Dziś mam dla Was kolejną historię jednej z Was- Magdalena posiada cerę atopową, łuszczącą się i skłonną do podrażnień. Po raz kolejny jej historia udowadnia, że naturalne kosmetyki jak najbardziej są pomocne w terapii takich skór i nieprawdą jest mit krążący wśród kosmetyczek, że kosmetyki naturalne nie nadają się dla cer wrażliwych. Oczywiście, że się nadają i przy odrobinie chęci osoba znająca się na kosmetykach bez trudu dopasuje preparaty pielęgnacyjne w taki sposób, by nie spowodowały podrażnień!
Tak na prawdę nie potrzebujemy nawet specjalistycznych konsultacji- przy odrobinie cierpliwości i znajomości swojej skóry jesteśmy w stanie same dobrać odpowiednio plan pielęgnacji- tak, jak zrobiła to Magda!
Zapraszam serdecznie do lektury!
_____________
"Jaki mam problem ze skórą:
Moja skóra jest skłonna do przesuszeń - pojawiają się całe suche, czerwone placki. Jeśli nie potraktuję jej jak trzeba to swędzi, jakby wbijały mi się setki małych igiełek, czuję wręcz bolesne ściągnięcie skóry. Dodatkowo, od czasu do czasu pojawiają się ropne wypryski, głównie na udach, pośladkach i przedramionach, czasami ma łydkach.
Na którejś wizycie u dermatologa padła diagnoza, że to atopowe zapalenie skóry. Przyznam, że dermatolog niewiele mógł mi pomógł, postawiłam więc na odpowiednia pielęgnację, bo ona w dużej mierze rozwiązuje problem.
Pomijając wszelkie diagnozy, mam skórę tak nadwrażliwa, że pończochy samonośne wywołują odparzenia a plastry naklejone po pobieraniu krwi - czerwone plamy. Mam nawet plamy i przesuszenia nad kolanem, gdy zbyt długo siedzę noga na nogę (a nie mam rajstop na sobie).
Dolegliwości bardzo nasilają się w zimie, ale latem nie znikają. Dodam, że problem mam tylko ze skóra na ciele - na twarzy mam skórę wręcz skłonna do przetłuszczania.
Jak wyglądała moja dotychczasowa pielęgnacja:
Używałam kosmetyków aptecznych. Od paru lat głównie z serii Lipikar La Roche Posay. Prysznic biorę dwa razy dziennie - rano nie mam ochoty smarować się balsamem, więc używałam olejku myjacego, żeby mieć uczucie natłuszczenia. Wieczorem - żel pod prysznic a potem mleczko lub balsam do ciała. Latem mogłam pozwolić sobie na niesmarowanie się codziennie. W zimie jest to absolutnie niemożliwe. Bywa, że skóra wręcz boli po prysznicu.
Czasami miałam fantazję, żeby próbować zmniejszyć cellulit na udach i pośladkach. Każdy, absolutnie każdy drogeryjny lub apteczny kosmetyk jaki wypróbowałam, skutkował po paru dniach dorodnym wypryskiem na pośladku.
Krosty i płaty przesuszonej skóry smarowałam maścią od dermatologa, bo mimo używania odpowiednich kosmetyków, od czau do czasu na skórze się coś brzydkiego pojawiało.
Wszelkie próby użycia drogeryjnych, pachnących i kolorowych specyfików kończyły się tym, że miałam skórę w opłakanym stanie - swędzącą, wysuszoną, podrażnioną. Więc od kilku lat nic już nie „kombinowałam”.
Dlaczego chciałam zmienić pielęgnację na naturalną
Długi czas byłam przekonana, że skoro kosmetyki, których używam są przeznaczone do skóry atopowej, to na pewno mają doskonałe składy. Przecież nie mogą mieć drażniących SLS. Otóż mają. Co więcej: mają i konserwanty i pochodne ropy naftowej! Polecam lekturę składów- albo może lepiej nie czytajcie ;).
Nie ukrywam, że miałam też już dość ciągle tych samych balsamów, bezzapachowych, w biało- niebieskich opakowaniach, których używanie wcale mi nie sprawiało przyjemności.
