Poprzednie denko jakie Wam pokazywałam było obszerne w mało znane kosmetyki - wszystkie jednak charakteryzowały się wzorowym składem INCI! Z racji tego, że wykończyłam sporą część swoich zapasów kosmetycznych, zaczęłam szukać nowości. Dziś, pod hasłem "Ulubieńców" chciałabym pokazać Wam kilka ciekawych produktów!
Mleczko do oczyszczania twarzy Naturativ
Nawilżenie jest podstawą działania przeciwstarzeniowego, dlatego wybieram kosmetyki delikatnie oczyszczające, które nie dają efektu ściągania skóry po umyciu oraz dyskomfortu. W ten sposób mam pewność, że ochronna bariera hydrolipidowa mojej skóry nie została naruszona.
Systematycznie dostaję od Was pytania o kosmetyki Naturativ. Dotychczas stosowałam jedynie ich kojąco-liftingującą maskę 360°AOX, którą bardzo mile wspominam, dlatego postanowiłam, że najwyższa pora wypróbować kolejny ich produkt zwłaszcza, że posiadają wzorowe składy INCI! Jest to jedna z niewielu firm kosmetycznych w przypadku której można brać produkty "w ciemno" ponieważ zawsze mają bezpieczny i naturalny skład.
Mleczko pozytywnie zaskoczyło mnie swoim działaniem, ponieważ bardzo sprawnie radzi sobie z demakijażem chociaż posiada bardzo lekką konsystencję! Nie jest tłuste, nie pozostawia na twarzy nadmiernie treściwego filmu ale po zastosowaniu skóra jest miękka i gładka. Mleczko łagodzi zaczerwienienia cery, nie powoduje wzmożenia jej reaktywności.
Kosmetyk jest bardzo wydajny, już niewielka ilość wystarcza do rozprowadzenia po sporej powierzchni skóry. Podczas jego stosowania nie zaobserwowałam czopowania ujść gruczołów łojowych czy wzmożenia trądziku, wręcz przeciwnie - niechciani goście, którzy pojawili się na mojej twarzy np. pod wpływem grzeszków dietetycznych szybko i sprawnie znikali! Sądzę, że bardzo dobre właściwości regeneracyjne cery mogły wynikać m. in. z obecności kojących ekstraktów w tym mleczku jak prawoślaz i rumianek solny:
Aqua, Ethylhexyl Stearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Propanediol, Glyceryl Stearate Citrate, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Argania Spinosa Kernel Oil, Althaea Officinalis Root Extract, Tripleurospermum Maritima Extract, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Xanthan Gum, Carrageenan Chondrus Crispus, Sodium Phytate, Tocopherol (mixed), Beta-Sitosterol, Squalene, Parfum
Cena: ok. 60 zł / 200 ml
Peeling myjący do twarzy Be Organic
1x w tygodniu wykonuję peeling - przypominam, że zbyt częste wykonywanie peelingów przyczynia się do wzmożenia problemów z cerą i z tego powodu coraz mniej Producentów zaleca stosowanie peelingów 2-3x w tyg. jak miało to miejsce jeszcze kilka lat temu (kosmetologia to bardzo dynamicznie rozwijająca się gałąź nauk medycznych!). Osobiście odradzam także stosowanie preparatów z kwasami jako właśnie wyjątkowo stwarzających ryzyko nadmiernego złuszczania naskórka. Więcej o nadmiernym złuszczaniu wspominałam w I i II części Kompendium Wiedzy o Złuszczaniu Naskórka natomiast owo Kompendium składa się aż z 5 części, dlatego odsyłam Was do sekcji "Pielęgnacja", gdzie są wszystkie wypisane.
Na kosmetyki marki Be Organic czaiłam się od dłuższego czasu i szukając peelingu moją uwagę przykuła właśnie ta marka. Peeling jest zamknięty w dużej butelce (aż 200 ml!) co jest gwarancją jego wydajności. Już w pierwszym kontakcie zachwycił mnie swoim świeżym aromatem z cytrusową nutą!
