Cześć Dziewczyny!
Dziś nie będzie różowo- opiszę Wam kosmetyk, w którym pokładałam nadzieje a okazał się bublem.
O szamponie Make Me BIO wspominałam Wam już w poście ze stycznia- dostałam go jako prezent pod choinkę. Od tamtego czasu po prostu nie mogłam go zużyć...
W zimie borykałam się z przetłuszczającym skalpem oraz przesuszonymi włosami na końcach. Wiedziałam już, że powinnam unikać SLS, jednak wciąż nie zwracałam wielkiej uwagi na pozostałe detergenty w składzie kosmetyków. Szampon Make Me BIO zainteresował mnie tym, że nie posiadał SLS, w teorii miał być delikatny (co było ważne przy czerwonych włosach, by nie wypłukiwać szybko pigmentu). Jako substancję oczyszczającą zawierał białą glinkę. Dzięki wyciągom z kasztanowca i borówki włosy miały być błyszczące i jedwabiste przez cały dzień- opis producenta: KLIK!.
INCI: Aqua
(Water), Sodium Cocoamphoacetate, Cocoamidopropyl Betaine, Lauryl
Glucoside, Disodium Cocoyl Glutamate, Sodium Lauryl Glucose Carboxylate,
Coco glucoside, Glyceryl oleate, Glycerin, Kaolin, Xanthan Gum,
Hypericum Perforatum (St. John's Wort) Extract, Aesculus Hippocastanum
(Horse-Chestnut) Seed Extract, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf
Extract, Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract, Arctium Lappa
(Greater Budrock) Root Extract, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid,
Citric Acid, Alcohol, Parfum, Geraniol, Limonene
W składzie znajdziemy wiele detergentów- zarówno tych łagodnych jak i potencjalnie drażniące. Poza nimi w składzie znajdziemy tylko naturalne składniki jak gliceryna, biała glinka, ekstrakt z kasztanowca, rozmarynu, mięty, borówki. Na samym końcu bezpieczne konserwanty jak i te wywołujące alergie. Substancją konserwującą jest w nim również... etanol. Moja skóra nie toleruje alkoholu (abstynent ;)).
Kosmetyk ma gęstą konsystencję- niestety, rozwarstwia się w opakowaniu, biała glinka osiada na dnie, dlatego przed każdym użyciem należy wstrząsnąć opakowanie. Szampon w ogóle nie chce się pienić, jednak zauważyłam, że nałożony na wilgotne włosy i dopiero po chwili rozsmarowany, zaczyna przyjemniej się rozprowadzać i pienić.
Niestety, po zastosowaniu szamponu początkowo nie widziałam żadnych efektów a z każdym kolejnym użyciem było coraz gorzej- włosy przetłuszczały się szybciej (etanol) a na końcach były spuszone i suche (zapewne zbyt dużo humektantów, brak emolientów). Nawet nie wykonałam dla Was zdjęcia, bo na prawdę nie ma się czym chwalić... Szkoda było mi go wyrzucać, więc zużyłam go do mycia pędzli.
Nie był to mój pierwszy kosmetyk firmy Make Me BIO. Miałam przyjemność stosować ich nawilżający krem dla cery suchej i bardzo się z nim polubiłam. Mam nadzieję, że powyższy szampon będzie pierwszym i ostatnim bublem firmy Make Me BIO, jaki mi się przytrafił =)
A czy Wy znacie polską firmę Make Me BIO? Polecacie coś z ich oferty?
Pozdrawiam!
Azime
Pierwsze widzę ten kosmetyk
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic z tej firmy, szkoda że szampon się nie sprawdził
OdpowiedzUsuńMoja też nie lubi alkoholu, szkoda, że się nie sprawdził:P
OdpowiedzUsuńFirmę kojarzę, ale jak wiesz moje włosy lubią tradycyjne szampony (o mocnym składzie) więc ten raczej się u mnie nie sprawdzi.
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie. Będę go omijała szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńSzkoda że okazał się taki kiepski :/
OdpowiedzUsuńBIO, no jak BIO to musi być super...
OdpowiedzUsuńJak widać, nie zawsze :/
UsuńFirmę znam jedynie z czytanych recenzji i opisów, ale nie miałam okazji sprawdzić jakie są te kosmetyki...
OdpowiedzUsuńJa nie znam tej firmy, ale jeżeli włosy przetłuszczały się szybciej to i tak ciesze się, że nie znam :)
OdpowiedzUsuń