wtorek, 8 maja 2018

[519.] Projekt denko edycja marcowa!


Kwiecień upłynął mi szybko niczym pstryknięcie palców i nie znalazłam czasu, by opublikować marcowe denko... Dziś chciałabym nadrobić zaległości i pocieszyć tych z Was, którzy czekali na ten post, że w maju ukaże się jeszcze jeden, z denkiem kwietniowym! Przejdźmy więc do nadrobienia zaległości, ponieważ w denku znajdziecie kilka ciekawych propozycji!


Pielęgnacja twarzy
 

Łagodząca pomadka ochronna Vianek 
Bardzo spodobał mi się pomysł wypuszczenia na rynek pomadek przez markę Vianek - pomadki Sylveco mają stałe grono zwolenników, które wciąż się rozwija, jednak nadanie pomadkom apetycznych aromatów dodatkowo zwiększa ich atrakcyjność! 

Miałam wszystkie pomadki Vianek i wersja bananowa niestety najmniej przypadła mi do gustu - jest bardzo słodka! Z całą pewnością przypadnie do gustu tym z Was, które lubią łakocie, słodkie aromaty a także dzieciakom (Producent poleca ją dla Milusińskich!) - osobiście nie uważam tego aromatu za cechę, która przekreśliłaby dla mnie tę pomadkę. Upodobania względem smaków i zapachów są kwestiami bardzo indywidualnymi. Pomadka wzorowo wywiązuje się z postawionych przed nią obowiązków - chroni i nawilża usta, pozostawia lekki, zmiękczający film. 

Pomadki Vianek różnią się od Sylveco nie tylko dodatkiem kompozycji zapachowej - pomadki Sylveco mają w składzie betulinę, którą doceniam ze względu na skuteczne działanie przeciwwirusowe. Odstawiając pomadki Sylveco na rzecz Vianka niestety opryszczka zagościła na moich ustach przy pierwszej możliwej okazji (zmiana klimatu, wystarczył weekend w klimacie śródziemnomorskim). Jestem jednak osobą, która ma kilka pomadek - w łazience, w pracy, w torebce, przy laptopie - by zawsze mieć je pod ręką (od dziecka mam problem z suchością warg, ich pękaniem i pierzchnięciem). Dlatego część moich zasobów z pewnością będzie stanowić Sylveco (najbardziej lubię wersję podstawową, brzozową z betuliną) a część Vianek (z pewnością zaopatrzę się jeszcze w wersję kojącą i odżywczą!)

Pielęgnacja ust w sposób naturalny

Cena: 10 zł / 4.6g
Link do sklepu

Przeciwstarzeniowy krem pod oczy bi good
W poście dotyczącym kosmetyków przywiezionych z Austrii wspominałam Wam, że mam wyjątkowo wrażliwą okolicę oczu i kremy pod oczy to grupa kosmetyków, która najczęściej mnie uczula. Niestety, podobnie było w przypadku kremu bi good - po nocy spędzonej z tym kremem  budziłam się z suchymi, zaropiałymi i przekrwionymi oczami. Jednocześnie towarzyszył mi lekki obrzęk oraz tkliwość powiek. 

Szkoda, ponieważ krem miał wzorowy skład, treściwą i mocno nawilżającą konsystencję a także przyjemny, delikatny aromat. Cena była niezwykle atrakcyjna i sądzę, że jeśli będę kiedyś znów w Austrii, to skuszę się na kolejny egzemplarz ale innego rodzaju - a nóż okaże się bardziej pasować mojej skórze! Jeśli i Wy będziecie miały kiedyś okazję zawitać do austriackiej sieci drogerii BIPA to koniecznie pamiętajcie o marce bi good - zdecydowana większość kosmetyków jakie stosowałam z tej marki okazało się perełkami w bardzo przystępnych cenach! Po raz kolejny przekonałam się, że cena nie idzie w parze z jakością - wśród kosmetyków z przystępnej półki cenowej jak najbardziej można znaleźć preparaty o wzorowych składach i wysokiej skuteczności!

Natomiast krem pod oczy bi good znalazł u mnie zastosowanie jako... krem do rąk w wersji do torebki! Małe opakowanie nie obciążało i tak już okazałej torebki a konsystencja kosmetyku była na prawdę mocno nawilżająca i spisywała się także w przypadku pielęgnacji rąk!

Kosmetyki z Austrii

Cena: ok. 16 zł / 15 ml
Link do sklepu 


Nawilżająca emulsja myjąca do twarzy Vianek
Nawilżenie to podstawa działania przeciwstarzeniowego - a najłatwiej spowodować odwodnienie cery poprzez stosowanie zbyt mocnych kosmetyków myjących. Pracując jeszcze na stanowisku dermokonsultantki zauważyłam, że dużo ładniejsze cery miały Panie w wieku dojrzałym, które deklarowały, że mają cery suche i myją je przy pomocy mleczek lub emulsji niż ich rówieśniczki deklarujące posiadanie cer tłustych i myjące je mocnymi żelami (odnosiłam wręcz wrażenie, że te cery były "zmęczone" tak agresywnym traktowaniem- często pojawiał się problem ważenia podkładu, ziemistości cery, mocno rozszerzonych porów i braku elastyczności skóry). Dlatego staram się oczyszczać skórę delikatnymi kosmetykami - stąd moje zamiłowanie do pianek, emulsji i mleczek, które często przewijają się na blogu ostatnimi czasy. 

