poniedziałek, 28 maja 2018

[524.] Wasze Historie - Gosia

Dziś przychodzę do Was z historią Gosi - bardzo zależało mi, żeby podzielić się z Wami tą historią, ponieważ wiem, jak wiele z Was (zwłaszcza osób na początku przygody z kosmetykami naturalnymi) ma podobny tok myślenia do Autorki. Zdarza się powątpiewanie we własne umiejętności do tego stopnia, że zamiast samodzielnie analizować składy INCI, łatwiej zdać się na produkt, który jest polecany w blogosferze oraz określony przez Producenta mianem kosmetyku naturalnego. 

Podziwiam Gosię za jej upór - zapewne niejedna Dziewczyna na jej miejscu już dawno porzuciłaby myśl o naturalnej pielęgnacji. Jednak właśnie dzięki temu uporowi i determinacji zaczęła przełamywać blokady, które siedziały tylko w jej głowie. Sprawdźcie same, jak potoczyła się ta historia, oddaję głos Gosi:
 
"Cześć Agnieszko,
Wysyłam swoją przygodę z naturalnymi kosmetykami. (...) Do ostatnich godzin się dzisiaj zastanawiałam, czy się odważyć wysyłać tę historię (poczułam mały stresik :) ), w dodatku wyszło dość rozbudowane, a i tak mam wrażenie, że wiele aspektów nie poruszyłam. W każdym razie cieszę się, że to zrobiłam i życzę miłego czytania :)


MOJA PRZYGODA Z NATURALNYMI KOSMETYKAMI


1. Jak to się wszystko zaczęło :)

Moje początki z naturalną pielęgnacją miały miejsce już wiele lat temu, jeszcze za czasów gimnazjum i nie były za bardzo udane :D Zaczęło się oczywiście od problemów z cerą, trądzik skłonił mnie do poszukiwania jakiś innych rozwiązań niż przypadkowy drogeryjny krem. Zaczęłam czytać o naturalnych produktach na popularnych wtedy blogach, byłam pewna, że mi pomogą. Tkwiłam wtedy w myśleniu „naturalne + polecane przez blogerki = na 100% mi pomogą”. Nie wiedziałam wtedy jak indywidualna jest każda skóra i że produkty trzeba dopasować i umieć ich używać, sam dobry skład nie zawsze wystarczy. W ten oto sposób przez długi czas używałam minerałków Annabelle, zamiast kremu - olej śliwkowy (solo, bez nawilżenia) i zmywałam to ziołowym żelem lub płynem micelarnym. Mając suchą skórę, nietrudno się domyślić, że skończyłam z jeszcze większym przesuszeniem i rozregulowaną cerą. Z czasem zaczęłam sięgać po kremy Fitomed i Sylveco, hydrolaty, własne napary, glinki, niektóre sprawdzały się lepiej, niektóre gorzej, ale nie nazwałabym tego jeszcze zaplanowaną, do końca świadomą pielęgnacją.

Jakiś czas później doszły próby naturalnej pielęgnacji włosów, która też nie wychodziła najlepiej. Olejowanie oliwą z oliwek, która jak teraz wiem, po prostu nie była dobrana do moich włosów, czy używanie zbyt dużej ilości protein, co skończyło się miotłą stulecia :D Potem trafiłam na opinie o hennie i z wielkim entuzjazmem nałożyłam brązową mieszankę Khadi. Dużo wcześniej miałam rozjaśniane pasemka, a w mieszance znajdowało się indygo, więc oczywiście skończyłam z zielonkawymi włosami przed studniówką :D

Na początku drogi z naturalnymi kosmetykami moimi głównymi błędami, było przekonanie, że jak naturalne i polecane to na pewno zadziała, szukałam przez długi czas „idealnych” kosmetyków, zamiast patrzeć na składy nie tylko w kategorii „naturalne”, ale też co w nich jest i jak na moją skórę, włosy działa. Nie przyglądałam się skórze, jej typowi, jak reaguje, czego potrzebuje. Przyglądałam się tylko kosmetykom. Było to trochę błądzenie po omacku.

Na zdjęciu zioła, z których robię toniki, wcierki itd.



