wtorek, 11 października 2016

[374.] Denko wrzesień- krótkie lecz bardzo konkretne!


 

Wraz z minięciem kolejnego miesiąca czas podsumować kosmetyki, które udało mi się zdenkować! Zapraszam na krótkie recenzje- mimo, że kosmetyków jest malutko, są godne polecenia!

Pielęgnacja twarzy


1. Woda różana (hydrolat różany), Dabur:
Jestem wielką fanką hydrolatów: mogą one zastępować klasyczne toniki, ponieważ mają niskie pH, wyrównują pH naszej skóry po umyciu, przez co pomagają jej bronić się przed drobnoustrojami oraz wchłaniać substancje aktywne z później nakładanych kosmetyków. Większość klasycznych toników zawiera niewielką ilość substancji myjących, by pomóc domyć ewentualne resztki makijażu. Jeśli prawidłowo oczyszczamy twarz (dwuetapowo!) makijaż nie ma prawa pozostać na naszej twarzy (jeśli został, to znaczy, że nie zastosowałyśmy odpowiednich kosmetyków lub nie przyłożyłyśmy się do pierwszego etapu oczyszczania jakim jest demakijaż!). Uważam środki myjące za zbędne w tonikach, których przecież nie zmywamy: substancja myjąca pozostawiona na skórze może doprowadzić do naruszenia warstwy ochronnej skóry. W przypadku toników jest to bardzo niewielki uszczerbek, dużo mniejszy niż w przypadku zmycia twarzy samym płynem micelarnym i nałożeniem od razu kremu, jednak nie każda cera sobie z tym poradzi. Moja cera broni się przed zbyt mocnymi lub zbyt często stosowanymi substancjami myjącymi wydzielając więcej sebum, po czym pojawia się na twarzy więcej niedoskonałości. Stąd moje zamiłowanie do hydrolatów, mycia twarzy glinką lub olejami wg metody OCM =)

Hydrolat jest to produkt otrzymywany przy destylacji z parą wodną całych roślin lub ich części. W zależności od rodzaju użytej rośliny, hydrolaty wykazują różne działanie. Wersja różana działa nawilżająco ale również uszczelniająco dla naczyń krwionośnych oraz przeciwstarzeniowo. Hydrolaty są dokładnie takiej samej konsystencji jak woda, dlatego nie zapchają cery. Wersję różaną polubiłam za to, że po jej aplikacji nie było uczucia potrzeby dodatkowego nawilżenia cery kremem! Jednak ani tonik ani hydrolat kremu nie zastąpi, o tym trzeba pamiętać!

Jak prawidłowo oczyszczać cerę? LINK
Dlaczego tonizowanie jest takie ważne? LINK

Cena: ok. 12 zł, 250 ml

2. Kafe Krasoty (Le Cafe de Beaute), krem z filtrem SPF 30:
Jeden z niewielu kremów z filtrem na polskim rynku, który ma dobry skład. Nie zapcha cery, nie spowoduje wysypu niedoskonałości, nie posiada etanolu, glikoli, PEGów ani innych, szkodliwych substancji. Bardzo dobrze chroni skórę przed promieniowaniem UV. Zaopatrzyłam się w kolejne opakowania (zarówno SPF 50 jak i SPF 30), które zamierzam użytkować podczas wykonywania hybryd, by chronić dłonie chociaż częściowo przed promieniowaniem.



Pełna recenzja: LINK
Kosmetyki z filtrami UV o bezpiecznych składach: LINK
Wersja kremu z SPF 50: LINK 

Cena: ok. 26 zł, 100 ml

3. Żel aloesowy, Equilibra:
Aloes posiada nieocenione właściwości: jest humektantem, pomaga wiązać wodę w naskórku, ale także pomaga goić zmiany trądzikowe oraz łagodzi podrażnienia. Jest bardzo uniwersalnym kosmetykiem i na rynku możemy znaleźć kilka firm dystrybuujących żel aloesowy. Jednak patrząc na składy większości żeli, włos jeży się na głowie! Equilibra wyróżnia się bezpiecznym składem, dlatego zawsze wybieram ten żel. Oprócz żelu aloesowego, w składzie znajdziemy tylko bezpieczny konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych. Prostota i siła działania w jednym!

