Dzień dobry!
Jak co miesiąc, nadszedł czas na podsumowanie zdenkowanych kosmetyków! Czerwiec był wybitnie ubogim denkiem, mimo to mam nadzieję, że zainteresuję Was tymi kilkoma kosmetykami. Zapraszam na krótkie recenzje- czy znalazłam jakiegoś ulubieńca? A może trafił się bubel?
Pielęgnacja ciała:
1. Planeta Organica, żel pod prysznic z oliwą z oliwek- duży plus za brak SLS i pochodnych, na to zwracam największą uwagę podczas wyboru żeli pod prysznic. Dodatkowo w składzie mamy bardzo dużo składników nawilżających, w tym oliwę z oliwek już na drugim miejscu! Niestety, mimo tak ładnego składu nie zauważyłam, żeby żel miał nawilżające właściwości (a jest to możliwe, co udowodnił mi żel Biolaven: KLIK!). Żele Planeta Organica mają dość specyficzne, sztuczne zapachy. Wersja oliwkowa była obojętna, jednak teraz używam cedrowej i... coś strasznego. Myślę, że firma lepiej by zrobiła, gdyby w ogóle nie perfumowała tych żeli! Dużym plusem żeli tej firmy jest ich cena: ok. 15 zł za 360 ml. Czy kupię ponownie? Zapewne tak, gdy będę poszukiwała żelu bez SLS w przystępnej cenie. Bardzo możliwe, że ponownie wybiorę wersję oliwkową.
2. Biolaven, Balsam do ciała- o moich pierwszych odczuciach związanych z linią Biolaven pisałam Wam już tutaj: KLIK! Balsam to całkiem miły przyjemniaczek- dzięki zawartości oleju z pestek winogron dobrze nawilża skórę i odbudowuje jej warstwę hydrolipidową. Olejek z lawendy łagodzi podrażnienia oraz wszelkiego rodzaju wypryski na skórze. Balsam ma jeden minus- ze względu na bardzo naturalny skład, jego konsystencja odbiega od konwencjonalnych balsamów. Jeśli nałożymy go zbyt dużo na skórę, zaczyna "bielić" i tworzyć smugi. W takim wypadku należy odczekać minutkę aż zacznie się wchłaniać i wtedy należy zacząć ponownie go rozsmarowywać. Odkąd stosuję żele bez SLS, nie mam potrzeby częstego sięgania po balsamy. Ogólnie, w moją skórę mało który balsam jest w stanie się wchłonąć. Biolaven niestety zostawia u mnie delikatną warstwę, przez co wolę go stosować na noc. Ale osoby o suchej skórze na pewno będą zadowolone. Atutem tego balsamu, oprócz genialnego składu, jest przyjemny, winogronowo-lawendowy zapach. Jednak moim ulubieńcem na chwilę obecną pozostanie balsam brzozowy z betuliną od Sylveco: KLIK!
3. Yves Rocher, antyperspirant- ten kosmetyk, oraz opisywany w poprzednim denku że pod prysznic (KLIK!) były moimi pierwszymi i ostatnimi kosmetykami tej firmy. O ile w przypadku żelu pisałam Wam już o jego nieprzyjemnym składzie i zapachu, o tyle ten antyperspirant wydawał mi się jedynym kosmetykiem YR o dobrym składzie. Dobrym, ale absolutnie nie naturalnym! Kosmetyki YR chociaż reklamują się na naturalne, takowymi nie są i wiedzą to doskonale osoby analizujące składy INCI. W przypadku antyperspirantów jestem konwencjonalistką- nie umiem przejść na naturalne odpowiedniki tych kosmetyków. Muszę mieć w składzie hydroksychlorek aluminium, inaczej pocę się jak świnka :). Antyperspirant YR mimo, iż zawierał w składzie ten składnik, zapewniał minimalną ochronę. W upalne dni nie był wystarczający. Nie wrócę do niego, ani do firmy YR...
Demakijaż:
1. Biolaven, płyn micelarny- bardzo przyjemny kosmetyk. Dobrze zmywa makijaż, nawet wodoodporny, nie szczypie w oczy. Mimo wszystko pozostanę fanką OCM.
2. Olej rycynowy- wykorzystuję go jako olej oczyszczający w metodzie OCM. Dlaczego wolę tę metodę od konwencjonalnego oczyszczania? Przede wszystkim dogłębnie oczyszcza skórę nie podrażniając jej przy tym. Pomaga zmniejszyć wydzielanie sebum i zwęzić pory skórze tłustej a skórze suchej pomaga odbudować warstwę hydrolipidową i w ogóle nie daje uczucia "ściągnięcia" skóry! Więcej o OCM: KLIK!
Kosmetyki do włosów:
1. Sylveco, wygładzająca odżywka do włosów- najbardziej wygładzająca odżywka, jaką miałam do tej pory! Moje włosy niesamowicie się puszą mimo, iż stosuję oleje, nie prostuję, nie suszę włosów a farbuję jedynie farbami fryzjerskimi. Tylko ta odżywka potrafi idealnie dociążyć moje wiecznie spuszone włosy! Na pewno do niej wrócę. Pełna recenzja: KLIK!
