Dzisiejszy post jest wyjątkowy, ponieważ przygotowywałam się do niego bardzo długo (około roku!) i powstał przy niemałej pomocy z Waszej strony, Czytelników mojego bloga! Dlatego już na wstępie chciałam bardzo serdecznie podziękować tym z Was, które obdarzyły mnie zaufaniem i zechciały przesłać próbki przeróżnych szamponów, które miały w swoich zapasach!
Szczególne podziękowanie chciałabym także skierować do moich koleżanek i kolegów (!) z pracy, który także dziarsko pomagali mi w zebraniu próbek do badania oraz moim Przełożonym, którzy zezwolili na przeprowadzenie badań.
Z racji tego, że od ogłoszenia przeze mnie pomysłu aż do dzisiejszych wyników upłynęło sporo czasu przypomnę o jakie badania chodzi- otóż na blogu Agnieszki wwwlosy.pl (serdecznie pozdrawiam!) natrafiłam na notkę dotyczącą właśnie wpływu pH szamponu na włosy z przytoczeniem badań przeprowadzonych przez włoskich trychologów. Do badania wykorzystywano 123 różne szampony a ich pH wahało się od wartości 3.5 do 9.0. Badanie zostało przeprowadzone przy pomocy papierków lakmusowych i wyznaczono granicę pH = 5.5 i w odniesieniu do niej sprawdzano, które szampony mają niższe pH a które wyższe:
Badanie to pokazało, że zdecydowana większość szamponów przeciwłupieżowych ma pH powyżej fizjologicznego pH skóry (które mieści się w granicach 4.5-5.5) oraz wszystkie badanie szampony dla dzieci. W przypadku szamponów leczniczych (aptecznych) oraz konwencjonalnych (drogeryjnych) różnice były niewielkie, wciąż jednak większość szamponów miała pH wyższe od fizjologicznego. Jedynie szampony profesjonalne (salonowe) miały pH fizjologiczne lub niższe.
Dlaczego ten aspekt jest tak intrygujący? Ponieważ wartość pH skóry i włosów różni się od siebie przez co często można zaobserwować, że szampon, który spisuje się na długości naszych włosów, niekoniecznie sprawdza się na skórze głowy i na odwrót. Ponadto zachowanie odpowiedniej wartości pH przyczynia się do prawidłowej pracy skóry głowy oraz dobrej kondycji włosów.
Skalp, podobnie jak skóra na twarzy i ciele, ma wartość pH w granicy 4.5-5.5 co gwarantuje prawidłowe zachowanie mikrobiomu na skórze. W przypadku skóry głowy jest on istotny, ponieważ nasze fizjologiczne bakterie są w stanie zwalczać patogenną florę mikroorganizmów. Warto zwrócić uwagę, że np. łupież czy łojotokowe zapalenie skóry głowy zaostrza się pod wpływem bakterii oraz drożdżaków (najczęściej Malassezia furfur oraz Pityrosporum ovale). Jednak nie tylko w przypadku łupieżu czy ŁZS rodzaj zasiedlanych mikroorganizmów ma znaczenie - patogenna flora utrudnia gojenie się stanów zapalnych na skórze głowy (krostek, zaczerwienionych, swędzących miejsc) i regenerację naskórka.
Stosowanie szamponów o wyższym pH niż skóra głowy zapewnia mocniejsze ich oczyszczenie, tj. usunięcie nie tylko nadmiaru sebum, ale także przyczynia się do naruszenia bariery hydrolipidowej naskórka. Dzięki takiemu działaniu, włosy są lepiej odbite od nasady i zachowują dłużej świeżość... przynajmniej podczas kilku pierwszych aplikacji szamponu. Później, niestety, nie jest już tak kolorowo.
