[507.] Rozjaśnianie włosów kwasem jabłkowym
Rudy odcień włosów jest kolorem, o którym marzyłam już jako nastolatka. Przerobiłam wiele farb do włosów - zarówno drogeryjnych jak i fryzjerskich, w odcieniach od rudości aż po burgund w poszukiwaniu ideału. Konwencjonalne farby niestety bardzo zniszczyły moje włosy przez co nie mogłam dojść z nimi do ładu przy pomocy żadnych kosmetyków - ani drogeryjnych, ani fryzjerskich, ani naturalnych. Miałam także problem z uzyskaniem naturalnie wyglądającego odcienia rudości - mimo, że farbowanie zazwyczaj powierzałam profesjonalistom, kolor nigdy nie spełniał moich oczekiwań.
Punktem zwrotnym w poprawie kondycji moich włosów była zmiana chemicznych farb na hennę. Włosy przestały się puszyć, z każdym kolejnym miesiącem stawały się coraz bardziej gładkie i lśniące. Jednak z henną mam jeden problem - by uzyskać oczekiwany, naturalnie wyglądający, ale jasny odcień rudości, muszę rozjaśnić swoje brązowe włosy. W przeciwnym razie henna daje jedynie rudy połysk na włosach a systematycznie stosowana nadbudowuje się do burgundu. Więcej o moich perypetiach z różnymi metodami pielęgnacji włosów, ich farbowaniem i ogólną kondycją na każdym etapie pisałam Wam w Mojej Włosowej Historii!
Aktualnie jedynym konwencjonalnym kosmetykiem jaki stosuję jest fryzjerska farba Montibello Oalia w odcieniu 7.44, z której pomocą rozjaśniam odrost w celu uzyskania wymarzonego odcienia rudości. Odrostu nie farbuję co miesiąc - zazwyczaj "tonuję" jego odcień samą henną jednak kiedy zaczyna być widoczny, sięgam po Montibello. Z jednej strony można powiedzieć, że stosowanie kosmetyku konwencjonalnego raz na 2-3 miesiące nie spowoduje krzywdy ale z drugiej strony chciałabym móc stosować jedynie naturalne kosmetyki.
Dlatego ostatnimi czasy bardzo zaintrygowało mnie rozjaśnianie włosów kwasem jabłkowym. Ograniczeniem tej metody jest to, że z jej pomocą możemy rozjaśnić włosy jedynie o 2-3 tony jednak z drugiej strony jest to metoda znacznie mniej inwazyjna i nieniszcząca włosów! Postanowiłam wypróbować i przekonać się na własnym przykładzie, czy rozjaśnianie tym rodzajem kwasu jest w stanie dać zadowalający mnie efekt a tym samym, zaprzestać stosowanie chemicznej farby!
O metodzie rozjaśniania włosów kwasem jabłkowym dowiedziałam się z grupy Włosing, gdzie mogłam zobaczyć efekty takiego działania na włosach innych osób. Zaciekawiona zaczęłam szukać przepisu na maskę rozjaśniającą włos i zdecydowałam się na tę z bloga Hennatto - płaską łyżeczkę kwasu jabłkowego rozpuściłam w 2 łyżkach wody a następnie dodałam 4 łyżki odżywki do włosów i wymieszałam wszystko. Umyłam włosy szamponem z SLS (Familijnym), by mocno oczyścić włosy. Następnie zaaplikowałam odżywkę z kwasem zarówno na odrost jak i włosy na długości. Odczekałam godzinę z włosami pod czepkiem foliowym i czapką a następnie spłukałam włosy i pozwoliłam im wyschnąć.
Efekt jaki uzyskałam różnił się w zależności od tego, czy włos był naturalny czy farbowany. Odrost rozjaśniał jedynie odrobinę, chociaż różnica była zauważalna natomiast włosy na długości zyskały bardziej ognisty odcień, co bardzo mi się podobało - nawet nie zdawałam sobie sprawy, że henna mogła tak szybko nadbudować się na moich włosach i zastosowanie kwasu umożliwiło rozjaśnienie nadmiernie pohennowanych pasm. Postanowiłam więc drugiego dnia ponowić eksperyment - wykonałam dokładnie taką samą mieszankę i wykonałam cały proces jeszcze raz.