I jeszcze jedne ważny aspekt: finanse. Za 400ml balsamu lub mleczka Lipikar płaciłam 18-25 € (mieszkam we Włoszech). Czasami udawało mi sie podczas pobytu we Francji kupić coś w jakiejś fenomenalnej promocji. Nie mniej jednak to wciąż było dużo pieniędzy. Tym bardziej, że takie opakowanie starczało mi na mniej niż miesiąc.
Jak zmieniłam pielęgnacje na naturalną
Nowe kosmetyki zaczęłam wprowadzać stopniowo, miałam pod ręką wypróbowane apteczne specyfiki, żeby ewentualnie do nich wrócić.
Zaczęłam od delikatnego żelu do mycia ciała Sylveco (pachnący miętowo). Udało się! Nie uczula mnie. W następnej kolejności wypróbowałam masło Eco Laboratorie - Karite Spa. Pani w sklepie Siberica poleciła mi je jako najłagodniejszy krem do ciała jaki ma. I było wielkie "wow"! Nie dość, że mnie ono nie uczuliło, to jeszcze ładnie pachnie i daje takie niesamowite ukojenie skórze, jakiego po balsamach aptecznych nie odczułam. Potem przyszedł czas na balsamy Sylveco: wypróbowałam oba – wrażenia bardzo pozytywne, skóra zadbana, nawilżona. Na stałe zagościły w mojej kosmetycznej półce. Owszem, marzyłam o balsamach pięknie pachnących, ale bezzapachowy balsam Sylveco jest świetny. Natomiast wersja o miętowym zapachu jest doskonała na upały. Wprawdzie latem moja skóra ma się lepiej, ale czasami i tak ją trzeba posmarować -a apteczny balsam w upał jest mało przyjemny.
Potem przyszedł czas na inne masła i balsamy Eco Laboratorie (póki co, wszystkie się sprawdzają) oraz na olejki tej samej firmy: z serii Karite Spa i olejek hawajski. Ten drugi używam do porannego prysznica i nie mam potrzeby smarowania skóry.
I na koniec największa niespodzianka. Odważyłam się znowu spróbować kosmetyk antycellulitowy. Sięgnełam po balsam wyszczuplający Resibo. To będzie kolejne "wow" w tym tekście- bo wielkie "wow" było! Balsam nie uczulił a co więcej- fragment podrażnionej skóry podleczył! I znacznie zredukował cellulit.
Zauważyłam też, że naturalna pielęgnacja może pomóc tam, gdzie zawiedzie maść. Otóż w pewnym momencie miałam na ręce długo nieznikające podrażnienie, które wyglądało jakbym sie poparzyła. Smarowałam maścią i wcale nie znikało. Wreszcie zaczęłam natłuszczać czystym masłem karite- pomogło.
Czy wszystkie kosmetyki naturalne są dla mnie dobre?
Nie. Nie sprawdził się balsam Welledy, swędziała mnie po nim skóra. Chciałam wypróbować inny tej marki, bezzapachowy, ale w aptece mi go odradzono ze względu na dużą zawartość alkoholu.
Tak samo nie dla mnie są gęste balsamy na bazie masła shea sprzedawane w Mydlarni u Franciszka - skóra niestety nie jest ukojona, czuję ściągnięcie. Również smarowanie całego ciała czystym masłem shea nie sprawdziło się. W obu przypadkach wydaję mi się, że potrzebne mi jest jednak coś bardziej przetworzonego co się trochę łatwiej rozprowadza.
Co bym radziła osobie z problematyczną skór chcącą zmienić pielęgnację?
Zrobić to tak jak ja: stopniowo! Wprowadzać po jednym kosmetyku, bo inaczej w razie problemów nie będzie wiadomo, co podrażnia. Uważnie obserwować potrzeby skóry - jeśli dotychczasowa pielęgnacja się sprawdzała, to szukać podobnego schematu z zastosowaniem naturalnych kosmetyków (tak jak ja rano myje się czymś bardziej natłuszczającym) i rzeczy o podobnych właściwościach (jak u mnie - mocno nawilżające balsamy).
Podsumowując:
Zmieniłam kosmetyki w kwietniu. Od tego czasu miałam na ręce dosłownie jeden bąbel, ale przy okazji jak robiłam generalne porządki przypadkowymi środkami czystości, więc to nie wina kosmetyków. Jak pisałam- moja skóra latem ma się dużo lepiej- ale przy niewłaściwej pielęgnacji nawet latem pojawiają się spore problemy. Prawdziwa próba ognia będzie podczas ostrej zimy, ale jestem jednak dobrej myśli."
