sobota, 28 kwietnia 2018

[518.] Ulubieńcy ostatnich tygodni!

Poprzednie denko jakie Wam pokazywałam było obszerne w mało znane kosmetyki - wszystkie jednak charakteryzowały się wzorowym składem INCI! Z racji tego, że wykończyłam sporą część swoich zapasów kosmetycznych, zaczęłam szukać nowości. Dziś, pod hasłem "Ulubieńców" chciałabym pokazać Wam kilka ciekawych produktów!


Mleczko do oczyszczania twarzy Naturativ


Nawilżenie jest podstawą działania przeciwstarzeniowego, dlatego wybieram kosmetyki delikatnie oczyszczające, które nie dają efektu ściągania skóry po umyciu oraz dyskomfortu. W ten sposób mam pewność, że ochronna bariera hydrolipidowa mojej skóry nie została naruszona. 


Systematycznie dostaję od Was pytania o kosmetyki Naturativ. Dotychczas stosowałam jedynie ich kojąco-liftingującą maskę 360°AOX, którą bardzo mile wspominam, dlatego postanowiłam, że najwyższa pora wypróbować kolejny ich produkt zwłaszcza, że posiadają wzorowe składy INCI! Jest to jedna z niewielu firm kosmetycznych w przypadku której można brać produkty "w ciemno" ponieważ zawsze mają bezpieczny i naturalny skład.

Mleczko pozytywnie zaskoczyło mnie swoim działaniem, ponieważ bardzo sprawnie radzi sobie z demakijażem chociaż posiada bardzo lekką konsystencję! Nie jest tłuste, nie pozostawia na twarzy nadmiernie treściwego filmu ale po zastosowaniu skóra jest miękka i gładka. Mleczko łagodzi zaczerwienienia cery, nie powoduje wzmożenia jej reaktywności. 

Kosmetyk jest bardzo wydajny, już niewielka ilość wystarcza do rozprowadzenia po sporej powierzchni skóry. Podczas jego stosowania nie zaobserwowałam czopowania ujść gruczołów łojowych czy wzmożenia trądziku, wręcz przeciwnie - niechciani goście, którzy pojawili się na mojej twarzy np. pod wpływem grzeszków dietetycznych szybko i sprawnie znikali! Sądzę, że bardzo dobre właściwości regeneracyjne cery mogły wynikać m. in. z obecności kojących ekstraktów w tym mleczku jak prawoślaz i rumianek solny:

Aqua, Ethylhexyl Stearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Propanediol, Glyceryl Stearate Citrate, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Argania Spinosa Kernel Oil, Althaea Officinalis Root Extract, Tripleurospermum Maritima Extract, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Xanthan Gum, Carrageenan Chondrus Crispus, Sodium Phytate, Tocopherol (mixed), Beta-Sitosterol, Squalene, Parfum

Cena: ok. 60 zł / 200 ml


Peeling myjący do twarzy Be Organic


1x w tygodniu wykonuję peeling - przypominam, że zbyt częste wykonywanie peelingów przyczynia się do wzmożenia problemów z cerą i z tego powodu coraz mniej Producentów zaleca stosowanie peelingów 2-3x w tyg. jak miało to miejsce jeszcze kilka lat temu (kosmetologia to bardzo dynamicznie rozwijająca się gałąź nauk medycznych!). Osobiście odradzam także stosowanie preparatów z kwasami jako właśnie wyjątkowo stwarzających ryzyko nadmiernego złuszczania naskórka. Więcej o nadmiernym złuszczaniu wspominałam w I i II części Kompendium Wiedzy o Złuszczaniu Naskórka natomiast owo Kompendium składa się aż z 5 części, dlatego odsyłam Was do sekcji "Pielęgnacja", gdzie są wszystkie wypisane.


Na kosmetyki marki Be Organic czaiłam się od dłuższego czasu i szukając peelingu moją uwagę przykuła właśnie ta marka. Peeling jest zamknięty w dużej butelce (aż 200 ml!) co jest gwarancją jego wydajności. Już w pierwszym kontakcie zachwycił mnie swoim świeżym aromatem z cytrusową nutą!

Ten peeling jest bardzo uniwersalnym kosmetykiem i wyjątkowo mogłabym go polecić do wszystkich typów cer (jedynie za wyjątkiem tych z aktywnym, ropnym trądzikiem, ponieważ w tym wypadku ogólnie odradzane są peelingi ziarniste) - posiada niewielkie drobinki złuszczające, które jednak skutecznie złuszczają martwy naskórek. Nie dajcie się zwieść jego pozornej delikatności! Złuszcza skutecznie ale jednocześnie nie podrażnia skóry, nie wzmaga jej reaktywności czy zaczerwienień. Dzięki odpowiedniej sile nacisku dłoni na drobinki jesteśmy w stanie stopniować intensywność peelingu w zależności od preferencji naszej skóry - jest to niezwykle istotne w przypadku cer mieszanych, gdzie różne partie twarzy wymagają różnej siły peelingu. 