Tym razem efekt był bardziej zauważalny - włosy na długości rozjaśniły się jeszcze odrobinę a i odrost został złamany z jasnego brązu do ciemnego blondu. Była to subtelna, ale zauważalna różnica i miałam nadzieję, że henna pokryje w jakimś stopniu odrost.
Tak też się stało - po zaaplikowaniu henny w tradycyjny dla mnie sposób, tj. rozrobieniu dość rzadkiej papki bez odczekiwania na wytrącenie się barwnika i bez zakwaszenia, za to z dodatkiem naparu z rumianku zamiast wody, henna lekko złapała odrost. Przestał rzucać się on w oczy jednak wciąż nie było to ujednolicenie odrostu z długością pasm. A przecież zależy mi na estetycznie wyglądającym efekcie! Musiałam postarać się bardziej.
Dlatego dziś od samego rana wykonywałam istne SPA dla włosów! Z samego rana umyłam je szamponem odżywczym Vianek (mam wrażenie, że henna łapie mi na nim równie dobrze jak po szamponie Familijnym- ten drugi mimo, iż ma SLS, to ma polyquaternium, który także tworzy film na włosie utrudniający wiązanie się henny. A że nie stosuję silikonów ani innych filmformetów, zdecydowałam się na Vianek. Zwłaszcza, że kwas jabłkowy nie jest obojętny dla skóry głowy o czym napiszę w dalszej części notki!) Następnie wysuszyłam je chłodnym nawiewem i dopiero na suche włosy nałożyłam odżywkę zmieszaną z kwasem jabłkowym oraz dodatkiem naparu z rumianku. Odżywkę nakładałam przy pomocy pędzla do farb, by nałożyć go starannie i dokładnie. Po godzinie spędzonej w foliowym czepku i czapce ponownie umyłam włosy szamponem Vianek następnie wysuszyłam włosy suszarką.
Hennę miałam już rozrobioną- tym razem w prawidłowy sposób, dodając zakwaszacz w formie kwasu askorbinowego. Jak zazwyczaj zamiast wody dałam napar z rumianku a z innych dodatków - cynamon i odrobinkę kwasu jabłkowego (dosłownie pół płaskiej łyżeczki). Całość leżakowała ponad 3 h aż henna zaczęła wydzielać barwnik. Hennę również nakładałam przy pomocy pędzla do nakładania farby, robiąc wąskie przedziałki i nakładając hennę miejsce w miejsce. W ten sposób odczekałam kolejne 3 godziny po których ponownie umyłam i wysuszyłam włosy chcąc czym prędzej wykonać zdjęcie na blog!
Poniżej efekty przed i po farbowaniu:
Dlatego ostatnimi czasy bardzo zaintrygowało mnie rozjaśnianie włosów kwasem jabłkowym. Ograniczeniem tej metody jest to, że z jej pomocą możemy rozjaśnić włosy jedynie o 2-3 tony jednak z drugiej strony jest to metoda znacznie mniej inwazyjna i nieniszcząca włosów! Postanowiłam wypróbować i przekonać się na własnym przykładzie, czy rozjaśnianie tym rodzajem kwasu jest w stanie dać zadowalający mnie efekt a tym samym, zaprzestać stosowanie chemicznej farby!
Tangle Angel to moje ulubione szczotki i mam ich już pokaźną kolekcję! Najmniejsza wersja (Cherub) jest idealna do torebki.
Efekt jaki uzyskałam różnił się w zależności od tego, czy włos był naturalny czy farbowany. Odrost rozjaśniał jedynie odrobinę, chociaż różnica była zauważalna natomiast włosy na długości zyskały bardziej ognisty odcień, co bardzo mi się podobało - nawet nie zdawałam sobie sprawy, że henna mogła tak szybko nadbudować się na moich włosach i zastosowanie kwasu umożliwiło rozjaśnienie nadmiernie pohennowanych pasm. Postanowiłam więc drugiego dnia ponowić eksperyment - wykonałam dokładnie taką samą mieszankę i wykonałam cały proces jeszcze raz.
Tym razem efekt był bardziej zauważalny - włosy na długości rozjaśniły się jeszcze odrobinę a i odrost został złamany z jasnego brązu do ciemnego blondu. Była to subtelna, ale zauważalna różnica i miałam nadzieję, że henna pokryje w jakimś stopniu odrost.
Efekt po dwukrotnym rozjaśnieniu kwasem jabłkowym.
