[318.] Odstawienie SLS i pochodnych- jakie efekty zaobserwowałam na swojej skórze?
Jeszcze 3 lata temu kompletnie nie umiałam czytać składów kosmetyków (mimo, że studiowałam kosmetologię- jednak dla prowadzących ważniejsze było przekazać nam wiedzę z zakresu biochemii czy farmakologii, niż chemii kosmetycznej). Wiedziałam, że powinnam patrzeć w składy INCI, jednak przerażała mnie mnogość trudnych nazw i dobierając kosmetyk kierowałam się zapachem oraz obietnicami producenta. Wiedziałam, jaka powinna być kolejność stosowanych kosmetyków rano i wieczorem, wiedziałam, że trzeba nałożyć krem, mimo to wciąż borykałam się z problematyczną cerą.
Ileż błędów wtedy popełniałam! Zawsze przy zakupie kremu kierowałam się opisem a mimo to miałam wrażenie, że każdy działa tak samo. Nie widziałam sensu w przepłacaniu za żel pod prysznic- nie ważne, co obiecywał producent na etykietce, żel spełniał tylko podstawową funkcję, jaką było mycie ciała. Uważałam, że kosmetyki mają ładnie pachnieć- w końcu ich stosowanie wiąże się z relaksem i przyjemnością, czego nieodłącznym elementem jest aromaterapia.
Dopiero dalszy tok studiów oraz własna dociekliwość sprawiły, że zaczęłam zwracać uwagę na INCI, te straszne nazwy przestały być dla mnie tajemnicą. Zaczęłam od małych kroków- nauczyłam się podstawowych nazw substancji, których powinnam unikać. Wśród nich znalazł się SLS.
Ostatnio często poświęcam notki temu składnikowi. Występuje on w większości kosmetyków myjących- żelach do mycia ciała, twarzy, szamponach- i nawet możecie nie być świadome, jak wiele szkody wyrządza skórze! Ja też nie zdawałam sobie z tego sprawy. W końcu kosmetyk myjący trzyma się na skórze nie dłużej niż 2 minuty, czy przez tak krótki czas mogłoby wydarzyć się coś złego?
"Kropla wody drąży skałę nie siłą a częstością spadania"
I tak też jest w przypadku SLS. Mimo, iż miałam wrażenie, że składnik ten kompletnie mi nie przeszkadza, postanowiłam całkowicie wykluczyć SLS z pielęgnacji. Przekonałam się, jak wiele dobrego może przynieść eliminacja tej substancji! Dlatego przychodzę do Was dziś z podsumowaniem, jak poprawił się stan mojej skóry, gdy nie stosuję SLS od ponad 2 lat.
1. Poprawa stanu cery- zwężenie porów, zmniejszenie przetłuszczania i pozbycie się pryszczy.
Jako nastolatka borykałam się z mocnym trądzikiem. Nie ustępował on nawet wtedy, gdy byłam już na studiach. Stosowałam wiele kosmetyków, które miały pomóc oczyścić skórę dogłębnie a wciąż chodziłam z rozszerzonymi porami niczym mikrokratery! Okazało się, że odstawienie SLS było kluczowe- podrażniał on moją skórę, przez co próbowała się ona bronić i produkowała więcej sebum niż powinna. W pielęgnacji cery odstawiłam nie tylko SLS ale ogólnie detergenty- nawet te delikatne. Oczyszczam twarz olejami (metoda OCM) lub przy pomocy białej glinki i cieszę się normalnym typem skóry! Tak, normalnym. Jeszcze 2 lata temu nigdy nie pomyślałabym o mojej skórze inaczej, jak tłusta, trądzikowa. Ba, na studiach wciąż wpierają mi, że cera normalna występuje tylko u dzieci do okresu pokwitania. Każda cera normalna w momencie jej drażnienia będzie reagowała mechanizmem obronnym, czyli produkcją większej ilości sebum. Dlatego jeśli Waszym problemem jest cera tłusta, trądzikowa, spróbujcie odstawić SLS. Może się okazać, że i Wy będziecie cieszyć się nieskazitelną cerą!