Produkt bardzo łatwo zmywa się z twarzy, nie pozostawia żadnego filmu, co z pewnością przypadnie do gustu osobom o cerach z problemem komedogenności. Pozostawia skórę jedwabiście gładką i gotową na dalsze czynności pielęgnacyjne. Peelingi, które nie pozostawiają filmu na skórze (i które zawierają w sobie substancje myjące, które stosujemy w zamian za kosmetyk do oczyszczania dogłębnego) są idealne do stosowania przed przeróżnymi rodzajami serum i maseczek, ponieważ brak zalegających mas martwych komórek naskórka substancje z kosmetyków mają szansę lepiej oddziaływać na skórę!

Aqua, Lauryl Glucoside, Glycerin, Propanediol, Capryl/Cocamidopropyl Betaine, Bambusa Arundinacea Stem Extract, Sodium Cocoamphoacetate, Oryza Sativa Powder, Benzyl Alcohol, Citric Acid, Cellulose Gum, Carrageenan, Parfum, Ceratonia Siliqua Gum, Sucrose, Dehydroacetic Acid, Ginko Biloba Leaf Extract, Vitis Vinifera Leaf Extract, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate

Cena: ok. 45 zł / 200 ml (aktualnie na stronie Producenta są promocje: peeling kosztuje ok. 35 zł a przy zakupie dowolnego kosmetyku można go dostać już za 1 zł!)


Hydrolat z róży damasceńskiej Cztery Szpaki


Uwialbiam hydrolaty różane - był to pierwszy rodzaj hydrolatu po jaki sięgnęłam na początku mojej przygody z naturalną pielęgnacją i wciąż do niego powracam. Testuję przeróżne marki i jeszcze nigdy mnie nie zawiódł! Jednak w przypadku hydrolatów jest jeden, malutki ale robiący różnicę haczyk...

Chociaż nazwa "hydrolat różany" i "woda różana" zazwyczaj stosowane są zamiennie, to powinniśmy je rozróżniać. Hydrolat różany jest surowcem o znacząco niskim pH przez co po powoduje podrażnienia i zaczerwienienia u wielu osób. Natomiast wodą różaną nazywane są roztwory hydrolatu różanego z wodą o bezpieczniejszym pH zbliżonym do fizjologicznego a także woda z niewielką ilością dodatku olejku eterycznego z róży i substancjami regulującymi pH. Większość "hydrolatów" jakie miałam przyjemność stosować były właśnie wodami różanymi- nie uważam tego jednak za minus! Woda różana jest dużo lepszym wyborem w przypadku osób początkujących lub też tych z Was, które mają cerę wrażliwą, czy naczynkową. Woda różana także wyrównuje pH skóry a jednocześnie niemal nie wiąże się z nią żadne ryzyko podrażnień!

O hydrolatach Cztery Szpaki słyszałam wiele pochwał, dlatego z pełną świadomością kupiłam ich oryginalny hydrolat różany wiedząc, że może to być preparat, który spowoduje podrażnienie. Faktycznie tak też się stało, dlatego rozcieńczyłam hydrolat początkowo w zalecanej proporcji 1:1 - wciąż był jednak za mocny, dlatego następnie ponownie rozcieńczyłam. 


Tak rozcieńczony hydrolat spasował mojej skórze i mogłam go z powodzeniem stosować - należy mieć jednak na uwadze, że rozcieńczanie kosmetyku osłabia układ konserwujący. Dodawanie konserwantu na własną rękę jest ryzykowne, ponieważ dodany przez nas konserwant może wejść w interakcję z już zastosowanym przez Producenta konserwantem. Dlatego najbezpieczniejszą opcją jest rozcieńczanie hydrolatu z wodą w małych partiach a następnie przechowywanie w lodówce i obserwacja, czy nie wytrąca się mętny osad wskazujący na zepsucie. Tak też zrobiłam i ja, co umożliwiło mi całkowite zużycie hydrolatu.

Hydrolat Cztery Szpaki nie zawiódł mnie - systematycznie stosowany wspomógł wyciszenie gry naczyń krwionośnych, na czym najbardziej mi zależy. W dalszej części notki zauważycie, że w ostatnim czasie stosowałam kilka kosmetyków o działaniu mocno uszczelniającym naczynka (m. in. serum i olejek z wit. C) stąd nawet osoby trzecie zwracały mi uwagę, że moja cera ma się lepiej! Z całą pewnością hydrolat różany Cztery Szpaki również dołożył swoją "cegiełkę" do tego efektu.

