[544.] Ile silikonu z szamponu zatruwa ocean? Dywagacje podczas Projektu Denko!
Kolejne letnie tygodnie mijają jak z przysłowiowego bicza strzelił a ja wciąż mam zaległości z "Projektem Denko" - nieładnie! Jednak już przychodzę do Was z edycją czerwcową, żebyśmy nie zostawały zanadto w tyle. Jak zresztą mówi znane Polskie przysłowie: "Lepiej późno niż wcale! - i ja również tak uważam! Przejdźmy więc do omówienia kosmetyków i krótkich recenzji.
Pielęgnacja twarzy
Profilaktyczna pasta do zębów Elmex
W naturalnej pielęgnacji jest bardzo mocny trend stosowania past bez fluoru - osobiście nie jestem zwolenniczką rezygnacji z tego mikroelementu. Zęby to dla mnie bardzo istotna część ciała, której poświęcam wiele uwagi - doceniam fluor za jego właściwości wzmacniające szkliwo i ochronne. Zdarza mi się kupować pasty bez fluoru (najczęściej moja ulubiona czarna EcoDenta), jednak zdecydowanie częściej sięgam po pastę Elmex. Wybieram tę markę i rodzaj, ponieważ jako jedyny nie zawiera SLS, SLES, PEGów czy innych substancji, które nie powinny znajdować się w kosmetyku naturalnym. Ilość fluoru pochodząca z past do zębów nie jest szkodliwa dla organizmu - nawet niektóre firmy naturalne przełamują się i tworzą naturalne pasty wzbogacone o fluor. Właśnie EcoDenta wypuściła taką serię i mocno zastanawiam się nad przetestowaniem wersji wybielającej.
Cena: ok. 13 zł / 100 ml
Filtr mineralny SPF 50+ Bioderma
W tym roku postanowiłam nie trzymać się kurczowo swojego ulubionego kremu z filtrem (Kafe Krasoty) i wypróbować jakieś alternatywy. Na pierwszy ogień poszedł filtr mineralny Bioderma i był to pierwszy filtr mineralny, jaki stosowałam. W porównaniu do Kafe Krasoty miał bardziej "trudną" w aplikacji konsystencję: tłustą i rzadką, na której podkład niemiłosiernie się błyszczał. Jednak nie istnieje "idealny" krem z filtrem, więc byłam przygotowana, że ten kosmetyk może być problematyczny. Gdy nauczyłam się z nim współpracować byłam z niego bardzo zadowolona - mocno chronił skórę przed promieniowaniem i zapobiegał rumienieniu się skóry.
Filtr ten dał mi "w kość" podczas stosowania na ciele - tworzył na skórze niemal sino-fioletowy film, przez co skóra miała niezdrowy koloryt (dokładne rozcieranie filtra skutecznie niwelowało ten efekt) a także nabawiłam się odparzeń i podrażnień po całodniowej wędrówce w upale po aplikacji tego filtra w wewnętrznej cześci ud. Mimo wszystkich tych niedogodności - wybaczam mu, ponieważ fotoprotekcja jest dla mnie znacznie ważniejsza. Czy do niego powrócę? Cóż, zastanowię się, ponieważ znam inne naturalne kosmetyki z filtrem SPF 50, ale też nie mogłabym Wam go odradzić - po prostu powinnyście same sprawdzić, jak na Waszych skórach spisuje się ta konsystencja. Pomimo tłustej konsystencji spotkałam się z wieloma opiniami, że ten spray nie działa komedogennie, co jest niebywałą zaletą dla osób o problematycznych cerach.
Cena: ok. 36 zł / 100 g
Regenerująca pomadka ochronna Vianek
Niesamowicie entuzjastycznie podeszłam do tematu wypuszczenia na rynek pomadek ochronnych przez Vianek - znając jakość pomadek Sylveco wiedziałam, że będą to dobre produkty a do tego Vianek jest gwarancją ciekawych aromatów, które uprzyjemniają stosowanie ich kosmetyków. Nie myliłam się - każda pomadka z tej serii ma bardzo apetyczny, owocowy smak a w dodatku wykazuje fantastyczne działanie pielęgnujące.
Najbardziej do gustu przypadł mi zapach pomadki kojącej i odżywczej ale wersja regenerująca znajduje się na podium tuż za nimi. Wzorowo spełnia obietnice Producenta mocno nawilżając usta, zapobiegając ich pękaniu i powstawaniu suchych skórek. Po prostu wersja kojąca i odżywcza bardziej przypadły mi do gustu pod względem walorów smakowych chociaż wersję regenerującą (wyczuwam odrobinę smaku truskawek) nie mogę nazwać "nieprzyjemną". Ale o gustach się nie dyskutuje, polecam przekonać się samemu, który smak to Wam najbardziej odpowiada!
Cena: ok. 10 zł / 4.6 g
Hydrolat rozmarynowy EcoSPA.pl
Nie wyobrażam sobie swojej pielęgnacji bez hydrolatów! Moja cera źle znosi pozostawianie na niej nawet niewielkiej ilości substancji myjących, które znajdują się w wielu gotowych tonikach, dlatego staram się szukać toników ich pozbawionych, lub też właśnie sięgam po hydrolaty, które również mogą służyć przywróceniu odpowiedniego poziomu pH naszej skóry.
Hydrolat rozmarynowy został zakupiony przeze mnie w celu wykonania na jego bazie serum do rzęs, jednak pozostałą część hydrolatu postanowiłam zużyć do twarzy. Hydrolat rozmarynowy wykazuje silne właściwości regenerujące skórę, ale także jest polecany w terapii cer mieszanych, tłustych i trądzikowych. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona jego działaniem, ponieważ wspomagał gojenie niedoskonałości i normalizował pracę gruczołów łojowych ale jednocześnie nie ściągał ani nie przesuszał skóry. Za to posiadał bardzo przyjemny, rozmarynowy zapach, który uprzyjemniał jego stosowanie!