Naruszanie bariery hydrolipidowej w obrębie skóry głowy skutkuje dokładnie tym samym, co na reszcie ciała - skóra zaczyna aktywizować pracę gruczołów łojowych, by nie tylko odbudować barierę hydrolipidową ale także wytworzyć fizyczną barierę ochronną, której celem jest obrona skóry przed destrukcyjnym wpływem zbyt mocno myjącego szamponu. Stosowanie coraz mocniejszych kosmetyków myjących prowadzi do jednoczesnego nasilania łojotoku co sprawia, że w skrajnych przypadkach włosy są aż tak przetłuszczające się, że trzeba je myć codziennie! Jednocześnie pojawia się problem łupieżu, który ustępuje jedynie pod wpływem zastosowania bardzo mocnych szamponów o pH znacznie wyższym niż fizjologiczne. Próba powrotu do delikatniejszych szamponów najczęściej kończy się fiaskiem, mocnym nawrotem łupieżu i przymusowym powrotem do agresywnie oczyszczających szamponów, które stopniowo osłabiają włosy i cebulki włosowe. Dlaczego tak się dzieje?
Wysokie pH ma działanie keratolityczne, złuszcza komórki naskórka. Dlatego stosując szampony (czy mydła w kostce lub savon noir) pozbywamy się odstających, suchych skórek. Jest to efekt podobny, ale mocniejszy, do działania kwasów (nasza skóra i włosy lepiej radzą sobie w kontakcie z kwasami, niż zasadami). Dopóki stosujemy mocno oczyszczający szampon, zazwyczaj radzi on sobie ze złuszczaniem odstających płatów naskórka wynikającym z suchości skalpu, który jest jednocześnie wzmagany właśnie przez te szampony - tworzy się swoiste Perpetuum Mobile. Podczas odstawienia takiego szamponu skóra próbuje się zregenerować - odbudować naskórek i barierę hydrolipidową, jednak musi przyzwyczaić pracę swoich gruczołów do nowych warunków, jakim jest delikatniejszy szampon. Dlatego zazwyczaj po zmianie szamponu na łagodniejszy mocna zaobserwować wzmożenie przetłuszczania skóry głowy. Jednocześnie nawraca problem łupieżu- odstawienie szamponu, które poprzez lekko zasadowe pH (jakie występuje najczęściej w szamponach przeciwłupieżowych, wg powyższego badania) złuszczało powierzchnię naskórka sprawia, że zaczynają się one pojawiać. Skóra potrzebuje czasu, by odbudować szczelnie warstwę naskórka oraz poprawić jej nawilżenie. Po powrocie skóry do jej fizjologicznych funkcji, powyższe problemy jak łojotok czy łupież, ustępują (mowa oczywiście o problemie, których przyczyną jest nieprawidłowa pielęgnacja - łupież czy łojotok wynikający z chorób, czy zażywanych leków należy omawiać z lekarzem prowadzącym!). Dlatego podczas zmiany szamponów na łagodniejsze, daj sobie czas- zazwyczaj po 2-3 tygodniach problemy ustępują!
Natomiast nasze włosy charakteryzują się całkowicie innymi własnościami - w odróżnieniu od skóry głowy:
- są martwe, nieunerwione, dlatego nie przekazują do organizmu informacji, że należy aktywizować mechanizmy obronne,
- w przypadku włosów długich, nie mają możliwości pokrycia barierą ochronną jaką jest sebum wydzielane przez gruczoły łojowe skóry głowy. Dlatego są bardziej narażone na utratę nawilżenia a przez nadmierną suchość - stają się łamliwe,
- ciężko jest zmierzyć ich wartość pH, ponieważ są to twory o niewielkiej ilości wody - wartość tę można w przybliżeniu wyliczyć z tzw. punktu izoelektrycznego i szacuje się na tej podstawie, że pH włosa wynosi ok. 3.67, co także przedstawili wyżej wspomniani włoscy trycholodzy.
Włosy mają więc niższe pH niż skóra i z tego też względu nie powinna nas dziwić skuteczność płukanki do włosów z octem- stosowanie kosmetyków czy preparatów o kwaśnym odczynie pH domyka łuski włosa i sprawia, że staje się on bardziej gładki i lśniący. Analogicznie preparaty o wysokim pH (jak np. wspomniane wcześniej szampony przeciwłupieżowe czy mydła w kostce lub savon noir) będą rozchylały łuski włosa przez co dochodzi do jego szorstkości i puszenia. Ściśle przylegające do rdzenia łuski są mechaniczną barierą a łuski odstające narażają włos na uszczerbek i łamliwość. Dlatego agresywnie myjące szampony stosowane systematycznie przez długi okres czasu (np. kilka lat) znacznie osłabiają włosy, ich cebulki oraz samą skórę głowy.
