wtorek, 17 listopada 2015

[282.] Denko październik 2015r.


Wprawdzie jest już druga połowa listopada i na Waszych blogach "projekt denko" już dawno został zaktualizowany, jednak miałam dużo postów, które chciałam opublikować jako pierwsze. Dlatego dopiero dziś przychodzę do Was z podsumowaniem zużyć października. Wiem, że są wśród Was osoby, które chętnie czytają tę serię. Zapraszam więc na post!


Pielęgnacja twarzy:


1. Łagodzący krem pod oczy, Sylveco- krem, którego używałam bez przerwy od roku. Zużyłam tylko 4 opakowania, jest więc bardzo wydajny! Najwyższa pora zmienić go na coś innego, żeby dostarczyć skórze innych składników aktywnych i mieć co opisywać na blogu ;). Krem Sylveco ma piękny skład, znajdziemy w nim m. in. ekstrakt z chabra bławatka i świetlika łąkowego, które mają na zadanie zmniejszać opuchliznę, cienie, worki pod oczami oraz łagodzić podrażnienia i zaczerwienienia oczu, natomiast ekstrakt z kory brzozy ma nawilżać skórę i działać przeciwstarzeniowo. Stosujemy go w dwojaki sposób- na dzień cienką warstwą a na noc grubą, w formie maski, wtedy działa skuteczniej. Można go stosować zarówno na dolną jak i na górną powiekę. U mnie spisywał się na medal- ani raz nie zdarzyło mi się obudzić z popuchniętymi oczami przez ostatni rok, odkąd go stosuję. Nieważne, czy całą noc balowałam czy spałam spokojnie ;). Na pewno kiedyś do niego wrócę! Cena: ok. 30 zł za 30 ml. Pełna recenzja: KLIK!

2.Krem na noc, Biolaven- kolejny kosmetyk, który mogę zaliczyć do grona ulubieńców. Dzięki zawartości olejku lawendowego regulował pracę gruczołów łojowych i zapobiegał pojawianiu się wyprysków. Dodatkowo dzięki olejowi z pestek winogron nawilża, działa przeciwstarzeniowo i uszczelnia naczynia krwionośne! Krótki i naturalny skład, piękny zapach oraz przystępna cena sprawiają, że mogę polecić go z ręką na sercu! Cena: ok. 23 zł za 50 ml. Więcej możecie poczytać o tym kremie tutaj: KLIK!

3. Krem na dzień, Biolaven- posiada takie same główne składniki aktywne jak nocny odpowiednik- olej z pestek winogron oraz olejek lawendowy- i sprawdza się tak samo skutecznie! Ma lekką konsystencję, jednak nie aż tak lekką, by nie mógł służyć jako krem ochronny na zimę. I właśnie szczególnie w tym jesienno-zimowym okresie go polecam. Cena również ok. 23 zł za 50 ml. Więcej informacji o kremie: KLIK!

4. Ajuwerdyjski olejek do twarzy i ciała z różowym lotosem, khadi- skoro post zaczęłam od samych pozytywnych recenzji, to najwyższa pora na opisanie bubla. Okazał się nim powyższy olejek. Moja cera uwielbia naturalną pielęgnację a bez olejków nie wyobrażam sobie pielęgnacji. Niestety, khadi okazał się pierwszym olejem, który kompletnie nie sprawdził się u mnie. Podrażniał cerę, zaogniał rumieńce i w ogóle nie nawilżał skóry. Nie pomagało wklepywanie go na hydrolat czy spryskiwanie cery hydrolatem po nałożeniu olejku. Jak widzicie- zużyłam tylko niewielką ilość olejku i dałam sobie z nim spokój... Tak jest zdecydowanie lepiej dla mojej cery! Cena: ok. 12 zł. Pełna recenzja: KLIK!

5. Odżywcza pomadka z peelingiem- posiada w sobie drobinki cukru trzcinowego, które umożliwiają złuszczenie martwego naskórka i pozbycie się suchych skórek. Raz w tygodniu, wieczorem, nakładam ją grubą warstwą na usta a następnie masuję je palcem aż do rozpuszczenia się drobinek cukru. Nie zmywam pomadki, pozostawiam ją na całą noc. Rano usta są pełniejsze, świetnie nawilżone, nie mają suchych skórek a przez to lepiej trzymają pomadki kolorowe! Mi wystarczy stosowanie pomadki raz w tygodniu a na co dzień pomadki ochronnej, jednak są dziewczyny, które stosują tę pomadkę częściej a nawet w zastępstwie pomadek ochronnych i bardzo lubią ją w takim wydaniu! Próbujcie, jest to jeden ze sztandarowych kosmetyków Sylveco i warto się z nim zapoznać. Cena ok. 10 zł. Pełną recenzję znajdziecie tutaj: KLIK!