Ten peeling jest bardzo uniwersalnym kosmetykiem i wyjątkowo mogłabym go polecić do wszystkich typów cer (jedynie za wyjątkiem tych z aktywnym, ropnym trądzikiem, ponieważ w tym wypadku ogólnie odradzane są peelingi ziarniste) - posiada niewielkie drobinki złuszczające, które jednak skutecznie złuszczają martwy naskórek. Nie dajcie się zwieść jego pozornej delikatności! Złuszcza skutecznie ale jednocześnie nie podrażnia skóry, nie wzmaga jej reaktywności czy zaczerwienień. Dzięki odpowiedniej sile nacisku dłoni na drobinki jesteśmy w stanie stopniować intensywność peelingu w zależności od preferencji naszej skóry - jest to niezwykle istotne w przypadku cer mieszanych, gdzie różne partie twarzy wymagają różnej siły peelingu.
Produkt bardzo łatwo zmywa się z twarzy, nie pozostawia żadnego filmu, co z pewnością przypadnie do gustu osobom o cerach z problemem komedogenności. Pozostawia skórę jedwabiście gładką i gotową na dalsze czynności pielęgnacyjne. Peelingi, które nie pozostawiają filmu na skórze (i które zawierają w sobie substancje myjące, które stosujemy w zamian za kosmetyk do oczyszczania dogłębnego) są idealne do stosowania przed przeróżnymi rodzajami serum i maseczek, ponieważ brak zalegających mas martwych komórek naskórka substancje z kosmetyków mają szansę lepiej oddziaływać na skórę!
Aqua, Lauryl Glucoside, Glycerin, Propanediol, Capryl/Cocamidopropyl Betaine, Bambusa Arundinacea Stem Extract, Sodium Cocoamphoacetate, Oryza Sativa Powder, Benzyl Alcohol, Citric Acid, Cellulose Gum, Carrageenan, Parfum, Ceratonia Siliqua Gum, Sucrose, Dehydroacetic Acid, Ginko Biloba Leaf Extract, Vitis Vinifera Leaf Extract, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate
Cena: ok. 45 zł / 200 ml (aktualnie na stronie Producenta są promocje: peeling kosztuje ok. 35 zł a przy zakupie dowolnego kosmetyku można go dostać już za 1 zł!)
Hydrolat z róży damasceńskiej Cztery Szpaki
Uwialbiam hydrolaty różane - był to pierwszy rodzaj hydrolatu po jaki sięgnęłam na początku mojej przygody z naturalną pielęgnacją i wciąż do niego powracam. Testuję przeróżne marki i jeszcze nigdy mnie nie zawiódł! Jednak w przypadku hydrolatów jest jeden, malutki ale robiący różnicę haczyk...
Chociaż nazwa "hydrolat różany" i "woda różana" zazwyczaj stosowane są zamiennie, to powinniśmy je rozróżniać. Hydrolat różany jest surowcem o znacząco niskim pH przez co po powoduje podrażnienia i zaczerwienienia u wielu osób. Natomiast wodą różaną nazywane są roztwory hydrolatu różanego z wodą o bezpieczniejszym pH zbliżonym do fizjologicznego a także woda z niewielką ilością dodatku olejku eterycznego z róży i substancjami regulującymi pH. Większość "hydrolatów" jakie miałam przyjemność stosować były właśnie wodami różanymi- nie uważam tego jednak za minus! Woda różana jest dużo lepszym wyborem w przypadku osób początkujących lub też tych z Was, które mają cerę wrażliwą, czy naczynkową. Woda różana także wyrównuje pH skóry a jednocześnie niemal nie wiąże się z nią żadne ryzyko podrażnień!
O hydrolatach Cztery Szpaki słyszałam wiele pochwał, dlatego z pełną świadomością kupiłam ich oryginalny hydrolat różany wiedząc, że może to być preparat, który spowoduje podrażnienie. Faktycznie tak też się stało, dlatego rozcieńczyłam hydrolat początkowo w zalecanej proporcji 1:1 - wciąż był jednak za mocny, dlatego następnie ponownie rozcieńczyłam.
Tak rozcieńczony hydrolat spasował mojej skórze i mogłam go z powodzeniem stosować - należy mieć jednak na uwadze, że rozcieńczanie kosmetyku osłabia układ konserwujący. Dodawanie konserwantu na własną rękę jest ryzykowne, ponieważ dodany przez nas konserwant może wejść w interakcję z już zastosowanym przez Producenta konserwantem. Dlatego najbezpieczniejszą opcją jest rozcieńczanie hydrolatu z wodą w małych partiach a następnie przechowywanie w lodówce i obserwacja, czy nie wytrąca się mętny osad wskazujący na zepsucie. Tak też zrobiłam i ja, co umożliwiło mi całkowite zużycie hydrolatu.