O składach żeli aloesowych: LINK

Cena: ok. 25 zł, 75 ml

4. Odżywczy żel do twarzy, Vianek:
Polubiłam ten żel za jego delikatność: nie daje uczucia ściągnięcia skóry, pozostawia ją gładką i przyjemnie nawilżoną. Jest to najdelikatniejsza wersja żelu z wszystkich z rodziny Sylveco. W składzie znajdziemy wiele substancji odżywiających skórę jak rokitnik, miód, miodunka i lecytyna. Żel ten spokojnie mogą używać posiadaczki cery suchej czy dojrzałej, które preferują żele. Mogą go też używać posiadaczki cer naczynkowych oraz tłustych i trądzikowych: wszystko dzięki zawartości rokitnika, który z jednej strony uszczelnia naczynia krwionośne a z drugiej pomaga goić zmiany trądzikowe i łojotok.

Cena: ok. 17 zł, 50 ml

Pielęgnacja ciała


1. Kojący żel pod prysznic, Vianek:
Żele Vianek zdominowały moją łazienkę- miałam już wszystkie rodzaje! Cenię je za brak silnych środków myjących jak SLS, SLES czy ich pochodne oraz piękne zapachy, które utrzymują się na skórze. Po zastosowaniu kojącego żelu nie miałam potrzeby nakładania balsamu, nie pojawiało się drobnopłatkowe łuszczenie skóry ani świąd.


Cena: ok. 20 zł, 300 ml

2. Greckie masło do ciała, Nacomi:
Ten kosmetyk ma okropnie tłustą konsystencję! Nie wchłaniał się absolutnie... Na drugi dzień skóra była aksamitnie gładka i bardzo przyjemna w dotyku, ale dyskomfort, jaki dawało to masło jest nie do opisania: kleiłam się do wszystkiego, każdego pyłku, kurzu, kłaczka: fuj! Do tego masła mam jednak kilka zastrzeżeń: przede wszystkim skład. Producent obiecuje, że w produkcie znajduje się tylko masło Shea, olej z pestek winogron oraz witamina E. Jednak zapach wyraźnie wskazuje na to, ze w produkcie został wykorzystany zapach! Owszem, cudowny, męski i świeży, jednak czy producent nie zataił jeszcze czegoś? Jak to możliwe, że kosmetyk o niepełnym składzie jest legalnie wprowadzony na rynek? Druga sprawa to użyte oleje: są rafinowane. Jeśli komuś zależy tylko na efekcie natłuszczenia i wygładzenia skóry, będzie zadowolony, jednak ja bardzo zwracam uwagę na to, żeby skóra nabrała równego kolorytu, była promienna, nie pojawiały się na niej wypryski ani wrastające włoski a to mogą zapewnić zimnotłoczone oleje. Zimnotłoczone masło Shea i olej z pestek winogron powinny - po prostu- cuchnąć a zapach tego masła jest śliczny, mogłabym go wąchać godzinami. Zastanawiający jest też kolor: olej z pestek winogron ma zielonkawy kolor a masło Shea jest żółto-beżowe. Śnieżnobiały kolor masła zapewnie jest wynikiem rafinacji olejów a przez to utraty ich cennych związków odżywczych oraz prawidłowej barwy. Płacę, więc chciałabym dostać lepszą jakość...

Cena: ok. 20 zł, 100 ml

3. Odżywczo-wygładzający peeling do ciała, Vianek: 
Uwielbiam ten peeling za wspaniałe działanie! Po jego zastosowaniu nie trzeba nakładać balsamu, skóra jest przyjemnie gładka, nawilżona ale nie ma na niej tłustego czy tępego filmu. Peeling ma wspaniały zapach (jak ciasteczka!)- przyznaję, aż spróbowałam, czy tak samo apetycznie smakuje (nie bierzcie ze mnie przykładu =D). Zapach zdecydowanie umila użytkowanie! Tą wersję najbardziej polubiłam ze wszystkich peelingów firmy Vianek!

Cena: ok. 17 zł, 150 ml

Pielęgnacja włosów



1. Szampon do włosów osłabionych i łamliwych, Eco Laboratorie:
Ten szampon był moim ulubieńcem od około roku! Świetnie wygładzał i dyscyplinował włosy! Wiecznie spuszona fryzura w końcu została okiełznana, mogę cieszyć się gładkimi i prostymi kosmykami. Szampon nie plącze włosów, niweluje elektryzowanie, dobrze zmiękcza włosy przez co stają się przyjemne w dotyku. 

