W dzisiejszej notce chciałabym pokazać Wam kilka kosmetyków, które zachwyciły mnie swoim działaniem- wśród tych ulubieńców znajdują się same nowe kosmetyki, które jeszcze nie gościły na blogu. Będą to kosmetyki do twarzy, ciała, włosów, także z pewnością każdy znajdzie coś interesującego dla siebie!
Zacznijmy od toniku "Juice in Motion" od Lush Botanicals- produkt zainteresował mnie głównie tym, że nie posiada w składzie substancji powierzchniowo-czynnych (myjących). Moja skóra źle reaguje na pozostawianie ich na skórze, obserwuję to też często wśród osób, które proszą mnie o pomoc w doborze pielęgnacji. Nie każda cera będzie tolerować pozostawianie na niej substancji myjących, dlatego wtedy warto skłonić się ku preparatom do tonizacji, które są ich pozbawione. Najłatwiej dostępnymi produktami są hydrolaty i jeszcze nie spotkałam gotowego toniku, bez tych składników- aż trafiłam na Lush Botanicals!
Muszę przyznać, że ten tonik nie tylko spełnia swoją podstawową funkcję, jaką jest wyrównywanie pH skóry ale także dostarcza jej cały ogrom substancji aktywnych- mogłabym określić ten produkt jako tonik-serum, skład robi wrażenie! Kosmetyk mocno pobudza skórę do regeneracji i odnowy, także osoby o skórach wrażliwych muszą uważać, czy nie będzie wzmagał zaczerwienień i reaktywności (wtedy wystarczy stosować podobnie jak serum 1-2x w tygodniu a na co dzień wybierać delikatny produkt). Ostrożnie, jeśli jesteście uczulone na aloes- zawiera jego sporą dawkę!
Produkt jest w formie dwufazowej: faza olejowa i wodna nie są połączone, ponieważ w produkcie nie ma substancji emulgujących (działanie to wykazałyby środki powierzchniowo-czynne), dlatego przed użyciem należy go wstrząsnąć. W kosmetyku nie ma też żadnych konserwantów, dlatego zamknięty jest w szkło nieprzepuszczające promieniowania UV a także należy trzymać produkt w lodówce. Tonizacja schłodzonym produktem pomoże zmniejszyć zaczerwienienia i opuchnięcia.
INCI:
Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Citrullus Vulgaris (Watermelon) Seed Oil, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Glycerin, Royal Jelly, Paullinia Cupana (Guarana) Seed Extract, Citrus Aurantium Amara (Orange) Fruit Extract, Citrus Grandis (Grapefruit) Seed Extract, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Seed Extract, Vitis Vinifera (Grape) Fruit Extract, Citrus Limonum (Lemon) Peel Oil, Citrus Grandis (Grapefruit) Peel Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Sweet Orange) Peel Oil, Citrus Nobilis (Mandarin Orange) Peel Oil, Limonene
Prawdziwa bomba substancji aktywnych, dzięki czemu skóra jest mocno stymulowana do pobudzenia procesów naprawczych. Bardzo podoba mi się odpowiednio zbilansowany skład produktu: znajdziemy tutaj zarówno humektanty (aloes, glicerynę) jak i emolienty (np. olej ze słodkich migdałów, pestek winogron). Ponadto w produkcie znajdziemy egzotyczne ekstrakty jak pestki guarany czy grejpfrut oraz odżywcze mleczko pszczele (to właśnie dzięki niemu królowe pszczół żyją kilka lat a "zwykłe" robotnice tylko miesiąc! Chińscy cesarze spożywali mleczko pszczele w nadziei na długowieczność).
A za tonikiem Lush Botanicals czai się kolejny fantastyczny kosmetyk- balsam rozświetlający do ciała "White Gold" firmy Natura Siberica z serii "Blanche"!