Hydrolat Cztery Szpaki nie zawiódł mnie - systematycznie stosowany wspomógł wyciszenie gry naczyń krwionośnych, na czym najbardziej mi zależy. W dalszej części notki zauważycie, że w ostatnim czasie stosowałam kilka kosmetyków o działaniu mocno uszczelniającym naczynka (m. in. serum i olejek z wit. C) stąd nawet osoby trzecie zwracały mi uwagę, że moja cera ma się lepiej! Z całą pewnością hydrolat różany Cztery Szpaki również dołożył swoją "cegiełkę" do tego efektu.
Poza właściwościami wzmacniającymi naczynka, hydrolat bardzo dobrze nawilża skórę, wykazuje właściwości kojące a nawet jest zalecany w przypadku rewitalizacji i odbudowy cer dojrzałych. Ponadto posiada przepiękny, głęboki i ciepły (naturalny!) zapach róż!
Rosa Damascena Floral Water, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate
Cena: ok. 30 zł / 100 ml
Link do sklepu
Arganowy krem na dzień i na noc Fair Squared
Kosmetyki firmy Fair Squared mogę uznać za jedno z najważniejszych odkryć kosmetycznych 2018r.! Posiadają wzorowe składy INCI (jest to kolejna marka, w przypadku której możemy sięgać po produkty "w ciemno" bez obaw o jakieś ewentualnie szkodliwe substancje) a w dodatku są nagrodzone szeregiem certyfikatów jak Fair Trade (marka podkreśla, że wspiera uczciwy handel), Vegan, Cruelty Free, czy NaTrue!
Postanowiłam wypróbować krem w wersji na dzień i na noc (w ofercie marki są obecne także kremy z przeznaczeniem osobno na dzień i osobno na noc) ponieważ w okresie wiosennym zaczynam często wyjeżdżać na weekendy i doceniam uniwersalne rozwiązania.
Krem bardzo pozytywnie zaskoczył mnie swoją konsystencją - być może niektóre z Was (zwłaszcza posiadaczki cer tłustych, trądzikowych i mieszanych) kojarzą emulsyjno-żelową konsystencję kultowego już kremu Eco Laboratorie z irysem SPF 15 - konsystencja kremu jest bardzo zbliżona, szybko się wchłania i nie pozostawia żadnej tłustej warstwy! Stanowi idealną bazę pod makijaż dla osób o cerach problematycznych i skłonnych do komedogenności. Przy czym w porównaniu do kremu Eco Laboratorie, Fair Squared posiada o niebo lepszy skład! Ostatnio zgłębiam temat akrylamidu w kosmetykach i pod tym kątem krem Eco Laboratorie wypada blado... Posiada substancję, która nie powinna być obecna w kosmetyku naturalnym (Hydroxyethyl Acrylate (and) Sodium Acryloyl Dimethyl Taurate Copolymer) a ponadto Producent coś brzydkiego kombinuje ze składem - usunął z niego filtr UV chociaż na opakowaniu wciąż pozostała informacja, iż jest to krem z filtrem SPF 15! Nie pozostaje mi nic innego tylko obserwować dalszy ciąg wydarzeń...
Jednak my tu nie o Eco Laboratorie a o Fair Squared! Wracając do omawianego ulubieńca, to mimo lekkiej i dobrze wchłanialnej konsystencji mocno nawilża i odżywia skórę. Pozostawia ją gładką i przyjemną w dotyku. W składzie znajdziemy zbilansowaną ilość emolientów (oliwa, olej ze słodkich migdałów i arganowy) do humektantów (gliceryna i sok z aloesu) które odpowiadają nie tylko za mocne nawilżenie skóry ale również opóźnianie procesów jej starzenia!