Hydrolat z rozmarynu polecany jest także do problematycznej skóry głowy - suchej, swędzącej, z łupieżem oraz o osłabionych mieszkach włosowych. Niestety nie miałam na tyle odpowiedniej ilości hydrolatu, by przetestować go zarówno na twarz jak i skórę głowy jednak po reakcji mojej cery sądzę, że mógłby również skutecznie wpłynąć na mój skalp. Nie pozostaje nic innego jak wypróbować w przyszłości!
Cena: ok. 13 zł / 100 ml
Enzymatyczny peeling do twarzy Sylveco
Do złuszczania naskórka stosuję przeróżne peelingi - zarówno te mechaniczne jak i chemiczne, jednak do peelingu enzymatycznego Sylveco zapałałam wyjątkową miłością! Pomimo moich skoków w bok, wciąż wiernie powracam do niego. Pomimo, iż wykonanie peelingu enzymatycznego trwa dłużej niż mechanicznego, to niesamowicie podoba mi się efekt finalny, jaki uzyskuję. Przede wszystkim tuż po wykonaniu peelingu skóra nie jest zaczerwieniona, nie ma też ani śladu ewentualnego podrażnienia cery.
Warto mieć na uwadze, że tuż po wykonaniu peelingu enzymatycznego nie widzimy pełni efektów jak jest to w przypadku peelingu mechanicznego - efekt złuszczania następuje jeszcze kilka dni po jego wykonaniu. Dlatego należy stosować ten peeling dłuższy czas, by móc wiarygodnie ocenić jego działanie.
Podoba mi się uczucie gładkiej i miękkiej skóry po systematycznym stosowaniu. Jednocześnie pory są mniej widoczne, nie pojawiają się także suche skórki. W przypadku pojedynczych wyprysków - szybciej się goją. Jednak by móc cieszyć się pełnią efektów stosowania tego peelingu, należy dopasować go odpowiednio do swojego typu cery a także stosować w pewien charakterystyczny sposób o czym możecie przeczytać poniżej:
Cena: ok. 28 zł / 75 ml
Maseczka "Love the Chocolate" Be.Loved
Ta maseczka okazała się dla mnie niemałym i bardzo pozytywnym zaskoczeniem! Analizując jej skład spodziewałam się, że będzie mocno nawilżać oraz uelastyczniać skórę, jednak efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania! To, co zauważyłam już po kilku użyciach to skuteczne działanie ujędrniające skórę, za który odpowiada spora dawka kakao (źródło magnezu!). Cóż, często prostota jest drogą do sukcesu a pisząc o "prostocie" mam na myśli całkowicie emolientowy skład złożony z olejów i maseł. Moja cera uwielbia takie treściwe konsystencje, dlatego jeśli i Wy lubicie pielęgnację olejami lub masłami, polecam zainteresować się bliżej tą maseczką!
Cena: ok. 105 zł / 30 ml
Pielęgnacja włosów
Szampony White Agafia - wersja brzozowa i rokitnikowa
Odkąd stan moich włosów się poprawił i przestały mieć tendencję do puszenia (o czym pisałam Wam w MWH), jednocześnie stają się coraz bardziej przyklapnięte u nasady. Dlatego postanowiłam wypróbować metodę sporadycznego oczyszczania włosów mocniejszym szamponem i w tym celu zaopatrzyłam się w szampony White Agafia oparte o "naturalny SLS" - Sodium Coco-Sulfate. Metoda ta umożliwia mi zachowanie odbicia fryzury od nasady przez dłuższy czas, dlatego na chwilę obecną przy niej pozostanę.
Oba szampony, chociaż pochodzą z tej samej linii i niewiele różnią się składem INCI, to wykazują całkowicie odmienne działanie - wersja rokitnikowa pięknie wygładza i nabłyszcza włosy, natomiast wersja brzozowa mocno je puszy i sprawia, że nie wyglądają estetycznie. Dlaczego różnica jest aż tak znaczna? Możliwe, że poza drobną różnicą w substancjach aktywnych, oba szampony różnią się stężeniami substancji wpływających wygładzająco na włos (guma). Nie pozostaje nic innego jak próbować, jak te szampony spiszą się u Was, w końcu różne włosy preferują całkowicie odmienne składniki aktywne!
Pełna recenzja
Link do sklepu:
Wersja rokitnikowa
Wersja brzozowa
Cena: ok. 12 zł / 280 ml
Pełna recenzja
Link do sklepu:
Wersja rokitnikowa
Wersja brzozowa
Cena: ok. 12 zł / 280 ml
Szampon regenerujący do włosów blond Vianek
Bardzo podobał mi się efekt rozjaśnienia i wzmocnienia koloru włosów po tym szamponie - kolor stał się żywszy, znacznie bardziej płomienny! Niestety, nie utrzymuje się na stałe - zawarte ekstrakty nie rozjaśniają włosów na stałe, ale sprawiają, że mają bardziej złocisty blask - znika on po zaprzestaniu stosowania tego szamponu. Produkt ten miał jeszcze jedną wadę - przez zawarte w nim proteiny lubił puszyć włosy. Jednak udało mi się je zwalczyć poprzez stosowanie sporadyczne szamponu rokitnikowego White Agafia a także nakładanie maski Hairfood Papaya Garnier Fructis po każdym umyciu. Z pewnością jeszcze kiedyś wrócę do tego szamponu - gdy już nauczyłam się z nim "współpracować" byłam z niego bardzo zadowolona! Oczywiście to, za co kocham szampony Vianek to bardzo delikatne substancje myjące, które nie podrażniają skóry głowy!
Odżywka do włosów Biolaven
Tę odżywkę trudno było zdetronizować! Odkąd tylko pojawiła się w ofercie, pokochałam ją całym sercem - ładnie wygładzała moje włosy, dociążała ale jednocześnie nie powodowała szybszego przetłuszczenia. Z całej oferty Sylveco wyróżnia się konsystencją - znacznie łatwiej rozprowadza się na włosach niż pozostałe odżywki i maski firmy Sylveco. Na chwilę obecną odstawiłam ją na rzecz testowania masek Fructis, ale coś czuję, że Biolaven jeszcze zagości w mojej pielęgnacji. Prawdopodobnie będę przeplatała Fructis z Biolaven - zresztą o swoich poczynaniach będę Was informować na bieżąco w aktualizacjach pielęgnacji włosów!
