sobota, 3 grudnia 2016

[391.] Denko listopad 2016!

Czas na podsumowanie listopadowego denka! Jak co miesiąc opiszę, jakie kosmetyki wykończyły mi się w minionym miesiącu- pośród nich znalazło się kilka perełek! Zapraszam na krótkie recenzje.


Kosmetyki do makijażu
 

1. Podkład mineralny Annabelle Minerals:
Niezmienny ulubieniec od 2 lat! Zaczynałam swoją przygodę z kosmetykami naturalnymi od kosmetyków do pielęgnacji, natomiast zamiana drogeryjnego fluidu na rzecz podkładu mineralnego był przysłowiową "kropką nad i" - pozwolił na całkowite pozbycie się trądziku. Fluidy posiadają masę substancji aknegennych i komedogennych, a przez to mimo prawidłowej pielęgnacji cery, wciąż pojawiały mi się niedoskonałości. Były one w mniejszej ilości niż na początku przygody, jednak wciąż się pojawiały. Dopiero kiedy zaczęłam używać bezpiecznych kosmetyków zarówno do pielęgnacji jak i makijażu, skóra przestała sprawiać problemy! 

Podkład Annabelle Minerals spełnia swoją rolę: wyrównuje koloryt cery a przy tym jest niewidoczny, nie tworzy efektu maski (posiadam wersję matującą), utrzymuje się cały dzień bez poprawek. Odcień idealnie pasuje do mojej karnacji. Nie potrzebuję nakładać dodatkowo pudru, cera się nie przetłuszcza. Stosunek ceny do jakości kosmetyku jest zdecydowanie korzystny!

Cena: ok 35 zł za 4g lub ok. 70 zł za 10g

2. Tusz do rzęs Benecos:
Nie jest to tusz, który da efekt "wow", jednak warto się nim zainteresować- dzięki naturalnym składnikom delikatnie odżywia rzęsy i wpływa na poprawę ich kondycji. Nie uczuli ani nie podrażni nawet tych osób, które mają wrażliwą okolicę oczu. Z tuszem trzeba troszkę popracować, jednak bezpieczeństwo użytkowania rekompensuje ten minus. Nakładałam trzy warstwy tuszu, przy tym nie tworzył grudek, idealnie rozczesywał włoski i wciąż wyglądał naturalnie. Delikatnie podkręcał i wydłużał rzęsy. Jako tusz do makijażu dziennego sprawdzał się perfekcyjnie!

Cena: ok. 30 zł
3. Krem BB Benecos 8w1:
Żałuję, że kosmetyk ma mało wariantów kolorystycznych- najjaśniejsza wersja była odrobinę za ciemna a nie należę do osób o bardzo jasnej karnacji. Krem BB spisał się w okresie letnim i jesiennym, gdy utrzymywała się opalenizna. Stosowałam ten kosmetyk na kilka sposobów:
- samodzielnie, a więc tak jak powinno się używać kremów BB. Po umyciu i tonizacji nie sięgałam po krem nawilżający a od razu po krem BB. Kosmetyk dobrze nawilżał skórę, dostarczał jej niezbędnych substancji aktywnych. Była to dobra opcja gdy się spieszyłam! 
- z serum Babuszki Agafii, serum to jest bardzo lekkie, szybko się wchłania a ja miałam pewność, że dostarczyłam skórze dodatkowych substancji pielęgnujących. Mimo aplikacji serum, krem BB ładnie się trzymał i nie spływał.
- z kremem SPF 50 Kafe Krasoty, jako, że używałam kremu BB w okresie letnim a kosmetyk nie posiadał filtra UV, najczęściej nakładałam pod niego krem z filtrem. W takim połączeniu twarz minimalnie się błyszczała, jednak wyglądało to bardzo naturalnie, dlatego rezygnowałam z aplikacji pudru. 

Krem BB Benecos daje lekki i naturalny efekt. Jest to produkt średnio kryjący, nie powoduje efektu maski zwłaszcza, gdy aplikujemy go przy pomocy Beauty Blendera. Zdecydowanie polecam go osobom o cerze suchej i normalnej!

Cena: ok. 30 zł za 30 ml

Więcej o makijażu mineralnym pisałam tutaj: LINK - możecie zobaczyć, jak prezentują się podkład Annabelle Minerals oraz tusz Benecos.