2. Babydream, szampon- został zużyty do mycia pędzli. Bardzo dobrze oczyszcza a przy tym nie niszczy ich włosia. Ulubieniec!
Półprodukty:
1. Zrobsobiekrem.pl, francuska glinka czerwona- moja ulubiona glinka, gości w mojej łazience już od dawna. Pomaga zmniejszyć wydzielanie sebum oraz wzmacnia naczynka krwionośne. Więcej pisałam o niej tutaj: KLIK!
2. Zrobsobiekrem.pl, potrójny kwas hialuronowy 1,5%- kolejny półprodukt, który gości u mnie od dawna. Powyższa wersja to mieszanka kwasu hialuronowego w trzech różnych wielkościach cząsteczek. Dzięki tej formule zapewnia nawilżenie nie tylko od zewnątrz, ale również wiąże wodę wewnątrz skóry. Więcej o kwasie hialuronowym, jego postaciach i zastosowaniach pisałam tutaj: KLIK!
Makijaż:
1. Eyeliner w żelu, Inglot- do niedawna był to mój niekwestionowany ulubieniec. Niestety, letnia pogoda wygrała z tym eyelinerem. Gdy nadeszły upały, eyeliner rozmazywał mi się niemiłosiernie i nawet baza nakładana pod niego nie była w stanie pomóc. Zmieniłam więc go na "lepszy model"- czy okaże się lepszy, czy nie, napiszę w osobnym poście :). Natomiast do eyelinera Inglot na pewno będę wracać, ponieważ świetnie spisuje się jako farbka do ciała! Do artystycznych makijaży jak znalazł. Pełna recenzja: KLIK!
2. Rimmel, Lash Accelerator Endless- pobił "na łeb na szyję" mojego dotychczasowego ulubieńca, tusz "Pump Up" od Lovely. Niesamowicie wydłuża rzęsy, podkręca je a przy tym w ogóle nie skleja ani nie pozostawia grudek. Nie zaobserwowałam osypywania się tuszu ani odbijania na powiekach, nawet w trakcie upałów. Mimo tak dobrej trwałości, da się go zmyć właściwie każdym produktem do demakijażu- mleczkiem, micelem czy OCM. Polecam z całego serca!
A czy Wy znacie któreś z tych kosmetyków? Co o nich sądzicie? Jak spisują się u Was?
Pozdrawiam serdecznie!
Azime
Też lubię szampon Babydream, też używałam go ostatnio do mycia pędzli, a niedawno znowu myję nim włosy. Ten tusz z Rimmela mnie zainteresował :)
OdpowiedzUsuńTen tusz z Rimmela mnie bardzo ciekawi :)
OdpowiedzUsuńTen tusz Rimmel jakoś nigdy nie zwrócił mojej uwagi w drogeriach, a szkoda :) A jeśli chodzi o firmę YR, to nie lubię :)
OdpowiedzUsuńA ja nadal nic nie wiem o firmie Biolaven :D ajjj
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wypróbować tę odżywkę z Sylveco, bo postanowiłam zacząć walczyć z puszącymi się włosami i jestem na etapie poszukiwania dobrych kosmetyków wygładzających :D
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego kosmetyku, a tusz z Rimmel muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńZ tych kosmetyków znam jedynie micel, który jest ok, ale bez rewelacji i więcej do niego nie wrócę. Jeśli chodzi o kosmetyki YR to przez lata u nich kupowałam, ale gdy w końcu potrafiłam analizować składy to stwierdziłam, że ich kosmetyki są niezgodne z opisem i niewarte tej ceny ;/
OdpowiedzUsuńDokładnie! Z YR problem jest taki, że mają świetną reklamę, trafiają do klientów, kuszą opakowaniami i zapachami. Reklamują się jako "naturalne"- teraz wiesz, ile mają wspólnego z "naturalnością"... Najgorsze jest to, że tyle ludzi ufa reklamom i promocjom...
UsuńNie miałam żadnego kosmetyku, ale ciekawi mnie bardzo firma Biolaven :)
OdpowiedzUsuńRównież preferuję OCM :) A szampon Babydream używam do mycia własnych włosów :D
OdpowiedzUsuńNie miałam niestety żadnego z tych kosmetyków, ale zainteresowałaś mnie firmą Biolaven. Ten eyeliner też mnie kusi, bo widziałam, że sporo blogerek i youtuberek go używa i podobno jest rewelacyjny :) Co do YR to też do tej pory myślałam, że to też jedna z tych "naturalnych" filmów. Ale tam kupowałam tylko żele pod prysznic. A czy Organique i The Body Shop też są takie sztucznie naturalne czy faktycznie takie są?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Organigue i The Body Shop są firmami kosmetyków naturalnych :) Takich rzeczywiście naturalnych ;)
UsuńSkusiłaś mnie tym balsamem z Biolaven ;)
OdpowiedzUsuńJa YR lubię, ale rzadko tam wchodzę, bo mają dość duże ceny ;p
Z przyjemnością zapoznam się kiedyś z tuszem do rzęs :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci poszło. Biolaven bardzo mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńciekawi mnie ta firma Biolaven :)
OdpowiedzUsuńPrawie same nieznane mi kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńDodaje do obserwowanych, zapraszam na mój blog:)