Do emulsji nawilżającej Vianek bardzo lubię wracać, ponieważ jest to kosmetyk łączący w sobie skuteczność oczyszczania żelu a delikatności mleczka. Kosmetyk nie pieni się i jest równie delikatny jak mleczko jednak w przeciwieństwie do niego nie pozostawia na skórze nawet najmniejszego uczucia filmu.

Gdy zastanawiałam się nad wyborem kosmetyku myjącego odruchowo sięgnęłam po emulsję Vianek jako kosmetyk dobrze mi znany i odpowiadający mojej cerze - a po zakupach żałowałam, że nie kupiłam wersji łagodzącej - jeszcze jej nie miałam i jestem bardzo ciekawa, jak ona się spisze! Z pewnością następnym razem wybierając kosmetyk do oczyszczania dogłębnego (nie demakijażu!) zdecyduję się na wersję łagodzącą.


Cena: ok. 18 zł / 150 ml
Link do sklepu


Regenerująca maseczka do twarzy Natura Siberica
Miałam już kilka maseczek do twarzy Natura Siberica i bardzo dobrze się u mnie spisują! Charakteryzują się treściwą, zbitą konsystencją w postaci gęstego kremu. Nie są tłuste i nie pozostawiają filmu, który mógłby przeszkadzać cerom tłustym a jednocześnie mocno nawilżają.

Wersja regenerująca (lub też energetyzująca - w różnych sklepach różnie jest opisywana) również charakteryzuje się taką konsystencją. Zdecydowałam się na nią ze względu na obecność substancji bogatych w witaminę C i jest to jedna z moich ulubionych maseczek o działaniu uszczelniającym naczynka. Znajdziemy w niej m. in. olej rokitnikowy i ekstrakt z jarzębiny o właściwościach łagodzących zaczerwienienia.

Maseczka nie zapycha skóry, łatwo się spłukuje pozostawiając cerę gładką i mocno nawilżoną. Już zaczęłam za nią tęsknić, ale chyba prędzej wypróbuję inne wersje maseczek Natura Siberica, ponieważ jest ich kilka i wszystkie bardzo mnie kuszą. Ah, na sam koniec wspomnę, że maseczki Natura Siberica są bardzo wydajne!

Pielęgnacja cery naczynkowej

Cena: ok. 25 zł / 75 ml



Serum dla koneserów Asoa
Na kosmetyki Asoa wpadłam troszkę przez przypadek - ich stoisko na pierwszej edycji targów EkoCuda w Warszawie z daleka przyciągało uwagę! Jednym z pierwszych kosmetyków tej firmy jakie wypróbowałam było serum dla koneserów - i zakochałam się w nim od pierwszego użycia!
Kosmetyk ten przypadnie tym z Was, które poszukują serum o emulsyjnej formule, które dobrze spisują się pod olejami. Nie zapycha, mocno nawilża i uelastycznia skórę a to, co najbardziej mi się w nim podoba to to, że już po pierwszym użyciu skóra wygląda na bardziej wypoczętą! Systematycznie stosowany daje szybkie rezultaty w postaci wyciszonej gry naczyń krwionośnych oraz promiennej, pełnej blasku cery.

Pełna recenzja


Cena: ok. 35 zł / 30 ml
Link do sklepu


Serum rewitalizacja Asoa (nowa wersja)
Zachwycona działaniem serum dla koneserów, postanowiłam wypróbować inne serum firmy Asoa. Na pierwszy ogień poszło serum Rewitalizacja - w przeciwieństwie do wcześniejszego kosmetyku, to serum ma olejową formułę. Warto o tym pamiętać, ponieważ oleje - chociaż niezastąpione w pielęgnacji - nie każdej osobie odpowiadają stosowane w stanie czystym bezpośrednio na skórę. Osobiście nie zauważyłam żadnych niepokojących zmian na skórze, serum nie spowodowało u mnie niedoskonałości a wręcz pomagało im szybciej się goić!

Serum Rewitalizacja posiada witaminy E, A i C ukrytych w postaci bogactwa zimnotłoczonych olejów. Ponadto w składzie obecny jest kwas hialuronowy o właściwościach nawilżających - to bardzo unikatowa formuła, ponieważ ciężko jest uzyskać kosmetyk olejowy z dodatkiem humektantu. Stąd też formuła serum chociaż wyraźnie olejowa, jest jednocześnie lekko żelowa i aplikuje się ją odrobinę inaczej niż typowo olejowe formuły - czuć pod palcami pewną gładkość, bardzo charakterystyczną dla kwasu hialuronowego. 

Serum stosowałam pod krem na noc 1-2x w tygodniu (zaszalałam sobie i zrobiłam krem na noc z Syn-Coll`em!) a także miałam na nim wykonywany masaż 1x w tygodniu. Po zastosowaniu skóra jest mocno nawilżona, jędrna, elastyczna a także miękka i przyjemna w dotyku! Jeśli Wasze skóry lubią olejowe formuły, zdecydowanie polecam!

