niedziela, 5 lipca 2015

[226.] Czerwcowe denko.


Dzień dobry!

Jak co miesiąc, nadszedł czas na podsumowanie zdenkowanych kosmetyków! Czerwiec był wybitnie ubogim denkiem, mimo to mam nadzieję, że zainteresuję Was tymi kilkoma kosmetykami. Zapraszam na krótkie recenzje- czy znalazłam jakiegoś ulubieńca? A może trafił się bubel?
  

Pielęgnacja ciała:



1. Planeta Organica, żel pod prysznic z oliwą z oliwek- duży plus za brak SLS i pochodnych, na to zwracam największą uwagę podczas wyboru żeli pod prysznic. Dodatkowo w składzie mamy bardzo dużo składników nawilżających, w tym oliwę z oliwek już na drugim miejscu! Niestety, mimo tak ładnego składu nie zauważyłam, żeby żel miał nawilżające właściwości (a jest to możliwe, co udowodnił mi żel Biolaven: KLIK!). Żele Planeta Organica mają dość specyficzne, sztuczne zapachy. Wersja oliwkowa była obojętna, jednak teraz używam cedrowej i... coś strasznego. Myślę, że firma lepiej by zrobiła, gdyby w ogóle nie perfumowała tych żeli! Dużym plusem żeli tej firmy jest ich cena: ok. 15 zł za 360 ml. Czy kupię ponownie? Zapewne tak, gdy będę poszukiwała żelu bez SLS w przystępnej cenie. Bardzo możliwe, że ponownie wybiorę wersję oliwkową.

2. Biolaven, Balsam do ciała- o moich pierwszych odczuciach związanych z linią Biolaven pisałam Wam już tutaj: KLIK! Balsam to całkiem miły przyjemniaczek- dzięki zawartości oleju z pestek winogron dobrze nawilża skórę i odbudowuje jej warstwę hydrolipidową. Olejek z lawendy łagodzi podrażnienia oraz wszelkiego rodzaju wypryski na skórze. Balsam ma jeden minus- ze względu na bardzo naturalny skład, jego konsystencja odbiega od konwencjonalnych balsamów. Jeśli nałożymy go zbyt dużo na skórę, zaczyna "bielić" i tworzyć smugi. W takim wypadku należy odczekać minutkę aż zacznie się wchłaniać i wtedy należy zacząć ponownie go rozsmarowywać. Odkąd stosuję żele bez SLS, nie mam potrzeby częstego sięgania po balsamy. Ogólnie, w moją skórę mało który balsam jest w stanie się wchłonąć. Biolaven niestety zostawia u mnie delikatną warstwę, przez co wolę go stosować na noc. Ale osoby o suchej skórze na pewno będą zadowolone. Atutem tego balsamu, oprócz genialnego składu, jest przyjemny, winogronowo-lawendowy zapach. Jednak moim ulubieńcem na chwilę obecną pozostanie balsam brzozowy z betuliną od Sylveco: KLIK!

3. Yves Rocher, antyperspirant- ten kosmetyk, oraz opisywany w poprzednim denku że pod prysznic (KLIK!) były moimi pierwszymi i ostatnimi kosmetykami tej firmy. O ile w przypadku żelu pisałam Wam już o jego nieprzyjemnym składzie i zapachu, o tyle ten antyperspirant wydawał mi się jedynym kosmetykiem YR o dobrym składzie. Dobrym, ale absolutnie nie naturalnym! Kosmetyki YR chociaż reklamują się na naturalne, takowymi nie są i wiedzą to doskonale osoby analizujące składy INCI. W przypadku antyperspirantów jestem konwencjonalistką- nie umiem przejść na naturalne odpowiedniki tych kosmetyków. Muszę mieć w składzie hydroksychlorek aluminium, inaczej pocę się jak świnka :). Antyperspirant YR mimo, iż zawierał w składzie ten składnik, zapewniał minimalną ochronę. W upalne dni nie był wystarczający. Nie wrócę do niego, ani do firmy YR...

Demakijaż:

1. Biolaven, płyn micelarny- bardzo przyjemny kosmetyk. Dobrze zmywa makijaż, nawet wodoodporny, nie szczypie w oczy. Mimo wszystko pozostanę fanką OCM.
2. Olej rycynowy- wykorzystuję go jako olej oczyszczający w metodzie OCM. Dlaczego wolę tę metodę od konwencjonalnego oczyszczania? Przede wszystkim dogłębnie oczyszcza skórę nie podrażniając jej przy tym. Pomaga zmniejszyć wydzielanie sebum i zwęzić pory skórze tłustej a skórze suchej pomaga odbudować warstwę hydrolipidową i w ogóle nie daje uczucia "ściągnięcia" skóry! Więcej o OCM: KLIK!


Kosmetyki do włosów:

1. Sylveco, wygładzająca odżywka do włosów- najbardziej wygładzająca odżywka, jaką miałam do tej pory! Moje włosy niesamowicie się puszą mimo, iż stosuję oleje, nie prostuję, nie suszę włosów a farbuję jedynie farbami fryzjerskimi. Tylko ta odżywka potrafi idealnie dociążyć moje wiecznie spuszone włosy! Na pewno do niej wrócę. Pełna recenzja: KLIK!
2. Babydream, szampon- został zużyty do mycia pędzli. Bardzo dobrze oczyszcza a przy tym nie niszczy ich włosia. Ulubieniec!


