[441.] Kosmetyki z Ukrainy- wierzyć składom kosmetyków spoza UE?

Długi weekend czerwcowy spędziłam na wschodzie Europy: po raz pierwszy miałam przyjemność zawitać na Ukrainie a dokładnie zwiedzać Lwów. Zawsze, gdy wyjeżdżam poza Polskę odwiedzam lokalne drogerie i sklepiki, żeby rzucić okiem na asortyment kosmetyków naturalnych. Pod tym względem Ukraina niesamowicie mnie zaskoczyła: wiele kosmetyków posiadało dobre składy!

Ale czy skład podany na opakowaniu jest dokładnie tym, co znajduje się w kosmetyku? Skład INCI, który zawsze jest wyszczególniony na opakowaniu kosmetyków dostępnych w Polsce to wymóg dotyczący jedynie Państw członkowskich Unii Europejskiej. Na Ukrainie panuje większa "samowolka" i nie każdy kosmetyk ma wyszczególniony skład a jeśli ma, niekoniecznie musi on zgadzać się z tym, co znajduje się w opakowaniu.

Jednak ciekawość wzięła górę- postanowiłam zaopatrzyć się w kilka kosmetyków i wypróbować zwłaszcza, że ceny na Ukrainie są przystępne dla "polskiej kieszeni". Początkowo miałam plan kupić tylko te kosmetyki, które są eksportowane także na rynek UE i posiadają pełny skład INCI (np. Babuszka Agafia, Planeta Organica, Fitokosmetik) ale w szale zakupowym wpadło do mojego koszyka kilka produktów całkowicie mi nieznanych. 

Dziś pokażę Wam jedynie kosmetyki i ich składy. Jeszcze ich nie próbowałam ale jestem bardzo ciekawa, co sądzicie na temat ich składów. Natomiast będą one pojawiać się systematycznie w "Projektach Denko", być może któryś zasłuży na osobną recenzję? Przekonamy się a tymczasem zapraszam na przegląd!


Szampon "Pure & Natural" Nivea

Ten kosmetyk interesował Was najbardziej, dlatego od niego zaczniemy! Widząc hasło "pure & natural" obok "Nivea" parsknęłam śmiechem: ciekawe, ile tego "pure & natural" jest w składzie! Odwracam opakowanie i... czekała mnie całkiem miła niespodzianka!


Jak na Niveę, to przyznam, że skład zacny! Nie mamy tutaj SLS, SLES, glikoli, PEG, PPG, silikonów czy donorów formaldehydu! Skład nie jest idealny, bo SCS również jest dość silnym detergentem a dodatek soli w roli zagęstnika może wysuszać. Są na rynku szampony o lepszych składach, ale dorwać Niveę o TAKIM, niemal idealnym składzie?! Skusiłam się na zakup zwłaszcza, że szampon jest mocno emolientowy- jestem bardzo ciekawa, jak moje włosy zareagują na Eucerit: mam nadzieję, że będą po nim ładnie wygładzone a nie sklejone! Pożyjemy, zobaczymy. Natomiast wersja ta nie jest dostępna w Polsce: to też bardzo ciekawe, jak różne kosmetyki wypuszczają na rynek różni dystrybutorzy tej samej marki. Na Ukrainie mamy rosyjską Niveę a w Polsce- polską. Mam nadzieję, że polscy dystrybutorzy marki wezmą przykład ze wschodnich sąsiadów i będą wypuszczać linie o naturalnych składach. W mojej opinii to bardzo dobrze świadczy o marce, gdy dostosowuje się do oczekiwań klientów i poprawia składy lub wypuszcza linie bardziej przyjazne skórze i środowisku.


Żel do mycia ciała o zapachy jeżyny, Melica Organic:


Ten żel to jeden z tych kosmetyków "z górnej półki", ponieważ kosztował zawrotną sumę 20 zł. Też mamy tutaj SCS i sól (po prostu sól bardzo dobrze zagęszcza SCS i niektóre inne anionowe środki powierzchniowo-czynne jak SLS i SLES, nie trzeba dodawać jej dużo, żeby otrzymać zadowalającą konsystencję). Jednak skład jest na poziomie niektórych naszych polskich naturalnych i lubianych marek jak Organic Shop. Ze względu na piękny zapach postanowiłam wypróbować ten żel chociaż raczej jako chwilowe urozmaicenie od Vianków: tak delikatnych żeli jeszcze z pewnością przez długi czas nie zastąpi mi inny kosmetyk!

Pianka do cery wrażliwej z kolagenem marki Yaka


Już na pierwszy rzut oka opakowanie przypominało mi pianki EcoLaboratorie- wiecie, że mam słabość do pianek, dlatego postanowiłam wypróbować! Tutaj dla odmiany skład wzorowy a cena to tylko... 7 zł!


