"Nadejszła wiekopomna chwila"- cytując bohatera filmu "Sami Swoi", w końcu postanowiłam napisać Wam o moim włosowym hicie ostatnich miesięcy! Przez kilka lat byłam wierna masce jajecznej do włosów Babuszki Agafii, ponieważ jako jedna z niewielu produktów potrafiła zniwelować puszenie się moich włosów, jednocześnie nie powodując ich strączkowania, sklejania i efektu przetłuszczenia. Skład nie był całkowicie naturalny, ponieważ zawierała substancję oksyetylenowaną "ceteareth", która nie powinna znaleźć się w kosmetyku naturalnym- z tego też względu unikałam aplikowania maski na skórę głowy, chociaż jeśli podjęłam się takiego kroku, zawsze obserwowałam wzmożone wypadanie włosów.
Przez długi czas szukałam zamiennika- moim kryterium oprócz dobrego działania i zadowalającego efektu na włosach, była wydajność oraz cena: przy moich długich włosach szybko zużywam odżywki czy maski, nigdy nie żałuję ich włosom! Cena maski jajecznej oscylowała ok. 15 zł za 300 ml, dzięki czemu w każdym denku widziałyście 2 zużyte opakowania.
Natomiast od kilku miesięcy to odżywka Biolaven zajęła zaszczytne miejsce, do tej pory przeznaczone dla maski Babuszki Agafii- i jeśli czytacie mój "Projekt Denko" to możecie zaobserwować, że zużycie obu produktów w moim przypadku jest takie same, zużywam dwa opakowania miesięcznie. Koszt tej odżywki jest odrobinę większy, bo kosztuje ok. 20 zł za 300 ml jednak warto dołożyć te kilka złotych- ma dużo lepszy skład, jest bezpieczniejsza dla skóry dlatego bez problemu mogę aplikować ją także na skórę głowy a do tego daje się łatwo modyfikować, dzięki czemu można dodatkowo zwiększyć jej wydajność!
Zacznijmy od analizy składu INCI, bo w końcu to on jest najważniejszy w przypadku każdego kosmetyku:
Aqua, Vitis Vinifera Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Glycerin, Persea Gratissima Butter, Stearic Acid, Xylitol, Panthenol, Glyceryl Laurate, Decyl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Sodium Alginate, Tocopheryl Acetate, Lactic Acid, Sodium Benzoate, Lavandula Angustifolia Oil, Parfum.
Na zielono zaznaczyłam emolienty, czyli substancje, które odpowiadają za wygładzenie i dociążenie włosa. Wśród nich znajdziemy olej z pestek winogron oraz (moje ukochane!) masło awokado, które dodatkowo odżywiają włos.
Pamiętacie, że pielęgnacja PEH (proteinowo-emolientowo-humektantowa) jest bardzo istotna dla dobrej kondycji włosów? Ta odżywka dzięki dużej zawartości emolientów bardzo dobrze spisuje się do stosowania po każdym umyciu włosów, nie powoduje ich puszenia się a także dyscyplinuje w deszczowe dni. Dzięki dodatkom humektantów zaznaczonych na fioletowo: glicerynie, ksylitolowi, pantenolowi oraz kwasowi mlekowemu, mimo takiego bogactwa emolientów nie powoduje strączkowania ani sklejania się pasm.
Ponadto w składzie znajdziemy niewielką ilość substancji myjących (zaznaczonych na niebiesko), które ułatwiają spłukiwanie produktu i niwelują efekt nadmiernego obciążenia włosa. Ponadto w składzie znajduje się guma guar (Cyamopsis Tetragonoloba Gum) oraz alginat (Sodium Alginate), które dyscyplinują włosy, zapobiegają ich puszeniu się i elektryzowaniu, jednocześnie ich nie obciążając.
Wspaniałym dodatkiem dopełniającym kompozycji odżywki jest olejek lawendowy (Lavandula Angustifolia Oil), który pielęgnuje skórę głowy: reguluje wydzielanie sebum, łagodzi stany zapalne oraz uczucie świądu, dlatego zdarza mi się pozostawiać tę odżywkę także na skórze głowy.