Moja skóra jest skłonna do przesuszeń - pojawiają się całe suche, czerwone placki. Jeśli nie potraktuję jej jak trzeba to swędzi, jakby wbijały mi się setki małych igiełek, czuję wręcz bolesne ściągnięcie skóry. Dodatkowo, od czasu do czasu pojawiają się ropne wypryski, głównie na udach, pośladkach i przedramionach, czasami ma łydkach.
Na którejś wizycie u dermatologa padła diagnoza, że to atopowe zapalenie skóry. Przyznam, że dermatolog niewiele mógł mi pomógł, postawiłam więc na odpowiednia pielęgnację, bo ona w dużej mierze rozwiązuje problem.
Pomijając wszelkie diagnozy, mam skórę tak nadwrażliwa, że pończochy samonośne wywołują odparzenia a plastry naklejone po pobieraniu krwi - czerwone plamy. Mam nawet plamy i przesuszenia nad kolanem, gdy zbyt długo siedzę noga na nogę (a nie mam rajstop na sobie).
Dolegliwości bardzo nasilają się w zimie, ale latem nie znikają. Dodam, że problem mam tylko ze skóra na ciele - na twarzy mam skórę wręcz skłonna do przetłuszczania.
Jak wyglądała moja dotychczasowa pielęgnacja:
Używałam kosmetyków aptecznych. Od paru lat głównie z serii Lipikar La Roche Posay. Prysznic biorę dwa razy dziennie - rano nie mam ochoty smarować się balsamem, więc używałam olejku myjacego, żeby mieć uczucie natłuszczenia. Wieczorem - żel pod prysznic a potem mleczko lub balsam do ciała. Latem mogłam pozwolić sobie na niesmarowanie się codziennie. W zimie jest to absolutnie niemożliwe. Bywa, że skóra wręcz boli po prysznicu.
Czasami miałam fantazję, żeby próbować zmniejszyć cellulit na udach i pośladkach. Każdy, absolutnie każdy drogeryjny lub apteczny kosmetyk jaki wypróbowałam, skutkował po paru dniach dorodnym wypryskiem na pośladku.
Krosty i płaty przesuszonej skóry smarowałam maścią od dermatologa, bo mimo używania odpowiednich kosmetyków, od czau do czasu na skórze się coś brzydkiego pojawiało.
Wszelkie próby użycia drogeryjnych, pachnących i kolorowych specyfików kończyły się tym, że miałam skórę w opłakanym stanie - swędzącą, wysuszoną, podrażnioną. Więc od kilku lat nic już nie „kombinowałam”.
Dlaczego chciałam zmienić pielęgnację na naturalną
Długi czas byłam przekonana, że skoro kosmetyki, których używam są przeznaczone do skóry atopowej, to na pewno mają doskonałe składy. Przecież nie mogą mieć drażniących SLS. Otóż mają. Co więcej: mają i konserwanty i pochodne ropy naftowej! Polecam lekturę składów- albo może lepiej nie czytajcie ;).
Nie ukrywam, że miałam też już dość ciągle tych samych balsamów, bezzapachowych, w biało- niebieskich opakowaniach, których używanie wcale mi nie sprawiało przyjemności.
I jeszcze jedne ważny aspekt: finanse. Za 400ml balsamu lub mleczka Lipikar płaciłam 18-25 € (mieszkam we Włoszech). Czasami udawało mi sie podczas pobytu we Francji kupić coś w jakiejś fenomenalnej promocji. Nie mniej jednak to wciąż było dużo pieniędzy. Tym bardziej, że takie opakowanie starczało mi na mniej niż miesiąc.
Jak zmieniłam pielęgnacje na naturalną
Nowe kosmetyki zaczęłam wprowadzać stopniowo, miałam pod ręką wypróbowane apteczne specyfiki, żeby ewentualnie do nich wrócić.