Pełna recenzja
Link do sklepu
Cena: ok. 21 zł / 300 ml
Pełna recenzja
Link do sklepu
Cena: ok. 21 zł / 300 ml
Hairfood Papaya Garnier Fructis
Wersja z papają była moją pierwszą maską z serii Hairfood Fructis i jak dotychczas - najlepiej spisuje się na moich włosach. Zużyłam aż dwa opakowania - w wersji ukraińskiej oraz polskiej, obie wersje były identyczne i spisywały się równie fantastycznie! Maska Fructis Papaya ładnie wygładza włosy ale jednocześnie nie obciąża ich przy tym nadmiernie - nie przyczynia się do utraty objętości włosów ani ich szybszego przetłuszczania. Po systematycznym stosowaniu włosy stają się gładkie, sypkie, miękkie i pięknie lśniące! Do tej wersji z pewnością będę powracać!
Porównanie wersji ukraińskiej i polskiej
Pełna recenzja
Porównanie wersji ukraińskiej i polskiej
Pełna recenzja
Link do sklepu
Cena: ok. 25 zł / 390 ml
Intensywie wzmacniająca maska do włosów Vianek
Ta maska to bardzo dobry wybór dla tych z Was, które powinny rozpocząć pielęgnację PEH włosów, jednak nie chcą inwestować w kilka preparatów (osobno humektantów, osobno protein), ponieważ zawierają związki z obu grup a ponadto wygładzające emolienty - olej ze słodkich migdałów oraz analogi silikonów - Isoamyl Laurate i Isoamyl Cocoate. Po zastosowaniu tej maski moje włosy lekko się puszą, jednak efekt ten szybko znika po kolejnym myciu włosów (ponieważ maskę stosowałam sporadycznie przed myciem). Poza tą drobną niedogodnością tuż po umyciu włosów, systematyczne stosowanie maski sprawia, że stają się one bardziej gładkie, sypkie, miękkie ale także lepiej nawilżone. Dodatek protein wzmacnia włosy i zapobiega ich łamliwości.
Tą maską Sylveco po raz kolejny pokazało, że silikony wcale nie są niezbędne w pielęgnacji - można zastosować substancje dające identyczne efekty na włosach ale jednocześnie będące bezpiecznymi dla środowiska. Przewrażliwienie? Ile tego silikonu dostaje się do ogromnych oceanów? Tyle, że już oficjalnie potwierdzono zakazu wprowadzania do obrotu w produktach kosmetycznych spłukiwanych wodą niektórych silikonów (Cyclotetrasiloxane i Cyclopentasiloxane) w stężeniu równym lub większym niż 0,1 % masy którejkolwiek z tych substancji! Decyzja zapadła w styczniu tego roku a obowiązywać będzie od lutego 2020r. (dla ciekawskich przytaczam rozporządzenie) a trwają debaty na temat dalszych losów Cyclohexasiloxane - który może zastępować w/w silikony a jest tak samo szkodliwy.
Link do sklepu
Cena: ok. 23 zł / 150 ml
Rewitalizujący balsam do ciała Naturativ
Lekki balsam o bardzo dobrze wchłanialnej konsystencji - pozostawia skórę przyjemnie gładką i mocno nawilżoną! Balsam ten był bardzo pomocny gdy po urlopie w Macedonii i stosowaniu mineralnego filtru nabawiłam się wysuszenia skóry - balsam wspaniale koił i łagodził skórę, zmiękczał naskórek i wspomagał jego regenerację, dzięki czemu skóra szybko wróciła do prawidłowej kondycji. Balsam bardzo przypadł mi do gustu i miałam zamiar kupić kolejny, ale... Naturativ mnie uprzedziło i przesłało swój balsam chłodząco-rozświetlający! Napiszę Wam o nim coś więcej, ponieważ niesamowicie przypadł mi do gustu - ale to już nie dzisiaj!
Cena: ok. 60 zł / 200 ml
Żele pod prysznic Vianek: wersja nawilżająca oraz energetyzująco - orzeźwiająca
Wybierając żele pod prysznic oparte o bardzo delikatne substancje myjące, zazwyczaj sięgam po Vianek - jest łatwo osiągalny, w przystępnej cenie (jak na żel o naturalnym składzie) a także posiada szeroki wybór wersji zapachowych. W czerwcu zdenkowałam dwie wersje, do których systematycznie wracam: nawilżająca pozostawia niesamowicie gładką i miękką skórę, natomiast wersja orzeźwiająco - energetyzująca urzeka mnie zapachem - świeżym, lecz nie cytrusowym ani z nutą mięty - to aromat jabłka, chociaż pozbawiony wyraźnej nuty słodyczy! Oba żele mają na tyle neutralne zapachy, że również przypadają do gustu mężczyznom.
Link do sklepu:
Cena: ok. 17 zł / 300 ml
Antyperspiranty: Nivea i Fa
I tutaj przechodzimy do jednego z moich kosmetycznych "grzechów głównych" - antyperspiranty... Niestety, pomimo zachowywania higieny oraz zdrowej diety, szybko się pocę. Nie chcąc uprzykrzać życia moim współpracownikom potrzebuję sięgać po antyperspirant - dezodoranty w moim przypadku nie są skuteczne, nie maskują przykrego zapachu. Z drugiej jednak strony, rakotwórcze działanie glinu o którym dużo można przeczytać na internecie, nigdy nie zostało potwierdzone. Niestety, aktualnie dostępne antyperspiranty nie grzeszą składem - nie znalazłam jeszcze takiego, który zawierałby hydroksychlorek glinu a jednocześnie był pozbawiony innych substancji, które nie powinny być obecne w kosmetykach naturalnych. Nie mając więc zbyt wielkiego wyboru, zazwyczaj sięgam po klasyczną wersję Nivea lub Dove (bardzo lubię takie delikatne, pudrowe zapachy) ale w okresie wakacyjnym zakochałam się w zapachu Fa (arbuzowy!).
Czy należy obawiać się soli glinu (aluminium) w antyperspirantach?