2. Osioł odkrywa bardziej merytoryczne strony

Mimo że naturalna pielęgnacja nie wychodziła mi kompletnie, a wręcz wyglądałam coraz gorzej, nie chciałam dać za wygraną. Uparta jak osioł, chciałam wydusić z tych rzeczy, opisywane wszędzie cudowne działanie, wiedziałam, że coś robię nie tak. W tematykę coraz bardziej się wkręcałam, dużo czytałam i systematycznie trafiałam na bardziej merytoryczne materiały. Układanie sobie w głowie jak to wszystko działa, od podstaw jak emolienty, humektanty, proteiny po czytanie o funkcjonowaniu skóry i zawiłości w bezpieczeństwie poszczególnych składników. Bardzo mnie to wszystko nakręcało, a jednocześnie często trafiałam na momenty„Wiem, że nic nie wiem” :D Pielęgnacja stawała się coraz bardziej świadoma, indywidualna, zaczynałam osiągać w końcu jakieś większe efekty, przekonywałam się jak wiele aspektów nie jest czarno-biała i przede wszystkim mając coraz większe pojęcie o złożoności niektórych tematów, czy problemów, nie byłam już tak surowa przy wymaganiach wobec mojej skóry i włosów. Z każdym rokiem miałam coraz większe doświadczenie, pod koniec liceum moje działania w tym temacie nie były już tak chaotyczne, ale bardziej zaplanowane, świadomość funkcjonowania własnego ciała, skóry też większa. Wyczucie przy stosowaniu produktów, bardziej umiałam dostosować coś do siebie i wykorzystać to co kupiłam do końca, nawet jeśli docelowo się nie sprawdziło. Np. glinka, która źle działała na moją twarz, była fajnym dodatkiem do szamponu, olejek który solo nie sprawdził się na włosach w mieszance z innymi już działał fajnie, a także sprawdzał się dodawany do np. kremu do rąk lub w innych celach (tu też pomagał mi np. Twój artykuł o olejach, gdzie były też podziały).



Kilka przykładowych produktów, których używam:



 3. Monitorowanie efektów, dziennik, układanie planów pielęgnacyjnych

Wszelka analiza mojej pielęgnacji, planowanie i monitorowanie dużo mi dało. Mam rozpisane ogólne założenia, „własne” zasady/główne punkty, co i jak aktualnie używam, co mi się sprawdza co nie, jakie produkty są mi potrzebne. Dzięki temu nie zapominam np. o peelingach, nie robię niepotrzebnych zakupów kończąc z 4 kremami i brakiem szamponu a także łatwiej mi kontrolować co się sprawdza, a co nie :) Co jakiś czas robię też zdjęcia włosów lub stanu cery i gdyby nie to, nawet nie zauważyłabym niektórych efektów. Robię sobie też na bieżąco notatki na komputerze z tego co czytam – czy to blogi np. Kosmetologia Naturalnie :), czy książki, ostatnio „Skóra. Fascynująca historia.”

Screeny z notatek i tabelek z produktami:




Cera: Była powodem zainteresowania naturalną pielęgnacją i chociaż od młodzieńczego trądziku w gimnazjum i liceum trochę minęło, to nie do końca jeszcze rozwiązałam ten problem. Warstwowa pielęgnacja też się nie sprawdziła – wolę wymieszać np. krem z lekkim serum w dłoni i dopiero nałożyć, glinki z wodą pozostawione dłużej moją skórę odwadniają, ale w połączeniu z jogurtem – cudo, maseczki, hydrolaty albo własne napary ziołowe jako toniki, maseczki algowe – te wszystkie rzeczy bardzo lubię, ale stosuję z umiarem i rozsądkiem oraz w zależności od potrzeb. Wiele się zmieniło, moja cera na pewno jest o wiele lepiej nawilżona, bardziej uregulowana (miałam problemy z suchością i nadmiernym łojotokiem naraz), ma mniej zaskórników, ogólnie jej stany nie są już takie krytyczne i szalone, ale z trądzikiem dalej do końca sobie nie poradziłam. Jedna z rzeczy, którą się nauczyłam to, że pielęgnacja jest tylko jednym z elementów, trzeba też pamiętać o ogólnym „trybie życia” od jedzenia, po aktywność fizyczną, sen, odpoczynek itd. To czego przy pielęgnacji cery długo mi zajęło to nauka jak jej nie odwodnić, ani nie zatłuścić, przy równoczesnym braku zapchania. Ogólnie delikatność – jeśli jej mocno nie odwodnię (np. przez silne detergenty – zmieniłam je na kochane olejki myjące) to nie muszę jej mocno „zaklejać” tłustymi kremami, które by mnie zapchały. Uregulowałam ją na tyle ile potrafię, ale niestety dieta i stres się na mojej cerze mocno odbijają i z niespodziankami (chociaż w mniejszej ilości) dalej walczę :)


Jej stan pod względem fotograficznym zaczęłam dokumentować dopiero na początku roku, więc możesz zobaczyć jedynie zmagania z ostatnich miesięcy, a szkoda, bo pewnie jakbym zrobiła takie zdjęcia kilka lat temu różnica byłaby bardziej widoczna.