Zaczęłam od delikatnego żelu do mycia ciała Sylveco (pachnący miętowo). Udało się! Nie uczula mnie. W następnej kolejności wypróbowałam masło Eco Laboratorie - Karite Spa. Pani w sklepie Siberica poleciła mi je jako najłagodniejszy krem do ciała jaki ma. I było wielkie "wow"! Nie dość, że mnie ono nie uczuliło, to jeszcze ładnie pachnie i daje takie niesamowite ukojenie skórze, jakiego po balsamach aptecznych nie odczułam. Potem przyszedł czas na balsamy Sylveco: wypróbowałam oba – wrażenia bardzo pozytywne, skóra zadbana, nawilżona. Na stałe zagościły w mojej kosmetycznej półce. Owszem, marzyłam o balsamach pięknie pachnących, ale bezzapachowy balsam Sylveco jest świetny. Natomiast wersja o miętowym zapachu jest doskonała na upały. Wprawdzie latem moja skóra ma się lepiej, ale czasami i tak ją trzeba posmarować -a apteczny balsam w upał jest mało przyjemny.
Potem przyszedł czas na inne masła i balsamy Eco Laboratorie (póki co, wszystkie się sprawdzają) oraz na olejki tej samej firmy: z serii Karite Spa i olejek hawajski. Ten drugi używam do porannego prysznica i nie mam potrzeby smarowania skóry.
I na koniec największa niespodzianka. Odważyłam się znowu spróbować kosmetyk antycellulitowy. Sięgnełam po balsam wyszczuplający Resibo. To będzie kolejne "wow" w tym tekście- bo wielkie "wow" było! Balsam nie uczulił a co więcej- fragment podrażnionej skóry podleczył! I znacznie zredukował cellulit.
Zauważyłam też, że naturalna pielęgnacja może pomóc tam, gdzie zawiedzie maść. Otóż w pewnym momencie miałam na ręce długo nieznikające podrażnienie, które wyglądało jakbym sie poparzyła. Smarowałam maścią i wcale nie znikało. Wreszcie zaczęłam natłuszczać czystym masłem karite- pomogło.
Czy wszystkie kosmetyki naturalne są dla mnie dobre?
Nie. Nie sprawdził się balsam Welledy, swędziała mnie po nim skóra. Chciałam wypróbować inny tej marki, bezzapachowy, ale w aptece mi go odradzono ze względu na dużą zawartość alkoholu.
Tak samo nie dla mnie są gęste balsamy na bazie masła shea sprzedawane w Mydlarni u Franciszka - skóra niestety nie jest ukojona, czuję ściągnięcie. Również smarowanie całego ciała czystym masłem shea nie sprawdziło się. W obu przypadkach wydaję mi się, że potrzebne mi jest jednak coś bardziej przetworzonego co się trochę łatwiej rozprowadza.
Co bym radziła osobie z problematyczną skór chcącą zmienić pielęgnację?
Zrobić to tak jak ja: stopniowo! Wprowadzać po jednym kosmetyku, bo inaczej w razie problemów nie będzie wiadomo, co podrażnia. Uważnie obserwować potrzeby skóry - jeśli dotychczasowa pielęgnacja się sprawdzała, to szukać podobnego schematu z zastosowaniem naturalnych kosmetyków (tak jak ja rano myje się czymś bardziej natłuszczającym) i rzeczy o podobnych właściwościach (jak u mnie - mocno nawilżające balsamy).
Podsumowując:
Zmieniłam kosmetyki w kwietniu. Od tego czasu miałam na ręce dosłownie jeden bąbel, ale przy okazji jak robiłam generalne porządki przypadkowymi środkami czystości, więc to nie wina kosmetyków. Jak pisałam- moja skóra latem ma się dużo lepiej- ale przy niewłaściwej pielęgnacji nawet latem pojawiają się spore problemy. Prawdziwa próba ognia będzie podczas ostrej zimy, ale jestem jednak dobrej myśli."
___________
Koniecznie dajcie znać, jak wrażenia po przeczytaniu!
A może któraś z Was ma podobny problem?
Czekam na Wasze historie, ponieważ jest to niesamowita motywacja dla każdej Czytelniczki tego bloga- a mi serce rośnie gdy widzę, że kosmetyka naturalna ma realne przełożenie w praktyce! Jeśli tylko macie ochotę podzielić się swoją historią, wyślijcie mi ją na adres kosmetologia-naturalnie@wp.pl w temacie wpisując "Moja Historia"- jeśli posiadacie jakieś zdjęcia, np. "przed i po", stosowanych kosmetyków etc., możecie załączyć ale nie jest to wymóg.