Linki do sklepu:
Nivea (ok. 9 zł / 50 ml)
Fa (ok. 6 zł / 150 ml)
Linki do sklepu:
Nivea (ok. 9 zł / 50 ml)
Fa (ok. 6 zł / 150 ml)
Pianka do mycia rąk dla dzieci Cien Lidl
Ta pianka chwilowo zdetronizowała żele pod prysznic Vianek - głównie ze względu na moje zamiłowanie do pianek, chociaż niewątpliwym plusem jest także jej przystępna cena. Produkt można stosować do mycia rąk, ja zużyłam ją do kąpieli całego ciała, sporadycznie również twarzy. Jest to bardzo dobry kosmetyk myjący oparty o delikatne substancje myjące, dzięki czemu nie narusza bariery hydrolipidowej skóry co przyczynia się do poprawy jej nawilżenia. Szczelna bariera hydrolipidowa to także gwarancja lepszego działania balsamów, maseł i olejów, które następnie aplikujemy na skórę!
Dostępność: na wyłączność sklepów Lidl
Cena: 6 zł / 300 ml
Cedrowe mydło Babuszki Agafii
Uniwersalny kosmetyk, z którego pomocą możemy umyć zarówno ciało, twarz i włosy. Mydło to jest "mydłem" jedynie z nazwy - produkt ten pod względem chemicznym jest po prostu gęstym żelem, niemal o konsystencji galaretki. Skutecznie oczyszcza, nie powoduje wysuszenia włosów ani skóry, w dodatku ma bardzo przyjemny, ziołowy zapach. Z całą pewnością przypadnie do gustu fankom minimalizmu a także mężczyznom!
Cena: ok. 16 zł / 300 ml
Olejek do skórek "Ciasto z Papają" Nacomi
Wstyd przyznać, ale jakoś nie po drodze mi z kosmetykami Nacomi, głównie przez to, że zraziłam się do nich na początku mojej przygody z naturalną pielęgnacją - zakupiony olej makadamia okazał się być rafinowany a masło do ciała było po prostu tłuste. Z aktualną wiedzą nie popełniłabym tych błędów zakupowych - poza tym przez te kilka lat Nacomi bardzo się rozwinęło a preferencje mojej skóry są całkiem inne (aktualnie bardzo lubię sięgać po całkowicie emolientowe produkty jak masła do ciała, zwłaszcza zimą!). Dlatego postanowiłam zrobić kolejne podejście do tej marki i swoją drugą szansę rozpoczęłam od wypróbowania olejku do skórek.
Olejek stosowałam sumiennie ok. 2 miesiące co wieczór. zauważyłam, że najlepiej spisuje się on w połączeniu z kremem do rąk (najpierw wcierałam odrobinę kremu do rąk w skórki a następnie powtarzałam czynność z olejkiem) - zapewne moja skóra wymagała dostarczenia dodatkowej dawki humektantów, które posiada krem. W takiej konfiguracji systematycznie stosowany sprawił, że pozbyłam się suchych skórek i "zadziorków". Produkt ma bardzo przyjemny zapach, który umila jego stosowanie.
Link do sklepu
Cena: ok. 9 zł / 15 ml
Cena: ok. 9 zł / 15 ml
Kojący żel do higieny intymnej Vianek
Jest to mój ulubiony preparat do higieny okolic intymnych, który stosuję niezmiennie odkąd pojawił się na rynku (a więc będzie to już ok. 3 lat!) i nie myślę o zmianie, chociaż zdarzało mi się próbować inne żele oparte o delikatne substancje myjące (Sylveco, wybrane produkty AA) jednak finalnie zawsze kojący Vianek okazywał się najlepszą opcją. Jest wyjątkowo delikatny a jednocześnie pozostawia długotrwałe uczucie świeżości. Skutecznie łagodzi podrażnienia, wspomaga regenerację tej wyjątkowo wrażliwej okolicy. Być może odważę się kiedyś na zmianę i wypróbowanie innego produktu jednak na chwilę obecną pozostanę przy Vianku. A jeśli któraś z Was zastanawia się nad tym, czy osobny produkt do higieny intymnej jest potrzebny, zapraszam do lektury:
Gliceryna farmaceutyczna
Najłatwiej dostępny - a przy okazji najtańszy - humektant. O ile w przypadku pielęgnacji twarzy ma swoich zwolenników jak i przeciwników, o tyle w pielęgnacji włosów warto ją wypróbować jako podkład nawilżający pod olej. Podczas gdy ją stosowałam, dostawałam wiele komplementów za połysk włosów chociaż muszę przyznać, że jednocześnie bywało, że miały one odrobinę tendencję do tracenia objętości. Dlatego sądzę, że gliceryna może spisać się na włosach osób borykających się z problemem puszenia, elektryzowania czy suchości fryzury. Glicerynę można także stosować jako półprodukt dodany do maski lub szamponu, by dodać im właściwości nawilżających.
Chociaż gliceryna wydaje się być trudno zmywalną substancją (jest gęsta i zawsze pozostawia na skórze film) to jest łatwo rozpuszczalna w wodzie: ręce śliskie od gliceryny wystarczy wypłukać w samej bieżącej wodzie, by całkowicie ją usunąć. Dlatego sądzę, że teoria o jej uporczywej komedogenności jest bardzo rozdmuchana. Oczywiście nie wykluczam osobniczych wrażliwości na tę substancję, jednak często przyczyna powstawania niedoskonałości wynika z innych przyczyn, niż stosowanie gliceryny. Jest to substancja obecna w większości kosmetyków - nie tylko ze względu na wyjątkową skuteczność działania i łatwość pozyskiwania ale także dlatego, że wspomaga ekstrakcję substancji czynnych z ziół (bywa więc składową ekstraktów roślinnych). Nierzadko zdarza się, że osoby początkujące w pielęgnacji szukając winowajcy pogorszenia stanu skóry szukają w składach INCI wspólnej substancji rzekomo odpowiedzialnej za powstanie niedoskonałości na ich skórze - no i zazwyczaj jedyną wspólną substancją dla tych kosmetyków jest gliceryna, którą następnie z góry przekreślają poszukując kolejnych preparatów.