Włosy: Udało mi się je doprowadzić do lepszego stanu niż cerę, ale dalej się uczę i nad nimi pracuję. Kiedyś używałam tylko szamponu z SLES typu Elseve + odżywka tej samej firmy z silikonami, żeby jakoś zatuszować ich wygląd i to był koniec. Były suche, sianowate, kruche, skóra głowy podrażniona. Teraz są o wiele bardziej miękkie, błyszczące, mocniejsze, a skalp ukojony. Olejowanie przed myciem, delikatne szampony (uwielbiam Vianka <3), wcierki, maski, zabezpieczanie olejkiem końcówek (chociaż zastanawiam się nad wprowadzeniem Twoich alternatyw silikonów). Od jakiegoś czasu włączyłam też „senesowanie” (senes jest tańszym odpowiednikiem cassi – coś jak pół-przeźroczysta / pół-żółto-złota henna), w planach jest też typowe hennowanie :) Bardzo się wkręciłam, uwielbiam to, mam swój zbiór różnych ziółek, w tym kilogram wyżej wspomnianego senesu w szafie :D

Nie mam zdjęć z pierwszych podjeść do „włosomaniactwa” (było ich kilka ;) ), ale z początku „ostatniego” i aktualnie trwającego mam:




4. Dalsza praca

O ile jest progres między etapem, który był na początku, a jest teraz, to jeszcze jest trochę rzeczy nad którymi pracuję lub chciałabym bardziej udoskonalić w przyszłości. Naturalna pielęgnacja cery i włosów rozprzestrzeniła się na resztę ciała jak np. szczotkowanie ciała na sucho, balsamy i żele z dobrym składem, czy chociażby mój ostatni hit w postaci płynu do płukania ust Sylveco :) Powoli pracuję nad kosmetyczką do makijażu – lubię podkład mineralny, próbowałam tuszu Boho, w planach mam wymianę cieni i szminek na takie z lepszymi składami. Chętnie też się przyjrzę jak to wygląda jeśli chodzi o środki czystości w domu. Naturalna pielęgnacja zmobilizowała mnie też do przyjrzenia się kwestii jedzenia i aktywności, chociaż jest to ciężka walka, ale jest coraz lepiej :) Zastanawiam się nad przejściem w przyszłości na siłownię z treningów domowych, jakkolwiek dziwnie to brzmi, chyba bym nie rozmyślała nad tą decyzją, gdyby nie kosmetyki :D No i kontynuacja nauki pielęgnacji, zagłębianie się w dalsze obszary jak ćwiczenia twarzy, czy kwasy, chociaż do tego trzeba doświadczenia.

Na zdjęciu kilogram senesu :)



5. Rodzina mówi „Wypadną Ci wszystkie włosy!”

Nie ma wśród moich bliskich fanów naturalnej pielęgnacji, więc na moje początkowe działania patrzyli bardzo nieufnie. Nieraz słyszałam, że od nakładania masek wypadną mi włosy, a do twarzy wystarczy szare mydło i Nivea ;) Wraz z kolejnymi latami się przyzwyczaili, a nawet parę osób pytało mnie o rady dotyczące pielęgnacji twarzy, czy o to jakich masek do włosów używam. Zdecydowanie są bardziej ciekawi niż przerażeni :D Miałaś świetny artykuł o pielęgnacji okolic intymnych (jak nie dwa, gdzie też było jak wygląda ta kwestia u mężczyzn), dzięki czemu mogłam o tym porozmawiać na jakiejś imprezie rodzinnej i doradzić któryś z Vianków :) Ogólnie Twoja wiedza „przechodzi” dalej i sama też mogę dzięki Tobie czasami komuś pomóc, co jest dla mnie mega sprawą i bardzo za to dziękuję :) A i tak w kwestii rodziny najbardziej niesamowite są dla mnie rozmowy o kosmetykach i składach z babcią. Bardzo mądra i analityczna kobieta, kiedyś fanka przede wszystkim Yves Rocher, które czasami deklaruje się jako „naturalne”, razem omawiamy niektóre produkty i składniki i coraz bardziej przekonuje się do innych, wartościowszych marek :)