Odżywka ta świetnie nadaje się do przerabiania i tuningowania wg własnych upodobań- bez trudu, na zimno, przy pomocy łyżeczki możemy wmieszać w nią dowolne półprodukty: zazwyczaj sięgam po zimnotłoczone oleje, np. moim włosom bardzo pasują kiełki pszenicy, makadamia, czarnuszka ale także dodaję więcej masła awokado w celu mocniejszego dociążenia i nabłyszczenia włosów. Do odżywki dodaję także aloes lub żel z siemienia lnianego, gdy zależy mi na nadaniu włosom lekkości.
Natomiast przez cały okres wiosenno-letni moją ulubioną mieszanką była właśnie odżywka Biolaven + glutek z siemienia lnianego. 2 łyżki stołowe zalewałam wrzątkiem w takiej ilości, by woda całkowicie przykryła nasiona. Pozostawiałam napar pod przykryciem dopóki nie wystygnął, po czym cedziłam go do pustego opakowania 300 ml i zalewałam pojemnik całkowicie odżywką. Czasem z naparu wychodził ekstrakt o objętości właśnie tych dwóch łyżek stołowych, czasem proporcje pomiędzy nim a odżywką wynosiły 1:1- niezależnie od zmieszanych ilości, glutek z siemienia zawsze całkowicie wkręcał się w odżywkę i mimo, że taki pojemnik stał kilkanaście dni w łazience, mieszanka miała gładką i jednolitą masę, nic się z niej nie wytrącało.
Żel z siemienia stosowałam głównie ze względu na efekt lekkich i miękkich włosów, nie były obciążone i otrzymywały pożądaną przeze mnie objętość. Natomiast pozytywnym skutkiem ubocznym tej metody było znaczne zwiększenie wydajności odżywki! Starałam się otrzymywać na tyle dużo glutka, by mieszać go z odżywką w proporcji 1:1 a to dwukrotnie zwiększało jej wydajność.
Podczas aktualnej, deszczowej pogody włosy wymagają mocniejszego wygładzenia i dlatego stosuję odżywkę samodzielnie lub z dodatkiem olejów- mimo to i tak uważam ją za wydajny produkt, ponieważ niewielka ilość wystarcza do skutecznego wygładzenia i dociążenia końcówek.
Jednak to, co najbardziej polubiłam w odżywce Biolaven, to łatwość jej aplikacji- doceniam pozostałe odżywki i maski z firmy Sylveco, jednak mają one dla mnie trudną w aplikacji konsystencję, przez co nakładam je w zbyt dużej ilości- wprawdzie nie wpływa to negatywnie na stan moich ciężkich do ujarzmienia włosów, ale sprawia, że te produkty wystarczają mi tylko na kilka użyć. Konsystencja odżywki Biolaven jest całkiem inna, bez trudu daje się "wmasować" w mokre włosy dzięki czemu nie zużywam jej w nadmiernej ilości.
Jestem bardzo ciekawa, czy już miałyście przyjemność ją stosować i jak spisała się ona u Was? A może zainteresowałam Was nią?
Pozdrawiam serdecznie!
Przez długi czas szukałam zamiennika- moim kryterium oprócz dobrego działania i zadowalającego efektu na włosach, była wydajność oraz cena: przy moich długich włosach szybko zużywam odżywki czy maski, nigdy nie żałuję ich włosom! Cena maski jajecznej oscylowała ok. 15 zł za 300 ml, dzięki czemu w każdym denku widziałyście 2 zużyte opakowania.
Natomiast od kilku miesięcy to odżywka Biolaven zajęła zaszczytne miejsce, do tej pory przeznaczone dla maski Babuszki Agafii- i jeśli czytacie mój "Projekt Denko" to możecie zaobserwować, że zużycie obu produktów w moim przypadku jest takie same, zużywam dwa opakowania miesięcznie. Koszt tej odżywki jest odrobinę większy, bo kosztuje ok. 20 zł za 300 ml jednak warto dołożyć te kilka złotych- ma dużo lepszy skład, jest bezpieczniejsza dla skóry dlatego bez problemu mogę aplikować ją także na skórę głowy a do tego daje się łatwo modyfikować, dzięki czemu można dodatkowo zwiększyć jej wydajność!
Zacznijmy od analizy składu INCI, bo w końcu to on jest najważniejszy w przypadku każdego kosmetyku:
Aqua, Vitis Vinifera Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Glycerin, Persea Gratissima Butter, Stearic Acid, Xylitol, Panthenol, Glyceryl Laurate, Decyl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Sodium Alginate, Tocopheryl Acetate, Lactic Acid, Sodium Benzoate, Lavandula Angustifolia Oil, Parfum.