Oczywiście możecie opisać nie tylko pielęgnację swojej cery czy skóry na ciele ale także włosów, czy wspomnieć o aspekcie pielęgnacyjnym dzieci czy osób z rodziny- ogranicza Was jedynie polot pisarski!
Pozdrawiam serdecznie!
Chciałabym móc kiedyś napisać z taką historią. Niestety ja nadal szukam czegoś, co mi pomoże w walce z trądzikiem.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, zbaczając z tematu, czy mogłabyś mi polecić żel do higieny intymnej odpowiedni w ciąży? Mam żel Biolaven, nie podrażniał mnie, ale wyczytałam, że w ciąży należy unikać olejku lawendowego. W ogóle nie wiem, co teraz mogę stosować. Myślisz, że Vianek niebieski byłby odpowiedni?
Ogólnie bardzo bym się cieszyła na wpis o pielęgnacji w ciąży. Nie wiem, jaki krem na twarz byłby odpowiedni.
Pozdrawiam
Przyszła mama
Jak najbardziej wersja nawilżająca Vianek może być stosowana przez kobiety w ciąży :)
UsuńTrzymam kciuki za Twoją pielęgnację i mam nadzieję, że kiedyś doczekam się Twojej historii!
Wszystkiego dobrego dla Ciebie i Maluszka :D
Dziękujemy :)
UsuńPrzyszła mama
Droga Agnieszko,
OdpowiedzUsuńpotrzebuję porady odnośnie wyboru kremu zimowego :< Mam cerę mieszaną, skłonną do zanieczyszczeń, ale łaknącą nawilżenia (azs w remisji). Mieszanka hydrolat jałowcowy/lawendowy+olej z pachnotki+kwas hialuronowy nie tylko nie pomaga, ale nawet ściąga (pomimo proporcji 3:1 dla oleju). Twarz myję żelem tymiankowym z sylveco, więc nie jest to kwestia zbyt agresywnego oczyszczania. Stąd też moje poszukiwania treściwszego kremu na okres jesienno-zimowy. Waham się nad trzema, ale boję się zapchania. Mogłabyś rzucić okiem na składy?
1.NAWILŻAJĄCY KREM DO TWARZY Z FITOKOMPLEKSEM Z CZERWONYCH WINOGRON, ANTHYLLIS
Aqua (Water), Squalane, Oryza Sativa (Rice) Bran Oil, Cetearyl Alcohol, Coco-Caprylate, Glycerin, Butyrospermum Parkii (Shea Butter) Butter*, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Hydrolyzed Grape Fruit*, Glyceryl Stearate, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil*, Panthenol, Sodium Stearoyl Lactylate, Xanthan Gum, Vitis Vinifera (Grape) Leaf Extract*, Vitis Vinifera (Grape) Fruit Extract*, Chondrus Crispus Powder, Glucose, Aloe Barbadensis Leaf Extract*, Althaea Officinalis Root Extract*, Calendula Officinalis Flower Extract*, Daucus Carota (Carrot) Sativa Root Extract*, Mel Extract*, Tilia Cordata Flower Extract*, Sodium Dehydroacetate, Cetyl Palmitate, Hydrogenated Coconut Oil, Sodium Benzoate, Tocopherol, Ethylhexylglycerin, Parfum (Fragrance), Lactic Acid.
2.Sukin, Lekki nawilżający krem do twarzy Facial Moisturizer Light
Water (Aqua), Aloe Barbadensis Leaf Juice, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Cetyl Alcohol, Ceteareth-20, Rosa Canina Fruit Oil (Rose Hip), Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil, Tocopherol (Vitamin E), Equisetum Arvense Extract (Horsetail) , Arctium Lappa Root Extract (Burdock), Urtica Dioica (Nettle) Leaf Extract, Citrus Tangerina (Tangerine) Peel Oil, Citrus Nobilis (Mandarin Orange) Peel Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Vanillin, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Citrus Paradisi (Grapefruit) Seed Extract, Phenoxyethanol, Benzyl Alcohol, Limonene*, Linalool*
3.Krem Orange Energy do Cery Normalnej i Wrażliwej - Make Me Bio
Citrus Aurantium Dulcis (Orange Blossom) Flower Water, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Cetearyl Glucoside, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cetyl Alcohol, Glyceryl Monostearate, Tocopherol (Vitamin E), Glycerin, Matricaria Chamomilla (Chamomile) Flower Extract, Benzyl Alcohol, Potassium Sorbate, Dehydroacetic Acid, Parfum, Limonene*, Linalool*.