6. Efekt domina

Naturalna pielęgnacja spowodowała u mnie szereg ciągnących się za sobą zmian, o których w życiu bym nie pomyślała :D Od standardowego podejścia do pielęgnacji całego ciała, nie tylko twarzy, po składy kosmetyków, jedzenia, takiej ogólnej świadomości konsumenta jakichkolwiek produktów, po zgłębianie wiedzy z zakresów, które nie podejrzewałam, że będą dla mnie tak ciekawe, świadomości własnego ciała, przede wszystkim cierpliwości (na efekty czasami trzeba czekać :) ), trybu życia (nad tym pracuję skrupulatniej od niedawna), pomocy innym czy tego jak niektóre zagadnienia potrafią być wieloznaczne i rozbudowane. Są to czasami nawet tak prozaiczne rzeczy jak odkrycie nowych sklepików z niesamowitą obsługą – dzięki Twojemu tekstowi o sklepach na Śląsku odwiedziłam bardzo fajny "Świat Zdrowia" w Katowicach, w planach zostaje reszta z artykułu w tym mieście :) W sumie dopiero pisząc tę historię tak dokładnie zdałam sobie sprawę, jak wiele spowodowało to zmian w moim życiu :D Jest jeszcze jedna nad którą rozmyślam i być może nastąpi ona w przyszłości. Zastanawiam się, czy nie zacząć chemii jako drugi kierunek studiów, wiele lat temu bym o tym nawet nie pomyślała, a teraz ten pomysł nie chce mnie opuścić i kusi cały czas.

W każdym razie bardzo Ci dziękuję za całą pracę jaką wkładasz w bloga, bardzo pomogłaś mi i ludziom w moim otoczeniu. Wierzę, że dobrzy ludzie przyciągają dobre rzeczy, więc mam nadzieję, że życie Ci da tyle dobrego ile dałaś mi i pewnie wielu osobom :)


 Pozdrawiam ciepło,
Gosia


Serdecznie dziękuję Ci Gosiu za tyle motywujących słów - mam nadzieję, że mój blog wciąż będzie dla Ciebie ciekawym miejscem =)
Wspaniała, bardzo motywująca historia, nieprawdaż? Jak sama Gosia na początku przyznaje - nie poruszyła wielu tematów a ja chętnie bym o nich poczytała! Jeśli macie jakieś pytania do Gosi a także same chciałybyście poczytać więcej o jej historii, koniecznie napiszcie o tym w komentarzach! Być może podzieli się z nami pozostałą częścią swojej historii? Oczywiście trzymam mocno kciuki za podjęcie drugiego kierunku studiów!

Jeśli i Wy chciałybyście podzielić się ze mną i innymi Czytelniczkami swoimi historiami, serdecznie zapraszam do wysyłania ich na adres: biuro@kosmetologia-naturalnie.pl . Nie ma historii źle napisanych czy śmiesznych, każda z nas ma inne doświadczenia i historia każdej z nas jest cenna! Czy to historia ze spektakularnym efektem końcowym czy też ta z drobnymi zmianami. Każda jest motywująca i wiem, że są tu wśród nas osoby, które potrzebują takich historii! 

Pozdrawiam serdecznie!

środa, 23 maja 2018

[523.] Ekotyki już w tę sobotę w Katowicach!

26 maja będzie w wyjątkowym dniem dla Pasjonatów Naturalnej Pielęgnacji z Górnego Śląska i okolic, ponieważ po raz pierwszy w Katowicach będą odbywały się Ekotyki! Co więcej - jest to pierwsza tak duża impreza związana tylko z kosmetykami naturalnymi na Śląsku! 

Mimo, że od ponad roku nie mieszkam na Śląsku to darzę tamtejszy rejon sentymentem i postanowiłam, że wybiorę się na te Targi zwłaszcza, że liczę na spotkanie znajomych osób i powspominanie czasów, gdy jeszcze pracowałam na stanowisku dermokonsultantki!



Przygotowałam dla Was przegląd marek, które znam i które mogę Wam zarekomendować. Natomiast na targach będzie obecnych kilka kompletnie nie znanych mi firm i sama chętnie przyjrzę im się bliżej!



Młoda, lecz prężnie rozwijająca się polska marka kosmetyków naturalnych. Posiadają bardzo szeroką gamę preparatów kosmetycznych o przeróżnych formulacjach, dlatego każdy znajdzie wśród nich coś dla siebie. Zimowymi hitami były u mnie: Peeling Tłuścioch oraz masło do ciała "Egzotyczne Mango", które mocno nawilżały skórę, lekko natłuszczały, lecz bez nadmiernego obciążenia i kleistości skóry. Natomiast jako posiadaczka cery naczynkowej szczerze polecam ich Serum dla Koneserów, które sprawia, że zaczerwienienia cery są znacznie mniej widoczne a skóra ukojona i wyciszona. Innym serum, które bardzo przypadło mi do gustu, było serum Rewitalizacja - tym razem było to serum olejowe ale z dodatkiem kwasu hialuronowego (bardzo ciekawe połączenie!).