Na zielono zaznaczyłam emolienty, czyli substancje, które odpowiadają za wygładzenie i dociążenie włosa. Wśród nich znajdziemy olej z pestek winogron oraz (moje ukochane!) masło awokado, które dodatkowo odżywiają włos.
Pamiętacie, że pielęgnacja PEH (proteinowo-emolientowo-humektantowa) jest bardzo istotna dla dobrej kondycji włosów? Ta odżywka dzięki dużej zawartości emolientów bardzo dobrze spisuje się do stosowania po każdym umyciu włosów, nie powoduje ich puszenia się a także dyscyplinuje w deszczowe dni. Dzięki dodatkom humektantów zaznaczonych na fioletowo: glicerynie, ksylitolowi, pantenolowi oraz kwasowi mlekowemu, mimo takiego bogactwa emolientów nie powoduje strączkowania ani sklejania się pasm.
Ponadto w składzie znajdziemy niewielką ilość substancji myjących (zaznaczonych na niebiesko), które ułatwiają spłukiwanie produktu i niwelują efekt nadmiernego obciążenia włosa. Ponadto w składzie znajduje się guma guar (Cyamopsis Tetragonoloba Gum) oraz alginat (Sodium Alginate), które dyscyplinują włosy, zapobiegają ich puszeniu się i elektryzowaniu, jednocześnie ich nie obciążając.
Wspaniałym dodatkiem dopełniającym kompozycji odżywki jest olejek lawendowy (Lavandula Angustifolia Oil), który pielęgnuje skórę głowy: reguluje wydzielanie sebum, łagodzi stany zapalne oraz uczucie świądu, dlatego zdarza mi się pozostawiać tę odżywkę także na skórze głowy.
Odżywka ta świetnie nadaje się do przerabiania i tuningowania wg własnych upodobań- bez trudu, na zimno, przy pomocy łyżeczki możemy wmieszać w nią dowolne półprodukty: zazwyczaj sięgam po zimnotłoczone oleje, np. moim włosom bardzo pasują kiełki pszenicy, makadamia, czarnuszka ale także dodaję więcej masła awokado w celu mocniejszego dociążenia i nabłyszczenia włosów. Do odżywki dodaję także aloes lub żel z siemienia lnianego, gdy zależy mi na nadaniu włosom lekkości.
Natomiast przez cały okres wiosenno-letni moją ulubioną mieszanką była właśnie odżywka Biolaven + glutek z siemienia lnianego. 2 łyżki stołowe zalewałam wrzątkiem w takiej ilości, by woda całkowicie przykryła nasiona. Pozostawiałam napar pod przykryciem dopóki nie wystygnął, po czym cedziłam go do pustego opakowania 300 ml i zalewałam pojemnik całkowicie odżywką. Czasem z naparu wychodził ekstrakt o objętości właśnie tych dwóch łyżek stołowych, czasem proporcje pomiędzy nim a odżywką wynosiły 1:1- niezależnie od zmieszanych ilości, glutek z siemienia zawsze całkowicie wkręcał się w odżywkę i mimo, że taki pojemnik stał kilkanaście dni w łazience, mieszanka miała gładką i jednolitą masę, nic się z niej nie wytrącało.
Żel z siemienia stosowałam głównie ze względu na efekt lekkich i miękkich włosów, nie były obciążone i otrzymywały pożądaną przeze mnie objętość. Natomiast pozytywnym skutkiem ubocznym tej metody było znaczne zwiększenie wydajności odżywki! Starałam się otrzymywać na tyle dużo glutka, by mieszać go z odżywką w proporcji 1:1 a to dwukrotnie zwiększało jej wydajność.
Podczas aktualnej, deszczowej pogody włosy wymagają mocniejszego wygładzenia i dlatego stosuję odżywkę samodzielnie lub z dodatkiem olejów- mimo to i tak uważam ją za wydajny produkt, ponieważ niewielka ilość wystarcza do skutecznego wygładzenia i dociążenia końcówek.
