Rozświetlacz to jeden z kosmetyków, bez którego nie wyobrażam sobie codziennego makijażu! Jego największą zaletą jest to, że "dopasowuje się" do kształtu twarzy- w zależności od tego, jak pada światło na twarz, jest bardziej lub mniej widoczny. Odbijanie światła w zależności od kąta jego padania sprawia, że nasza cera wygląda naturalnie!
Przy pomocy rozświetlacza jesteśmy w stanie wykonturować twarz poprzez uwypuklenie wystających części twarzy. Jeszcze kilka sezonów temu prym wiodły bronzery, jednak ich minusem było mało naturalne naśladowanie "cienia", które pojawiają się na szczupłych twarzach. Bez względu od ustawienia naszej twarzy i kąta padania światła, cień nadany bronzerem zawsze wygląda tak samo. Już na pierwszy rzut oka widać, że mamy makijaż a jeśli przesadzamy z ilością, jesteśmy "szczęśliwymi" posiadaczkami dwóch brązowych plam na policzkach zamiast konturowania. Jeśli dodatkowo mamy okrągłą lub pulchną twarz, efekt jest- niestety- karykaturalny...
Bronzer świetnie spisuje się np. do studyjnych sesji zdjęciowych czy tutoriali makijażowych, gdzie oświetlenie jest stałe. Gdyby nie bronzer, twarz modelki byłaby płaska. Jednak efekt, który widzimy na ekranie czy papierze to nie tylko kwestia bronzera ale także odpowiedniego ustawienia światła. Światło dziennie jest całkowicie inne i to sprawia, że bronzer wygląda w makijażu dziennym o wiele mniej korzystnie. Spróbujcie wykonać makijaż z dużą dozą bronzera a potem zróbcie kilka zdjęć w świetle dziennym z niekonwencjonalnej perspektywy jak: profil (całkowity!), lekko z tyłu z odrobiną widoczności policzka, czy od góry. W każdej z tych perspektyw bronzer potrafi wyglądać jak brudna plama... A przecież osoby trzecie w większości widzą nas z takiej perspektywy! "En face" widzą nas tylko te osoby, z którymi rozmawiamy patrząc w twarz a więc stosunkowo mało osób może podziwiać dzieło konturowania naszej twarzy w taki sposób, jak my widziałyśmy je w lustrze ;).
Rozświetlacz jest bardziej bezpiecznym kosmetykiem, ponieważ w zależności od perspektywy, w jakiej patrzą na nas osoby trzecie oraz intensywności światła, pojawia się lub zanika. Jest zawsze tam, gdzie być powinien i o odpowiednim czasie - inteligencik!- i za to go lubię!
Potocznie mówi się, że rozświetlacz uwypukla wystające części twarzy a efekt jest subtelny i nieprzerysowany. Dzieje się tak ponieważ rozjaśnione partie twarzy głównie skupiają na sobie uwagę, zauważamy je jako pierwsze i dlatego wyróżniają te zaznaczone partie.
A rozświetlacz rozświetlaczowi nierówny: mogą różnić się formułą, stężeniem pigmentu odbijającego światło a także barw. Z pewnością znajdziemy swój ideał! Dlatego dziś chciałabym pokazać Wam dwa rozświetlacze marki Ecolore: "Daylight" z przewagą żółtych tonów oraz "Nightlight" z przewagą tonów różowych.
Początkowo spodziewałam się, że podział będzie prosty: tony żółte dla cer ciepłych, tony różowe dla chłodnych. Po zastosowaniu okazało się, że rozświetlacze te różnią się nie tylko odcieniem!
"Daylight"
Wersja "Daylight" daje delikatniejszy i bardziej subtelny efekt: skóra zachowuje się tak, jakby miała złotą opaleniznę, która odbija światło. Z tego względu wspaniale stapia się ze skórą, wygląda bardzo naturalnie i można byłoby się zastanawiać, czy uzyskany efekt jest faktycznie naturalny, czy może użyłyśmy rozświetlacza?
Ta wersja z pewnością dobrze spisze się u tych z Was, które chciałyby przemycić rozświetlacz do codziennego makijażu jednak bez nachalnego efektu. Z pewnością nada się dla osób, które uczą się lub pracują w miejscach, gdzie wymagany jest stonowany makijaż.