Na sam koniec dodam, że było to moje drugie opakowanie kosmetyku - nowa wersja serum Asoa jest bogate w olej z marchwi zamiast czysty retinol w myśl zasady, iż retinol nawet pod łagodną postacią palmitynianu retinylu może być szkodliwy po ekspozycji na promieniowanie UV. Duży plus za to, że firma trzyma rękę na pulsie i dostosowuje się do oczekiwań klientów!

Cena: ok. 75 zł / 30 ml


Krem arganowy na dzień i na noc Fair Squared
Marka Fair Squared również przekonała mnie do siebie wyjątkowo staranie opracowanymi formułami, wysoką zawartością substancji aktywnych, które gwarantują skuteczność działania kosmetyku a także mnogością certyfikatów. Kosmetyki Fair Squared są tworzone w myśl zasad sprawiedliwego handlu, za co ogromny plus!

Krem arganowy ma wyjątkowo przyjemną konsystencję, która z pewnością spisze się w trakcie nadchodzących, upalnych nocy i wieczorów - jest lekka, na granicy pomiędzy żelem a kremem (kosmetykiem emulsyjnym). Kojarzycie krem z irysem Eco Laboratorie SPF 15? Krem arganowy Fair Squared ma niemal identyczną konsystencję a w dodatku o niebo lepszy skład! Osoby o cerach skłonnych do komedogenności mogą być spokojne, ponieważ krem wchłania się całkowicie a jednocześnie silnie nawilża i odżywia skórę. Wysoka zawartość substancji aktywnych (w tym oleju arganowego!) przyczynia się do działania antyoksydacyjnego i tym samym opóźnienia procesów starzenia się skóry!

Pełna recenzja

Cena: ok. 55 zł / 30 ml
Link do sklepu 


Pasta do zębów Dentamentin 
Pasta zakupiona we Włoszech i niestety nie spotkałam się z nią na Polskim rynku. Wzorowy skład, naturalny i prosty. Bardzo przyjemnie odświeża oddech a także nie powoduje nadreaktywności czy krwawienia dziąseł.


Pielęgnacja włosów

Naturalny szampon dodający objętości bi good
Od dłuższego czasu poszukiwałam kosmetyków, które dodadzą włosom objętości. Jednym z testowanych przeze mnie produktów był szampon bi good. Miał skład, o który ciężko w Polsce - był na bazie glukozydu laurylowego, bez żadnych anionowych środków powierzchniowo-czynnych. Takie szampony ma jedynie firma Sylveco i Babydream- jeśli znacie jakieś inne szampony o tak delikatnych składach, dajcie mi proszę znać!  


Szampon bi good faktycznie dodawał włosom objętości ale jednocześnie lekko puszył ich długość - z tego względu nie mogłam sięgać po niego podczas każdego mycia lecz stosowałam go zamiennie z odżywczym szamponem Vianek, który pięknie wygładza i nabłyszcza włosy. W takiej konfiguracji włosy zyskiwały pewną lekkość ale wciąż pozostawały zdyscyplinowane i gładkie.
Niestety, poszukiwania kosmetyków zwiększających objętość były trudne - używałam kilku produktów ale żaden nie spisał się u mnie w 100%. Najlepszym sposobem na uzyskanie objętości okazało się umiejętne cięcie u fryzjera - włosy zostały przycięte w taki sposób, że zaczęły się dużo lepiej układać, jednocześnie nie straciły na długości! Gdyby ktoś szukał dobrej Fryzjerki, która zna się na naturalnej pielęgnacji włosów i doskonale wie, jak je podcinać, to polecam Salon Butterfly!

Cena: ok. 13 zł / 200 ml
Link do sklepu


Farba do włosów fito color 
Jedynym kosmetykiem, którego nie potrafię zmienić na naturalny, to farba do włosów Montibello Oalia 7.44 z której pomocą rozjaśniam odrosty, by w następnej kolejności przy pomocy czystej henny móc uzyskać płomienny, lecz naturalnie wyglądający odcień rudości.

Próbowałam rozjaśniać włosy kwasem jabłkowym i efekt był zadowalający w kwestii "stonowania" odrostu - niestety mimo kolejnych prób nie udało mi się uzyskać na tyle rozjaśnionego odrostu by henna złapała w rudym a nie mahoniowym kolorze.

Postanowiłam więc znaleźć farbę o lepszym składzie niż Montibello, ponieważ aż mnie kole w oczy ilość potencjalnie szkodliwych substancji zawarta w tej farbie. Ciekawą opcją wydawała się farba fito color - wg Producenta odcień jaki miałam uzyskać miał być intensywnie rudy a w dodatku cena była bardzo zachęcająca do zakupu - 10 zł! 

Z farbą wiązałam wielkie nadzieje i całe szczęście, że zdecydowałam się wykonać próbę na samym pasemku włosa! Już podczas mieszania farby z antyoksydantem nie podobała mi się budyniowa, rozwarstwiająca się formuła - ale to jeszcze nie powód, by kosmetyk skreślać. Mniejsza ilość chemii w kosmetyku często sprawia, że formulacja odbiega od naszych dotychczasowych przyzwyczajeń. Niestety, farba na pasemku kompletnie się nie spisała, ponieważ nie złapała na rudy kolor ale brązowo-mahoniowy pomimo, iż zawarty w opakowaniu oksydant wynosił aż 9% (przy farbie Montibello stosuję oksydant 6,6%) ! 