Pielęgnacja ciała


1. Kojący żel do higieny intymnej, Vianek:
W kwestii higieny okolic intymnych, najbardziej polubiłam wersję kojącą marki Vianek i jeszcze nie raz do niej powrócę! Pamiętajcie Dziewczyny, że nasze okolice intymne to miejsce, przez które przenikają wszystkie substancje zawarte w kosmetykach! Dlatego warto, żeby żel był pozbawiony substancji potencjalnie kancerogennych czy wykazujących działanie estrogenne. Ważne jest również, by żel miał odpowiednio niskie pH, by zapobiegać rozwojowi infekcji! Dlatego też nie dajcie sobie wmówić, że mydło w kostce to dobry kosmetyk do mycia okolic intymnych =)

Więcej o żelach do higieny intymnej pisałam tuta: LINK
Cena: ok. 22 zł za 300 ml

2. Regenerujący krem do rąk, Sylveco:
Praca przy produkcji kosmetyków wymaga stosowania preparatów antyseptycznych do mycia dłoni a preparaty te mocno wysuszają skórę. Dlatego po każdym umyciu rąk nakładam krem- przez ostatnie dwa miesiące był to regenerujący od Sylveco. Szybko się wchłania, ale dobrze nawilża skórę! Mimo wymagających warunków, krem sprawił, że moje dłonie są we względnie dobrym stanie: nie obserwuję suchej, szorstkiej skóry. Krem posiada specyficzny, rumiankowy zapach, który nie każdemu może przypaść do gustu, ja jednak bardzo go lubię =)

Cena: ok. 17 zł za 75 ml

3. Odżywczy żel pod prysznic, Vianek:
Żele Vianek zdominowały moją łazienkę! Wszystkie mają wzorowe składy, występują w sześciu wariantach: nawilżającym, odżywczym, energetyzującym, kojącym, łagodzącym i ujędrniającym- różnią się dodatkami substancji aktywnych oraz zapachami. Żele te nie tylko nie wysuszają skóry, ponieważ nie posiadają w składzie mocnych detergentów jak SLS, SLES czy ich pochodne, ale też nawilżają skórę. Używając tych żeli, mogę wybaczyć sobie grzeszki w postaci braku regularnego sięgania po balsam. Wersja odżywcza pachnie niczym... Vibovit dla dzieci! Dodatek miodunki, oleju z rokitnika i miodu dostarczają skórze niezbędnych mikro- i makroelementów oraz witamin pozostawiając przyjemnie gładką.


Cena: ok. 18 zł za 300 ml

4. Czarna marokańska glina do mycia ciała i włosów, Planeta Organica:
Powiem Wam, że ten kosmetyk budzi we mnie skrajne emocje. Pokochałam jego działanie: wspaniale nawilża, sprawia, że skóra jest niesamowicie gładka. Po umyciu włosów dodaje im objętości, widocznie odbija od nasady a przy tym nie powoduje puszenia kosmyków. Produkt jest bardzo wydajny, niewielka ilość wystarcza do umycia całego ciała, pozostawia na skórze ciekawy, nietypowy, orientalny zapach. Niestety, minusem są substancje myjące: Potassium Olivate i Potassium Laurate - dodatek potasu może podnosić pH skóry. 

Sam kosmetyk jest bardzo ciekawy: konsystencją troszkę przypomina czarne mydła, chociaż jest bardziej ciągnący się. Myślę, że zastosowane raz na jakiś czas nie spowoduje nic złego jednak obawiałabym się używać bez przerwy.

Cena: ok. 35 zł za 450 ml


Pielęgnacja włosów
 

1. Odżywcza maska do włosów, Vianek:
Jeśli macie problem z mocno puszącymi się włosami, chcecie je wręcz obciążyć, ta maska spisze się idealnie! Poradzi sobie z wygładzeniem nawet mocno zniszczonych włosów. Niestety, minusem jest mała pojemność a przez to mała wydajność maski. Na moje włosy wystarcza dosłownie na kilka użyć. Wielka szkoda, bo włosy po niej są nie tylko gładkie ale również proste! Taki efekt lubię na swoich włosach najbardziej =)
Cena: ok. 18 zł za 150 ml

2.  D-pantenol, Zrób Sobie Krem:
To świetny dodatek nie tylko w kosmetykach do twarzy i ciała, gdzie wykazuje działanie łagodzące, ale również do włosów- wpływa na ich wygładzenie i dociążenie! Wystarczy dodać pół łyżeczki do porcji odżywki/maski, którą zamierzamy nałożyć na włosy. 