Zapewne zauważyłyście, że Natura Siberica i Babuszka Agafia od kilku tygodni mają nową serię "Blanche"- serie te zostały wypuszczone z okazji otwarcia nowego oddziału marki - tym razem w Kopenhadze. Łączą w sobie czystość Skandynawii i moc Syberyjskiej przyrody- mnie przede wszystkim urzekły ich składy i jestem pewna, że wypróbuję więcej kosmetyków z serii "Blanche"!
Balsam zachwyca już od pierwszego spojrzenia- wiem, że opakowanie to nie jest wyznacznik atrakcyjności produktu, ale ten pojemnik jest wykonany wyjątkowo finezyjnie i był prawdziwą ozdobą łazienki. Zazwyczaj balsamy chowam do szafek, na ten aż miło było popatrzeć. Moje zdjęcia nie oddają uroku tego kosmetyku =). Drugim aspektem, który mnie oczarował, był zapach! Niesamowicie przyjemny, lekko słodki ale nie duszący, nie męczący czy powodujący mdłości przy długotrwałym stosowaniu. Zapach ten utrzymuje się na długo po aplikacji kosmetyku, uprzyjemniając pielęgnację.
A działanie!- Moje Drogie!- mocno nawilża skórę, pozostawia ją gładką i miękką a przy tym szybko się wchłania. Nie pozostawia lepkiej ani tłustej warstwy, dlatego sięgam po niego rano. Balsam posiada drobinki opalizujące, które pięknie rozświetlają skórę- nie są one duże ani wyraźne, nie ma też ich zbyt dużego stężenia, dają subtelny ale widoczny efekt. Moc połysku można intensyfikować nakładając większą ilość produktu, która także dobrze się wchłania. Jest to idealny wybór na lato!
INCI:
Aqua, Isopropyl Palmitate, Butyrospermum Parkii Butter, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Panthenol, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Linoleate, Glyceryl Oleate, Glyceryl Linolenate, Tocopheryl Acetate, Colloidal Gold, Alaria Esculenta Extract, Rhodiola Rosea Root Extract, Pinus Pumila Needle Extract, Cetraria Nivalis Extract, Sorbus Sibirica Extract, Juniperus Sibirica Needle Extract, Hesperis Sibirica Extract, Agrostis Sibirica Extract, Sodium Carbomer, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Stearoyl Glutamate, Xanthan Gum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Parfum, Eugenol, Limonene, Linalool, Mica, CI 77891, CI 77491, CI 19140
Aqua, Isopropyl Palmitate, Butyrospermum Parkii Butter, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Panthenol, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Linoleate, Glyceryl Oleate, Glyceryl Linolenate, Tocopheryl Acetate, Colloidal Gold, Alaria Esculenta Extract, Rhodiola Rosea Root Extract, Pinus Pumila Needle Extract, Cetraria Nivalis Extract, Sorbus Sibirica Extract, Juniperus Sibirica Needle Extract, Hesperis Sibirica Extract, Agrostis Sibirica Extract, Sodium Carbomer, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Stearoyl Glutamate, Xanthan Gum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Parfum, Eugenol, Limonene, Linalool, Mica, CI 77891, CI 77491, CI 19140
Po pierwszym użyciu byłam zachwycona a każda kolejna aplikacja utwierdziła mnie w przekonaniu, że ponownie sięgnę po ten kosmetyk! Skóra staje się gładka i nawilżona na długo a efekt rozświetlających drobinek na skórze niemal uzależnia!
Kolejnym kosmetykiem z serii "Blanche" Natura Siberica, który zachwycił mnie swoim działaniem był szampon regenerujący "Arctic Rose". Moje włosy są już długie i ciężkie, szukałam czegoś, czym mogłabym dodać im objętości. Wybór padł na ten szampon, ponieważ zawiera proteiny ryżu. Niestety, w składzie znajdziemy SCS (który jest średnio-drażniącym środkiem powierzchniowo-czynnym) oraz sól (w roli zagęstnika, ale może wysuszyć)- jednak miałam zamiar stosować ten szampon raz na jakiś czas, żeby nie doprowadzić do przeproteinowania.