Całe powyższe badanie tak bardzo mnie zaintrygowało, że postanowiłam przeprowadzić podobne badanie na własną rękę - w tym celu udało mi się (dzięki Waszej uprzejmości!) zgromadzić aż 184 szampony!
Postanowiłam pogrupować je na 4 podstawowe grupy- szampony naturalne, drogeryjne (konwencjonalne), apteczne (lecznicze) oraz profesjonalne (salonowe). O ile nie miałam większych problemów z otrzymaniem szamponów z pierwszych trzech grup o tyle szampony profesjonalne okazały się nie lada wyzwaniem - nie każdy jest w posiadaniu takiego szamponu, ponadto są to drogie kosmetyki, dlatego też nie każdy miał ochotę się nimi dzielić. Chodzenie po salonach fryzjerskich z prośbą o próbki także przynosiło różne efekty, ponieważ albo brano mnie za naciągacza (którym notabene byłam, bo nie brałam próbki w celu zapoznania się z produktem ;)) lub w trosce o dobre imię salonu i prowadzonej w niej marki (żeby przypadkiem zła opinia nie poszła w świat!).
Oczywiście nie mogę przytoczyć tutaj konkretnych marek i ich wartości pH, ponieważ mogłoby to się dla mnie skończyć wezwaniem do sądu, dlatego moje badanie wykonałam na zasadach podobnych do tych, które przeprowadzili włoscy trycholodzy. Zaprezentuję Wam różne grupy szamponów, ich wartości pH, porównamy sobie wyniki szamponów włoskich do tych dostępnych na rynku polskim oraz przedstawię Wam swoje wnioski i spostrzeżenia.
Zanim przejdziemy do wyników chciałabym zaznaczyć, że w tym badaniu zdecydowałam się nie brać pod uwagę składu INCI kosmetyków, ponieważ szampony kompletnie by się wymieszały- np. na podstawie INCI niektóre szampony apteczne czy salonowe mogłyby znaleźć się w kategorii "naturalne". Celem dzisiejszej notki nie jest skład, ale wartość pH, dlatego pozostałam przy podziale, który umożliwił mi prawidłowe usystematyzowanie wyników:
Ilości próbek szamponów:
- naturalnych - 74,
- drogeryjnych - 67,
- aptecznych - 26,
- profesjonalnych - 17.
Najniższe pH wyniosło: 3.86 (dla przypomnienia - we włoskich 3.5),
Najwyższe pH wyniosło: 8.01 (dla przypomnienia - we włoskich 9.0).
Na powyższej tabeli widzimy średnie wartości pH kolejnych grup. To, co zaskoczyło mnie już podczas badań i co bardzo wyraźnie widać na powyższej tabeli to to, że wszystkie wartości oscylują w okolicach górnej granicy pH skóry 5.5, co jest bardzo dobrym wynikiem- teoretycznie oznacza to, iż niezależnie od tego, gdzie kupujemy kosmetyk - czy to w aptece, czy w drogerii - szampony tworzone są tak, by nie szkodzić skórze głowy!
Jednak są to wartości średnie, uogólnione i w każdej z tych grup znalazły się perełki o skrajnie wartościach (niskich ok. 4 jak i wysokich, ok. 7 - oczywiście jest to odczyn obojętny, jednak pisząc "wysoki" mam na myśli odniesienie do wartości fizjologicznych).
Powyższe wyniki pogrupowałam na nowo, wybierając te szampony, na których opierało się badanie włoskich trychologów- faktycznie te grupy kosmetyków charakteryzowały się największymi wahaniami wartości, które najwyraźniej zależą od filozofii marki. Inne typy szamponów jak te nawilżające, odżywcze, regenerujące, hamujące wypadanie włosów itp. miały wartości zbliżone do fizjologicznych, dlatego z góry zakładam na podstawie moich wyników, że szampony te są bezpieczne dla skóry głowy.