Sądzę, że systematyczne stosowanie tak wysokiego stężenia antyoksydantu mogłoby znacznie odbić się na kondycji moich włosów, także na razie odpuszczam poszukiwania innej farby. Zamiast tego postanowiłam wykonać balejaż, by odrost nie raził aż tak w oczy i żebym mogła rzadziej sięgać po farbę chemiczną. Balejaż wykonywałam samodzielnie, było to troszkę niezdarne ale wyszło znośnie - z każdym kolejnym razem na pewno będzie lepiej!

Cena: ok. 10 zł / 1 op.
Link do sklepu



 
Bioferment z bambusa EcoSPA
To już jest klasyk - przewija się przez moje denka systematycznie od ponad roku i jestem pewna, że nieprędko z niego zrezygnuję! To mój ulubiony kosmetyk do zabezpieczania i wygładzania końcówek włosów. Nadaje im pewną sztywność, lekko je prostuje dzięki czemu uzyskuję efekt "tafli" -  nie przetłuszcza włosów i nie powoduje ich obciążenia! Z pewnością spisze się u osób o włosach skłonnych do tracenia na objętości, które łatwo jest obciążyć.

Pełna recenzja

Cena: ok. 20 zł / 30 ml
Link do sklepu 


Intensywnie wzmacniająca maska do włosów Vianek
Kolejny kosmetyk na tropie poszukiwań ideału dodającego objętości. Jest to kosmetyk z bardzo dużą zawartością protein, dlatego po zastosowaniu mam efekt lekko spuszonych włosów, jednak do stosowania sporadycznego lecz systematycznego jest idealna! Bardzo mi pomaga w zachowaniu równowagi PEH w pielęgnacji włosów.


By minimalizować efekt puszenia się włosów nakładam maskę przed myciem. Takie działanie ma również inne plusy - nakładam maskę na skórę głowy, dzięki czemu substancje aktywne mają szansę oddziaływać także na cebulki włosów!
Bardzo podoba mi się zrównoważenie wysokiej zawartości protein olejem ze słodkich migdałów a także biodegradowalnymi, nieszkodliwymi dla środowiska analogami silikonów - Isoamyl Laurate oraz Isoamyl Cocoate! Dzięki nim włosy dają się łatwo rozczesać, są śliskie i sypkie. Dodatek aloesu sprawia, że skład maski jest różnorodny i zbilansowany pod względem PEH. Jestem w trakcie zużywania kolejnego opakowania i szczerze polecam wypróbować tę maskę, ponieważ ma ona spory potencjał!

Pełna recenzja



Cena: ok. 23 zł / 150 ml
Link do sklepu


 Pielęgnacja ciała


Żel myjący do ciała Biolaven
Ten żel pokochałam na nowo i posypuję głowę popiołem, jak mogłam o nim zapomnieć?! Oczarowana zapachami żeli Vianek kompletnie zapomniałam o innych markach firmy Sylveco. Ot, automatycznie kupując znany mi żel sięgałam po Vianek, ponieważ ma bardzo szeroką ofertę pod względem zapachów. Tym razem jednak postanowiłam przypomnieć sobie żel myjący do ciała Biolaven i już wiem, dlaczego kiedyś go tak bardzo lubiłam!

Przede wszystkim charakteryzuje się gęstszą konsystencją niż żele Vianek - już niewielka ilość żelu wystarcza do umycia całego ciała! Bardzo dobrze spisuje się w połączeniu z gąbką lub też spieniaczem. Po zastosowaniu pozostawia skórę przyjemnie gładką, miękką i nawilżoną! Systematycznie stosowany sprawia, że nie odczuwamy potrzeby częstego sięgania po balsam!

Cena: ok. 20 zł / 30 ml
Link do sklepu


Mydło kuchenne Yope
Dobieranie delikatnych substancji myjących w kosmetykach mających kontakt z dłońmi przekłada się na znaczą poprawę ich nawilżenia a także minimalizowanie powstawania suchych skórek. Mydło Yope jest ze mną już od ponad roku i wykorzystuję je do mycia naczyń. Skład tego mydła bardziej mi odpowiada niż płynu do mycia naczyń tej samej marki, który jest na silnej substancji myjącej - Sodium Coco-Sulfate. Silniejsza substancja myjąca może dawać lepszy efekt mycia w przypadku tłustych czy przypalonych garnków i naczyń. O ile tłustego ani smażonego nie jadam, o tyle jestem mistrzem w przypalaniu potraw i mydło kuchenne Yope jeszcze nigdy mnie nie zawiodło - zawsze bezproblemowo udaje mi się domyć naczynia.

Całkowita rezygnacja z kosmetyków i środków chemii gospodarczej, które zawierały agresywne substancje myjące jak SLS sprawiły, że stan skóry na dłoniach znacznie się u mnie poprawił - problem suchych skórek wokół paznokci został całkowicie i trwale zażegnany! Nawracają tylko wtedy, gdy przebywam poza mieszkaniem czy miejscem pracy, czyli tam, gdzie mam styczność z silnymi środkami myjącymi.