Miałam stosować go sporadycznie a tak go pokochałam, że stosowałam do każdego mycia włosów! Szczególnie mogę go polecić dla osób mających problem z rozczesywaniem- już podczas spłukiwania produktu, zanim nałożyłam odżywkę czułam, że włosy zdecydowanie mniej się plączą. Próba rozczesania włosów potwierdziła moje przypuszczenia- szczotka sunie po nich gładko, nie ma problemów z szarpaniem kołtunów!
Po kilku pierwszych użyciach włosy zyskały objętość- były bardziej odbite od nasady, ale jednocześnie dociążone na długości, na czym najbardziej mi zależało. Jednak im dłużej stosowałam produkt, tym bardziej mnie zaskakiwał: przede wszystkim znacznie zmniejszył wypadanie włosów!
wprawdzie nie mam problemów z ich wypadaniem, mieszczę się w przepisowej granicy 100 włosów w ciągu dnia a po każdym myciu włosów wyrzucałam ich mały kłębuszek. Im dłużej stosowałam ten szampon, tym ten efekt był mniejszy- nawet raz zdarzyło się mycie głowy, po którym nie wyrzuciłam ani jednego włoska! Znaczna różnica!
INCI:
Aqua, Sodium Coco-Sulfate, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Panthenol, Hydrolyzed Rice Protein, Rosa Damascena Flower Water, Rubus Arcticus Fruit Extract, Stearyl Citrate, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Sodium Chloride, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum, Citronellol, CI 14720
Oczywiście mam rękę na pulsie i zdaję sobie sprawę, że może to być tylko chwilowy efekt, SCS może jeszcze pokazać, na co go stać! A może po prostu moja skóra głowy wymaga mocniejszego oczyszczenia? Będę stosować dalej i obserwować reakcje swojej skóry =)
Kolejnym rosyjskim kosmetykiem, który mnie zachwycił jest rokitnikowy żel do stylizacji firmy Oblepikha Siberica! Jeśli szukacie preparatów do stylizacji, warto przyjrzeć się bliżej ofercie! Nie jest to pierwszy kosmetyk tej marki, z przyjemnością wracam do ich scrubu do skóry głowy a także sprayu utrwalającego fryzurę.
Kosmetyki tej serii charakteryzują się bogactwem substancji aktywnych, ale też substancjami stosowanymi w profesjonalnych kosmetykach do stylizacji (jednak bez silikonów!)- to bardzo dobrze pokazuje, że silikony wcale nie są niezbędne, by uzyskać piękną fryzurę- można zastąpić je innymi półproduktami, które będą dawać porównywalny efekt.
INCI:
Aqua, Acrylates/Methacrylamide Copolymer, Cocoyl Proline, Hippophae Rhamnoides Fruit Oil, Amaranthus Caudatus Seed Oil, Cratageus Monogina Flower Water, Spiraea Ulmaria Extract, Vaccinium Macrocarpon (Cranberry) Seed Oil, Empetrum Nigrum Fruit Juice, Pinus Pumila Needle Extract, Rhodiola Rosea Root Extract, Sorbus Sibirica Extract, Pinus Sibirica Seed Oil Polyglyceryl-6 Esters, Phospholipids, Sphingolipids, Hippophae Rhamnoidesamidopropyl Betaine, Hydrolyzed Vegetable Protein, Glyceryl Linoleate, Glyceryl Oleate, Retinyl Palmitate, Biotin, Folic Acid, Cyanocobalamin, Niacinamide, Pantothenic Acid, Pyridoxine, Ribaflavin, Thiamine, Yeast Polypeptides, Silk Amino Acids, Hydroxyethylcellulose, Hydroxypropyl Guar, Sodium Cocoyl Glutamate, Parfum, Potassium Hydroxide, Caprylhydroxamic Acid, Benzyl Alcohol, Glycerine, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Geraniol, Limonene, Linalool
Żel nakładam po umyciu włosów (wraz z zastosowaniem odżywki i biofermentu z bambusa jako zamienniku silikonowego serum). Rozcieram w dłoniach i wprasowuję najpierw w końcówki a potem na długości włosa. Pozostawiam włosy do wyschnięcia, nie stosuję suszarki a włosy są idealnie proste- u mnie efekt jest jak po prostownicy! Z pewnością popróbuję też ten produkt podczas stylizacji na ciepło, ponieważ wykazuje działanie termoochronne.