Sporadycznie spotykam nawet tak zdesperowane osoby, które twierdzą, że zapycha je nawet żel do mycia twarzy (ponieważ zawiera glicerynę) - spokojnie, jeśli stosujemy kosmetyk myjący, który bez trudu zmywa się wodą (jak żel, pianka, micel) to ryzyko zapchania jest równe zeru (chyba, że nie spłukujemy produktu dokładnie!). Dlatego do gliceryny nie podchodzę jak "pies do jeża" - niejednokrotnie ratowała moją skórę podczas kataru, by zapobiec podrażnieniu skrzydełek nosa na wskutek ich pocierania. W tym celu na noc (a czasem i na dzień) aplikuję na podrażnione okolicę warstwę gliceryny a na nią olej lub masło roślinne. Metoda ta świetnie uelastycznia i zmiękcza skórę, chociaż ciężko nazwać ją komfortową. Sądzę, że powinnam wypróbować glicerynę jako podkład nawilżający pod masło w pielęgnacji dłoni i stóp - nadchodząca jesień będzie ku temu idealną okazją!
Cena: ok. 6 zł / 100 g
Oleje roślinne - różne, EcoSPA.pl
Jak wspomniałam Wam w aktualnej pielęgnacji cery aktualnie wykorzystuję mieszankę olejów zamiast pojedynczego rodzaju, ponieważ miałam kilka różnych olejów, którym zbliżał się koniec daty ważności. Tym sposobem do mieszanki trafiły oleje z powyższego zdjęcia (za wyjątkiem marula): czarnuszka, konopny, pestki śliwki, arbuza, orzecha laskowego. Do mieszanki dodałam jeszcze odrobinę innych olejów (kosmetycznych jak i spożywczych): z pestek winogron, słonecznikowy, rzepakowy, makadamia, oliwa.
Natomiast olej marula zamówiłam w celu zastosowania go jako substancji aktywnej w serum do rzęs a resztkę spożytkowałam na włosy. Wprawdzie ilość, którą posiadałam wystarczyła tylko na kilka użyć jednak zaobserwowałam wygładzenie i nabłyszczenie włosów, zdecydowanie ładniej się prezentowały. Sądzę, że nie pobiją mojego ulubionego oleju kokosowego, ale możliwe, że kiedyś jeszcze wypróbuję olej marula by móc powiedzieć o nim coś więcej.
Jeszcze kilka lat temu niesamowicie modne były zabiegi typu Olaplex - zarówno te oryginalne jak i ich tańsze zamienniki. Sama opanowana modą na Olaplex poddałam się kuracji u fryzjera a następnie wykorzystałam drogeryjny zestaw Ultraplex firmy Joanna. Jednak intrygowało mnie, co w składzie tych produktów może odpowiadać za rzekome odbudowywanie mostków disiarczkowych? O ile substancja aktywna Olaplexu była strzeżona tajemnicą handlową, to w Ultraplexie już nie. Po analizie składu tego drugiego stwierdziłam, że jedyną substancją mogącą wykazywać rzekome działanie była cysteina. Kojarzyłam tę substancję ze sklepu zrobsobiekrem.pl i postanowiłam wypróbować!
Efekt po czystej cysteinie bardzo pozytywnie mnie zaskoczył - byłam bardziej zadowolona z finalnego efektu niż po słynnym Olaplexie. Czy w Olaplexie również jest cysteina? Nie mam pojęcia, ponieważ składnik aktywny jest strzeżony - być może jest to jakaś kompozycja substancji czynnych zawierająca cysteinę jako składową lub też jakaś jej pochodna. Tak czy inaczej raz na zawsze skończyła się moja fascynacja Oleplexem - cysteina w zupełności była dla nich godnym zamiennikiem.
Opakowanie, które widzicie na zdjęciu jest niesamowicie wydajne - stosując cysteinę 1-2x w miesiącu nie byłam w stanie zużyć całego opakowania przed upływem daty ważności. Dlaczego nie korzystałam z dobrodziejstw l-cysteiny częściej? Ponieważ ten aminokwas bardzo podnosi pH a wiecie, że nie jestem zwolennikiem tego typu rozwiązań. Czy kiedyś powrócę do cysteiny? Być może, ponieważ efekt był intrygujący natomiast aktualnie postaram się zastąpić cysteinę innymi aminokwasami lub proteinami w myśl zasady równowagi PEH.
Cena: ok.6 zł / 10 g
Jestem bardzo ciekawa, czy stosujecie któreś z powyższych kosmetyków? Jak spisują się one u Was? A może któreś z powyższych Was zainteresowały?
Na sam koniec dodam, że codziennie zerkam na profile na IG, które oznaczają mnie hasztagiem #kosmetologianaturalnie - jestem ciekawa, jakich kosmetyków używacie i co u Was się spisuje. Przy okazji sama znajduję ciekawe perełki kosmetyczne!
Powiem Wam, że szykuję dla Was coś nowego - coś, co (mam nadzieję) jeszcze bardziej ułatwi nam komunikację i rozmowy o kosmetykach! Na razie nie chcę zdradzać szczegółów, ale trzymajcie za mnie mocno kciuki!
Pozdrawiam serdecznie!
Hej! Mam pytanie, które nurtuje mnie już od dłuższego czasu i nikt nie jest w stanie mi na nie w pełni odpowiedzieć. Jak to jest z tymi silikonami i oblepiaczami w szamponach? W sensie:
OdpowiedzUsuńMamy takiego H&S, który posiada SLeS i silikon gdzieś pod koniec składu. No i wszyscy wiemy, że SLeS zmywa silikony. To dlaczego ten silikon z H&S nie jest usuwany przez SLeS ze składu? :D Ta sama sytuacja z polyquaterniami lub Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium
Chloride. Jesteś w stanie udzielić na to konkretnej infomacji? :D Pozdrawiam!
Ważne są stężenia oraz zawartość dodatkowych substancji kondycjonujących :) Więc pojawia się pytanie, jaki jest sens próby zmycia silikonów z włosów szamponem z silikonem xD
UsuńŻele pod prysznic z vianka są najlepsze data ważności 3 miesiące ok ale czy można np dodać olejek eteryczny do nich zwiększając ważność?
OdpowiedzUsuńTeoretycznie tak, ale jak długo wtedy ten żel będzie ważny ? Tylko kilka dni dłużej czy może miesięcy?