Aqua,
Glycerine, Vitis Vinifera Seed Oil,
Polyglyceryl-3 Dicitrate/Stearate, Argania Spinosa Kernel Oil, Olea
Europaea Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Decyl Oleate, Glyceryl
Stearate, Tapioca Starch, Stearyl
Alcohol, Betaine, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Citric Acid,
Parfum, Tocopherol, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Linalool, Limonene
Cena: ok. 55 zł / 30 ml
Serum anti-age dla cery suchej i dojrzałej Planeta Organica
Serum Planeta Organica już od dawna zachwyca mnie swoimi właściwościami wzmacniającymi naczynka i wyciszającymi rumień a jednocześnie jest bardzo dobrym kosmetykiem rewitalizującym cerę dojrzałą. Dostarcza cerze przeróżnych substancji aktywnych- jest bogate w oleje i ekstrakty roślinne ale nie tylko - w składzie znajdziemy również kwas hialuronowy, witaminę C, dysmutazę ponadtlenkową (silny przeciwutleniacz!), witaminę A (palmitynian retinylu), niacyamid i wiele, wiele innych! Cena produktu (chociaż wcale nie niska) jest bardzo atrakcyjna jak na ilość substancji czynnych znajdujących się w preparacie. Sądzę, że niejeden Producent mógłby za taki skład żądać znacznie wyższych cen!
Jest to serum o bogatym składzie i wielokierunkowym działaniu ukierunkowanym na przeciwdziałanie procesom starzenia się skóry, jednocześnie bez jej zbędnego obciążania. Bardzo podoba mi się żelowa, lekko płynna konsystencja, która bardzo dobrze współpracuje zarówno z później zaaplikowanym kremem jak i olejem. Wchłania się bardzo szybko i całkowicie, nie pozostawiając tłustej powłoki. Zwolenniczkom koreańskiej pielęgnacji mogłabym zaproponować ten preparat w formie esencji.
Aqua,
Glycerin, Saccharide Isomerate, Panthenol, Allantoin, Hydrolyzed
Vegetable Protein, Panax Ginseng Root Oil, Lycium Barbarum Fruit
Extract, Phyllanthus Emblica Fruit Oil, Asparagus Racemosus Root
Extract, Euterpe Oleracea Fruit Oil, Oenothera Biennis Oil, Saccharide Jasminum Officinale Flower/Leaf
Extract, Carrageenan, Foeniculum Vulgare Oil, Ribes Nigrum Seed Oil, Camellia Sinensis Leaf Oil, Santalum Album Oil, Myrtus Communis Oil, Rosa Centifolia Flower Oil, Oryza
Sativa Bran Powder, Elettaria Cardamomum Seed Extract ,
Echinacea Purpurea Extract, Ginkgo Biloba Leaf Extract, Iris Florentina
Root Extract, Salix Alba Bark Extract, Curcuma Longa Root Extract, Bambusa Vulgaris Extract , Citrus Grandis Peel Oil, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Pelargonium
Graveolens Oil, Superoxide Dismutase, Tocopherol, Niacinamide,
Riboflavin, Retinyl Palmitate, Ascorbic Acid, Squalane, Sodium
Hyaluronate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Iron Oxydes
Cena: ok. 35 zł / 50 ml
Ziołowy olejek do dekoltu z witaminą C Botanicum Natural SPA
Chociaż olejek dedykowany jest do pielęgnacji dekoltu to stwierdziłam, że z powodzeniem można go stosować również na twarz. Zwłaszcza kusiła mnie perspektywa aplikacji tego oleju w połączeniu z serum Planeta Organica. Podwójna dawka witaminy C, zarówno tej zawieszonej w preparacie żelowym jak i olejowym była obiecująca!
Jak wspominałam Wam już wcześniej- ukierunkowanie pielęgnacji na wzmacnianie naczynek w przeciągu tych kilku tygodni gdy stosowałam powyższe kosmetyki przyniosło bardzo zadowalające rezultaty w postaci znacznie wyciszonej gry naczyń krwionośnych na którą zwracały uwagę nawet inne osoby!
Bardzo doceniam oleje w pielęgnacji - zarówno te czyste jak i ich mieszanki. To proste i bardzo skuteczne kosmetyki o maksymalnej zawartości substancji czynnych, ponieważ oleje nie tylko hamują ucieczkę wody z naskórka ale także uelastyczniają go i dostarczają skórze niezbędnych witamin oraz składników odżywczych. Tak też było w przypadku olejku Botanicum Natural SPA - cera stała się odżywiona, pełna blasku, miała wyrównany koloryt. Nie zaobserwowałam powstawania niedoskonałości po aplikacji tego produktu!