- spróbuj zmienić hydrolat na bardziej nawilżający np. różany,
OdpowiedzUsuń- żel tymiankowy jest dość mocnym żelem ze względu na obecność kwasu jabłkowego- proponuję delikatniejszy żel jak Biolaven lub odżywczy Vianek, ewentualnie pianki Eco Laboratorie,
- z wymienionych kremów pozycja 1 i 3 mają ładne składy- osobiście miałam Orange Energy i bardzo go sobie chwaliłam, ponieważ chroni skórę przed ucieczką wody z naskórka a także dobrze goi wypryski =) Tylko nie przesadzaj z jego ilością- ma dość treściwą konsystencję ;)
Zgadzam się z tym, że tymiankowy jest dość mocnym żelem. Mnie podrażnił.
UsuńA czy żel tymiankowy można stosować do mycia wrażliwej cery np. raz w tygodniu w celu łagodniejszego złuszczenia ?
UsuńAgnieszko a pro po powyższego zapytania o kremy - co jest nie tak w składzie kremu Sukin ? przyznam, że zastanawiałam się nad nim, ale wolę się upewnić , zwłaszcza, że ufam Twojej opinii. pozdrawiam i życzę Wspaniałych Świąt Agnieszko :)
Uwielbiam te historie ! Czekam na kolejne i mam nadzieję, że kiedyś i ja będę mogła być jedną z tych, które uporały się z problemem z cerą. Obecnie jestem po terapii izotekiem i trądzik w mniejszym stopniu, ale wrócił ;(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! ;)
Trzymam kciuki za dalszą walkę z trądzikiem i mam nadzieję, że będzie mi kiedyś dane przeczytać Twoją historię :D
UsuńAgnieszko, co zamiast Serum zwężającego pory Therapi Organic?
OdpowiedzUsuńMoje są ogromne i mam wrażenie jakby coraz większe...
Możesz polecić też jakieś zabiegi w gabinecie kosmetycznym?
Dziękuję
Zabiegi najlepiej przedyskutować z osobą, do której się udajesz, natomiast kwasy i laser jak najbardziej będą pomocne :)
UsuńJeszcze nie znalazłam zamiennika dla Organic Therapy a jak znajdę, z pewnością dam znać :D
Agnieszko bardzo proszę Cię o poradę. Od kilku dni myje twarz w pierwszej kolejności mieszanką olei ( 70% lniany+ 30% rycynowy+ klika kropel czarnuszki ). Następnie zmywam to bawełniana chusta do demakijażu po czym myje twarz biała glinką. Następnie tonik EcoLab i krem Biolaven. Mam cerę bardzo mocno zanieczyszczona jednak teraz jej stan jest chyba najgorszy z możliwych. Na dole twarzy pojawił się ogrom wyprysków oraz kaszka. Czy może być to wina zmiany pielęgnacji/ olej lub glinka. Wcześniej do demakijażu wykorzystywałam jedynie zel do twarzy EcoLab dla cery tłustej. Dodam ze w ciągu ostatnich dwóch tygodni miałam wykonywane dwa razy kwasy na twarz. Pierwszym razem była to mieszanka kwasów Natinuel Mando Complex 40. Drugim razem kwas pirogronowy. Bardzo chciałabym poznać twoje zdanie. Jaka według Ciebie powinna być moja dalsza pielęgnacja ? Bardzo proszę o odpowiedź ponieważ ręce mi już opadają.