Cena: ok. 16 zł / 500 ml
Link do sklepu


Peeling do ciała Mango i Cukier Organic Shop
Z tej marki miałam już kilka peelingów jednak żaden nie spisał się u mnie aż tak dobrze, jak wersja Mango! Dziękuję Marcie ze sklepu Chmielobrody za zwrócenie mi uwagi na tę wersję! Faktycznie peeling wydaje się być odrobinę mocniejszy i bardziej skuteczny niż pozostałe wersje ale nie powoduje nieprzyjemnego drapania czy zbyt mocnego zdzierania skóry. Podczas stosowania w powietrzu unosi się bardzo przyjemny, energetyzujący zapach mango! Po zastosowaniu skóra jest wyraźnie bardziej gładka i miękka niż przy innych peelingach tej samej firmy - wciąż jednak słabsza niż peelingi Vianek. Ale to żaden minus - ile skór, tyle przypadków i znam osoby, które preferowałyby lżejszy film na skórze. Jeśli i Wy pasujecie do grona zwolenniczek kosmetyków o formułach nawilżających ale nie pozostawiających wyczuwalnego i treściwego filmu, polecam wypróbować! Tylko nie wykupcie mi całych zapasów ;).


Cena: ok. 10 zł / 250 ml
Link do sklepu


Peeling do ciała z olejem migdałowym i masłem shea Wellness & Beauty
Ten peeling niesamowicie pozytywnie mnie zaskoczył i z pewnością pozostanę przy nim na dłużej! Z ciekawości zerknęłam co ma w składzie i bardzo pozytywnie zaskoczył mnie prosty, naturalny skład w dodatku w przystępnej cenie! 

Działanie peelingu także bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło - przede wszystkim produkt ma wysokie stężenie drobinek złuszczających (sól), dzięki czemu nie trzeba wiele by wykonać dokładny masaż na dużym obszarze skóry. Peeling jest intensywny, polecam zwłaszcza osobom lubiącym ostrzejsze peelingi (osobiście uwielbiam solne i najczęściej wybieranym przeze mnie dotychczas peelingiem był energetyzująco-detoksykujący Vianek). Pamiętajcie jednak, że sól będzie szczypać, jeśli macie jakieś podrażnienia na skórze!

Po zastosowaniu skóra jest niesamowicie gładka - wręcz śliska, ale nie tłusta, na prawdę przypomina w dotyku jedwab! W dodatku jest elastyczna i sprawia wrażenie bardziej napiętej. Peeling ma intensywny zapach, który wąchany wprost z opakowania może wydawać się duszący, jednak podczas masażu zapewnia jedynie miły i wyczuwalny, pudrowy aromat, który utrzymuje się na skórze przez kilka godzin!

Z pewnością wypróbuję także inne wersje zapachowe peelingów Wellness & Beauty, jednak na razie tak pokochałam zapach tego peelingu, że zdecydowałam się na zakup tej samej wersji!

Pełna recenzja

Cena: ok. 14 zł / 300 g
Link do sklepu
_____________________________________


Jestem bardzo ciekawa, czy znacie któreś z powyższych kosmetyków? Jak spisują się one u Was? A może udało mi się Was czymś zainteresować?

Czekam na Wasze opinie i doświadczenia!

Pozdrawiam serdecznie,

50 komentarzy:

  1. Jeśli chodzi o emulsje Vianka to testowałam i nawilżającą, i łagodzącą. Obie wpisały się u mnie dobrze, ale to do nawilżające stałe wracam i to ona jest dla mojej skóry najlepsza. :) Ostatnio wąchałam w końcu te pomadki z Vianka. Winogrono kojący i odżywcze mango na pewno wpadną do mojej kolekcji! Ale na bananową na pewno się nie skuszę- zupełnie nie moje klimaty zapachowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to mamy podobne gusta zapachowe :D

      Spróbuję łagodzącej emulsji i dam znać, jak spisała się u mnie! :D

      Usuń
    2. Na to wychodzi, że gusta mamy podobne. Koniecznie daj znać jak się spisze. :)

      Usuń
  2. A ja właśnie bardzo chciałabym wypróbować teh emulsji z Vianka. Jak tylko skończę obecną piankę do mycia (a kończy mi się już niebawem) koniecznie wypróbuję.
    Miałam chwilową przygodę z żelem rumiankowym z Sylveco i faktycznie wysuszał strasznie! :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, kwasy stosowane bez odpowiedniego przygotowania mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku :(

      Usuń
  3. Mi również bardzo przypadł do gustu peeling mango z Organic Shop :D Za to wersja czekoladowa była okropna - czekoladopodobna i lekko plastelinowata :P

    OdpowiedzUsuń
  4. nie miałam z tego nic :) u mnie denko bardzo rzadko się pojawia, szczególnie, ze używam wiele domowych kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię sama coś ukręcić w kuchni - to daje możliwość optymalnego doboru substancji czynnych oraz ich stężeń :D

      Usuń
  5. Peeling Organic mnie zaciekawił.