Jednak to, co najbardziej polubiłam w odżywce Biolaven, to łatwość jej aplikacji- doceniam pozostałe odżywki i maski z firmy Sylveco, jednak mają one dla mnie trudną w aplikacji konsystencję, przez co nakładam je w zbyt dużej ilości- wprawdzie nie wpływa to negatywnie na stan moich ciężkich do ujarzmienia włosów, ale sprawia, że te produkty wystarczają mi tylko na kilka użyć. Konsystencja odżywki Biolaven jest całkiem inna, bez trudu daje się "wmasować" w mokre włosy dzięki czemu nie zużywam jej w nadmiernej ilości.
Jestem bardzo ciekawa, czy już miałyście przyjemność ją stosować i jak spisała się ona u Was? A może zainteresowałam Was nią?
Pozdrawiam serdecznie!
Właśnie dodałam do listy zakupów, teraz kończę odżywkę Aleppo z PO :) Mam pytanie odnośnie substancji myjących w szamponie Petal Fresh, wkleję skład: Aqua (Water), Sodium Lauroyl Methyl Isethionate (Derived from Coconut), Betaine (Derived from Sugar Beets), Sodium Cocotl Isethionate (Derived from Coconut Oil), Ammonium Cocoyl Isethionate (Derived from Coconut Oil), Hydroxypropylcellulose (Derived from Cotton Fiber), *Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, *Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract, Orbignya Oleifera (Babassu) Seed Oil, Tocopheryl Acetate (Vitamin E), Caprylic/Capric Triglyceride (Derived from Coconut Oil), Panthenol (Vitamin B5), Glycerin (Derived from Vegetable Oil), *Tussilago Farfara (Coltsfoot) Flower Extract, * Achillea Millefolium (Yarrow) Extract, *Equisetum Arvense (Horsetail) Extract, *Althaea Officinalis (Marshmallow) Leaf Extract, *Chamomila Recutita (Chamomile) Flower Extract, *Melisa Officinalis (Lemon Balm) Leaf Extract, *Thymus Vulgaris (Thyme) Extract, Polysorbate-20 (Derived from Coconut Oil), Citric Acid (Derived from Citrus Fruit), Dehydroacetic Acid (Derived from Cane Sugar), Ethylhehylglycerin (Derived from Vegetable Oil), Sodium Chloride (Dreived from Salt), **Fragrance.
OdpowiedzUsuńWyglądają na delikatne...mogłabyś spojrzeć swoim fachowym okiem na skład :)? Chciałabym odmienić sobie Vianka.
Substancje myjące są ok, jedynie martwi mnie obecność polisorbatu- może podrażniać skórę głowy :(
UsuńKiedyś stosowałam szampon z PF i już teraz wiem czemu mnie tak po nim skóra głowy piekła. Także u mnie niestety się nie sprawdził. Ja jestem zadowolona i ze stosowania szamponu i odżywki Biolaven. Z szamponów dobre są też z Eco Lab - u dużej grupy osób one się sprawdzają. Dominika
UsuńAha szkoda, w takim razie spróbuję zestawu Biolaven. Ciekawi mnie też nowy szampon Vianka do włosów blond :D Niestety przeciwłupieżowy się u mnie nie sprawdził, jest za ciężki i już na drugi dzień mam przyklap.... To chyba wina wielu olejów w składzie :(
UsuńJA się nauczyłęm mieć dystans do składów ... zauważyłem, że w moim przypadku takie na prawdę naturalne wyroby wcale lepiej nie służą. Co do odżywki tej marki uwielbiam jej zapach :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie polubiłeś się z naturalną pielęgnacją- czytałam u Ciebie na blogu wiele pozytywnych recenzji produktów o całkowicie naturalnym składzie =(
UsuńMiałam szampon z tej serii, ale niestety ze względu na zapach lawendy, za którą nie przepadam odałam
OdpowiedzUsuńOj tak, nie każdy lubi zapach lawendy :D
UsuńSerię Biolaven stosuję do twarzy i bardzo sobie ją cenię, produktów do włosów nadal nie miałam okazji przetestować, ale jestem pewna, że warto dać im szansę :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak spiszą się u Ciebie ! :D
UsuńJa już kupiłam pierwszy produkt BioLaven, a tę odżywkę dodaję do listy zakupowej po zużyciu obecnej :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak spisze się u Ciebie :D
UsuńZachęciłaś mnie do wypróbowania tej odżywki, niech tylko skończą mi się zapasy. Bardzo ciekawa porada, zastanawiam się, czy każdą odżywkę/maskę można wzbogacać olejami? Przed kilkoma dniami próbowałam po raz pierwszy olejowania włosów (słodkie migdały) i nie było to dobre doświadczenie. Strasznie dużo włosów wypadło przy aplikacji, a po umyciu, nałożeniu odżywki, spłukaniu i wyschnięciu włosy były jakby matowe, dziwne. Pomyślałam, że może dodanie oleju do maski/odżywki sprawdzi się u mnie lepiej.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno pytanie: przerabiam teraz Twoje wpisy o cerze naczynkowej i analizuje swoją pielęgnację pod tym kątem. Zastanawiam się, czy dzika róża daurska także działa na poprawę stanu takiej cery? Używam aktualnie polecanego przez Ciebie kremu Baikal Herbals Anti Age i Babuszki Agafii do 35 lat na noc, w obu jednym z głównych składników jest ekstrakt z tej róży. Czy Twoim zdaniem te kosmetyki sprawdzą się jako pielęgnacja naczynek? We wpisie wymieniałaś też kremy Make Me Bio: Garden Roses i Featherlight. A co z Orange Energy?