UsuńUkład konserwujący kosmetyku przechodzi odpowiednie badania, kolejne partie są monitorowane i wiadomo, czy kosmetyk zachowuje odpowiednią świeżość na półkach sklepowych. Nikt nie da gwarancji skutecznego działania konserwujacego po dodaniu olejku :( Poza tym - ile go dodać, by jednocześnie nie podrażnić skóry? Lepiej po prostu zużyć produkt w ciągu tych 3 miesięcy od otwarcia (jeśli nie jesteś w stanie go zużyć w przeciągu tak długiego czasu, stosuj go także jako kosmetyk do mycia rąk, pędzli czy preparat do mycia naczyń).
Agnieszko, to mój ulubiony blog! Czekam z niecierpliwością na tajemnicze "coś". A co powiesz na jakiś wpis na temat substancji drażniących, których powinno się unikać w pielęgnacji? Wpisy przeczytane, ale nadal jestem głodna wiedzy :D Dzięki Twoim analizom dowiedziłam się o szkodliwości polisorbatów i fenoksyetanolu, a cały czas oskarżałam niewinną glicerynę o chroniczne podrażnienia skóry :( Pozdrawiam cieplutko i czekam na nowy wpis :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję =* Cieszę się, że mój blog jest dla Ciebie przydatnym miejscem, Twoje słowa dały mi motywacyjnego kopa do działania! :D
UsuńCo do substancji drażniących - mam pewien projekt, ale na razie Ciiiiiiicho Sza :D
hah Agnieszko to nie denko to DENO :D
OdpowiedzUsuńMoja Droga mam do Ciebie pytanie o pielęgnację podczas podróży! Za tydzień czekają mnie w końcu wyczekane wakacje dalekoooo, och daleko stąd ;) i tak jak ogarniam kosmetyki do bagażu podręcznego to zastanawiam się np czy zabierać ze sobą te kosmetyki, których używamy np raz w tygodniu, czyli w moim przypadku peeling enzymatyczny, maseczkę albo serum , czy na ten tydzień lepiej sobie 'odpuścić'i nie strofować bardziej skóry ?? Mam też drugie pytanie o peeling enzymatyczny, od początku lata, czyli już ok 3 miesięcy stosuje peeling enzymatyczny od Clochee, jest dla mnie bardzo delikatny a mam wrażliwą cerę, która nie lubi pocierania. Wydaje mi się, że się sprawdza ale ponieważ to mój pierwszy peeling tego typu zauważyłam coś dla mnie dziwacznego. Otóż na drugi a nawet trzeci dzień po wykonaniu peelingu ( robię go wieczorem ) rano podczas mycia twarzy wyczuwam dziwną szorstkość, czuję dosłownie wszystkie zaskórniki, które w niektórych przypadkach po prostu wychodzą same. Rozumiem, że peeling może te wszystkie zanieczyszczenia w porach rozpuszcza, ale zastanawiam się, czy to normalne ? Tak naprawdę tą gładkość czuję tylko tuż po zmyciu peelingu a potem tylko tą szorstkość i tak aż do następnego użycia - peeling stosuję raz w tygodniu. Co o tym myślisz ? Sporo tych pytań, ale mam nadzieję, że znajdziesz chwilę na odpowiedź - Pozdrawiam serdecznie, Joanna
1. Jeśli chodzi o pielęgnację w podróży, to raczej postaw na minimalizm (możesz odpuścić serum i maseczki). Natomiast peeling możesz wykonać przy pomocy odrobiny cukru/soli dodanej do kremu/żelu/olejku.
UsuńNawet niedawno pisałam o tym, jak spakować kosmetyki w podróż:
http://www.kosmetologia-naturalnie.pl/2018/08/541-jak-spakowac-kosmetyki-do-bagazu.html
- może Ci się przyda ;)
2. Peeling enzymatyczny Clochee ma etanol, który może wysuszać skórę :( A próbowałaś peelingu Sylveco?
Odnośnie past do zębów, stosowałaś albo słyszałaś o paście Ajona? Ja zużyłam jedno opakowanie i na razie sobie chwalę.
OdpowiedzUsuńSkład pasty AJONA: Aqua, Calcium Carbonate, Glycerin, Sodium Bicarbonate, Sodium Lauryl Sulfate, Urea, Diammonium Phosphate, Menthol, Eucalyptol, Anethol, Bisabobol, Pelargonium Graveolens Flower Oil, Citronellol, Eugenol, Geraniol, Linalool, Mentha, Virdis Leaf Oil, Thymol, Aroma, Calcium Citrate, Sodium Saccharin, Algin Acid
Nie słyszałam, dziękuję za rekomendację :)
UsuńDobre skladowo pasty ma też firma L'angelica :)
UsuńDzięki Tobie odkryłam tę piankę z Lidla, jest świetna! Używam jej standardowo do mycia rąk, a ostatnio także do mycia twarzy :)
OdpowiedzUsuńOooo, cieszę się, że pianka spisuje się u Ciebie :D Ja także kupiłam już kolejne opakowanie!
UsuńJak zwykle skarbnica wiedzy.☺👿Gliceryna na dłonie pod krem do rąk czy olejek działa cuda! Polecam.
OdpowiedzUsuńO, to koniecznie wypróbuję :D
UsuńAgnieszko-Jaki żel do mycia twarzy i hydrolat polecasz dla nastolatki z niedoskonałości?
OdpowiedzUsuńŻel do twarzy Biolaven a hydrolat - melisa, pomarańcza, lipa, nagietek, rozmaryn :)
UsuńKtóra ecodenta jest wybielająca i ma fluor? Używam tej czarnej, ale również wolę mieć pastę z fluorem. :)
OdpowiedzUsuńOdnośnie gliceryny, stosuję na skórę nóg by ładnie wyglądały, uważam że nawilżenie jest tu bardzo ważne :) Troszkę gliceryny pod masło bielenda vegan lub samodzielnie bez masła, i na to olej tamanu lub jojoba, piękny efekt i gładka skóra :)
A skoro już jesteśmy przy tym to w najnowszym numerze elle jest próbka olejku do ciała dr alchemy o bardzo ładnym składzie (przynajmniej ja nic brzydkiego nie dojrzałam) i zamierzam dziś potestować. :)
Tutaj: https://www.domowystomatolog.pl/product-pol-1647-Ecodenta-COSMOS-Organic-Papaya-pasta-wybielajaca-z-ekstraktem-z-papai-100-ml.html :)
UsuńO, dzięki za podpowiedzi, chętnie skorzystam z Twoich rad :D
Też nie wyobrażam sobie zrezygnowania z drogeryjnych antyperspirantów ;)
OdpowiedzUsuńTakie życie :D
UsuńCześć Agnieszko !