    OdpowiedzUsuń
  6. A myślałaś o daniu na sam odrost np. cassi/senesu z rabarbarem (rzewieniem)? Ostatnio trochę głośniej o tej metodzie rozjaśniania, np. tutaj: https://kosmetyczki-chemiczki.blogspot.com/2018/03/rabarbaro-phitofilos-moje-nowe-odkrycie.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, nie znam tej metody, dziękuję! Chętnie przyjrzę jej się bliżej :D

      Usuń
  7. Przetestowałam bardzo wiele kosmetyków z Vianka, a z produktów do mycia twarzy nie miałam tylko tej różowej łagodzącej emulsji, dlatego bardzo chętnie przeczytałabym recenzję. Również lubię solne peelingi, zwłaszcza na ramiona, ale u mnie faworytem jest fresh&natural z algami. Peeling mango chętnie wypróbuję, a jakoś do tej pory omijałam markę Organic shop. Uwielbiam zapach kosmetyków Biolaven. Maseczkę z Natura Siberica dodaje do listy, zwłaszcza że ostatnio mam jakiegoś pecha, jeśli chodzi o te produkty :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie koniecznie dam znać, gdy przetestuję emulsję :D Koniecznie zapamiętam peeling Fresh&Natural - na tę markę czaję się już jakiś czas, zwłaszcza że mają obłędnie pachnące orzechami masło do ciała :D

      Usuń
    2. Ja na to masło byłam napalona jak wiewiórka na orzechy, ale się troszkę rozczarowałam, takie meeh według mnie. Moja skóra potrzebuje sporo nawilżenia, a ten produkt mi dał mi go jednak za mało. Jak będziesz obczajać firmę to polecam poza peelingiem solnym, kuracje borowinową, pastę do mycia twarzy i serum nawilżające.

      Usuń
    3. "Meeh"- i wszystko wiadomo :D Ale Ty masz bardzo wymagającą skórę, jeśli u Ciebie coś się sprawdzi to znaczy, że na prawdę warto dać temu szansę!

      Dzięki za podpowiedzi, chętnie rzucę okiem :D

      Usuń
  8. Co do tej emulsji z Vianka mam pytanie - myślisz, że sprawdzi się przy trądziku ? Do tej pory stosuje ocm, ale strasznie mnie wysypało jak odstawiłam tabletki antykoncepcyjne i zastanawiam się czy nie zmienić metody mycia twarzy. Do tego teraz tez jest pora na kremy z filtrem, a niestety 50 spf chyba zawsze będzie tłuste i moja cera przeżywa koszmar. Nie wiem, już jestem bezsilna, nie wiem czy nie pójść po jakiś antybiotyk do dermatologa :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga, antybiotyk od dermatologa nic Ci nie da, skoro problem trądziku związany jest z wahaniem hormonów =( Traktowanie skóry antybiotykiem mogłoby w konsekwencji tylko pogorszyć jej stan. W zaistniałej sytuacji musisz mieć świadomość, że kosmetyki także cudownie nie zniwelują trądziku - nie mają wpływu na stabilizację hormonów. Kosmetyki mogą jedynie wspomagać gojenie się powstałych zmian, ale trądzik będzie się pojawiał, dopóki poziom hormonów nie zostanie unormowany. Zwróć uwagę na dietę i tryb życia, by pomóc organizmowi odnaleźć swój rytm natomiast w kwestii doboru kosmetyku myjącego mogłabym polecić żel Biolaven - olejek lawendowy wspomaga gojenie zmian trądzikowych :)

      Usuń
    2. Mam podobny problem, przejście na pełny OCM (a nie tylko zmywanie makijażu olejkiem) zbiegło się ze zmianą tabletek i strasznie mnie wysypało. Do tego jeszcze zmieniłam w podobnym czasie krem. I nie potrafię ocenić co najbardziej mi zaszkodziło. Zmieniłam krem, wypryski zaczęły troszkę rzadziej wychodzić i się goić. Zmieniłam tymczasowo olejek na piankę i skóra się nieco uspokoiła, a przynajmniej nie widzę co drugi dzień nowej czerwonej krosty. Będę starać się powrócić do wcześniejszych tabletek. Tobie przy odstawieniu poleciłabym również zastąpienie olejku innym kosmetykiem, chociażby ze względu na czas "masażu" podrażnionej już cery.

      Usuń
    3. W takiej sytuacji, gdy odstawia się hormony, warto postawić na stosowanie kosmetyków-pewniaków. Tych, które do tej pory (biorąc tabletki) spisywały się u nas. Dopiero powracając do znanych kosmetyków i widząc reakcje skóry, powoli dobierać nowe preparaty np. inny kosmetyk myjący. Błędem jest właśnie zmienianie kilku kosmetyków w krótkim odstępie czasu, ponieważ skóra po odstawieniu tabletek szaleje i zmiany kosmetyków dodatkowo mogą potęgować ten proces- zwłaszcza, jeśli kupujemy kosmetyki, których do tej pory nie stosowałyśmy i nie wiemy nawet jak zareagowałaby cera, gdybyśmy wciąż brały tabletki =)