Cena: ok. 11 zł za 30 ml

3. Żel aloesowy Equilibra:
Mimo, że na rynku obecnych jest wiele rodzajów żeli aloesowych, aktualnie tylko dwa zyskały moje uznanie. Jednym z nich jest żel marki Equilibra. Jest to czysty żel aloesowy z dodatkiem bezpiecznych dla skóry konserwantów. Żel mieszam z olejem i nakładam na noc zamiast kremu 1x w tygodniu. Aloes jest humektantem, pomaga wiązać wodę w naskórku a oleje zmniejszają ucieczkę wody z naskórka. Stosując w połączeniu, maksymalnie zmniejszamy transepidermalną ucieczkę wody z naskórka (TEWL) co przyczynia się do opóźnienia starzenia się skóry. Odradzam stosowanie żelu codziennie: warto pamiętać, że jedną ze składowych żelu aloesowego jest kwas salicylowy, który wykazuje działanie złuszczające. Dlatego też o aloesie powinny pamiętać osoby o skórach tłustych i trądzikowych! Jednak z kwasami nie można przesadzać, ponieważ przyniesie to więcej szkody niż pożytku, o czym wspominałam tutaj: LINK

Żel ten możecie dostać w większości aptek- mimo, że jest słabo dostępny od ręki, hurtownie farmaceutyczne mają go na stanie magazynowym, więc wystarczy poprosić farmaceutę o zamówienie =)

Cena: ok. 25 zł za 150 ml
4. Ocet jabłkowy:
Płukanka z octu jest moją ulubioną! Domyka łuski włosa przez co nabłyszcza je i wygładza. Mieszam 4 łyżki octu z pół litra chłodnej wody a po umyciu włosów wkładam je na pół minuty do roztworu. Na sam koniec płuczę włosy resztką płukanki, po czym odciskam. Zapach octu nie utrzymuje się na włosach po ich wyschnięciu ;)
Cena: ok. 10 zł za 500 ml

5. Odżywka do włosów zniszczonych na bazie oleju z rokitnika:
Bardzo mocno wygładzająca odżywka, jednak w przeciwieństwie do odżywczej maski Vianek, nie prostuje włosów. Jeśli masz problem z suchymi, matowymi, zniszczonymi włosami, serdecznie polecam! Radzę jedynie uważać z nakładaniem na skórę głowy, ponieważ może podrażnić.
Cena: ok. 16 zł za 360 ml

6. Normalizujący szampon do włosów i normalizujący tonik-wcierka do skóry głowy, Vianek:
Stosowałam te kosmetyki w połączeniu, dlatego opiszę je we wspólnym akapicie. To, co zrobiły z moimi włosami przeszło najśmielsze oczekiwania! 
Włosy zdecydowanie mniej wypadały, rosły za to bardzo szybko! Pierwsze co zaobserwowałam, to wysyp potężnych babyhair! Byłam w pozytywnym szoku widząc, jak wiele nowych włosów wyrosło w ciągu miesiąca. Dopiero po miesiącu zauważyłam znacznie szybszy przyrost włosów na długości. Szampon wystarczył na miesiąc codziennego używania, wcierka na 2 miesiące, używałam jej po każdym myciu. Myślę, że za kilka miesięcy zrobię sobie kurację pobudzającą wzrost włosów: na chwilę obecną planuję, by kuracja trwała 3 miesiące w czasie których używałabym tej parki oraz tabletek Biotebal 5mg. Myślę, że na wiosnę taka kuracja będzie odpowiednia, gdy obserwujemy wzmożone osłabienie cebulek i wypadanie włosów. Chcecie takie doświadczenie? Zobaczymy, co z tego wyjdzie! 