Cena: ok. 50 zł / 30 ml
Intensywnie wzmacniająca maska do włosów Vianek
Równowaga proteinowo-emolientowo-humektantowa (PEH) jest bardzo istotną kwestią w przypadku pielęgnacji włosów! O ile moim kosmykom często dostarczam humektantów i emolientów o tyle ciężko mi dobrać odpowiednie kosmetyki z dodatkiem protein. Ciekawym rozwiązaniem okazała się maska Vianek, która w składzie zawiera wysoką dawkę protein pszenicy i owsa jednak zrównoważone olejem ze słodkich migdałów oraz naturalnymi, nieszkodliwymi dla środowiska analogami silikonu - Isoamyl Laurate oraz Isoamyl Cocoate. W masce znajdziemy także ekstrakt z aloesu, dzięki czemu maska ta dostarcza wszystkich grup substancji niezbędnych do prawidłowej pielęgnacji włosów.
Maskę aplikuję min. 30 min przed myciem głowy. Po umyciu włosów nakładam swoją ulubioną odżywkę Biolaven - po takim zabiegu włosy lekko się puszą (po tak sporej dawce protein jest to w moim przypadku nieuniknione) jednak zyskują jednocześnie niesamowitą gładkość. Maska znacznie ułatwia rozczesywanie włosów i uważam, że marka objęła bardzo ciekawą drogę tworzenia nowych kosmetyków do włosów.
Po kolejnym myciu nie zostaje nawet najmniejszy ślad po lekkim przeproteinowaniu, za to włosy wciąż pozostają gładkie, lśniące i wyraźnie bardziej "mięsiste" w dotyku! Maska z pewnością zagości u mnie na dłuższy czas!
Aqua, Cetyl Alcohol, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Glycerin,
Panthenol, Isoamyl Laurate, Isoamyl Cocoate, Hydroxystearic Acid,
Symphytum Officinale Root Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract,
Hydrolyzed Oats, Tocopheryl Acetate, Hydrolyzed Wheat Protein, Lactic
Acid, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Cocamidopropyl Betaine,
Coco-glucoside, Glyceryl Oleate, Sodium Benzoate, Pinus Silvestris Oil,
Parfum, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool
Cena: ok. 23 zł / 150 ml
Krem do rąk z olejem z migdałów Fair Squared
Moja uwaga została zwrócona na markę Fair Squared dzięki jednej z Was (którą serdecznie pozdrawiam i dziękuję za polecenie!) właśnie podczas tworzenia wpisu o sposobach i kosmetykach na bardzo przesuszone dłonie. Przeglądając ofertę marki wpadłam także na kilka innych, bardzo ciekawych kosmetyków jak np. "mydło" do golenia czy też waniliowy żel pod prysznic (które można wygrać w organizowanym przeze mnie konkursie!)
Faktycznie krem ma niezwykle bogatą konsystencję, ale jednocześnie nie jest tłusty. Mocno nawilża i regeneruje suchą skórę dłoni. Bardzo sprawnie i w krótkim czasie się wchłania co sprawia, że z powodzeniem mogłam wykorzystywać go w pracy bez obaw o niekomfortowe uczucie "śliskich" dłoni. Krem skutecznie wzmacnia skórki wokół paznokci i zapobiega ich szorstkości oraz odrywaniu się! Posiada przyjemny, ciepły i lekki (a nie duszący) aromat.
Aqua,
Glyceryl Stearate SE, Olea Europaea Oil, Vitis Vinifera
Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Betaine, Tapioca Starch, Potassium
Sorbat, Sodium Benzoat, Xanthan Gum, Parfum, Citric Acid, Tocopherol,
Limonene, Linalool, Geraniol, Citronellol
Cena: ok. 35 zł / 100 ml
Peeling do ciała masło shea i olejek migdałowy, Wellness & Beauty
W zdecydowanej większości przypadków Rossmann odwiedzam tylko wtedy, gdy mają na promocji kocią karmę. I tak wybierając pomiędzy karmą z kurczakiem a wołowiną wpadł mi w oko czerwony napis informujący o promocji. A jak każda kobieta reaguję na hasło "promocja" nieskrywaną ciekawością, żeby tylko zerknąć, co to dają i za ile? Tym sposobem zwróciłam uwagę na skład peelingu Wellness & Beauty, który okazał się być całkowicie naturalnym i bezpiecznym!