Bardzo przypadły mi do gustu także najnowsze kosmetyki od Sylveco- pasta do zębów i punktowy żel na wypryski.
Pasta ma bardzo przyjemny, ziołowo-miętowy smak. Intensywny, odświeżający oddech jednak nie daje efektu mrowienia, szczypania czy innego dyskomfortu. Podczas jej użytkowania zaobserwowałam wzmocnienie dziąseł, nie krwawią podczas szczotkowania. Jeśli szukacie pasty o naturalnym składzie, zwracacie uwagę na brak fluoru, warto wypróbować!
Nie obawiajcie się jej koloru- jest w szarym kolorze, który wynika z zawartości ziół. Nie wpływa on na kolor zębów =).
Wypróbowałam tę pastę także w połączeniu z węglem aktywnym (zawartość dwóch tabletek węgla aktywnego zmieszałam z powyższą pastą w ilości ok. łyżki stołowej). Mieszanka wystarczyła na ok. tydzień stosowania, zauważyłam delikatne rozjaśnienie szkliwa, z pewnością eksperyment będę powtarzać!
INCI:
Aqua, Glycerin, Alumina Silicate, Sorbitol, Xylitol, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Benzoate, Mentha Piperita Leaf Extract, Salvia Officinalis Leaf Extract, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Eugenia Caryophyllus Flower Extract, Mentha Piperita Oil, Hydroxyethylocellulose, Allantoin, Sodium Bicarbonate, Eucalyptus Globulus Leaf Oil
Aqua, Glycerin, Alumina Silicate, Sorbitol, Xylitol, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Benzoate, Mentha Piperita Leaf Extract, Salvia Officinalis Leaf Extract, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Eugenia Caryophyllus Flower Extract, Mentha Piperita Oil, Hydroxyethylocellulose, Allantoin, Sodium Bicarbonate, Eucalyptus Globulus Leaf Oil
Natomiast żel punktowy na wypryski pokochałam już wtedy, gdy był w fazie testów! Mam go zawsze przy sobie- w pracy, na wyjazdach, w mieszkaniu. Gdy tylko czuję, że niechciany wyprysk pojawia się na twarzy, smaruję miejsce preparatem a przykry gość - w większości przypadków- nie pojawia się! W przypadku bardziej zaciekłych niedoskonałości szybciej się goją i nie są aż tak okazałe, jak gdybym nie zastosowała żelu.
Żelem tym traktuję nie tylko wypryski ale także... miejsca ukąszeń komarów! Ukąszenie bardzo szybko przestaje swędzieć, nie staje się czerwone, nie rośnie. Szybko się goi i znika!
Mimo, że produkt jest malutki, wystarcza na bardzo długo: żelowa formuła jest bardzo wydajna i wystarczy odrobina (dosłownie: ilość główki od szpilki!) by nanieść na wyprysk/ukąszenie. Szczerze polecam!
INCI:
Aqua, Melaleuca Alternifolia Leaf Oil, Glycerin, Hydroxyethylocellulose, Propanediol, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Panthenol, Allantoin, Decyl Glucoside
Aqua, Melaleuca Alternifolia Leaf Oil, Glycerin, Hydroxyethylocellulose, Propanediol, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Panthenol, Allantoin, Decyl Glucoside
Jestem ciekawa, czy znacie któreś z powyższych kosmetyków? Jak spisują się one u Was?
A może zaciekawiłam Was którymś ulubieńcem? Koniecznie dajcie znać!
Pozdrawiam =)