Poza właściwościami wzmacniającymi naczynka, hydrolat bardzo dobrze nawilża skórę, wykazuje właściwości kojące a nawet jest zalecany w przypadku rewitalizacji i odbudowy cer dojrzałych. Ponadto posiada przepiękny, głęboki i ciepły (naturalny!) zapach róż!

Rosa Damascena Floral Water, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate

Cena: ok. 30 zł / 100 ml
Link do sklepu


Arganowy krem na dzień i na noc Fair Squared


Kosmetyki firmy Fair Squared mogę uznać za jedno z najważniejszych odkryć kosmetycznych 2018r.! Posiadają wzorowe składy INCI (jest to kolejna marka, w przypadku której możemy sięgać po produkty "w ciemno" bez obaw o jakieś ewentualnie szkodliwe substancje) a w dodatku są nagrodzone szeregiem certyfikatów jak Fair Trade (marka podkreśla, że wspiera uczciwy handel), Vegan, Cruelty Free, czy NaTrue! 

Postanowiłam wypróbować krem w wersji na dzień i na noc (w ofercie marki są obecne także kremy z przeznaczeniem osobno na dzień i osobno na noc) ponieważ w okresie wiosennym zaczynam często wyjeżdżać na weekendy i doceniam uniwersalne rozwiązania. 

Krem bardzo pozytywnie zaskoczył mnie swoją konsystencją - być może niektóre z Was (zwłaszcza posiadaczki cer tłustych, trądzikowych i mieszanych) kojarzą emulsyjno-żelową konsystencję kultowego już kremu Eco Laboratorie z irysem SPF 15 - konsystencja kremu jest bardzo zbliżona, szybko się wchłania i nie pozostawia żadnej tłustej warstwy! Stanowi idealną bazę pod makijaż dla osób o cerach problematycznych i skłonnych do komedogenności. Przy czym w porównaniu do kremu Eco Laboratorie, Fair Squared posiada o niebo lepszy skład! Ostatnio zgłębiam temat akrylamidu w kosmetykach i pod tym kątem krem Eco Laboratorie wypada blado... Posiada substancję, która nie powinna być obecna w kosmetyku naturalnym  (Hydroxyethyl Acrylate (and) Sodium Acryloyl Dimethyl Taurate Copolymer) a ponadto Producent coś brzydkiego kombinuje ze składem - usunął z niego filtr UV chociaż na opakowaniu wciąż pozostała informacja, iż jest to krem z filtrem SPF 15! Nie pozostaje mi nic innego tylko obserwować dalszy ciąg wydarzeń...

Jednak my tu nie o Eco Laboratorie a o Fair Squared! Wracając do omawianego ulubieńca, to mimo lekkiej i dobrze wchłanialnej konsystencji mocno nawilża i odżywia skórę. Pozostawia ją gładką i przyjemną w dotyku. W składzie znajdziemy zbilansowaną ilość emolientów (oliwa, olej ze słodkich migdałów i arganowy) do humektantów (gliceryna i sok z aloesu) które odpowiadają nie tylko za mocne nawilżenie skóry ale również opóźnianie procesów jej starzenia!

Aqua, Glycerine, Vitis Vinifera Seed Oil, Polyglyceryl-3 Dicitrate/Stearate, Argania Spinosa Kernel Oil, Olea Europaea Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Decyl Oleate, Glyceryl Stearate, Tapioca Starch, Stearyl Alcohol, Betaine, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Citric Acid, Parfum, Tocopherol, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Linalool, Limonene

Cena: ok. 55 zł / 30 ml


Serum anti-age dla cery suchej i dojrzałej Planeta Organica


Serum Planeta Organica już od dawna zachwyca mnie swoimi właściwościami wzmacniającymi naczynka i wyciszającymi rumień a jednocześnie jest bardzo dobrym kosmetykiem rewitalizującym cerę dojrzałą. Dostarcza cerze przeróżnych substancji aktywnych- jest bogate w oleje i ekstrakty roślinne ale nie tylko - w składzie znajdziemy również kwas hialuronowy, witaminę C, dysmutazę ponadtlenkową (silny przeciwutleniacz!), witaminę A (palmitynian retinylu), niacyamid i wiele, wiele innych! Cena produktu (chociaż wcale nie niska) jest bardzo atrakcyjna jak na ilość substancji czynnych znajdujących się w preparacie. Sądzę, że niejeden Producent mógłby za taki skład żądać znacznie wyższych cen!

Jest to serum o bogatym składzie i wielokierunkowym działaniu ukierunkowanym na przeciwdziałanie procesom starzenia się skóry, jednocześnie bez jej zbędnego obciążania. Bardzo podoba mi się żelowa, lekko płynna konsystencja, która bardzo dobrze współpracuje zarówno z później zaaplikowanym kremem jak i olejem. Wchłania się bardzo szybko i całkowicie, nie pozostawiając tłustej powłoki. Zwolenniczkom koreańskiej pielęgnacji mogłabym zaproponować ten preparat w formie esencji.