Oczyszczanie twarzy:


1. Wygładzający peeling, Sylveco- kosmetyki Sylveco uwielbiam ze względu na naturalne składy i skuteczne działanie. Znam ich peeling oczyszczający i bardzo dobrze spisuje się na mojej skórze, jednak postanowiłam wypróbować też wersję wygładzającą mimo, iż wg opisu producenta powinnam unikać tego produktu. I moje obawy się sprawdziły- peeling jest zrobiony na bazie oleju palmowego i słonecznikowego, dlatego zaraz po zmyciu zostawia tłustą warstwę. Taka formuła sprawdzi się zdecydowanie lepiej w przypadku cer suchych. Wypróbowałam peeling na ciele- tłusta warstwa pozostała bardzo wyczuwalna na skórze. Jeśli macie suchą skórę na ciele, zapewne się sprawdzi, u mnie jednak połowa opakowania wylądowała w koszu. Kosmetyk godny polecenia, jednak nie dla mojej cery.

2. Puder oczyszczający, Make Me BIO- produkt, który dostałam we wrześniowej edycji "Naturalnie z Pudełka". Produkt bardzo mnie zaintrygował- nie posiada w swoim składzie żadnych detergentów ani substancji chemicznych. Cały skład produktu to glinka biała, owies, olejek różany i lawendowy. Oczyszczanie twarzy tym produktem było bardzo ciekawą alternatywą dla OCM zwłaszcza, że OCM wymaga ok. 15 minut a mycie twarzy pudrem jest zdecydowanie szybsze. Produkt ten zaintrygował mnie na tyle, że postanowiłam wypróbować mycie twarzy samą glinką, o efektach na pewno będziecie mogły poczytać na blogu. Szykuję również pełną recenzję pudru oczyszczającego! Cena: ok. 27 zł. 
(A jeśli nie wiecie, czym jest oczyszczanie twarzy olejami, tzw. OCM, zapraszam do osobnej notki: KLIK

3. Arnikowe mleczko oczyszczające, Sylveco- produkt zrobiony w myśl zasad, którymi rządzi się OCM. Dlatego nie posiada w składzie żadnych detergentów a substancją oczyszczającą jest olej rycynowy. Zmywa makijaż, nawet wodoodporny oraz umożliwia dogłębne oczyszczenie skóry. Nie daje przy tym uczucia ściągnięcia skóry ani nie szczypie w oczy! Cena: ok. 19 zł za 150 ml. Pełna recnezja: KLIK!


Pasty do zębów:

1. Organiczna pasta do zębów solna, świeży oddech, Babuszka Agafia- z tej serii miałam już kilka past, każda z nich dobrze się sprawowała. Ten wariant niestety nie- powodowała podrażnienia dziąseł i krwawienie. Do tej wersji nie wrócę, natomiast do innych past Babuszki Agafii z chęcią. Cena ok. 18 zł

2. Tea Tree, franciszkańska pasta do zębów- mój mały koszmar! Pasta ma brązowo-żółte zabarwienie i bardzo specyficzny smak. Nie zraziło mnie to jednak- skoro ma działać wzmacniająco na szkliwo i dziąsła, zapobiegać stanom zapalnym w jamie ustnej, postanowiłam spróbować. Po umyciu zębów okazało się, że cała szczoteczka zafarbowała się na ten okropny, brązowo-żółty kolor!!! Przepraszam, ale czy po to stosuję pastę, żebym sukcesywnie miała coraz bardziej brązowe zęby?! Cała tubka wylądowała w koszu. Cena ok. 15 zł.


Pielęgnacja włosów:


1. Odbudowujący szampon pszeniczno-owsiany, Sylveco- zawiera w składzie bardzo dużo protein, których moje wysokoporowate włosy nie tolerują w nadmiarze. Szampon stosowałam z pełną świadomością ilości protein- sięgałam po niego raz na tydzień i dzięki temu ładnie wzmocnił moje włosy, nie pusząc ich przy tym. Polecam osobom ze zniszczonymi włosami, ale właśnie w umiarkowanych dawkach! Cena ok. 22 zł za 300 ml.

2. Wcierka Jantar, Farmona- najlepsza wcierka, jaką miałam okazję stosować. Pobudza wzrost włosów, wyrasta mi po niej niesamowicie dużo babyhair. Cena: ok. 15 zł. Pełna recenzja: KLIK!