Średnie wartości szamponów bez podziału na to, gdzie są kupowane, troszeczkę bardziej się różnią jednak wciąż oscylują w przybliżeniu wokół wartości 5.5, co także mnie cieszy. Badanie to pokazuje, że na Polskim rynku szampony nie mają aż tak mocnego wahania wartości pH i kupując szampon jest większe prawdopodobieństwo, że trafimy na taki, który nie pogorszy stanu skóry głowy. To na prawdę dobrze świadczy o produkowanych w Polsce kosmetykach a także wybranych do importu z zagranicy!
Spójrzmy więc, jak prezentuje się porównanie wyników kosmetyków dostępnych na polskim rynku oraz włoskim:
Pierwsze, co troszkę nie spodobało mi się w badaniu włoskich trychologów, to wyznaczenie granicy 5.5 jako wartości granicznej pomiędzy szamponami "fizjologicznymi" jak i tymi "o wyższym pH" - sądzę jednak, że decyzja ta zapadła przez niezbyt dokładne urządzenie, którym wykonywali badanie, ponieważ były to... papierki lakmusowe. A badanie pH papierkiem a pehametrem może się różnić.
Jednak by rzetelnie porównać oba badania, musiałam się dostosować do wyników zastanych. Dlatego jeśli w moich badaniach szampon miał pH o wartości (przykładowo) 5.54 - lądował w kolumnie "pH podwyższone" chociaż tak na prawdę setna różnica w wartości pH nie ma żadnego znaczenia (nie korzystałam z papierków lakmusowych lecz pehametru, ponieważ chciałam uzyskać bardziej dokładne wyniki). No ale papierek lakmusowy nie wykaże setnych wartości. Dlatego omówimy sobie powyższe wyniki a potem przedstawię Wam wyniki, które- w mojej opinii- bardziej realnie przedstawiają ryzyko (lub jego brak) podczas sięgania po pewne grupy szamponów.
Główna różnica pomiędzy moimi badaniami a włoskich trychologów jest widoczna w szamponach dla dzieci- Włosi albo dobierali szampony typowo dla noworodków (co powinno zostać zaznaczone), które faktycznie mają pH o wartości zbliżonej 7 ponieważ skóra dziecka nie ma jeszcze wytworzonej szczelnej bariery hydrolipidowej, ich gruczoły potowe nie produkują wystarczających ilości potu, skąd pH skóry jest bliżej wartości obojętnej. Jednak w miarę rozwoju niemowlaczka, skóra zaczyna pracować i obniżać swoje pH by bronić się przed drobnoustrojami (w kwaśnym pH flora patologiczna zazwyczaj ginie lub jest osłabiona i tym samym narażona na atak fizjologicznego mikrobiomu) - kosmetyki dla dzieci już od 1 miesiąca potrafią mieć pH oscylujące w granicach 5.5 lub odrobinę wyższym a dla dzieci po ukończeniu pół roku, mają już pH fizjologiczne. Z racji braku wyszczególnienia, jakich dokładnie szamponów dla dzieci tyczyło się włoskie badanie, ja badałam szampony z różnych grup. Sądzę, że Polska tutaj również wypada na plus, ponieważ szampony dostępne na naszym rynku faktycznie mają zauważalną różnicę w wartości pH w zależności od wieku dziecka, dla jakiego jest przeznaczony. Jako ciekawostkę zdradzę, że fanki szamponu BabyDream mogą stosować go u siebie bez obaw - ma fizjologiczne pH a na opakowaniu nie pisze, że jest to szampon dla niemowląt. Z powodzeniem może więc być stosowany u kilkumiesięczych dzieci jak i dorosłych!
W przypadku szamponów profesjonalnych faktycznie da się zauważyć, że zdecydowanie częściej mają one niższą wartość pH, dzięki czemu lepiej domykają łuski włosa. Jednak nie są to wartości skrajnie niskie - wciąż są one bezpieczne dla skóry głowy.
Natomiast szampony przeciwłupieżowe także w Polsce mają pH powyżej 5.5, chociaż tutaj muszę zaznaczyć, że uważam te wyniki za skrajnie nieudane, ponieważ pH większości szamponów przeciwłupieżowych (poza kilkoma wyjątkami, o których wspomnę pod koniec) wahały się w granicach 5.5-5.7, co wcale nie jest wynikiem szkodliwym dla skóry głowy! No ale jak wspomniałam wcześniej - musiałam dopasować tę nieszczęsną granicę 5.5 także do swoich, dużo dokładniejszych wyników.