Aqua, Glycerin, Saccharide Isomerate, Panthenol, Allantoin, Hydrolyzed Vegetable Protein, Panax Ginseng Root Oil, Lycium Barbarum Fruit Extract, Phyllanthus Emblica Fruit Oil, Asparagus Racemosus Root Extract, Euterpe Oleracea Fruit Oil, Oenothera Biennis Oil, Saccharide Jasminum Officinale Flower/Leaf Extract, Carrageenan, Foeniculum Vulgare Oil, Ribes Nigrum Seed Oil, Camellia Sinensis Leaf Oil, Santalum Album Oil, Myrtus Communis Oil, Rosa Centifolia Flower Oil, Oryza Sativa Bran Powder, Elettaria Cardamomum Seed Extract , Echinacea Purpurea Extract, Ginkgo Biloba Leaf Extract, Iris Florentina Root Extract, Salix Alba Bark Extract, Curcuma Longa Root Extract, Bambusa Vulgaris Extract , Citrus Grandis Peel Oil, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Pelargonium Graveolens Oil, Superoxide Dismutase, Tocopherol, Niacinamide, Riboflavin, Retinyl Palmitate, Ascorbic Acid, Squalane, Sodium Hyaluronate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Iron Oxydes

Cena: ok. 35 zł / 50 ml


Ziołowy olejek do dekoltu z witaminą C Botanicum Natural SPA


Chociaż olejek dedykowany jest do pielęgnacji dekoltu to stwierdziłam, że z powodzeniem można go stosować również na twarz. Zwłaszcza kusiła mnie perspektywa aplikacji tego oleju w połączeniu z serum Planeta Organica. Podwójna dawka witaminy C, zarówno tej zawieszonej w preparacie żelowym jak i olejowym była obiecująca!

Jak wspominałam Wam już wcześniej- ukierunkowanie pielęgnacji na wzmacnianie naczynek w przeciągu tych kilku tygodni gdy stosowałam powyższe kosmetyki przyniosło bardzo zadowalające rezultaty w postaci znacznie wyciszonej gry naczyń krwionośnych na którą zwracały uwagę nawet inne osoby! 

Bardzo doceniam oleje w pielęgnacji - zarówno te czyste jak i ich mieszanki. To proste i bardzo skuteczne kosmetyki o maksymalnej zawartości substancji czynnych, ponieważ oleje nie tylko hamują ucieczkę wody z naskórka ale także uelastyczniają go i dostarczają skórze niezbędnych witamin oraz składników odżywczych. Tak też było w przypadku olejku Botanicum Natural SPA - cera stała się odżywiona, pełna blasku, miała wyrównany koloryt. Nie zaobserwowałam powstawania niedoskonałości po aplikacji tego produktu!


Calendula Officinalis Flower (and) Helianthus Annuus Seed Oil, Daucus Carota root (and) Helianthus Annuus Seed Oi, Trifolium pratense Flower (and) Helianthus Annuus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Tocopherol

Cena: ok. 50 zł /  30 ml


Intensywnie wzmacniająca maska do włosów Vianek
 

Równowaga proteinowo-emolientowo-humektantowa (PEH) jest bardzo istotną kwestią w przypadku pielęgnacji włosów! O ile moim kosmykom często dostarczam humektantów i emolientów o tyle ciężko mi dobrać odpowiednie kosmetyki z dodatkiem protein. Ciekawym rozwiązaniem okazała się maska Vianek, która w składzie zawiera wysoką dawkę protein pszenicy i owsa jednak zrównoważone olejem ze słodkich migdałów oraz naturalnymi, nieszkodliwymi dla środowiska analogami silikonu - Isoamyl Laurate oraz Isoamyl Cocoate. W masce znajdziemy także ekstrakt z aloesu, dzięki czemu maska ta dostarcza wszystkich grup substancji niezbędnych do prawidłowej pielęgnacji włosów. 


Maskę aplikuję min. 30 min przed myciem głowy. Po umyciu włosów nakładam swoją ulubioną odżywkę Biolaven - po takim zabiegu włosy lekko się puszą (po tak sporej dawce protein jest to w moim przypadku nieuniknione) jednak zyskują jednocześnie niesamowitą gładkość. Maska znacznie ułatwia rozczesywanie włosów i uważam, że marka objęła bardzo ciekawą drogę tworzenia nowych kosmetyków do włosów.