Jeśli pierwszy raz będziecie miały styczność z kosmetykami naturalnymi lub też szukacie prezentu (np. na Dzień Matki), koniecznie zerknijcie na stoisko Biolaven! To bardzo uniwersalna seria skomponowana w taki sposób, by wspomagać normalizację pracy gruczołów łojowych i gojenie zmian trądzikowych bez wysuszania skóry, z jednoczesnym działaniem łagodzącym, nawilżającym i mocno przeciwstarzeniowym! Działanie opóźniające procesy starzenia się skóry zachodzi zarówno dzięki antyoksydantom (resweratrol w oleju winogronowym) oraz substancjom rozluźniającym mięśnie (olejek lawendowy) - dzięki temu procesowi nie pogłębiają się marszczki mimiczne!

Osobiście lubię całą serię Biolaven i chętnie do niej wracam ale gdybym miała wyszczególnić Wam kilka kosmetyków, które są moimi Ulubieńcami to będzie to odżywka do włosów, krem do rąk, żel do mycia twarzy i kremy!



Makijaż mineralny polecam jako zdrowszą i mniej obciążającą skórę alternatywę dla konwencjonalnych podkładów. Wbrew temu, co może się wydawać osobom początkującym - makijaż mineralny utrzymuje się równie długo jak fluidy topowych i znanych marek. Osobiście jestem zakochana w pędzlu Kabuki tej firmy- z jego pomocą aplikacja sypkich podkładów jest prosta i szybka!




Ecolore to moja ulubiona firma kosmetyków mineralnych - ich podkładu używam już od bardzo długiego czasu i chwalę sobie za miałkość i naturalny efekt jaki daje (jednocześnie zakrywając wszystkie niedoskonałości!) - duży plus za brak efektu maski. Oferta Ecolore jest niezwykle szeroka i z pomocą ich kosmetyków można stworzyć pełen makijaż! Od dłuższego czasu kompletuję ich cienie do powiek, ponieważ bardzo długo utrzymują się na powiekach, są mocno napigmentowane i łatwo dają się rozcierać. 

Również od bardzo długiego czasu stosuję rozświetlacze Ecolore (zwłaszcza polubiłam wersję Nightlight) a nowościami w mojej kosmetyczce jest bronzer (Diani) i róż (Bubblegum), które szturmem okazały się moją makijażową miłością! Nigdy do tej pory nie stosowałam różu na policzki a efekt jaki daje jest tak uroczy, że tej wiosny jest obowiązkowym elementem mojego makijażu!




Wprawdzie z Orientany nie miałam jeszcze żadnego kosmetyku ale w poprzednim wpisie pokazałam Wam relację z dermokonsultacji z tą marką, na które się wybrałam w zeszłym miesiącu. Była to zabawna sytuacja, ponieważ przez 2 lata sama pracowałam na stanowisku dermokonsultantki a dopiero w zeszłym miesiącu udałam się na swoje pierwsze w życiu dermokonsultacje jako Pacjent. Nie żałuję, dzięki takiemu bliskiemu spotkaniu z marką mogłam dobrze się z nią zapoznać i przyznam szczerze, że zaintrygowało mnie tam kilka kosmetyków, m. in. hydrokuracje, krem z szafranem, henna jak i esencja-maska z żeń-szeniem! 




Nawet nie wiecie, jak niesamowicie cieszy mnie, że Piteraq pojawi się w Katowicach! Sądzę, że może być jedną z bardziej obleganych marek makijażowych tej edycji Ekotyków. Na razie marka jest dość trudno dostępna jednak mam nadzieję, że te targi umożliwią im rozwój i nawiązanie kontaktów biznesowych. W ofercie tej firmy znajdziemy bardzo szeroką gamę produktów i z ich pomocą można wykonać kompletny makijaż. Dotychczas stosowałam jedynie bazę pod makijaż (okazało się, że jest zbyt mocno rozświetlająca ale na same szczyty kości jarzmowych, dla wzmocnienia efektu rozświetlacza jest idealna!) oraz bazę pod cienie, którą uwielbiam i z pewnością szybko jej nie zamienię! Ogromny plus za niwelowanie efektu rolowania się cieni, mam z tym problem od kiedy tylko sięgam pamięcią!