Pełna recenzja: LINK
Aktualni Włosowi Ulubieńcy: LINK

Cena: ok. 17 zł, 250 ml

2. Rokitnikowy spray do stylizacji włosów, Oblepikha Siberica (Natura Siberica):
Zapewne wiecie, że lakier do włosów wysusza włosy i może doprowadzić do ich osłabienia, wypadania, łamania oraz problemów ze skórą głowy jak łupież i swędzenie? Z tego względu zaczęłam szukać alternatywy: rokitnikowy spray od Oblepikha Siberica jest bogaty w odżywcze substancje roślinne a do tego dobrze utrwala fryzurę. Szczerze Wam powiem, że nie jest produkt tak mocny i trwały jak klasyczny lakier, ale bez obaw mogę użyć go kilkakrotnie w ciągu dnia! Używam tych sprayów od kilku miesięcy i na palcach jednej dłoni mogę policzyć, ile razy potrzebowałam dodatkowego utrwalenia w ciągu dnia... Spray jest godny uwagi zwłaszcza, że nie skleja włosów, nie przetłuszcza!

Cena: ok. 25 zł, 250 ml

3. Naturalny wzmacniający olejek, Babuszka Agafia:
W kryzysowym momencie, gdy moje włosy kompletnie mnie nie słuchały, puszyły się każdy w inną stronę i nawet zabieg z użyciem Olaplexu nie pomógł, zakupiłam ten niepozorny olejek- chyba tak raczej na pocieszenie, nie sądziłam, że cokolwiek mi pomoże. A tu miła niespodzianka! Odkąd zaczęłam go używać, włosy stały się mocniejsze, bardziej gładkie i lśniące, puszenie zniknęło! W połączeniu z w/w szamponem efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania! Tak niewiele było trzeba do szczęścia. Z pewnością zakupię kolejne opakowanie tego olejku!

Pełna recenzja: LINK
Aktualni Włosowi Ulubieńcy: LINK

Cena: ok. 13 zł, 150 ml
___________________________________________________________________________________


I to byłoby na tyle! Znacie któreś z tych kosmetyków? Jak spisały się u Was?

Pozdrawiam serdecznie!

9 komentarzy:

  1. Nie miałam nic z Twojego denka. O peelingach do ciała marki Vianek częściej czytałam niepochlebne opinie, także nie wiem czy po nie sięgnę, chociaż podoba mi się zapach serii odżywczej, bo mam maseczkę-peeling właśnie i miło mi się ją używa :).

    OdpowiedzUsuń
  2. niestety nic nie miałam :) z powyższych produktów chciałabym coś wypróbować z firmy VIANEK i ECO LAB - na razie jednak nic mi nie wpadło w ręce. Denko jak najbardziej pielęgnacyjne - czyli to, co lubię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawił mnie szampon i rokitnikowy spray do włosów. Na żel do twarzy Vianek już od dłuższego czasu się czaję, ale chcę najpierw zużyć to, co pootwierane.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie mam naolejowane włosy w/w olejkiem Agafii. To mój pierwszy raz. Jestem bardzo ciekawa jakie będę mieć włosy. Liczę przede wszystkim na to, że będą się mniej puszyć. Do kompletu mam szampon i maskę EcoLab. Cudowne kosmetyki! Włosy po EcoLab są miękkie i wyglądają zdrowo.
    Pozdrawiam, Jola Amfora Tychy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam nic z tych produktów, na pewno przyjrzę się bliżej kremowi z filtrem :) Sama jestem oczarowana działaniem serum LIQ Ce, świetnie nawilża mi cerę. Podoba mi się Twoje denko, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A co sądzisz o składzie żelu aloesowego 99% Holika Holika (Aloe Barbadensis Leaf Juice , Nelumbium Speciosum Flower Extract, Centella Asiatica Extract, Bambusa Vulgaris Extract, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract, Zea Mays (Corn) Leaf Extract, Brassica Oleracea Capitata (Cabbage) Leaf Extract, Citrullus Lanatus (Watermelon) Fruit Extract PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Sodium Polyacrylate, Carbomer, Triethanolamine, Fragrance, Phenoxyethanol)? Całkiem nieźle się u mnie sprawdza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma dużo substancji aktywnych, dlatego nic dziwnego, że działa, jednak ja go odradzam ze względu na zawartość PEG-60 =(

      Usuń