Efekt jest bardzo naturalny ale wcale nie niezauważalny! Cera wygląda promiennie, zdrowo i... młodziej, ponieważ młode, dobrze nawilżone skóry odznaczają się zdrowym połyskiem (nie mylić z łojotokiem!).
Skład INCI:
Mica - baza, odpowiada za efekt rozświetlenia,
Titanium Dioxide- dwutlenek tytanu, odpowiada za trwałość produktu i wzmacnia pigmentację,
CI 77492- barwnik.
Cena: ok. 40 zł
Pojemność: 4 g
"Nightlight"
Jak nazwa sugeruje, rozświetlacz daje bardziej "księżycowy" blask cerze. Jest idealnym zwieńczeniem wieczorowego makijażu! Ta wersja daje mocniejszy połysk i jest bardziej widoczna: jest nawet bardziej napigmentowana niż słynne serduszka marki MakeUp Revolution!
Ten rozświetlacz spisze się nie tylko jako podkreślenie mocnego makijażu: wspaniale spisuje się na sesjach zdjęciowych, czy też jeśli jesteście zwolenniczkami tzw. "strobingu"!
Osobiście jestem fanką tej metody i przyznaję, że to właśnie po wersję "Nightlight" sięgam najczęściej- nawet w codziennym makijażu, chociaż jestem osobą o ciepłym odcieniu skóry i początkowo nie byłam pewna, czy ten kolor będzie dla mnie odpowiedni. Obawy okazały się zbędne, dlatego akcentuję nim nie tylko kości jarzmowe (potocznie nazywane "policzkowymi"), ale też wewnętrzne kąciki oczu, łuk kupidyna nad górną wargą czy końcówkę nosa, co wyraźnie widać na powyższym zdjęciu.
Skład INCI:
Mica - baza, odpowiada za efekt rozświetlenia,
Titanium Dioxide- dwutlenek tytanu, odpowiada za trwałość produktu i wzmacnia pigmentację,
CI 77491, CI 77492- barwniki.
Cena: ok. 40 zł
Pojemność: 4 g
Natomiast to, co łączy oba produkty to wysoka jakość: są bardzo drobno zmielone, dzięki czemu tworzą na skórze piękną taflę, która nie ma wyraźnych granic ale stopniowo stapia się na brzegach z podkładem. Żaden z powyższych rozświetlaczy nie posiada drobinek brokatowych!
Produkty te możemy aplikować na skórę na sucho (wtedy dają bardziej subtelne wykończenie) lub przy użyciu mokrego pędzla (stają się wtedy bardziej widoczne). Do zrobienia powyższych zdjęć użyłam połączenia obu metod: najpierw nałożyłam rozświetlacz mokrym pędzlem, po czym ugruntowałam go "na sucho". Aparat zawsze "zjada" intensywność kolorów, dlatego do makijaży sesyjnych używa się dużej ilości produktów lub takich, które odznaczają się mocną pigmentacją. W codziennym makijażu wykorzystuję samą metodę "na sucho".
Na sam koniec chciałam jeszcze wspomnieć o tym, że nieprawdą jest, iż rozświetlacz podkreśla łojotok- efekt błyszczącej się cery wynikającej z nadmiernej pracy gruczołów łojowych wygląda absolutnie inaczej! Cera łojotokowa wygląda niezdrowo ale za to zdrowa cera charakteryzuje się lekkim połyskiem, który to właśnie imitować ma rozświetlacz- zwłaszcza tak dobrej jakości jak te z Ecolore!
Kojarzycie koreański termin "Chok-chok", którym określa się promienną i zdrowo wyglądającą cerę? Oprócz pielęgnacji, to właśnie rozświetlacz pomoże Wam w osiągnięciu tego efektu! Ja zdecydowanie jestem jego fanką jak i koreańskiej metody pielęgnacji cery ;).