Senelle


Akurat o tej firmie jeszcze nie wspominałam na blogu ale kto śledzi mnie na instagramie (a zwłaszcza na instastory!) wie, że właśnie zapoznaję się z kilkoma kosmetykami tej marki! Firma jest jedną z najmłodszych polskich firm produkujących naturalne kosmetyki ale prężnie się rozwija i ma bogatą ofertę wśród której każdy znajdzie coś dla siebie! Z pewnością niebawem napiszę Wam o tych kosmetykach coś więcej a tymczasem wspomnę, że ich olejek do demakijażu to HIT! Bardzo ciężko jest wytworzyć olejek do demakijażu z dodatkiem emulgatora, który byłby dopuszczonym do stosowania w kosmetykach naturalnych a Senelle się to udało! Ich olejek bez trudu zmywa się przy pomocy samej wody zapewniając skuteczny demakijaż! Cudo, więc miejcie go na uwadze! No i jak apetycznie pachnie...


Sylveco


Sztandarowa i największa polska firma produkująca kosmetyki naturalne! Grzechem byłoby nie skusić się na ich - legendarne wśród pasjonatek naturalnej pielęgnacji - kosmetyki! Firma jako pierwsza na świecie (!) zaczęła wykorzystywać w swoich kosmetykach ekstrakt z kory brzozy o wielokierunkowym i dobroczynnym działaniu na skórę.

Wśród oferty tych kosmetyków mam wielu ulubieńców, jednak najczęściej wracam do ich lekkich kremów (zwłaszcza wersji nagietkowej i brzozowej), lipowego płynu micelarnego, peelingu enzymatycznego oraz żeli myjących.


Vianek


Jeśli szukasz jakiegoś wyjątkowego kosmetyku, którego żadna inna marka kosmetyków naturalnych nie ma w ofercie i wydaje Ci się, że kosmetyki naturalne nie idą z trendami oraz nowościami - zerknij na stoisko Vianek i przekonaj się, jak bardzo jesteś w błędzie! Marka oferuje bardzo szeroką gamę kosmetyków, w których znajduje się m. in. tonik-wcierka do skóry głowy, peeling do skóry głowy, serum zabezpieczające końcówki włosów (bez silikonów!), szampony do włosów farbowanych z podziałem na włosy jasne i ciemne, maseczki w saszetkach, eliksir przeciwzmarszczkowy i wiele, wiele więcej! Oczywiście wśród tych innowacyjnych kosmetyków znajdują się także klasyczne kosmetyki do codziennej pielęgnacji jak kremy, produkty do mycia twarzy, ciała, szampony, produkty do higieny intymnej, odżywki i maski do włosów.
Oferta marki Vianek jest przeogromna i największa wśród wszystkich marek naturalnych w Polsce, dlatego każdy znajdzie preparaty odpowiednie dla swojej cery i przypadku. Osobiście bardzo polecam ich tonik-wcierkę, żele pod prysznic (wszystkie wersje!), szampon odżywczy, maskę wzmacniającą, przeciwzmarszczkowy krem pod oczy. Z aktualnych Ulubieńców, o których jeszcze Wam nie wspominałam, muszę wyróżnić szampon regenerujący Vianek do włosów jasnych! Faktycznie rozjaśnia włosy, nie jest to przesadzony efekt, aczkolwiek widoczny. Więcej opowiem Wam niebawem!


To tylko część firm, które będą obecne na Ekotykach, dlatego serdecznie zapraszam do wzięcia w nich udziału zwłaszcza, że wstęp jest bezpłatny. Również będę obecna na tych targach- jeśli tylko będziecie mieć jakieś pytania lub potrzebujecie pomocy w doborze kosmetyków, śmiało mnie zaczepiajcie! 

Do zobaczenia!

niedziela, 20 maja 2018

[522.] Dermokonsultancje z Orietnatą- relacja

Praca na stanowisku dermokonsultantki była dla mnie dużym doświadczeniem - to dzięki niej nauczyłam się rozmowy z Pacjentem (nie pod kątem sprzedaży ale w jaki sposób przedstawiać zawiłe zagadnienia dot. pielęgnacji, by były zrozumiałe dla przeciętnej osoby) a także nabrałam pokory dla tego, jak przeróżne potrafią być problemy kosmetyczne. Bardzo dobrym przykładem jest trądzik- chociaż sama skutecznie zwalczyłam go przy pomocy metody OCM i pielęgnacji zimnotłoczonymi olejami, zrozumiałam, że to nie oznacza iż jestem ekspertem i każdej osobie z trądzikiem ta metoda pomoże. Mnogość osób i przypadków z jakimi się spotkałam dała mi równie wiele jak studia kosmetologiczne. O ile prowadzenie dermokonsultacji mam w małym palcu i z przyjemnością wspominam tę pracę, o tyle - zabawna rzecz - nigdy sama nie korzystałam z dermokonsultacji jako Pacjent!