Tak też się stało - po zaaplikowaniu henny w tradycyjny dla mnie sposób, tj. rozrobieniu dość rzadkiej papki bez odczekiwania na wytrącenie się barwnika i bez zakwaszenia, za to z dodatkiem naparu z rumianku zamiast wody, henna lekko złapała odrost. Przestał rzucać się on w oczy jednak wciąż nie było to ujednolicenie odrostu z długością pasm. A przecież zależy mi na estetycznie wyglądającym efekcie! Musiałam postarać się bardziej.
Dlatego dziś od samego rana wykonywałam istne SPA dla włosów! Z samego rana umyłam je szamponem odżywczym Vianek (mam wrażenie, że henna łapie mi na nim równie dobrze jak po szamponie Familijnym- ten drugi mimo, iż ma SLS, to ma polyquaternium, który także tworzy film na włosie utrudniający wiązanie się henny. A że nie stosuję silikonów ani innych filmformetów, zdecydowałam się na Vianek. Zwłaszcza, że kwas jabłkowy nie jest obojętny dla skóry głowy o czym napiszę w dalszej części notki!) Następnie wysuszyłam je chłodnym nawiewem i dopiero na suche włosy nałożyłam odżywkę zmieszaną z kwasem jabłkowym oraz dodatkiem naparu z rumianku. Odżywkę nakładałam przy pomocy pędzla do farb, by nałożyć go starannie i dokładnie. Po godzinie spędzonej w foliowym czepku i czapce ponownie umyłam włosy szamponem Vianek następnie wysuszyłam włosy suszarką.
Hennę miałam już rozrobioną- tym razem w prawidłowy sposób, dodając zakwaszacz w formie kwasu askorbinowego. Jak zazwyczaj zamiast wody dałam napar z rumianku a z innych dodatków - cynamon i odrobinkę kwasu jabłkowego (dosłownie pół płaskiej łyżeczki). Całość leżakowała ponad 3 h aż henna zaczęła wydzielać barwnik. Hennę również nakładałam przy pomocy pędzla do nakładania farby, robiąc wąskie przedziałki i nakładając hennę miejsce w miejsce. W ten sposób odczekałam kolejne 3 godziny po których ponownie umyłam i wysuszyłam włosy chcąc czym prędzej wykonać zdjęcie na blog!
Poniżej efekty przed i po farbowaniu:
Tym razem efekt wyszedł znacznie lepszy - odrost jest niemal nie widoczny, chociaż do ideału wciąż jest daleko. Sam eksperyment uważam za ciekawy i z całą pewnością będę dalej kombinować - być może znajdę sposób na jeszcze mocniejsze rozjaśnienie odrostu? A może zmienię szampon na Vianek do włosów blond, by w miarę kolejnych myć głowy nadawać odrostowi bardziej złocisty połysk, który być może łatwiej złapie hennę? Jestem także ciekawa, jak będzie prezentować się ten odrost za kilka dni a także po kolejnych farbowaniach i rozjaśnianiach kwasem jabłkowym. Jeśli jednak efekt okaże się nie spełniać całkowicie moich oczekiwań, być może umożliwi mi jeszcze rzadsze sięganie po farbę chemiczną. Pożyjemy, zobaczymy!
Natomiast co bardzo istotne - kwas jabłkowy, jak każdy inny kwas, wykazuje właściwości złuszczające! Dlatego przed zabiegami z użyciem kwasu nie wykonuję peelingu skóry głowy, już aplikacja kwasu jest zabiegiem peelingującym a jak wiadomo- ze złuszczaniem nie wolno przesadzać. Po dwukrotnym rozjaśnianiu włosów z dnia na dzień czułam bardzo mocne swędzenie skóry głowy a także skóra na głowie zaczęła mi się delikatnie złuszczać, pojawiło się coś na kształt lekkiego łupieżu. Tuż po samym rozjaśnianiu włosy są odrobinę suche i puszą się, jednak efekt ten nie jest trwały i znika po pierwszym olejowaniu ;).
Jestem bardzo ciekawa, co sądzicie o tej metodzie jak i o efekcie, jaki udało mi się uzyskać! A może macie jakieś swoje domowe sposoby na rozjaśnienie włosów? Jestem bardzo ciekawa i będzie mi miło, jeśli coś mi podpowiecie!
Pozdrawiam serdecznie,