OdpowiedzUsuńZamiast olejów zmywaj twarz płynem micelarnym- szczerze polecam lipowy od Sylveco! Przy glince możesz zostać, jeśli nie daje uczucia ściągnięcia. Zmień tonik na hydrolat- być może Twoja cera nie toleruje pozostawiania na niej substancji myjących :)
UsuńPorozmawiaj też z osobą wykonującą kwasy- zazwyczaj po ich zastosowaniu pojawia się pogorszenie cery i należy ten etap przeczekać i kontynuować kurację :)
Agnieszko mam pewien problem i sama już nie wiem jak mam reagować :( pod koniec listopada pisałam do Ciebie o tym, że na ekocudach zakupiłam sobie zestaw kosmetyków Esse z probiotykami do cery wrażliwej. Kupiłam zarówno cleanser , serum jak i krem odżywczy z tej serii i używam zgodnie z Twoimi wskazówkami i zaleceniami producenta, czyli używam wyłącznie tych kosmetyków i niczego poza tym, aby nie zaburzyć działania całej serii. I tak myje twarz dwa razy dziennie ich emulsją, krem stosuje rano i wieczorem a serum raz w tygodniu ( w jednym z tygodni zastosowałam serum dwa razy w tygodniu w środę i sobotę ) . Minął już miesiąc ( prawie ) a moja cera niestety się pogarsza, każdego dnia obserwuje nowe wypryski niektóre czerwone, jak i zaskórniki otwarte, które niemalże same wychodzą z porów, a jak wyjdą do w skórze widać maleńką dziurkę ( takie małe stwardniałe robaczki - wybacz porównanie, ale nie umiem ich określić ) niektóre są nawet utlenione, czyli mają ciemne główki. Nie jest ich wiele ale występują w dziwnych skupiskach np. tylko po jednej stronie brody albo na jej szczycie , do tego wokół nosa w miejscu zatok przynosowych, choć na samym nosie już nie. Moja cera nie przetłuszcza się prawie wcale, czasem tylko po całym dniu na szczycie nosa ale też nie jakoś znacznie, jest to ledwo dostrzegalne, więc tym bardziej dziwią mnie takie zaskórniki :( Nie wiem co począć ? czy te kosmetyki mi nie służą ? Podobno po 2-3 tygodniach Esse rekomenduje widocznośc pierwszych efektów, czyli ukojenie i przede wszystkim odpornośc cery na stany zapalne i inne podrażnienia . Nie wiem co mam o tym myśleć ? mogłabyś mi pomóc podjąć decyzję ? pozdrawiam Cię ciepło
OdpowiedzUsuńSkłady kosmetyków Esse są w porządku, najwyraźniej te kosmetyki Ci nie służą :( A czy były jakieś kosmetyki, które wyjątkowo pomagały Ci w Twoim problemie? Jeśli tak, podaj proszę pełną nazwę, postaram się znaleźć jakiś zamiennik :)
UsuńAgnieszko a może problem tkwi w tym, że powinnam używać tych kosmetyków dokładnie tak jak rekomenduje Esse, czyli przez minimum 6-8 tygodni i serum dwa razy dziennie, rano i wieczorem a na to ich krem ? przyznam,że tak tego nie stosuje, bo ja nawet po serum, które stosuje raz na tydzień nie nakładam już kremu. Serum jest bardzo bogate, lekko olejowe ale wchłania się do matu w ciągu kilku sekund, uznałam, że nie potrzebuję już wówczas kremu - ale może to błąd ? może serum powinnam stosować dwa razy dziennie ? Zgłupiałam bo nie mam zielonego pojęcia co dalej robić ? kosmetyki były strasznie drogie , za trzy zapłaciłam ok 700 zł :( i nie wiem, czy powinnam tak szybko rezygnować ? Cera jest ukojona, wygładzona..tylko te wypryski :(
UsuńTak naprawdę to chyba żaden kosmetyk używany przez ostatni rok się u mnie nie sprawdził na dłuższą metę, od roku stosuje wyłącznie naturalną pielęgnację i zaczęłam od żelu biolaven ( ale drażnił mi oczy ) kremu używałam dwóch w ciągu roku : Bio IQ tego nawilżającego , ale kompletnie się nie sprawdził, silnie przetłuszczał mi cerę i pojawiały się wypryski, potem przeszłam na mycie pianką nawilżającą eco lab i stosowałam krem, do którego wcześniej czy później kiedyś wrócę bo był bardzo dobry ( herbfarmacy calming face cream ) , optymalnie nawilżał , nie przetłuszczał, nie był ani za lekki ani za ciężki, ale wypryski także się pojawiały i myślę, że to za sprawą pianki , która mnie wysuszała a nie kremu. Do tonizacji zawsze używałam hydrolatu różanego. Tak wyglądała moja pielęgnacja w ciągu tego roku ah z wyjątkiem preparatów punktowych ( używałam sylveco i doraźnie antybiotyk miejscowo clindacne w żelu ) i to by było na tyle :(
Spróbuj stosować kosmetyki Esse zgodnie z zaleceniami producenta- a nóż się okaże, że faktycznie w tym tkwi klucz do sukcesu :)
UsuńDlaczego myłaś oczy żelem Biolaven?