Cena produktów: ok. 20 zł za 300 ml szamponu, 150 ml wcierki


Pielęgnacja twarzy
 

1. Biała glinka jordańska, Fitokosmetik:
Mycie twarzy glinką to bardzo dobra opcja dla osób, które chcą zacząć oczyszczać twarz bez użycia detergentów ale nie dysponują dużą ilością czasu, by wykonywać OCM. Wersja jordańska białej glinki Fitokosmetik jest bardzo delikatna, nie daje uczucia ściągnięcia, nie wysusza cery a systematycznie stosowana pomaga pozbyć się niedoskonałości, rozszerzonych porów, wyprysków.

Więcej o tym, jak myć twarz białą glinką pisałam tutaj: LINK
Porównanie białych glinek różnych firm: LINK
Cena: ok. 6 zł za 100g

2. Nawilżające mleczko do demakijażu, Vianek: 
W sytuacji, gdy nie mam możliwości użycia białej glinki do mycia twarzy, sięgam po mleczko. Cenię je za to, że nie naruszają bariery hydrolipidowej skóry a przez to nie powodują jej wysuszenia. Przy pomocy mleczka mogę zmyć makijaż oraz oczyścić skórę dogłębnie - w tym celu należy nałożyć mleczko dwukrotnie na twarz, masować twarz dłońmi do rozpuszczenia kosmetyków i sebum a dopiero potem zetrzeć płatkiem lub zmyć wodą. Wersja nawilżająca Vianek świetnie spisała się jesienią, gdy skóra zaczyna być bardziej wymagająca i podatna na podrażnienia i wysuszenia. Mleczko to nie zostawia tłustej powłoki na skórze, za co kolejny plus =) 

Jak używać mleczka: LINK
Cena: ok. 21 zł za 150 ml
3. Seria normalizująca do twarzy Vianek (cała):
W końcu doszło do tego, że jakiś kosmetyk z firmy Sylveco nie sprawdził się u mnie =) Wiecie, nawet mnie to cieszy, bo dostaję sygnały, że podejrzewacie mnie o sponsorowane wpisy- więc w końcu mogę szczerze napisać: seria normalizująca do twarzy Vianek, mimo pięknych składów, u mnie okazała się totalną klapą! Tonik nie sprawdził się, chociaż podejrzewałam, że tak się stanie. Już po kilku zastosowaniach, skóra piekła mnie niemiłosiernie, była mocno zaczerwieniona- niestety, tak moja cera buntuje się, gdy dostaje toniki z substancjami powierzchniowo-czynnymi. Przekazałam więc kosmetyk dalej i dlatego nie ma go na zdjęciu. Do żelu i kremów robiłam kolejne podejścia. Niestety, podczas ich stosowania miałam więcej niedoskonałości ;). 

Nie jest to kwestia złego składu, bo one są wzorowe. Po prostu te kosmetyki są dla mnie za mocne, nie borykam się już z cerą tłustą i trądzikową. Mój przypadek był klasycznym przykładem, jak dobierając zbyt mocne kosmetyki, możemy przyczynić się do większej ilości niedoskonałości. Gdy drażnimy skórę, często reaguje ona zaczerwienieniem, pojawieniem się drobnych, czerwonych plamek. Nierzadko skóra zaczyna produkować więcej sebum, by stworzyć barierę zapobiegającą drażnieniu skóry a stąd już tylko krok do pojawienia się trądziku. 

Osobom, które mają cery tłuste i trądzikowe, polecam wypróbować (można dostać próbki stacjonarnie lub idąc na dermokonsultacje)- u wielu osób seria okazała się skuteczna. Jeśli jednak nie umiecie jednoznacznie określić swojego typu cery, wybierzcie inne kosmetyki.

Kremy idą na straty (prawie pełne opakowania), krem na noc cuchnie niemiłosiernie siarką, ciężko byłoby go wykorzystać do czegokolwiek. Krem na dzień ma właściwości matujące, również brak mi kreatywności, do czego mogłabym go zużyć. Żel posiada 2% kwasu salicylowego, dlatego próbowałam używać jako peeling skóry głowy - nie zauważyłam spektakularnego działania. Wykorzystałam go do mycia rąk: ładnie je rozjaśnił, jednak jednocześnie zaczęły być bardziej suche. 
Ceny:
- tonik: ok. 18 zł za 150 ml
- krem na dzień: ok. 26 zł za 50 ml
- krem na noc: ok. 26 zł za 50 ml
- żel do mycia twarzy: ok. 18 zł za 150 ml
___________________________________________________________________________________

To denko było wyjątkowo bogate =) Czy miałyście któreś z tych kosmetyków? Jak spisały się u Was? Czy coś Was zainteresowało?