Oleje można dodawać do każdej odżywki/maski :)
UsuńCzy olejowałaś włosy na długości czy może nakładałaś też mieszankę na skórę głowy- jeśli nakładałaś, to na jak długo?
Oba kremy- Baikal oraz Babuszka- także wpłyną na uszczelnienie naczyń, Orange Energy także (ze względu na obecność witaminy C w ekstrakcie z pomarańczy ;))
Dzięki za odpowiedzi :)
UsuńStarałam się aplikować na długość, ale możliwe, że zaczynałam zbyt blisko skalpu i olej tam też dotarł. Myślę, że trzymałam go na włosach za ok 1-1,5 godziny.
Marta
A czy do włosów przetluszczajacych sie to odżywka się nada? Bo z jednej strony olejek lawendowy,który pomaga zmniejszac przetluszczanie,a z drugiej strony napisałaś, że dociąża włosy-a moje i tak są ciężkie, marzę o tym,żeby niesfornie latały :)
OdpowiedzUsuńNakładaj na skórę głowy przed myciem a po- dosłownie na same końcóweczki ;)
UsuńSpróbuję, dziekuję za radę :)
UsuńStrasznie szkoda, że odżywka ma gumę guar, ta strasznie mnie obciąża, a stosuję teraz pielęgnację cg ;) Ale kosmetyki biolaven ogólnie uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńNo tak, guma guar prostuje włosy =(
UsuńNiestety to nie moja "bajka" zapachowa :P Miałam żel do mycia twarzy z tej serii i nie spodobał mi się :P
OdpowiedzUsuńOdżywka pachnie mocniej lawendą, mniej winogronem :D ale faktycznie, seria Biolaven ma taką kompozycję zapachową, że albo się ją kocha, albo nienawidzi xD
UsuńMoje butle (szampon i odżywka) czekają na testy :) Mam cienkie włosy, przetłuszczającą się skórę głowy i jakkolwiek zielony Vianek kompletnie nie przypadł mi do gustu, tak odżywka z niebieskiej serii jest perfekcyjna :)
OdpowiedzUsuńZapach lawendy faktycznie nie każdemu pasuje - balsam do ciała Biolaven domownicy wyczuwali na kilometr ;D
Czy jeśli odżywka nadaje się do stosowania na skórę głowy to można ją używać jako lekką maskę/balsam?
Można, próbuj ;) I koniecznie daj znać, jak spisała się u Ciebie!
UsuńZ Biolaven miałam do cyznienia tylko w kremach do twarzy, z którymi się nie polubiłam ;)
OdpowiedzUsuńOdżywki chętnie bym spróbowała...Dziś pierwszy raz użyłam jajecznej Babuszki Agafii, która kiedyś była Twoją ulubioną :)
Mam szampon z tej serii, jest ok ale szału nie robi. Niestety ostatnio poraz pierwszy zdecydowałam się zafarbowac włosy i od tego czasu nie mogę sobie z nimi poradzić :( Są jakby cieńsze, oklapnięte i zaczęły się elektryzować pomimo stosowania maski do włosów po każdym myciu.
OdpowiedzUsuń