Po kolejnym myciu nie zostaje nawet najmniejszy ślad po lekkim przeproteinowaniu, za to włosy wciąż pozostają gładkie, lśniące i wyraźnie bardziej "mięsiste" w dotyku! Maska z pewnością zagości u mnie na dłuższy czas!

Aqua, Cetyl Alcohol, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Glycerin, Panthenol, Isoamyl Laurate, Isoamyl Cocoate, Hydroxystearic Acid, Symphytum Officinale Root Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Hydrolyzed Oats, Tocopheryl Acetate, Hydrolyzed Wheat Protein, Lactic Acid, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Cocamidopropyl Betaine, Coco-glucoside, Glyceryl Oleate, Sodium Benzoate, Pinus Silvestris Oil, Parfum, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool

Cena: ok. 23 zł / 150 ml


Krem do rąk z olejem z migdałów Fair Squared
 

Moja uwaga została zwrócona na markę Fair Squared dzięki jednej z Was (którą serdecznie pozdrawiam i dziękuję za polecenie!) właśnie podczas tworzenia wpisu o sposobach i kosmetykach na bardzo przesuszone dłonie. Przeglądając ofertę marki wpadłam także na kilka innych, bardzo ciekawych kosmetyków jak np. "mydło" do golenia czy też waniliowy żel pod prysznic (które można wygrać w organizowanym przeze mnie konkursie!) 

Faktycznie krem ma niezwykle bogatą konsystencję, ale jednocześnie nie jest tłusty. Mocno nawilża i regeneruje suchą skórę dłoni. Bardzo sprawnie i w krótkim czasie się wchłania co sprawia, że z powodzeniem mogłam wykorzystywać go w pracy bez obaw o niekomfortowe uczucie "śliskich" dłoni. Krem skutecznie wzmacnia skórki wokół paznokci i zapobiega ich szorstkości oraz odrywaniu się! Posiada przyjemny, ciepły i lekki (a nie duszący) aromat.

Aqua, Glyceryl Stearate SE, Olea Europaea Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Betaine, Tapioca Starch, Potassium Sorbat,  Sodium Benzoat, Xanthan Gum, Parfum, Citric Acid, Tocopherol, Limonene, Linalool, Geraniol, Citronellol

Cena: ok. 35 zł / 100 ml


Peeling do ciała masło shea i olejek migdałowy, Wellness & Beauty


W zdecydowanej większości przypadków Rossmann odwiedzam tylko wtedy, gdy mają na promocji kocią karmę. I tak wybierając pomiędzy karmą z kurczakiem a wołowiną wpadł mi w oko czerwony napis informujący o promocji. A jak każda kobieta reaguję na hasło "promocja" nieskrywaną ciekawością, żeby tylko zerknąć, co to dają i za ile? Tym sposobem zwróciłam uwagę na skład peelingu Wellness & Beauty, który okazał się być całkowicie naturalnym i bezpiecznym!

Równie pozytywnie zaskoczyło mnie działanie peelingu - jest to dość mocny "zdzierak" ponieważ zawiera w sobie drobinki soli. Osobiście lubię solne peelingi a moim dotychczas ulubionym był energetyzująco-detoksykujący Vianek. Przyznam, że peeling W&B mocno zachwiał Viankiem na pozycji ulubieńca - pozostawia równie przyjemnie gładką skórę, która nie wymaga aplikacji balsamu a jednocześnie jest bardziej przystępny cenowo. Po zastosowaniu skóra jest nie tylko gładka, ale posiada pewną "śliskość", niczym jedwab! Peeling poprawia miękkość i elastyczność naskórka a w dodatku ma przecudowny, pudrowy zapach - wąchany bezpośrednio z opakowania jest dość mocny jednak dzięki temu skóra pachnie jeszcze przez kilka godzin po aplikacji peelingu!

Dla niektórych minusem może być szklany, dość ciężki słoik, w którym zamknięty jest produkt. Osobiście także mam obawy przed trzymaniem takiego produktu na półce pod prysznicem, ponieważ łatwo o chwilę nieuwagi i katastrofę. Z drugiej jednak strony szkło może zostać poddane recyklingowi oraz mamy pewność, że żadne potencjalnie szkodliwe substancje nie przenikają z opakowania do produktu. Słoik posiada bardzo mocne zamknięcie dzięki czemu mamy pewność, że woda ani para wodna nie dostaną się do kosmetyku - a gdyby tak się stało, mogłyby spowodować jego zepsucie się!

Maris Sal, Ethylhexyl Stearate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Parfum, Butyrospermum Parkii Butter, Tocopherol, CI14720, CI 19140, CI 28440

Cena: ok. 15 zł / 300g


Balsam do ciała z masłem kakaowym Fair Squared


Ostatnim kosmetykiem o którym chcę Wam dziś opowiedzieć jest balsam do ciała z masłem kakaowym Fair Squared - warto zwrócić na niego uwagę ze względu na coraz wyższe temperatury na zewnątrz! Balsam błyskawicznie się wchłania, ma lekką konsystencję przywodzącą mi na myśl lekki jogurt naturalny - będzie więc idealnym wyborem na późną wiosnę/lato!