Peeling do ciała z awokado, Aroma


Skład: sól morska, olej awokado, olej ze słodkich migdałów, olejki eteryczne: neroli, pomarańczy, ylang-ylang, lawenda, geranium.

Całe szczęście, że mój facet zna język rosyjski, to i cyrylicę był w stanie odczytać- dzięki niemu kilka nadprogramowych kosmetyków wpadło do koszyka, m. in. ten peeling. Miałam przyjemność raz go użyć: spisuje się dobrze, przyjemnie złuszcza martwy naskórek ale... zapach ma okropny! Przypomina najtańsze odświeżacze powietrza. Ale za tę cenę kilku zł, jestem w stanie mu wybaczyć.


Balsam do włosów Looky Look

  
Tutaj mamy kilka substancji mogących powodować podrażnienie skóry (np. Behentrimonium Chloride), dlatego zamierzam stosować tę odżywkę jedynie na długości włosa a bez kontaktu ze skórą głowy. Jednorazowy wybryk za niecałe 10 zł chyba mi wybaczycie? ;)


Żel do mycia ciała, Yaka


Tutaj żel do ciała z ekstraktem z lipy. Znów pojawia się sól jako zagęstnik, także z pewnością wypróbuję, jak spisuje się jej systematyczne i długotrwałe stosowanie. Zawsze odradzam tę substancję- wyszłam więc na hipokrytkę kupując kosmetyki z tym składnikiem- a więc będę cierpieć... Ale jak tu się nie skusić, kiedy ten żel kosztował ok. 7 zł?

Szampon z proteinami pszenicy, Yaka


Szampon z tej samej marki, z dodatkiem protein pszenicy. Skład bez zarzutu, dlatego kosmetyk wkradł się w moje posiadanie!

Dla podkreślenia "wiodących" ekstraktów w opakowaniu obu kosmetyków zatopione są suszone części tych roślin:


O ile pszenica wygląda znośnie, o tyle lipa prezentuje się okropnie. Myślę, że efekt końcowy odbiega od ogólnie przyjętego pojęcia estetyki jednak te biedne, utopione ziółka mnie rozczuliły. Niemal tak mocno jak kolejne wydane 7 zł!


Krem-żel pod oczy Natura Siberica


Na ten krem-żel czaiłam się już od dawna, ale zawsze miałam pilniejsze wydatki, na które mogłam przeznaczyć te 35 zł. Gdy przeliczyłam ukraińską cenę tego kosmetyku na złotówki (ok. 25 zł) bez dwóch zdań postanowiłam go nabyć: zwłaszcza, że nie poleży długo w "zapasach", ponieważ krem pod oczy mam na wykończeniu. Był to niemal zakup konieczny- tak sobie tłumaczę!


Masło do ust: 

Pojemniczek po oderwaniu kartonika nie wyróżnia się NICZYM: nawet nie ma opisu producenta, także bardzo słabo wizualnie się prezentuje. Ale wiadomo: nieważne jak kosmetyk wygląda z zewnątrz, przede wszystkim  ma mieć dobry skład i działać! 

O ile skład prezentuje się ładnie: masło shea, masło koksowe, olej ze słodkich migdałów, ekstrakt olejku różanego, eteryczny olejek z palmarosy;

O tyle z działaniem jest "pod górkę": mimo stałej konsystencji w słoiczku, w kontakcie z ciepłem ciała masło momentalnie się roztapia. Zostawia na ustach płynną, tłustą warstwę (fuj!)- jakbym posmarowała usta olejem :(. W dodatku jest mocno perfumowane i niesmaczne- wolałabym, żeby w ogóle nie miało smaku. Ale nie będę płakać nad wydanymi 4 zł.


"Chińska" biała glinka, Fitokosmetik

Kultowa glinka, którą najbardziej lubię i po którą najczęściej sięgam. Koszt w Polsce to ok. 7 zł, na Ukrainie... 3 zł! Początkowo w moim koszyczku wylądowało chyba 5 tych glinek, ale nie wiem, jak zmieściłabym się z nimi do bagażu, dlatego odstawiłam część na regał ;).


Pasta wybielająca do zębów Bonimed

Już myślałam, że skład jest idealny, ale przegapiłam polisorbat :/ Dobrze, że kupiłam tylko jedno opakowanie- moja wina!


Krem do golenia Arko Men
 

Luby też znalazł coś dla siebie- już od dłuższego czasu szukamy kosmetyków "typowo męskich" jak pianki czy kremy do golenia o dobrych składach. Mam nadzieję, że ten krem okaże się strzałem w 10! Cena to ok. 5 zł.