      Usuń
  9. Ja mam i emulsję niebieską Vianka i żel rumiankowy Sylveco. Co prawda samodzielnie stosowany żel Sylveco ściągał mi skórę jak jeszcze było dość zimno na zewnątrz, przerzuciłam się więc na emulsję i stosowałam ją codziennie odstawiając żel i to co mogę powiedzieć w przypadku mojej tłustej cery i z rozszerzonymi porami to emulsja nie radziła sobie z ich oczyszczaniem. Dwa dni temu wróciłam do żelu rumiankowego, dodaję trochę emulsji i cera dużo lepiej wygląda, pory już tak bardzo nie są rozszerzone i mniej widoczne, tak więc u mnie lepiej wypada jednak żel rumiankowy (kupiłam dziś w Hebe teraz żel tymiankowy, bo też jestem go ciekawa).
    I tu mam Agnieszko pytanie: czy już nie myjesz buzi białą glinką? tylko emulsją/pianką itp? Wiem, że kiedyś stosowała OCM i uregulowałaś przez to swoją tłustą cerę, która przestała się tak przetłuszczać, potem czytałam, że zaczęłaś używać glinki i jestem ciekawa czy nie wrócił problem nadmiernej pracy sebum ani wtedy ani teraz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj żel rumiankowy jest mocnym kosmetykiem myjącym, jeśli koniecznie chcesz coś z kwasem, to faktycznie żel tymiankowy będzie delikatniejszy. Jednak weź pod uwagę, że codzienne złuszczanie skóry może przynieść więcej szkód niż pożytku:

      http://www.kosmetologia-naturalnie.pl/2016/11/381-kompendium-wiedzy-o-zuszczaniu.html

      Od roku nie stosuję już białej glinki do mycia twarzy i na szczęście nie nawrócił problem łojotoku i wyprysków =)

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź :) Co do faktu, że już nie myjesz buzi OCM ani glinką a mimo tego łojotok nie wrócił to powiem, że trochę mnie to zadziwia, bo przecież wróciłaś do bądź co bądź, delikatnych ale jednak detergentów, więc wydawałoby się logiczne, że nadmiar sebum powinien wrócić, chociaż to bardzo dobrze, że nie wrócił, no chyba, że może zmieniłaś dietę (już wiele razy słyszałam, że bardzo często odstawienie nabiału pomaga unormalizować gruczoły łojowe i trądzik) :)

      Usuń
    3. OCM i mycie glinką stosowałam przez kilka lat - ok. 3. A cera jednak wraz z wiekiem się zmienia, zaczyna produkować mniej sebum. Oczywiście za zahamowanie rozwoju trądziku u mnie pomogło przede wszystkim zmiana pielęgnacji (w tym jak najbardziej OCM i glinka), jej systematyczność, zmiana diety (mniej produktów wysokoprzetworzonych i słodyczy, akurat nie mam żadnych nietolerancji pokarmowych i wcinam zarówno gluten, laktozę jak i inne białka)- to także miało wpływ na zmniejszenie reaktywności cery trądzikowej. Mogłam rozpocząć delikatne wprowadzanie lekkich detergentów i skóra nie reagowała już na nie wysypem. Natomiast wiek także robi swoje - trochę się już postarzałam (wiem, że to brzmi śmiesznie, ale dla cery wiek 25+ to już nie jest "młodość" ;)) i rozpoczął się u mnie naturalny proces produkcji mniejszej ilości sebum. Także teraz nadszedł czas by dbać o silne nawilżenie i pobudzenie aktywności fibroblastów, by skóra pozostała w jak najlepszej kondycji przez jak najdłuższy czas :D

      Usuń
  10. peeling z Organic shop - miałam, jest naprawdę świetny

    OdpowiedzUsuń
  11. Na tej samej promocji w Rossmanie skusiłam się na peeling Wellness & Beauty ale wersję z werbeną i olejem z pestek cytryny - ma obłędny orzeźwiający zapach :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Eubiona ma szampony na bazie samego glukozydu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Obecnie kończę drugą buteleczkę Vianka emulsję łagodzącą.Mam cerę naczynkową i suchawą.Emulsja zostawia cerę wygładzoną,nie ściągniętą,ma lekki nie drażniący zapach.Natomiast nie domywa mi makijażu tzn pudru mineralnego,bo nic więcej nie nakładam i może robię coś nie tak ? Inne emulsje sobie radziły,a ta nie domywa
    Pozdrawiam Jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo emulsja nie służy do demakijażu ale oczyszczania dogłębnego :D Tutaj więcej informacji o dwuetapowym myciu skóry:
      http://www.kosmetologia-naturalnie.pl/2017/10/471-prawidowe-oczyszczanie-twarzy.html

      Czyli najpierw płyn micelarny, olejek lub mleczko a następnie emulsja :D

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za odpowiedź :)Zawsze zmywałam twarz pianką z wodą i tyle,a tu się okazuje,że to nie tak hop siup ;)a czy możesz polecić jakiś konkretny kosmetyk myjący do cery naczynkowej?

