to już nie są te czasy, że szampon bez SLS trzeba było specjalnie zamawiać przez internet lub udać się do jedynego w mieście sklepu, który taki kosmetyk posiadał w ofercie! Alternatywne zastosowanie ALS zamiast SLS/SLES jest ciekawą opcją, która może pozytywnie zaskoczyć osoby nieprzekonane do świadomej pielegnacji - warto polecić taki szampon Chłopakowi/Rodzicowi/Komukolwiek, komu chcecie udowodnić, że kosmetyk naturalny jest wydajny, dobrze pieniący i myjący, łatwo osiągalny i nieobciążający dla portfela!

Ciekawostka:

Na internecie znalazłam jeszcze jeden rodzaj "Hydra Bomb":


Jednak produkt aktualnie jest już niedostępny (chyba, nie mogę znaleźć go ani na stronie producenta ani stacjonarnie) - po zapoznaniu się z opisem sądzę, że przeszedł zmianę grafiki, bo prawdopodobnie jest to dokładnie ten sam szampon jak opisywany przeze mnie aloes+gliceryna (skład również jest ten sam)

_____

Jestem ciekawa, czy znacie szampony Fructis Hydra Bomb? Może miałyście okazję już je przetestować? Jestem ciekawa Waszych opinii i doświadczeń a ja tymczasem żegnam się już z Wami i do zobaczenia w kolejnym wpisie! 

Znajdziesz mnie również na YouTube, Instagramie, TikToku oraz Spotify <3 

Pozdrawiam,



 

1 komentarz:

  1. Dzień Dobry!
    Pani Agnieszko bardzo dziękuję za ten artykuł. Znam te szampony glicerin plus aloe byłam od niego uzależniona, używałam go 5 lat włosy moje go lubiły. Niestety aloe plus kwas hialurynowy mi nie służył i mojej córce zaczęły mi wypadać i jej włosy po nim, skóra mocno swędziała. Obecnie poszukuję tego pierwszego i chyba wycofali z produkcji bo nie mogę go kupić szkoda. Mają wariant jeszcze aloesowy ale nie próbowałam bo pytam po hurtowniach o ten pierwszy.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2018 kosmetologia-naturalnie.pl