3. Żel do higieny intymnej, Facelle- zastanawia Was dlaczego ten żel umieściłam w akapicie "pielęgnacja włosów"? W takim razie pewnie nie słyszałyście, że niskie pH domyka łuski włosa ;). Żele do higieny intymnej zawsze posiadają niskie pH, dlatego wygładzają włosy. Bardzo lubię stosować ten żel właśnie zamiast szamponu, włosy są bardziej błyszczące, gładkie i zdyscyplinowane. W dodatku żel ma bardzo przyjemny skład, który sprawia, że nie pojawia mi się łupież ani uczucie świądu. Cena ok. 4 zł za 300 ml.

4. Kremowy szampon-płyn do kąpieli, Sylveco dla dzieci- z przyjemnością wykorzystywałam ten produkt do mycia włosów. Nawilżał włosy oraz był delikatny dla skalpu. Mimo sporej ilości humektantów, nie puszył mi włosów. Na pewno wrócę jeszcze do niego. Cena: ok. 28 zł za 300 ml.


Pozostałe:


1. Płynny lateks, Kryolan- produkt, który niejednokrotnie wykorzystuję na sesjach. Z jego zastosowaniem wszelkie imitacje ran wydają się być bardzo realistyczne! Kolejne opakowanie już zakupione. Jeśli chcecie zobaczyć charakteryzacje wykonane m. in. przy użyciu tego lateksu, zajrzyjcie do Halloweenowego posta: KLIK! Cena ok. 30 zł

2. Kremowa henna do brwi, Delia- hennuję brwi regularnie co 2 tygodnie. Zarówno wersja proszkowa jak i żelowa firmy Delia bardzo mi spasowały. Niestety, wersja kremowa okazała się bublem- kolor był ledwie zauważalny i wypłukiwał się już po dwóch dniach. Z przyjemnością pożegnałam się z tym produktem! Cena ok. 10 zł

3. Naturalny olej tamanu, zrobsobiekrem.pl- olejek, który najlepiej sprawdza mi się w przypadku gojenia wyprysków! Nie wysusza ich a pomaga im szybciej zniknąć. Ma charakterystyczny, zielony kolor i zapach kostki rosołowej. Działanie sprawia, że przymykam oko na te niedogodności ;). Cena: ok. 10 zł.


Znacie któryś z tych kosmetyków? Co o nich sądzicie? Spisały się u Was?
Pozdrawiam,

14 komentarzy:

  1. Bardzo mnie zaskoczyła ta brązowa pasta do zębów. :D Ciekawe, jakby się sprawa miała po zużyciu całego opakowania... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomadka z Sylveco już dawno wyparła u mnie zwykłe balsamy do ust ;) Również często do mycia włosów używam płynu Facelle, a o brązowej paście do zębów nie słyszałam. Słyszałam o czarnej i to już było dla mnie szokiem :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam hennę z Deli. Szkoda, że nie mają jaśniejszych odcieni :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam krem pod oczy z sylveco i też byłam bardzo zadowolona :). A żelu facelle też używam jako szamponu tylko w wersji aloesowej :D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem dlaczego, ale bałabym się umyć zęby rosyjską pastą:D Widzę, miałaś całą artylerię Sylveco:) Dokańczam swój krem i i biegnę do zielarskiego po Sylveco'we cudeńko, dzięki Twojemu staremu postowi w końcu wiem jaki u mnie może się spisać:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam krem pod oczy z Sylveco, ale zupełnie się u mnie nie sprawdził, za to pomadkę peelingującą tej marki po prostu ubóstwiam. Pozostałych produktów nie miałam okazji stosować.

    OdpowiedzUsuń
  7. Puder do mycia twarzy to dla mnie ciekawostka. Chętnie wypróbowałabym.

    OdpowiedzUsuń
  8. Firma Sylveco intryguje mnie;) Coraz więcej pozytywnych opinii sie pojawia na ich temat;) ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. mam wrażenie, że w ogóle henna do brwii z delii się na tych brwiach nie trzyma. u mnie znika po paru dniach z brwi : (

    saszax.blogspot.com : )

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie ten szampon z Sylveco i Facelle powodują od razu łuszczenie się skóry głowy :( W sumie wszystkie z Sylveco, ten z Biolaven też..

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie ten szampon z Sylveco i Facelle powodują od razu łuszczenie się skóry głowy :( W sumie wszystkie z Sylveco, ten z Biolaven też..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie unikaj szamponów z betainą kokamidopropylową (Cocamidopropyl betaine) ;)

      Usuń