Agnieszko dziękuję za odpowiedź, - zrobię tak jak radzisz i zobaczymy co z tego będzie. Widziałam chyba w Finlandii jak Esse podjęło się leczenia kilku osób z bardzo dużym trądzikiem. Osoby miały stosować całą serię kosmetyków probiotycznych i tylko ich i powiem Ci, że efekty były ogromne !!! haha żelu Biolaven nie używałam bezpośrednio do oczu, ale w trakcie mycia twarzy zawsze , mimo usilnych starań żel się jakoś tam dostawał :/ chodziłam całymi tygodniami z czerwonymi oczami, wpuszczałam krople i robiłam okłady z rumianku ale stan zapalny zawsze nawracał - trochę minęło zanim się zorientowałam, że to żel do mycia twarzy :) Czasami odpowiedzi są na wyciągnięcie ręki :) Jeszcze raz dziękuję za Twoją pomoc i życzę Ci Wspaniałych Świąt :) PS Polecam Ci kiedyś nie tylko kosmetyki Esse ale i wspomniany krem Herbfarmacy, świetnie koją i pielęgnują cerę, także naczynkową, i nie zapominają o dobrym nawilżeniu i odżywieniu .
UsuńWłaśnie jestem na etapie wprowadzania pojedynczo kosmetyków naturalnych i jak na razie moja skóra zyskuje i akceptuje naturę;) ten balsam Resibo na pewno przetestuję:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko :))
woman-with-class.blogspot.com
Bardzo mnie to cieszy! :D Aż serducho rośnie!
UsuńWitaj Agnieszko :) Mam nadzieję że rozwiejesz moje wątpliwości. 30-tka juz na karku i zaczęły pojawiać się pierwsze jej oznaki wokół oczu. Zastanawiam się nad płatkami pod oczy ale długość składu mnie przeraża. Czy są ok?
OdpowiedzUsuńSkład:Water, Glycerin, Calcium Chloride, Butylene Glycol, Ceratonia Siliqua Gum, Xantan Gum, Chondrus Crispus (Carrageenan), Hydroxythylcellulose, Ethyl Hexanediol, Citrus Grandis (Grapefruit) Seed Extract, Bambysa Textilis Stem Extract, Pinus Palistris Leaf Extract, PEG-60 Hydrogenated Castro Oil, Scutellaria Baicalanesis Root Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Houttuynia Cordata Extract, Artemisia Vulgaris Extract, Citrus Junos Fruit Extract, 1,2-Hexanediol, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Methylparaben, Chlorphenensin, Fragrance, Synthetic Fluorphologopite, Titanium Dioxide, Iron Oxides, Alcohol, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Panax Ginseng Root Extract, Acacia Seyal Gum Extract, Caviar Extract, Sodium Hyaluronate, Betaine, Caffeoyl Tripeptide-1, Lavandula Anguustifolia (Lavender) Flower Extract, Monarda Didyma Leaf Extract, Mentha Piperia Laft Extract, Freesia Alba Flower Extract, Chamomailla Recutita (Matricaria) Flower/Leaf Extract, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, rh-Oligopeptide-1 (1 ppm, 0.01%), Gold (0.0003%), Disodium EDTA, Mineral Oil.
Drogi Anonimowy nie jestem Agnieszką ale ten skład jest tak fatalny ze pozwolę sobie odpowiedzieć:
OdpowiedzUsuńButylene glycol na dzien dobry, niedaleko dalej peg, pozniej combo:parabeny i inne niefajne konserwanty - nie używałabym tego
Pozdrawiam,
Asia