Kilka miesięcy temu w moim sąsiedztwie został otwarty sklep Eco Life z ekologiczną żywnością i naturalnymi kosmetykami. Wiedziona ciekawością zaglądnęłam do sklepu i nie pożałowałam, ponieważ znajduje się w nim pełna oferta wielu kosmetyków naturalnych! Od tamtej pory zaglądam tam systematycznie i tak trafiłam na informację, że w punkcie będą odbywały się dermokonsultacje z firmą Orientana. Pomyślałam, czemu nie skorzystać?


Sama nie wiedziałam, czego mam się spodziewać - niby markę Orientana kojarzyłam, wiedziałam jakie ma składy (niektóre wzorowe, niektóre niestety nie do końca naturalne a przynajmniej nie wg moich kryteriów) ale jakoś nigdy do tej pory nie było mi po drodze z tymi kosmetykami, nawet sama nie umiem powiedzieć, dlaczego? Chyba miała na to wpływ dostępność marki, akurat w sklepach w których najczęściej robię zakupy, po prostu nie było Orientany. Dzięki sklepowi Eco Life mogłam bliżej zapoznać się z tymi kosmetykami i zainteresować nimi:



Na dermokonsultacje nie przyszłam anonimowa - zapytałam wcześniej o możliwość wykonania zdjęć, dlatego też Panie wiedziały, że przyjdzie blogerka jednak bardzo miłą niespodzianką okazało się, że Pani Dermokonsultantka poczytuje mój blog! Bardzo szybko znalazłyśmy wspólny język i przepadłyśmy w rozmowie nad słusznością stosowania kosmetyków naturalnych (a jakże!). 





Pani Dermokonsultantka przybliżyła mi informacje o wszystkich kosmetykach Orientana - mogłam każdy z nich powąchać, zapoznać się ze składem i konsystencją. Bardzo cenną informację było dla mnie wskazanie, że w ofercie firmy Orientana znajduje się bardzo dużo kosmetyków o bezolejowych formułach jak maski i esencje. Sądzę, że to ciekawy wybór dla osób obawiających się olejów w składach kosmetyków przy czym przypominam, że są one niezbędne, dla prawidłowego nawilżenia skóry jeśli jesteśmy narażone na zmienne warunki atmosferyczne jak wiatr, mróz, wysoka i niska temperatura, czy wilgotność. Jednak bezolejowe maski, które stosujemy w warunkach domowych jak najbardziej są ciekawą opcją! Jest to właśnie jeden z tych elementów, na który sama bym nie wpadła, gdybym nie udała się na dermokonsultacje lub nie zapoznała wnikliwie z firmą (a jak wspomniałam wcześniej - jakoś do tej pory mi ona umykała i znałam ją jedynie pobieżnie). 


Kosmetyki Orientana mogłabym polecić zwłaszcza tym z Was, które interesują się koreańską pielęgnacją, ale jednocześnie zwracają uwagę na składy INCI. W ofercie znajdziemy kilka rodzajów esencji, wciąż trudno dostępnych wśród kosmetyków naturalnych a także typowe ekstrakty wykorzystywane w Azji jak śluz ślimaka. Swoją drogą, Orientana może pochwalić się najwyższą dopuszczoną ilością śluzu ślimaka w swoich preparatach, dlatego jest on obecny już na początku składu kremu.



 Mnie osobiście bardzo zaintrygował bioferment z żeń-szenia zawarty w esencji - wiecie, że przygodę z biofermentami rozpoczęłam już dawno i stosuję je głównie w pielęgnacji włosów, jednak w czasopismach branżowych coraz więcej pisze się o wyjątkowej skuteczności biofermentów. Działają mocnej i skuteczniej niż "klasyczne" wyciągi (także drogie Panie, od teraz zamiast świeżego ogórka na twarz kładziemy kiszonki (fermenty) ;)). Biofermenty dopiero docierają na Polski rynek natomiast w Azji są popularne od dłuższego czasu. Żeń-szeń jest znany ze swych przeciwstarzeniowych właściwości i jeśli można dostać go w kosmetykach w "skondensowanej" dawce, jestem na tak!


Zaintrygowała mnie także seria z szafranem - to nowość w ofercie marki, którą cechuje treściwa konsystencja. Sądzę, że może to być na prawdę mocno nawilżający kosmetyk i pokładam w nim nadzieję! W dodatku krem zaciekawił mnie zapachem - jak większość kosmetyków Orientana, zapachy są charakterystyczne dla Azji, zwłaszcza obrębu Indii (w końcu pielęgnacja "azjatycka" to nie tylko pielęgnacja koreańska. Orientana łączy ze sobą dobrodziejstwa zarówno surowców wykorzystywanych w Ayurwedzie jak i w medycynie Dalekiego Wschodu) aromaty te są ciepłe, korzenne, wyraźnie wyczuwalne. Są intrygujące i rzadko spotykane wśród kosmetyków dostępnych w Polsce.
 