Ostatnią tabelą, którą opracowałam w oparciu o granicę 5.5 wartości pH - poza grupami, które wystąpiły w badaniu włoskich trychologów, wzięłam pod uwagę szampony do włosów przetłuszczających się, szampony dodające objętości a także szampony naturalne wspomniane na wcześniej. Wyraźnie widać, że różnice pomiędzy grupą "o pH poniżej 5.5" oraz "powyżej 5.5" nie są zbyt duże a w przypadku szamponów salonowych, przeciwłupieżowych czy do włosów przetłuszczających się wartości zazwyczaj nie przekraczały wartości 4.5-5.8. Wyznaczenie sztywnej granicy pH 5.5 nie przedstawia realnie problemu.
Osobiście uważam, że taką granicą "żółtego światła" dla szamponów jest wartość = 6 - czyli wciąż kwaśne pH, ale wyższe niż fizjologiczne skóry i które już da się zaobserwować lekkim spuszeniem włosów (a przypominam, że włosy na długości mają niższe pH niż skóra! Różnica pomiędzy pH 3.67 włosa a 6 szamponów to już dość dużo). Natomiast granicą "czerwonego światła" była wartość 7, powyżej której szampony miały już lekko zasadowe pH, które- jak wcześniej wspomniałam- systematycznie i często stosowane przyczynia się do pogorszenia stanu skóry głowy i włosów.
Szampony, które badałam o wartości równej lub wyżej 6 to 44 sztuki, czyli 24% a o wartości równej lub wyższej 7 to 11 sztuk, czyli 6%- a więc na Polskim rynku zdecydowanie częściej trafiamy na szampony o bezpiecznym pH.
Także jak widać - niezależnie od grupy szamponów, wartość 6 jest przekraczana jedynie w skrajnych przypadkach i są to ilości marginalne.
Gdybym mogła ostrzec Was przed pewnymi szamponami, to zaznaczę, że nie podobały mi się wartości pH szamponów marek Avon, Head&Shoulders oraz Babuszka Agafia (za wyjątkiem serii White Agafia, niezależnie, czy był to kosmetyk rosyjski czy estoński). Oczywiście więcej szczegółów podać nie mogę, mam jednak nadzieję, że niektórym z Was ta informacja może się przydać. Oczywiście jeśli stosujecie szampony tych marek i uważacie, że spisują się one u Was- nie ma problemu, każda skóra jest inna i ma odmienne wymagania.
Osobiście cieszę się, że wykonałam to żmudne, jednak ciekawe badanie - pytając o możliwość otrzymania próbek dostałam m. in. pytanie, po co powtarzać badanie, które już jest i to w dodatku wykonane przez profesjonalistów? Chociażby dlatego, by pokazać, że w zależności od Państwa i dostępnych tam firm, kosmetyki mogą się różnić. Nie twierdzę, że moje badanie było w jakikolwiek sposób lepsze czy dokładniejsze od tego włoskich trychologów- w końcu moje badanie nie trafi do publikacji naukowych ani nawet nie było przeprowadzane pod patronatem instytucji prowadzącej badania naukowe. Jednak czytając publikacje naukowe nie zawsze można im ufać w ciemno - warto zwracać uwagę, kto je przeprowadzał, w jakich latach, jakie miał poglądy i powiązania. I taki research autorów prac naukowych wcale nie jest łatwy! Mają z nim problem nawet osoby siedzące w pisaniu tego typu prac, znające branżę bardzo dobrze, a co dopiero studenciaki, którzy dopiero uczą się wyszukiwać rzetelne badania. Nie zrozumcie mnie źle - nie każde badanie naukowe jest złe i absolutnie nie namawiam do takiego toku myślenia! Ot, skrajne zaufanie badaniom jak i skrajne ich odrzucanie nigdy nie jest dobre =).
Jestem bardzo ciekawa, co sądzicie na temat powyższego badania - czy zaciekawiło Was ono? Co sądzicie na jego temat? Może chcecie, żebym zrobiła kolejne tego typu badania ale dotyczące innych kosmetyków?
Czekam na Wasze opinie! Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję osobom, które przyczyniły się do powstania tego artykułu!