Natomiast jeśli Waszym problemem jest cera sucha, tym bardziej odstaw SLS! Będzie sprawiał, że skóra nie będzie potrafiła wytworzyć odpowiedniej ilości płaszcza hydrolipidowego. Mimo stosowania kremów o bogatych konsystencjach, wciąż będziecie miały uczucie ściągniętej, wysuszonej cery!
2. Pozbyłam się uciążliwych wyprysków na dekolcie i plecach.
Mój trądzik był zlokalizowany nie tylko na twarzy- obejmował również plecy i dekolt. Drażnienie skóry SLS sprawiało, że problem się nasilał- krostki były duże i czerwone. Problem minął sam po odstawieniu drogeryjnych żeli!
Nigdy nie narzekałam na suchą skórę na ciele- raczej moim problemem był trądzik, o którym wspomniałam w punkcie powyżej. Po balsam sięgałam raz na tydzień, dwa a i tak się nie wchłaniał. Po odstawieniu SLS zauważyłam, że nawet żel pod prysznic może wykazywać działanie nawilżające! Był to dla mnie kompletny szok! Gdy stosuję nawilżające żele pod prysznic, mogę nie sięgać po balsam. Gdy stosuję żele, które mają na zadanie tylko oczyścić skórę, sięgam po balsam może 1x w miesiącu. Staram się zmuszać do częstszego balsamowania, jednak skóra obyłaby się bez.
4. Brak drobnopłatkowego złuszczania skóry.
Naruszanie warstwy hydrolipidowej przez SLS powodowało, że jeśli nie sięgałam przez dłuższy czas po balsam, pojawiało się drobnopłatkowe złuszczanie naskórka, szczególnie w okolicy łydek i pach. Aktualnie problem został całkowicie zażegnany.
4. Odpowiednio nawilżona skóra stóp, brak problemu pękających pięt.
Czy SLS może mieć wpływ na skórę stóp? Kiedyś nawet nie pomyślałabym o takiej zależności! Obecnie, gdy pogoda jest coraz ładniejsza a ja zaczynam myśleć o butach, w których będę mogła odsłonić stopy. Mimo, że nie grzeszyłam systematycznością w pielęgnacji stóp przez zimę, są one w bardzo dobrym stanie! Nie pamiętam, kiedy ostatnio musiałam sięgać po pumeks czy tarkę. Jak to możliwe? Myjąc się produktami z SLS, stopy miały najdłuższy kontakt z tym detergentem. Spływający żel czy szampon utrzymywał się przez jakiś czas w brodziku, zanim spłynął i sprawiał, że stopy były przez bardzo długi czas narażone na destrukcyjny wpływ SLS. Pamiętajcie, kupując sól do kąpieli czy moczenia stóp, żeby zerknąć, czy nie ma SLS w składzie!
5. Bardziej nawilżona skóra dłoni.
Twarz myjemy dwa razy dziennie, ciało- raz dziennie a dłonie? Prawie co chwilę! Często nie zwracamy uwagi na to, czym je myjemy. Tanie żele do mycia rąk, w dużych pojemnościach, niestety nie mają przyjaznych substancji myjących. Jeśli przy okazji zapominamy zakładać rękawiczki do mycia naczyń, suchość dłoni murowana! Trzeba pamiętać, że nakładanie kremu do rąk po zastosowaniu takiego środka myjącego nie rozwiązuje problemu. Dlatego jeśli trafiają do mnie klientki, które stosują hektolitry kremu do rąk a wciąż mają problem z suchymi, pękającymi dłońmi, muszą pamiętać o unikaniu SLS podczas codziennej pielęgnacji.
Odkąd stosuję łagodne produkty do mycia rąk, w ogóle nie sięgam po krem! Dopiero mycie rąk w pracy, na uczelni, lub innym miejscu gdzie dłonie mają styczność z SLS przypominam sobie, że powinnam sięgnąć po krem. Zauważyłam również, że odkąd odstawiłam mocne detergenty, szybciej goją mi się zadrapania na dłoniach.