Pomimo lekkiej konsystencji bardzo mocno nawilża skórę i pozostawia ją przyjemnie gładką. Nadaje skórze przyjemny, świeży i lekki zapach. Dzięki obecności masła kakaowego silnie odbudowuje i regeneruje skórę zaaplikowany nawet w niewielkiej ilości a dodatek oliwy z oliwek wspiera odbudowę bariery hydrolipidowej dzięki czemu systematycznie stosując balsam można zażegnać problem drobnopłatkowego złuszczania skóry na ciele! 

Kosmetyk szczególnie poleciłabym tym z Was, które mają problemy z wrastającymi włoskami, ŁZS albo rogowaceniem okołomieszkowym - w przypadku tego typu schorzeń bardzo istotną kwestią jest nawilżanie skóry ale bez jednoczesnego jej obciążania i czopowania ujść gruczołów łojowych, co mogłoby doprowadzić do zaostrzenia zmian chorobowych!

Aqua, Olea Europaea Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Hydrogenated Vegetable Glycerides, Sodium Stearoyl Glutamate, Theobroma Cacao Seed Butter, Xanthan Gum, Glyceryl Caprylate, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum, Tocopherol, Citric Acid

Cena: ok. 55 zł / 250 ml
Link do sklepu


Jestem bardzo ciekawa, czy znacie któryś z powyższych ulubieńców - jeśli tak, jak spisują się oni u Was? A może zainteresowałam Was którymś z powyższych kosmetyków?

Z racji tego, iż wielkimi krokami zbliża się długi weekend, chciałabym serdecznie zaprosić Was na instagram, ponieważ będzie mnie tam zdecydowanie więcej i łatwiej będzie mnie złapać. Wyjeżdżam na szybki trip po Ukrainie i chętnie będę się z Wami dzielić spostrzeżeniami i relacjami na InstaStory! 

Będąc na Ukrainie chciałabym także opublikować zaległe marcowe denko - jeśli tylko internet na to pozwoli, mam jednak nadzieję, że wszystko przebiegnie pomyślnie!

Oczywiście w planie mam przegląd tamtejszych drogerii i zielarni - pobieżnie zapoznałam się już z tamtejszą ofertą kosmetyków naturalnych, wiem czego się spodziewać (dobrych cen!) także tym razem postaram się iść na jakość a nie na ilość ;)


Pozdrawiam serdecznie i przypominam o trwającym konkursie w którym można wygrać zestaw kosmetyków o wartości ~ 1200 zł!


28 komentarzy:

  1. Ten mocny zdzierak mnie zaciekawił :)Fajne ma opakowanie, można je potem wykorzystać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, zużyłam dwa takie peelingi. Też początkowo myślałam, że opakowanie mi się przyda po wykorzystaniu zawartosci, ale ono tylko robi dobre pierwsze wrażenie. Problemy zaczynają się, kiedy trzyma się je pod prysznicem, albo przy wannie. Klamra zaczyna potwornie rdzewieć. Przy tym drugim opakowaniu postanowiłam, że będę trzymać je w szafce, ale to się okazało niefunkcjonalne i drugie opakowanie też skończyło w koszu ze zardzewiałą metalową częścią.

      Usuń
  2. Ja się ostatnio zniechęciłam do Naturativ. Kupiłam ich balsam dla kobiet w ciąży i niestety działa gorzej niż masła do ciała z Iossi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Serum chętnie wypróbuję, nie widziałam go wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam pytanie odnośnie kremów z filtrem spf50. Zeszłego lata używałam kremu Le Cafe de Beaute spf, ale teraz w żadnych sklepach internetowych nie mogę go znaleźć. Zaczęłam szukać innych produktów przeciwsłonecznych w miarę możliwości naturalnych i przestępnych cenowo. Znalazłam kremy z spf 50 Iwostin, w których jest składnik antileukine 6® (chyba pochodzenia naturalnego)posiadający m.in. właściwości chroniące przed promieniowaniem słonecznym przeciwutleniające, łagodzące. Zaciekawił mnie ten składnik, ponieważ nie jest filtrem ani organicznym, ani mineralnym. Czy to prawda, że filtry organiczne lepiej chronią, niż te mineralne jednak mogą produkować wolne rodniki? Z tego co znalazłam to kremy Iwostin posiadają dwutlenek tytanu, potem filtry organiczne( Tinosorb®S, Avobenzone, Tinosorb®M), witaminę E oraz ten tajemniczy dla mnie antileukine. Czy są to kremy warte uwagi z punktu widzenia naturalnej pielęgnacji, pomimo posiadania filtrów organicznych( ten La cafe de beaute też chyba posiada jeden, czy dwa filtry organiczne)? Czy możemy wiązać nadzieję z tym składnikiem antileukine na bezpieczną i skuteczną ochronę przeciwsłoneczną?