OdpowiedzUsuńCzy według Ciebie woda termalna może być stosowana jako tonik po myciu twarzy ?
Mam też problem ze znalezieniem sobie produktu do złuszczania raz w tygodniu, moja skóra źle reaguje na drobnoziarniste peelingi i właściwie na mocniejsze pocieranie, peelingi enzymatyczne są dla mojej cery zbyt tłuste tak jak sylveco i powodują albo ropne zmiany albo głębokie podskórne wypryski :( Ostatnio kupilam sobie maseczkę o takim ciekawym składzie :
Aqua (water), kaolin, volcanic New Zealand mud, glycerine, propanediol (natural), Simmondsia chinensis (jojoba) esters, zinc oxide, glucolactone and sodium benzoate, magnesium aluminium silcate, butylene glycol, arbutin, citric acid, sodium sulphite, acetyl tyrosine, Saxifraga sarmentosa (strawberry begonia) extract, Paeonia suffruticosa (peony) root extract, aminopropyl ascorbyl phosphate, Scutellaria baicalensis (skullcap) root extract, glutathione, dehydroacetic acid, benzyl alcohol, xanthan gum, Pongamia glabra (Indian beech) seed oil, Asteriscus graveolens (oxeye) flower extract, Persea gratissima (avocado) pear oil, coco-glucoside, Vinaza Grape and Kiwi (Vitis vinifera [grape] seed and Actinidia deliciosa [kiwi] fruit) extract, pure plant fragrance of vanilla, raspberry, wild berry and musk: benzyl salicylate, citral, citronella, geraniol, d-Limonene, linalool.
W jej konsystencji zauważyłam coś podobnego do drobnego pyłu ( pewnie to ten wulkaniczny ) i podczas jej zmywania czuję jakbym używala delikatnego peelingu ALE zastanawiam się, czy taki produkt biorąc pod uwagę jego skład może stanowić kosmetyk złuszczający ? , bo z tego co się orientuje glinki zdaje się nie mają działania złuszczającego ? no chyba, że się mylę ? Mam delikatna cerę, która jest podatna na zanieczyszczenia jednocześnie nie jest tłusta tylko mieszana w stronę suchej i często przy nieodpowiednim kosmetyku łatwo się odwadnia :(
Hej Anonimku a możesz zdradzić co to za maska ?
UsuńAgnieszko odpowiesz ? ja także używam wody termalnej jako toniku i zastanawiam się teraz, czy dobrze robię ? pozdrowienia Aga
Muszę w końcu wypróbować szampony z Vianka. Najbardziej bym chciała normalizujący i kojący, ale reszta wariantów też jest na wish-liście :D
OdpowiedzUsuńjaka będzie odpowiednia częstotliwość stosowania wzmacniającego serum do twarzy z Vianka? :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko mam problem ze swoją cerą i już ręce mi opadają :( nie jestem nastolatką, w tym roku zaczynam 37 rok życia, nigdy wcześniej nie miałam problemów z cerą, to się niestety zmieniło dwa lata temu ot tak, z dnia na dzień - przebrnęłam przez wiele kosmetyków, trików, najczęściej z opłakanym skutkiem, ale z perspektywy czasu przynajmniej wiem, czego już nie robić. Używam dobrych naturalnych kosmetyków, myślę, że dopasowanych z perfekcyjnymi składami, przeczytałam i stosuję wszystkie zasady oczyszczania twarzy łącznie z masażem skory podczas mycia, wycieraniem twarzy w jednorazowe chusteczki ( a właściwie odciskaniem wilgoci ) , pamiętam o tonizacji ( hydrolat ), o częstej zmianie poszewek poduszki, o nie dotykaniu twarzy w ciągu dnia, makijażu nie stosuję na co dzień a jeśli już to od wielkiej pompy i jest to makijaż mineralny ( pixie ). Wiem i rozróżniam czym jest demakijaż a właściwe dogłębne oczyszczanie. Nie unikam nawilżania, stosuję lekkie kremy choć dobrze nawilżające, serum raz w tygodniu, oleje w formie serum, delikatny peeling raz w tygodniu, maseczki nawilżające, piję dużo wody i odżywiam się bardzo zdrowo A MIMO to na mojej brodzie wciąż widnieją zaskórniki otwarte i raz na jakiś czas wysypuje mnie w tym rejonie także zaskórnikami zamkniętymi, czasem jedna lub dwie potrafi być bardziej zapalna ale takie bywają najczęściej tuż przed miesiączką :( No i nie wiem już co robię źle ? Nie mam cery tłustej, nie przetłuszcza mi się , więc tym bardziej nie rozumiem z czego te zaskórniki się mi robią ? Ostatnio myślę czy by nie spróbować oczyszczać twarzy z pomocą gąbeczki konjac , ale waham się bo moja cera jest dość delikatna i nie lubi pocierania, nie mogę też używać kwasów i ścierających peelingów. Co myślisz o takim rozwiązaniu ? czy te gąbeczki warto spróbować ? pozdrawiam Cię , Halina
OdpowiedzUsuńJak zwykle ciekawy post;) Ka osobiście bardzo lubię paste z firmy Sylveco ( mimo że nie ma fluoru) - dla moich wrazliwych dziąseł jest idealna;) Mam pytanie nie do końca na temat: czy planujesz może wpis dotyczący pielęgnacji skory jesienia? Myslę, że spora część czytelniczek ucieszyłaby się, w tym z pewnościa ja;) Samam właśnie powoli zaczynam się zastanawiać, jak sobie pielęgnację na ten okres zmienić i m.in. myślę o kremie wzmacniającym na noc vianek, żeby wzmocinić naczynka i torchę antybakteryjnie jednoczesnie podzialac? Sądzisz, że to dobry pomysł? Pozdrawiam serdecznie, Iwona;)