6. Zmniejszenie przetłuszczania się włosów.
Tak samo jak w przypadku skóry na twarzy i ciele, SLS podrażnia skalp co w konsekwencji sprawia, że zaczyna on wydzielać większe ilości sebum. Włosy zaczynają się przetłuszczać a stosowanie szamponów z przeznaczeniem do włosów tłustych często pogarsza ich stan. Dzieję się tak, ponieważ wiele ogólnodostępnych szamponów do włosów przetłuszczających, ma na zadanie mocniej oczyścić skórę głowy, co prowadzi do podrażnienia i wzmożenia pracy gruczołów łojowych. Zazwyczaj w trakcie stosowania agresywnie oczyszczającego szamponu sprawdza się tylko dopóki go nie odstawimy. Po odstawieniu zauważamy bardzo mocny łojotok co sprawia, że pokornie wracamy do szamponu, który jest wszystkiemu winny.
Szampony drogeryjne, szczególnie do włosów przetłuszczających się i z łupieżem, mają oprócz SLS dodatkowo inne detergenty, które w sumie tworzą bardzo drażniącą mieszankę. Detergenty te wpływają również na szybsze wypłukiwanie się farby z włosa! Dlatego jeśli farba wyszła Wam zbyt ciemna- sięgnijcie po drogeryjny szampon do włosów przetłuszczających się. Gdy farbowałam włosy chemicznymi farbami na rudo/czerwono unikałam SLS również dlatego, że kolor trzymał się dłużej!
7. Zmniejszenie wypadania włosów
SLS drażniąc skórę głowy, osłabia cebulki włosów co sprawia, że włosy rosną wolniej, są cieńsze, słabsze a także wypadają w większej ilości. SLS sprawia, że włosy stają się suche i matowe (alkalizacja pH szamponu, co wpływa na otwieranie się łusek włosa).
8. Pozbycie się łupieżu
W przypadku pielęgnacji twarzy i ciała pamiętamy o peelingu. Natomiast bardzo mało osób pamięta o tym, że powinno się złuszczać martwy naskórek również na skórze głowy. Tak samo jak w przypadku skóry na całym ciele, na skalpie również mogą występować suche skórki. Gdy ich nie złuszczamy, pojawiają się odpadające płaty- łupież.
Z dermatologicznego punktu widzenia łupież jest chorobą wywołaną przez drożdżaki (stąd preparaty typu Nizoral, który zawiera ketokonazol- substancję przeciwgrzybczą, przeciwdrożdżakową). Jeśli odpowiednio dbamy o higienę, prawdopodobieństwo zarażenia drożdżakami jest niewielkie. Skąd więc tak częsty problem, jakim jest łupież?
Jedną z przyczyn może być fakt, że w większości w szamponach pojawia się SLS- podrażnia skórę głowy, przesusza ją a w efekcie pojawiają się "suche skórki"- łupież. Podobną zależność obserwujemy, gdy na ciele (np. u mnie na łydkach, o czym pisałam wcześniej) pojawia się drobnopłatkowe złuszczanie. Stosowanie mocno oczyszczających szamponów (te dedykowane do włosów przetłuszczających się czy z łupieżem) oprócz SLS posiadają inne detergenty, co w konsekwencji prowadzi do nasilenia problemu. Odkąd odstawiłam szampony z SLS- zniknął u mnie problem łupieżu. A walczyłam z nim od podstawówki (czyli odkąd odstawiłam szampony dla dzieci bez SLS :)).
9. Eliminacja świądu
Znacie to uczucie, gdy umyjecie twarz czymś zbyt mocnym i pojawia się uczucie "ściągnięcia"? Nasza skóra na ciele reaguje tak samo- tylko "ściągnięcie" odczuwamy jako świąd. Odstawienie SLS sprawiło, że problem świądu na ciele (głównie na rękach) oraz skórze głowy, minął.
A jaki Wy macie stosunek do SLS? Czy Wasza skóra dobrze toleruje ten związek, czy może spróbujecie pielęgnacji bez SLS?