    OdpowiedzUsuń
  5. Na ile użyć starcza maska z Vianka?

    OdpowiedzUsuń
  6. Aktualnie szukam dobrego serum, borykam się ze zmarszkami w okolicy oczu mimo dosyć młodego wieku. Czy to serum z planety organici da radę pomóc w takim beznadziejnym przypadku czy lepiej szukać jakiejś cięższej formuły? Przy okazji zapytam również o podkłady mineralne. Chciałabym przetestować jakiś z anabelle, aczkolwiek kilka postów temu pokazałaś nam krem BB z Vianka. I już nie wiem czego próbować w pierwszej kolejności, krem na pewno jest dużo łatwiejszy w aplikacji dlatego zwróciłam na niego uwagę. Dodam, że zależy mi na jak największej trwałości podkładu, bo moja praca nie pozwala na poprawki w ciągu dnia. Czy któryś z tych produktów mogłabyś mi bardziej polecić?

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie zamówiłam krem pod oczy z Naturativ- zobaczymy czy się sprawdzi. Będzie też próbka kremu do twarzy i ampułki na naczynka- wiąże duże nadzieje z tymi kremami☺.Z całą pewnością kupię też peeling Wellness and Beauty- same zalety.

    OdpowiedzUsuń
  8. Agnieszko czy przewidujesz nowy wpis na temat kremów p/słonecznych?

    OdpowiedzUsuń
  9. hej :) ja chciałam zapytać o takie składniki kosmetyków, czy są bezpieczne i do czego służą?
    1. carbomer
    2. Sodium Cetearyl Sulfate

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znałem tej marki FAIR wcześniej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dużo nowości! Mnie najbardziej zaciekawiła marka Fair Squared i Botanicum.

    OdpowiedzUsuń
  12. Maska z Vianka i peeling be organic oraz scrub z rossmanna bardzo mnie zaciekawiły :) serum planeta organica muszę zapamiętać na przyszłość, obecnie używam eliksiru Vianek z witaminą C - dwa razy w tygodniu i widzę już pierwsze efekty:) (dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że mam cerę naczynkową...i faktycznie dzięki temu produktowi moja twarz jest mniej zaczerwieniona)
    Miłego wyjazdu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiedziałam, że hydrolat różany i woda różana to dwie różne rzeczy ;) Oraz że hydrolat może podrażniać :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniale, że akurat w Rossmanie trafiłaś na taki super kosmetyk. W dodatku w tak super cenie. Ciekawe czy jest więcej takich kosmetyków w Rossmanie z taką ekstra ceną (oczywiście naturalnych)? :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Nazwy niektórych kosmetyków gdzieś tam obiły mi się o uszy, ale ich jeszcze nie testowałam. Zaciekawiło mnie natomiast serum do twarzy z Planeta Organica.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubię Naturativ. To mleczko też "przerobiłam" i planuję powrót. Moimi ulubieńcami z Naturativ są masła ( konsystencja śmietany!) oraz kremy do rąk.

    Mam wrastające włoski i cierpię na rogowacenie mieszków włosowych, dlatego bardzo zaciekawił mnie balsam, o którym wspominasz. Muszę " rozkminić temat" bo wydawało mi się, że treściwe konsystencje rozwiążą ten problem, a okazuje się, że jest wręcz odwrotnie 😏

    OdpowiedzUsuń
  17. Zauważyłam że większość tych kosmetyków można kupić taniej w aptece internetowej Gemini.

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny post z porównaniem pH szamponów, ogrom pracy z pewnością - za co Ci dziękuję, bardzo przydatne :) zastanawiałam się nad zakupem papierów, ale w sumie może lepiej od razu pehametr? Polecisz ten, którego użyłaś?

    OdpowiedzUsuń
  19. https://www.matique.pl/pl/madara-age-defying-sunscreen-przeciwzmarszczkowy-krem-z-filtrem-spf-30_4513.html
    To nowość z spr od madary. Kiedyś chwaliłaś ich produkty. Co myślisz o tym?