Oczywiście Orientana to nie tylko kosmetyki służące do wzbogacenia pielęgnacji ale także preparaty wykorzystywane w codziennej rutynie jak kremy, olejki, kosmetyki do demakijażu, szampony, odżywki i wiele innych! Zachęcam Was do zapoznania się z ofertą a poniżej pokażę Wam jeszcze kilka kosmetyków, które mnie zaintrygowały:

 Po prawej maska-esencja z biofermentem z żeń-szenia.



 Poniżej skład INCI:



Dermokonsultacje były przeprowadzone na bardzo wysokim poziomie. Pani Dermokonsultantka posiada bardzo dużą wiedzę z zakresu pielęgnacji jak i substancji aktywnych stosowanych w kosmetykach. Mówię to z ręką na sercu - jestem klientem zadającym trudne pytania, na które osoba bez odpowiedniego wykształcenia nie potrafi szczegółowo odpowiedzieć. Jak później się okazało, Pani Dermokonsultantka posiada wykształcenie kierunkowe co niewątpliwie podniosło wartość i wiarygodność przekazywanych informacji.

Podczas dermokonsultacji otrzymałam pakiet reklamowy z całym mnóstwem próbek a także dwoma maskami! Osoby o cerach wrażliwych i alergicznych szczególnie wiedzą, jak ważna jest możliwość otrzymania próbki produktu. Chciałabym, by więcej marek decydowało się na saszetkowanie produktów w próbki a także na prowadzenie dermokonsultacji! 


Na sam koniec chciałabym podziękować ekipie sklepu Eco Life oraz firmie Orientana za możliwość wykonania tej relacji! Chciałabym także zaprosić Was do sklepu Eco Life, ponieważ ma bardzo szeroką ofertę, nie tylko kosmetyków ale także produktów spożywczych. Jest zlokalizowany poza centrum (a w Rzeszowskim centrum korki są katorgą, dlatego sama rzadko tam jeżdżę samochodem!), w pobliżu dużego parkingu jak i przystanków autobusowych. Lokalizacja jest bardzo atrakcyjna i dobrze oznakowana, za co duży plus! Pokażę Wam, co jeszcze można znaleźć w tym sklepie:

 Oczywiście nie mogło braknąć Sylveco ;).

 Szeroka gama kosmetyków Eco Laboratorie, którą również bardzo chwalę!



 Kosmetyków GoCranberry nie znam, ale składy mają ciekawe!

 Widzicie na powyższym zdjęciu wodę aloesową Beaute Marrakesh? Aktualnie to mój hit!

 Oleje Etja jak i żel aloesowy Equilibra również mocno polecam!

 Pełna oferta kosmetyków dla dzieci (te mydełka Yope niesamowicie mnie ciekawią!)

 Szeroki asortyment produktów bezglutenowych...

... nieprzetworzonych ...

 ... zdrowych!

 Przekąski wcale nie muszą źle smakować - Biosaurusy chętnie wcinam, gdy łapie mnie chwila słabości!

 Mój ulubiony olej kokosowy do włosów - Bio Planete Virgin (z miąższu a nie kopry kokosa) !

Jestem bardzo ciekawa, czy byłyście już kiedyś na jakiś dermokonsultacjach? Jeśli tak - jakiej firmy i jakie były Wasze odczucia? Jestem ciekawa, czy ta relacja przypadła Wam do gustu? 

Zastanawiam się, czy nie iść na dermokonsultacje z ... Sylveco? Z jednej strony może to wydawać się śmieszne, w końcu ich ofertę znam od podszewki ale z drugiej strony - być może są wśród Was osoby, które chciałyby przeczytać taką relację? Na dermokonsultacje innych marek nie zamierzam się wybierać - nie kojarzę, by jeszcze jakieś firmy kosmetyków naturalnych prowadziły takie eventy. Czekam na Wasze opinie i sugestie!



Kolejne dermokonsultacje w Eco Life już 25 maja, na które w imieniu Eco Life zapraszam! Osobiście jednak nie będę mogła w nich uczestniczyć, ponieważ będę na innym wydarzeniu... Zgadujcie jakim a ja już w następnej notce dam Wam znać, gdzie się wybieram!

Dajcie znać, kto da się skusić na dermokonsultacje? Osoby z Rzeszowa - dajcie znać, czy odwiedzicie Eco Life!

Pozdrawiam i życzę miłego dnia! =)