Równie pozytywnie zaskoczyło mnie działanie peelingu - jest to dość mocny "zdzierak" ponieważ zawiera w sobie drobinki soli. Osobiście lubię solne peelingi a moim dotychczas ulubionym był energetyzująco-detoksykujący Vianek. Przyznam, że peeling W&B mocno zachwiał Viankiem na pozycji ulubieńca - pozostawia równie przyjemnie gładką skórę, która nie wymaga aplikacji balsamu a jednocześnie jest bardziej przystępny cenowo. Po zastosowaniu skóra jest nie tylko gładka, ale posiada pewną "śliskość", niczym jedwab! Peeling poprawia miękkość i elastyczność naskórka a w dodatku ma przecudowny, pudrowy zapach - wąchany bezpośrednio z opakowania jest dość mocny jednak dzięki temu skóra pachnie jeszcze przez kilka godzin po aplikacji peelingu!
Dla niektórych minusem może być szklany, dość ciężki słoik, w którym zamknięty jest produkt. Osobiście także mam obawy przed trzymaniem takiego produktu na półce pod prysznicem, ponieważ łatwo o chwilę nieuwagi i katastrofę. Z drugiej jednak strony szkło może zostać poddane recyklingowi oraz mamy pewność, że żadne potencjalnie szkodliwe substancje nie przenikają z opakowania do produktu. Słoik posiada bardzo mocne zamknięcie dzięki czemu mamy pewność, że woda ani para wodna nie dostaną się do kosmetyku - a gdyby tak się stało, mogłyby spowodować jego zepsucie się!
Maris Sal, Ethylhexyl Stearate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Parfum, Butyrospermum Parkii Butter, Tocopherol, CI14720, CI 19140, CI 28440
Cena: ok. 15 zł / 300g
Balsam do ciała z masłem kakaowym Fair Squared
Ostatnim kosmetykiem o którym chcę Wam dziś opowiedzieć jest balsam do ciała z masłem kakaowym Fair Squared - warto zwrócić na niego uwagę ze względu na coraz wyższe temperatury na zewnątrz! Balsam błyskawicznie się wchłania, ma lekką konsystencję przywodzącą mi na myśl lekki jogurt naturalny - będzie więc idealnym wyborem na późną wiosnę/lato!
Pomimo lekkiej konsystencji bardzo mocno nawilża skórę i pozostawia ją przyjemnie gładką. Nadaje skórze przyjemny, świeży i lekki zapach. Dzięki obecności masła kakaowego silnie odbudowuje i regeneruje skórę zaaplikowany nawet w niewielkiej ilości a dodatek oliwy z oliwek wspiera odbudowę bariery hydrolipidowej dzięki czemu systematycznie stosując balsam można zażegnać problem drobnopłatkowego złuszczania skóry na ciele!
Kosmetyk szczególnie poleciłabym tym z Was, które mają problemy z wrastającymi włoskami, ŁZS albo rogowaceniem okołomieszkowym - w przypadku tego typu schorzeń bardzo istotną kwestią jest nawilżanie skóry ale bez jednoczesnego jej obciążania i czopowania ujść gruczołów łojowych, co mogłoby doprowadzić do zaostrzenia zmian chorobowych!
Aqua,
Olea Europaea Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Cetearyl
Alcohol, Glycerin, Hydrogenated Vegetable Glycerides, Sodium Stearoyl
Glutamate, Theobroma Cacao Seed Butter, Xanthan Gum,
Glyceryl Caprylate, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum,
Tocopherol, Citric Acid
Link do sklepu
Jestem bardzo ciekawa, czy znacie któryś z powyższych ulubieńców - jeśli tak, jak spisują się oni u Was? A może zainteresowałam Was którymś z powyższych kosmetyków?
Z racji tego, iż wielkimi krokami zbliża się długi weekend, chciałabym serdecznie zaprosić Was na instagram, ponieważ będzie mnie tam zdecydowanie więcej i łatwiej będzie mnie złapać. Wyjeżdżam na szybki trip po Ukrainie i chętnie będę się z Wami dzielić spostrzeżeniami i relacjami na InstaStory!
Będąc na Ukrainie chciałabym także opublikować zaległe marcowe denko - jeśli tylko internet na to pozwoli, mam jednak nadzieję, że wszystko przebiegnie pomyślnie!
Oczywiście w planie mam przegląd tamtejszych drogerii i zielarni - pobieżnie zapoznałam się już z tamtejszą ofertą kosmetyków naturalnych, wiem czego się spodziewać (dobrych cen!) także tym razem postaram się iść na jakość a nie na ilość ;)
Pozdrawiam serdecznie i przypominam o trwającym konkursie w którym można wygrać zestaw kosmetyków o wartości ~ 1200 zł!