      Usuń
  14. Czy możesz podać pełny skład tego mydła z yope? A najlepiej też tego płynu do naczyń? Nigdzie nie mogę znaleźć ich składów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo nie chce się szukać ;) Jedne z pierwszych wyszukań po wpisaniu nazwy produktu + "inci":
      1. https://www.natinati.pl/dom/605-miod-i-bergamotka-mydlo-kuchenne-do-rak-yope-500ml-5905279370050.html
      2. https://www.natinati.pl/dom/1325-naturalny-plyn-do-mycia-naczyn-mieta-i-mandarynka-yope750ml-5906874565285.html

      Usuń
    2. Przyznaję się jestem leniem patentowanym ;) mimo wszystko bardzo dziękuję za pomoc

      Ps uwielbiam twojego bloga i czekam na kolejną dawkę ciekawych informacji i kosmetyków :D

      Usuń
    3. Dziękuję, mam nadzieję, że wciąż będziesz znajdować tu przydatne informacje =)

      Usuń
  15. Mnóstwo tu widzę wspaniałości :D Szczególnie zainteresowała mnie pomadka - uwielbiam banany! Miałam kiedyś już pomadkę bananową z Body Club i była cudowna, ale niestety już nie widzę tych pomadek w Rossmannie, są tylko te z parafiną :( Liczę na to, że Vianek stanie się dobrym zamiennikiem tamtej pomadki ;) I jeszcze ten peeling z mango muszę wypróbować, miałam już malinowy i był świetny :)
    Teraz pozostaje mi tylko czekać z niecierpliwością na kwietniowe denko :D Uwielbiam tę serię!

    PS Pewnie wyjdę teraz na jakąś zrzędę albo wręcz Grammar Nazi, ale mam dwie drobne uwagi: pisze się "a nuż" oraz "naprawdę" ;) Uważam, że Twój blog jest świetny (to jeden z moich trzech ulubionych) i takie błędy psują ogólny efekt - dlatego o tym piszę :) Jest wspaniale, ale bez takich błędów byłoby idealnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden problem, wręcz informuj mnie o wszystkich błędach czy niedociągnięciach językowych, jakie tutaj widzisz :D Zgadzam się, że to nieładnie z mojej strony, żeby na blogu pojawiały się błędy!

      Mam nadzieję, że pomadka Vianek przypadnie Ci do gustu - w mojej opinii jest słodsza niż ta z Body Club, wręcz cukierkowa- ale kto jak lubi :D

      Usuń
  16. u mnie w łazience też rozgościł się biolaven:) a do rozjaśniania odrostów polecam herbatint... ach i zapomniałabym zapytać o krem z filtrem - co polecasz w tym roku i czy stosowałaś może MakeMeBio Lekki z SPF25 - ma skrajne opinie:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O farbach Herbatint słyszałam dużo dobrego, tylko mają mało rudości... Muszę przyjrzeć im się bliżej :)

      Odradzam ten krem z MMB ze względu na obecność polisorbatu :(

      Usuń
  17. Uwielbiam Twoje denka, fajnie że niedługo będzie kolejne :D chociaz fajnie gdyby bylo więcej zdjęć :)
    Pomadkę z vianka mam kojącą, ale nie sprawdza się u mnie najlepiej, zapach ma fajny, ale mam wrażenie że szybko znika z ust, wolę bardziej tresciwe produkty do ust, jak choćby te sylveco.
    Co do emulsji myjących wersja niebieska i różowa sprawdziły się u mnie podobnie, jednak wolę zapach różowej. Nie mogę się jedynie zgodzić z tym że pianki z ecolab, które często polecasz są łagodniejsze od żeli, zarówno żele z ecolab jak i nawet z sylveco były dla mojej skóry znacznie lagodniejsze niż pianka z ecolab.
    Peelingi z organic są bardzo fajne, ale nie polecam czekoladowego ani kawowego ze względu na zapach. Dla mnie są mocniejsze niż zielony peeling z vianka, ale rzeczywiście zostawiają na skórę mniej natluszczona. Jako następny przymierzam się właśnie do tego peelingu z wellness&beauty, ale wersji z kokosem 😍
    Bioferment się u mnie nie sprawdzil, polecam za to olejek z pestem moreli z alterry 😍
    Z pozycji do przetestowania kolejny raz kusi mnie ta fioletowa maska z vianka, więc pewnie niedlugo się na nią skuszę i jak kiedyś zużyję moje zapasy zeli pod prysznic to sięgnę po ten z biolaven.
    A jeszcze co do Twoich włosów, jeśli tak lubią się puszyc to może lepsza byłaby dla nich metoda OMO?
    Szacun jeśli przebrniesz przez ten komemtarz 🙈

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za tak rzeczowy komentarz i tyle poleceń! :D Zapamiętam je i chętnie wypróbuję nowości!

      Z tymi kosmetykami myjącymi to jest tak, że ile cer, tyle preferencji :D

      OMO niestety nie daje u mnie spektakularnych efektów :(

      Usuń
  18. Witam chciałabym zapytać co sądzisz o tym, jak mi się zdaje konserwancie Phenoxyethanol zamierzam kupić hydrolat z melisy ze strony zrób sobie krem ale przeraża mnie ta końcówka ethanol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj wspominałam o nim pokrótce:
      http://www.kosmetologia-naturalnie.pl/2018/04/515-co-kupic-na-promocji-w-rossmannie.html =)

      Usuń
    2. O! już biorę się za czytanie

      Usuń
  19. Proszę o poradę, czy mogłabyś polecić mi jakiś krem na dzień, który będzie dobrze wyglądał pod podkładem? I krem na noc jakiś taki treściwy naprawdę godny polecenia? I czy filtr (posiadam z biodermy) nakładac na krem? Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Peeling mango uwielbiam :D Zapach idealny na lato :D

    OdpowiedzUsuń