Półprodukty:

1. Zrobsobiekrem.pl, francuska glinka czerwona- moja ulubiona glinka, gości w mojej łazience już od dawna. Pomaga zmniejszyć wydzielanie sebum oraz wzmacnia naczynka krwionośne. Więcej pisałam o niej tutaj: KLIK!
2. Zrobsobiekrem.pl, potrójny kwas hialuronowy 1,5%- kolejny półprodukt, który gości u mnie od dawna. Powyższa wersja to mieszanka kwasu hialuronowego w trzech różnych wielkościach cząsteczek. Dzięki tej formule zapewnia nawilżenie nie tylko od zewnątrz, ale również wiąże wodę wewnątrz skóry. Więcej o kwasie hialuronowym, jego postaciach i zastosowaniach pisałam tutaj: KLIK!

Makijaż:

1. Eyeliner w żelu, Inglot- do niedawna był to mój niekwestionowany ulubieniec. Niestety, letnia pogoda wygrała z tym eyelinerem. Gdy nadeszły upały, eyeliner rozmazywał mi się niemiłosiernie i nawet baza nakładana pod niego nie była w stanie pomóc. Zmieniłam więc go na "lepszy model"- czy okaże się lepszy, czy nie, napiszę w osobnym poście :). Natomiast do eyelinera Inglot na pewno będę wracać, ponieważ świetnie spisuje się jako farbka do ciała! Do artystycznych makijaży jak znalazł. Pełna recenzja: KLIK!

2. Rimmel, Lash Accelerator Endless- pobił "na łeb na szyję" mojego dotychczasowego ulubieńca, tusz "Pump Up" od Lovely. Niesamowicie wydłuża rzęsy, podkręca je a przy tym w ogóle nie skleja ani nie pozostawia grudek. Nie zaobserwowałam osypywania się tuszu ani odbijania na powiekach, nawet w trakcie upałów. Mimo tak dobrej trwałości, da się go zmyć właściwie każdym produktem do demakijażu- mleczkiem, micelem czy OCM. Polecam z całego serca!


A czy Wy znacie któreś z tych kosmetyków? Co o nich sądzicie? Jak spisują się u Was?
Pozdrawiam serdecznie!
Azime

17 komentarzy:

  1. Też lubię szampon Babydream, też używałam go ostatnio do mycia pędzli, a niedawno znowu myję nim włosy. Ten tusz z Rimmela mnie zainteresował :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten tusz z Rimmela mnie bardzo ciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten tusz Rimmel jakoś nigdy nie zwrócił mojej uwagi w drogeriach, a szkoda :) A jeśli chodzi o firmę YR, to nie lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja nadal nic nie wiem o firmie Biolaven :D ajjj

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniecznie muszę wypróbować tę odżywkę z Sylveco, bo postanowiłam zacząć walczyć z puszącymi się włosami i jestem na etapie poszukiwania dobrych kosmetyków wygładzających :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam żadnego kosmetyku, a tusz z Rimmel muszę wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tych kosmetyków znam jedynie micel, który jest ok, ale bez rewelacji i więcej do niego nie wrócę. Jeśli chodzi o kosmetyki YR to przez lata u nich kupowałam, ale gdy w końcu potrafiłam analizować składy to stwierdziłam, że ich kosmetyki są niezgodne z opisem i niewarte tej ceny ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Z YR problem jest taki, że mają świetną reklamę, trafiają do klientów, kuszą opakowaniami i zapachami. Reklamują się jako "naturalne"- teraz wiesz, ile mają wspólnego z "naturalnością"... Najgorsze jest to, że tyle ludzi ufa reklamom i promocjom...

      Usuń
  8. Nie miałam żadnego kosmetyku, ale ciekawi mnie bardzo firma Biolaven :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Również preferuję OCM :) A szampon Babydream używam do mycia własnych włosów :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam niestety żadnego z tych kosmetyków, ale zainteresowałaś mnie firmą Biolaven. Ten eyeliner też mnie kusi, bo widziałam, że sporo blogerek i youtuberek go używa i podobno jest rewelacyjny :) Co do YR to też do tej pory myślałam, że to też jedna z tych "naturalnych" filmów. Ale tam kupowałam tylko żele pod prysznic. A czy Organique i The Body Shop też są takie sztucznie naturalne czy faktycznie takie są?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Organigue i The Body Shop są firmami kosmetyków naturalnych :) Takich rzeczywiście naturalnych ;)

      Usuń
  11. Skusiłaś mnie tym balsamem z Biolaven ;)
    Ja YR lubię, ale rzadko tam wchodzę, bo mają dość duże ceny ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Z przyjemnością zapoznam się kiedyś z tuszem do rzęs :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie Ci poszło. Biolaven bardzo mnie ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  14. ciekawi mnie ta firma Biolaven :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Prawie same nieznane mi kosmetyki :)
    Dodaje do obserwowanych, zapraszam na mój blog:)

    OdpowiedzUsuń