Pozdrawiam serdecznie!

21 komentarzy:

  1. Zachęciłaś mnie żelem aloesowym! Nigdy czegoś takiego nie używałam, a tę markę chyba gdzieś w drogerii widziałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiam się, czy żel aloesowy dobrze wypadłby stosowany na twarz w połączeniu z kremem lub samodzielnie? Mam na myśli stosowanie ok raz na 3 dni. Mam skórę trądzikową i tłustą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można stosować samodzielnie, można w połączeniu =) Musisz wypróbować, na co Twoja skóra najlepiej reaguje.
      Jeśli chodzi o częstotliwość, to poprzestałabym na 2x w tygodniu, ponieważ aloes ma w sobie kwas salicylowy a z nim nie można przesadzać, żeby nie spowodować większego łojotoku =)

      Usuń
  3. Nadal promocja Vianka widzę. :-p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do PRZECZYTANIA wpisu =) Szczególnie ostatniego akapitu o serii normalizującej do twarzy ;)

      Usuń
  4. Spore to denko i ile produktów Vianka :)
    Dla mnie niestety krem do rąk Sylveco zwyczajnie śmierdzi :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniecznie muszę przetestować ten podkład mineralny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hm to jeśli ma się kiepską cere, to tej zielonej serii warto spróbowac?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj- albo z próbek, albo kup jeden kosmetyk i popatrz, jak skóra reaguje. Jeśli masz cerę tłustą i trądzikową, myślę, że się sprawdzi. Jeśli masz problem z niedoskonałościami ale jednocześnie obserwujesz podrażnienie albo odwodnienie cery- odradzam =(

      Usuń
  7. A dla mnie krem do rąk pachnie tak prawdziwie - jak suszony rumianek :) zapach rumiankowy jaki znamy z większości "rumiankowych" kosmetyków jest sztuczny. Używając kremu sylveco czuję, że smaruję dłonie prawdziwym rumiankiem :D

    Asia

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę przetestować podkład AM 😀

    Zastanawiam się nad zakupem żelu z żyworódki, skład:

    Aqua purificata, Glycerin, Propylenglykol, Carbomer, Kalanchoe daigremontina, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Benzyl Alcohol, Sodium hydroxide, Parfum, Benzyl Salicylate, Methyl Ionone, Hexyl Cinnamal, Alpha-Isomethyl Ionone, CI19140, CI42090.

    Co sądzisz o składzie?

    Pozdrawiam

    Nuśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odradzam ze względu na zawartość glikolu propylenowego oraz MIT-ów =)

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź ☺

      Usuń
    3. Dziękuję za odpowiedź ☺

      Usuń
  9. Ciekawa jestem kremu do rąk, bo jak dotąd nie znalazłam "ideału" i rzadko zdarza mi się kupić dwa razy ten sam krem ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę tu kilku moich ulubieńców: szampon normalizujący, biała glinka, żel odżywczy... :) Następnym razem muszę kupić kojącą wersję żelu do higieny intymnej. Teraz mam nawilżająco i jestem zadowolona. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie kremy normalizujące z Vianka również się nie sprawdziły, ale z innego powodu. Są dla mnie za lekkie, zbyt wodniste, zbyt mało odżywcze. Krem na dzień pewnie jeszcze sprawdzi się u mnie w lato, ale ten na noc jest dla mnie nie do przejścia ze względu na siarkowy zapach...
    Od kilku dni stosuję polecaną wcierkę do włosów z Vianka - mam nadzieję,że ona się sprawdzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za wcierkę! =)
      Mnie też bawi zapach kremu na noc Vianek xD taka typowa siarka, fu xD

      Usuń
  12. Czy wspomniany tusz do rzęs można kupić gdzieś stacjonarnie, ew. jaki sklep internetowy polecasz do zakupu?

    OdpowiedzUsuń