    OdpowiedzUsuń
  20. Agnieszko, jesteś dla mnie wyrocznią w sprawach kosmetycznych. Śledzę Cię już od 1,5 roku i właściwie dzięki Tobie zaczęłam świadomiej dobierać swoje kosmetyki. Niestety od jakiegoś miesiąca mam ogromny problem. Na mojej twarzy pojawiły się dziwne grudki i krostki. Dermatolog stwierdziła, że to trądzik różowaty. Rano używam maści Skinoren z kwasem azelainowym, wieczorem Soolantre. Nie wiem jakie kosmetyki pielęgnacyjne powinnam stosować przy tych maściach i w ogóle przy trądziku różowatym (jakie kremy, toniki). Kolejny problem to kremy z filtrem. Czy polecany przez Ciebie LE CAFE DE BEAUTE, sprawdzi się przy cerze z trądzikiem różowatym? Wiem, że pisze do Ciebie masa dziewczyn z problemami i pewnie zawracam Ci głowę, jednak jeśli znalazłabyś chwilę bardzo proszę Cię o radę. Ufam Ci dużo bardziej niż pani dermatolog ;)
    Pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiem dlaczego ale uwielbiam czytać/oglądać Denka, bardzo mnie ciekawi jak sprawdzają się produkty u innych osób.
    Bardzo mnie zaciekawił ten peeling od Wellness & beauty, miałam kiedyś z tej firmy olejek do ciała, który sprawdził mi się świetnie, co do składu nie jestem pewna ale myślę że warto go sprawdzić:)
    Czekam z niecierpliwością na kolejne Denka na Pani blogu, bo czyta się je z wielką przyjemnością :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  22. Właśnie się zorientowalam, że jest 7 a nie 6 maja i przegapilam datę zgłoszenia konkursowego:((((((

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej :) mam cerę mieszaną (chyba) i naczynkową. Swego czasu miałam też problem z trądzikiem i tak na prawdę do końca się go nie pozbyłam, ponieważ na policzkach cały czas miałam po kilka pryszczy, takich głęboko osadzonych pod skórą, wielkich i bolesnych. Od prawie 3 miesięcy stosuję metodę OCM (moja mieszanka: oliwka Hipp, 20% oleju rycynowego i kilka kropel oleju z pestek dyni) z nadzieją, że moje problemy znikną i faktycznie głębokie wypryski na policzkach zniknęły (pozostały tylko po nich mocne przebarwienia), popękane naczynka troszeczkę się uspokoiły, rozszerzone pory też się zmniejszyły, ale pojawił się inny problem - kaszka głównie na czole i brodzie oraz sporadycznie wokół nosa i ust... Czasem mam wrażenie, że po całym dniu jest bardziej nasilona niż po nocy, więc czy może być to wina podkładu? Używam mineralnego od Neauty. Masaż twarzy podczas OCM robię naprawdę dokładnie i odpowiednio oczyszczam ściereczkami... Jeśli chodzi o inne kosmetyki, których używam do twarzy to po OCM woda różana, krem pod oczy zielony z Make Me Bio i krem do twarzy Make Me Bio Garden Roses lub Orange Energy. Masz może jakiś pomysł na to? Nie wiem w którym kierunku pójść... a może zrezygnować z OCM i spróbować demakijażu olejami, a potem umycie twarzy żelem, np. rumiankowy z Sylveco? Z góry dziękuję za pomoc :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Tyle razy widziałam ten peeling Be organic w promocji i jakoś zawsze omijałam, mam za to płyn micelarny i jest w porządku. Serum z Planeta Organica czeka już w moim koszyku z zapasami, a po recenzji jestem go jeszcze bardziej ciekawa. Fioletową maskę z Vianka bardzo lubię i sprawdza się znakomicie. W ogóle odkąd Vianek wypuścił te maski to chyba nie zdarzyło się, bym którejś nie miała na stanie. A po zastanowieniu to od kiedy Vianek wypuścił maski do włosów, nie kupiłam maski z innej firmy (szok haha).

    OdpowiedzUsuń
  25. Używam od kilku dni serum, jednak dla cery mieszanej i tłustej, niestety pozostawia on błyszczącą się warstwę na skórze :( Przy mojej tłustej cerze niestety nie trafiłam jeszcze na kosmetyk który wchłonie się całkowicie (może poza serum na dzień zwężającym pory od AVA), dlatego większość kosmetyków przeznaczonych na dzień, przechodni do stosowania na noc ze względu na to że praktycznie nic się u mnie nie wchłania, to niestety powoduje ważenie się podkładu mineralnego :(

    Czy polecany przez Ciebie krem Arganowy krem na dzień i na noc Fair Squared będzie dobry dla cery tłustej? szukam czegoś z filtrem na co dzień do stosowania pod makijaż z racji letnich miesięcy.
    Posiadam Ecolab dla cery tłustej jednak on powoduje u mnie takie świecenie i ważenie się podkładu że aktualnie używam go tylko kiedy zostaje w domu.

    OdpowiedzUsuń
  26. Tej maski do włosów z Vianka akurat nie miałam, ale jest na mojej liście.

    OdpowiedzUsuń