Pozdrawiam,
Świetny post! Uwielbiam takie! Fajnie tu u Ciebie ! :)
OdpowiedzUsuńMogę się podpisać pod wszystkim co napisałaś :)
OdpowiedzUsuńNie stosuję już SLS praktycznie wcale.Czasem skusze się jeszcze na jakiś żel do mycia, ale potem używam go sporadycznie :)
Bardzo ciekawy wpis ;) Sama też staram się unikać SLS i chyba nieźle mi to wychodzi, myślę że zdecydowana większość moich kosmetyków nie zawiera tego składnika :D
OdpowiedzUsuńHej, fajnie piszesz, świetna analiza
OdpowiedzUsuńJa też nie stosuję od dawna sls. Początkowo ciężko było w ogóle znaleźć zamienniki popularnych żeli i szamponów, naprawdę nie ma ich tak dużo. Teraz mam już sprawdzone produkty, chociaż przyjemnie jest jednak mieć pewien wybór.
Ciekawy artykuł. Fajne to mydełko musze wypróbować zwłaszcza że te drogeryjne mydła faktycznie bardzo wysuszają dłonie :(
OdpowiedzUsuńmoże mogłabyć polecić jakies naturalne kremy z filtrem przeciwsłonecznym ??
Kochana to mydełko do rąk ? z jakiej firmy ? świetny post !! chcę takich więcej :D
OdpowiedzUsuńMydło w płynie z obrazkami zwierząt jest z firmy Yope :)
UsuńOstatnio widziałam ich produkty na półce z naturalnymi kosmetykami w Rossmanie.
Zgadzam sie z Toba. Ja rowniez odstawilam kosmetki z SLS i moja skora odzyla, cialo mnie juz nie swedzi, nie luszczy sie, nie mam juz problemu z bolacymi wypryskami na plecach, wlosy juz tak nie wypadaja a wychodzily garsciami. Niestety walcze nadal z moja problematyczna cera, mysle o sprobowaniu oczyszczania twarzy metada OCM o ktorej wspominasz w poscie, szukam rowniez odpowiedniego kremu i podkladu,mam nadzieje, ze uda mi sie takze wyleczyc twarz.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne kosmetyki na zdjęciu :)
OdpowiedzUsuńCo się stało z Twoim makijażowym blogiem?
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie! Od dzisiaj będę dokładniej zwracać uwagę na skład kosmetyków. Sądziłam że przy żelach pod prysznic nie ma to większego znaczenia, ale od dłuższego czasu borykam się z regularnym przesuszeniem i teraz widzę gdzie tkwi problem.
OdpowiedzUsuńPrzy wyborze szamponu zwracam uwagę na SLS i mam dwa szampony, jeden z , a drugi bez. Stosuję tak zamiennie. Nie wiem czy to pozytywny wpływ tego szamponu bez sls, czy kwestia ogólnej pielęgnacji, bo włosy zrobiły się mocniejsze, gęstsze, przestały intensywnie wypadać. Więc polecam :)
OdpowiedzUsuńU mnie SLSy też poszły w odstawkę na wszystkich polach i nie zamierzam do nich wracać.
OdpowiedzUsuńChoć wiem, że SLS jest silną substancją, nigdy nie przyjrzałam mu się aż tak dokładnie. Obecnie zużywam zapasy, ale jak je skończę, to również zamierzam się przestawić na bardziej naturalną pielęgnację (może poza serią antycellulitową Evelie, którą wprost uwielbiam :)).
OdpowiedzUsuńPolecała Pani już naturalne produkty do twarzy (sylveco, vianek itd.), a jakie poleca Pani z do ciała? Balsamy, kremy, żele?
OdpowiedzUsuńBędzie post o kosmetykach do mycia twarzy bez SLS?
OdpowiedzUsuńW zakładce "recenzje" masz całe mnóstwo propozycji :D
Usuńmyslalam nad zakupem la roche i biodermy do mycia twarzy. Wydawało mi się ze to dobre firmy a w składzie znajduje sie SLES? Kupic czy definitywnie odrzucic produkty tych firm?
OdpowiedzUsuńOsobiście odradzam te marki :)
UsuńWitam. Tak jak piszesz, moja skóra głowy uzależniła się od Head&Shoulders..każda próba innego szamponu powoduje powstanie plam i strupów:( może źle do tego podchodzę, zbyt drastycznie próbując odstawić odrazu? Możesz coś doradzić? Jak zrobić to dobrze? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak odstawić szampon z sls? Np. Head & shoulders. Na jaki szampon zmienić?
OdpowiedzUsuń