Na sam koniec: maseczki! Zarówno w płachcie jak i w proszku (dwie ostatnie) marki Via Beauty. O ile wersje proszkowe mają ładne składy o tyle te w płachcie wydaje mi się, że są przekłamane. Składy bardziej przypominają wyszczególnienie substancji aktywnych, jednak tych maseczek był ogrom i tylko te kilka nie miały wypisanych substancji potencjalnie szkodliwych. Przykładowo: w niektórych maseczkach był wypisany alkohol poliwinylowy. Postanowiłam wypróbować, chociaż mam na uwadze, że mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. No ale za 2 zł sztuka?











Znalezienie kosmetyku naturalnego o całkowicie bezpiecznym składzie niemal graniczy z cudem jednak mam nadzieję, że któreś z tych kosmetyków podbiją moje serce. Podczas zakupów głównie kierowałam się ciekawością jak i atrakcyjną ceną, co wpłynęło na zakup kilku kosmetyków o nie do końca spełniającym moje oczekiwania składzie- co z tego wyniknie, jeszcze się okaże!

Traktujcie ten wpis bardziej jako ciekawostkę, niż kosmetyki, które poleciłabym do zakupu- produkty z Ukrainy nie podlegają regulacjom jak kosmetyki produkowane na terenie UE. Składy podane na opakowaniach mogą być niepełne, nie wiemy także, jakie wymogi sanitarne zostały spełnione przez marki produkujące te kosmetyki (a spacerując po targu w upalny dzień, zwłaszcza dziale mięsnym, gdzie nie było chłodni a sprzedawcy dotykali mięsa nie mając założonych rękawiczek ani czepków śmiem twierdzić, że standardy czystości na Ukrainie i w Polsce znacznie się różnią). 

Z pewnością pojadę jeszcze kiedyś na wschód: mimo początkowego szoku kulturalnego, Ukraina ma w sobie pewien urok. Z pewnością znów przywiozę jakieś pamiątki! Powyższe kosmetyki zakupiłam w drogeriach: Kosmo i Prostor a także zielarnii Eko-Lavka (szyld napisany cyrylicą). Natomiast widzę, że niektóre z tych kosmetyków można nabyć w sklepie Ukraina Shop, więc jeśli jesteście równie ciekawskie jak ja, możecie je wypróbować. Oby ta ciekawość nie zaprowadziła nas do piekła jakim byłoby pogorszenie stanu cery!

Pozdrawiam serdecznie! =D

12 komentarzy:

  1. Jest tego troszkę, czekam na jakieś opinię o nich ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uwielbiam pianki EcoLab no i ta też mi ją bardzo przypomina! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe jak będą się sprawdzać. Kto wie... może te kosmetyki szturmem podbijają Polske ? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim razie czekamy na opinie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. O Matulu - dostałam oczopląsu i palpitacji serca :D
    W tym czasie gdy Ty byłaś we Lwowie - była tam też moja koleżanka z pracy :) Przywiozła nam cudowności z Manufaktury Kawy i domowe czekoladki. To było po prostu niebo w gębie :D
    Opowiadała o tym klimacie, cudownych knajpach, klubach i zabytkach, że zapragnęłam tam pojechać i wiercę już dziurę w brzuchu mojego biednego J. :) A jak już zobaczyłam Twoje zdjęcie na IG z kosmetykami w dłoniach to wiedziałam na co bym wydała część pieniążków "na pamiątki" ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja używam płynu lipowego z Yaki do mycia włosów (cienkie, suche) i sprawdza się genialnie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kosmetyki Melisa pochodza z Litwy, więc nie ma żadnych wątpliwości co do rzetelności składu INCI. Generalnie firma warta polecenia

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie nivea powoduje masakryczną alergię. najlepiej sprawdzają się kosmetyki na które trafiłam na stronie organicznewlosy.pl Nie mogę jakoś się przekonać do polecanego vianka. Lubię też balsamy do ciała z babuszki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykłej Nivei też nie stosuję, bo mają paskudne składy ale ta zdecydowanie się wyróżniała :D

      Usuń
  9. O żesz! Identyczną pastę do zębów kupiłam ostatnio w Krakowie... o co chodzi z polisorbatem?

    Nie wiedziałam, że Natura Siberica też ma krem-żel po oczy :) Jestem go ciekawa. Używam teraz kremu-żelu chłodzącego Planeta Organica i szczerze go uwielbiam, jeszcze z żadnego kosmetyku pod oczy nie byłam tak zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polisorbat może podrażniać :(

      ten krem Natura Siberica z powyższego zdjęcia ma ciekawą, bogatą konsystencję :D Z pewnością znajdzie wiele zwolenniczek!

      Usuń
  10. Mam podobnie na wyjazdach :D Zawsze szukam lokalnych kosmetyków z dobrymi składami :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2018 kosmetologia-naturalnie.pl