Jestem ciekawa, czy próbowałyście tych rozświetlaczy albo miałyście już styczność z marką Ecolore? Jestem ciekawa Waszych opinii! Dajcie znać, co sądzicie o rozświetlaczach, strobingu i konturowaniu =)
Pozdrawiam serdecznie,
Faktycznie jest taki bardziej subtelny efekt, ale mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to bardzo- warto zwrócić uwagę na te rozświetlacze :)
UsuńHej, a możesz dać namiary gdzie w Polsce można go kupić?
OdpowiedzUsuńSklep MintiShop albo Ecobella :)
UsuńAgnieszko, a będzie w tym miesiącu denko? To moja ulubiona seria! :)
OdpowiedzUsuńArnika
PS "bezpieczniejszy" i "subtelniejszy" zamiast "bardziej bezpieczny" i "bardziej subtelny" ;)
Jasne, że będzie denko- zapomniałam o nim w tym miesiącu, przepraszam ! xD Ale zbiory są :D
UsuńJeszcze jedno - pisałaś kiedyś o serum z witaminą C (chyba z Avy), ale nie miało idealnego składu. Znalazłam teraz takie ze Starej Mydlarnii:
OdpowiedzUsuńArgania Spinosa Kernel Oil, Ascorbyl Palmitate, Tocopheryl Acetete, Lecitin, Parraffinum Liquidum, Bergamot Oil
To też nie ma idealnego składu, bo jest parafina, ale z drugiej strony jest ona bardzo, bardzo daleko w składzie, nawet za witaminą C. Może nie jest jej aż tak dużo, żeby mogła przeszkadzać? Poza tym skład fajny. No i dostępność - Drogeria Natura.
Serum wygląda tak:
http://krainakobiet.blogspot.com/2015/01/stara-mydlarnia-energetyzujacy-olejek.html
Co o tym sądzisz?
Arnika
Myślę, że mimo wszystko Ava ma lepszy skład :P a też jest łatwo dostępna: Hebe, Carrefour, zielarnie ;)
UsuńAle pięknie wyglądasz na tych zdjęciach :))
OdpowiedzUsuńDla mnie ten mocniejszy blask idealny <3
monika
Hej, wybacz ze pytanie nie związane z tematem, ale przeczytałam ostatnio coś niepokojącego na temat kremu lekkiego nagietkowego Sylveco, wiec pomyślałam że zwrócę się o pomoc do specjalisty :) Przeczytałam, że krem ma dużo niepotrzebnych "emulgowych wypełniaczy", które za bardzo obciążają tlusta skórę. Czy mogę Cię prosić o opinie w tej kwestii? Z góry dziękuję i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, powiedz proszę jeszcze co polecasz do makijażu skóry twarzy (poza minerałami), dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze kosmetyków Ecolore, ale rozświetlacze ogólnie uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńGdzieś pod jednym z postów pisałaś chyba, że koreański BB cream ze Skin79 ma pełno silikonów i zrozumiałam, że nie warto! Ja dopiero odkryłam Twój blog, a wraz z nim naturalną pielęgnacje i za bar4dzo się nie znam, ale od niedawna stosuję BB cream z Missha z polecenia książki "koreańskie sekrety pielęgnacji". Bardzo się zmartwiłam Twoim komentarzem, bo myślałam, że postępuję prawidłowo i znacznie "zdrowiej" inwestując w ten BB krem. Jak oceniasz ten skład? Jestem trochę załamana, że praktycznie całą kosmetyczkę bedę musiała wymieniać, aby postępować naturalniej! :(
OdpowiedzUsuńWidzę proponowane na facebooku, patrzę i oczom nie wierzę, Azime! Super, że się tak rozwijasz, pięknie wyglądasz no i bardzo ciekawy blog :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia,
Marysia
Ależ ten świat jest mały, Marysiu! :D
UsuńMam nadzieję, że zostaniesz ze mną dłużej ;)
Pozdrawiam!
Właśnie się zaprzyjaźniam z tą marką. Mam puder z glinką i próbki podkladów. Ale rozswietlacz będzie na mojej liście. Teraz używam Pixie i jest bardzo fajny. Chętnie wyprobuje ten z Ecolore.
OdpowiedzUsuńDzięki za to porównanie! Bardzo pomogło przy wyborze rozświetlacza :)
OdpowiedzUsuń