OdpowiedzUsuńJa niestety też muszę używać antyperspirantów a nawet blokerów latem ale jest to jedyny nienaturalny kosmetyk jaki używam. Pomadki sylveco używam i uważam że są najlepsze na świecie. Żadne inne do tej pory nie nawilżały tak wspaniale i noszenie ich jest komfortowe. Pilingowa to mistrzostwo :) Muszę jeszcze wypróbować te od Vianka :) A jeszcze chciała Agnieszko zapytać czy miałaś styczność z filtrem prysznicowym? Jeśli nie to baaardzo polecam. To moje odkrycie. Już od pierwszego użycia moja skóra i włosy były miękkie i nie wysuszone. To naprawdę działa :) Po kilku razach moje włosy są mięciutkie a skóra jak u dziecka :D I kosmetyki lepiej działają :)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że naprawdę podziwiam, że jesteś w stanie w przeciągu zaledwie kilku miesięcy zużyć do samego końca każdy preparat. Mi na takie miesięczne denka zazwyczaj przypada max 1-3 produkty ;)
OdpowiedzUsuńBardzo zainteresował mnie ten "naturalny Olaplex" i chętnie go u siebie przetesuję :)
A próbowałaś sama robić projekty denko? :D Mi też się kiedyś wydawało że nie zużywam wielu kosmetyków... Aż zaczęłam robić denka :P To bardzo pomogło mi ograniczyć wydatki ale i tak widać, jakie ilości zużywa przeciętny konsument :P
UsuńTak, wielokrotnie robiłam takie eksperymenty i odkładałam w miesiącu to co zużyłam i tak jak pisałam u mnie wychodzi to około 1-3 produkty na miesiąc :)
UsuńJa jestem totalną minimalistką jeśli chodzi o kosmetyki po pierwsze ze względu na to, że większość firm znam od kuchni jako technolog i wiem, że nie zawsze to co na opakowaniu równa się temu co w opakowaniu, a po drugie jako kosmetolog widzę zależność, że mniej produktów bardziej służy skórze :)
Hej, mam pytanie :)
OdpowiedzUsuńCzym najlepiej zmyawać olej do demakijażu? Chciałabym do tego celtj kupić ściereczke muślinową Mohani, co myślisz? :) oczywiście po oleju oczyszczałabym twarz żelem lub pianką
Płatki kosmetyczne wystarczą :) Ściereczkę trzeba prać, szuszyć... Łatwo ją zanieczyścić i tylko pogorszyć stan cery ;)
UsuńAgnieszko czy emulsja nawilżająca z Vianka do oczyszczania twarzy może przyczyniać się do pogorszenia stanu cery ? Używam jej od miesiąca , masuję cerę podczas mycia , spłukuje się u mnie dobrze tzn. nie pozostawia żadnej warstwy, dalej robię w pielegnacji to co zawsze a mimo to zaskórników i pryszczy przybywa :(
OdpowiedzUsuńPS to nie jest moja pierwsza emulsja tego typu, od roku myję cerę wyłącznie mleczkami i emulsjami , więc Vianek nie powinien być dla mojej cery aż takim szokiem ;)
Agnieszko, zastanawiam się czy kosmetyki ze Starej Mydlarnii mają idealne składy. Chciałam coś kupić, ale analizując składy nie jestem pewna... zaczynam dopiero naturalną pielęgnację.
OdpowiedzUsuńIza
Agnieszko Witaj. nie wiem, czy widziałaś , ale marka naturalna purite zrobiła nowy kosmetyk połączenie peelingu z maseczką o bardzo imponującym składzie..z wyjątkiem jednego małego "ale" w postaci kwasu salicylowego :/ oto skład :
OdpowiedzUsuń• INGREDIENTS (INCI): Citrus Aurantium (Neroli) Flower Water, Vitis Vinifera Seed Oil, Aesculus Hippocastanum (Bark), Aesculus Hippocastanum (Flower), Calendula Officinalis, Ruta Graveolens L., Melilotus Officinalis, Arnica Montana, Prunus Armeniaca (Apricot) Stone Powder, Kaolin clay, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate*, Prunus Domestica (Plum) Seed Oil, Hippophae Rhamnoides Fruit (Seabuckthorn) oil, Benzyl Alkohol, Salicylic Acid, Glycerin, Sorbic Acid*, Rose Petal Powder (Rosa Damascena Flower), Calendula Officinalis Petal Powder, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Oil, Cital**, Limonene**, Linalool**
* posiada akceptację ECOCERT i COSMOS, ** naturalny składnik olejku eterycznego
Ja jestem posiadaczką wrażliwej cery, ktorej ciężko znaleźć peeling idealny, w sumie to nadal szukam dlatego zastanawiam się jaki będzie Twój osąd na temat tego składnika w tym produkcie ?
pozdrawiam Magda
Cześć, trochę nie w temacie - ale jestem ciekawa Twojego zdania :) Zauważyłam na różnych forach, że są osoby, które twierdzą, iż cała marka Sylveco korzysta ze słabych jakościowo surowców i jej nie polecają. Czy tak faktycznie jest z tą jakością? Czy po prostu mają jakieś błędne informacje/założenia?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Agnieszko, mam pytanie...
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś polecić jakiś balsam, masło brązujące do ciała o naturalnym składzie? Z tego co wiem Sylveco nie ma żadnego tego typu produktu...
Mokosh ma taki :)
UsuńDzięki Anonimku ;)
UsuńJa jakoś nie przepadam za żelami pod prysznic z Vianka za to z Sylveco delikatny żel pachnie obłędnie miętą i bardzo go lubię.
OdpowiedzUsuńJa uważam, ze biolaven Do higieny intymnej to sztosik. Jest swietny. Probowalas?
OdpowiedzUsuńCześć, chciałabym zapytać, czy wszystkie produkty Vianek i Sylveco mają dobre składy, czy trzeba być stale czujnym?
OdpowiedzUsuń