Cześć Dziewczyny!
Niby koniec czerwca, a pogoda wciąż nas nie rozpieszcza. Jednak naszej skórze służy- pamiętajmy, że słońce niszczy kolagen i przyczynia się do szybszego starzenia skóry! Słońce również powoduje przebarwienia, jeśli mamy skórę pozbawioną naturalnej warstwy ochronnej, jaką stanowi naskórek. Także jeśli poddawałyście się mikrodermabrazji, laseroterapii lub zabiegom z kwasami, koniecznie stosujcie kremy/podkłady z filtrem i unikajcie słońca.
Tej wiosny postanowiłam pozbyć się przebarwień. Jak większość osób o cerze tłustej/trądzikowej, i ja borykam się z nimi. Jednak moją walkę z przebarwieniami utrudnia fakt, że mam cerę naczyniową i wrażliwą, która bardzo, ale to bardzo źle znosi kwasy a nawet peelingi enzymatyczne. Zamiast gładkiej skóry, efektem była szorstka i chropowata, pokryta drobną kaszką cera. Przy peelingach drobnoziarnistych nie mam takiego problemu.
Nie byłabym sobą, gdybym jednak nie postanowiła spróbować kuracji kwasami ponownie. Przeglądając oferty kwasów od razu wyeliminowałam:
- glikolowy (polecany przy skórze trądzikowej),
- migdałowy (polecany przy skórze wrażliwej- wg niektórych producentów można wykonywać go co tydzień i nawet w ciągu lata- ja aż tak entuzjastycznie do niego nie podchodzę :)),
- azelainowy- (jeden z delikatniejszych kwasów, który można wykonać na skórze wrażliwej, podobno dobrze radzi sobie z przebarwieniami).
Każdy z tych kwasów spowodował pogorszenie stanu mojej cery.
Tym razem zdecydowałam na glukonolakton- wg producenta ma eliminować szorstkość skóry, rozszerzone pory, zmarszczki, przebarwienia. Glukonolakton należy do grupy kwasów PHA, które mają sporą cząsteczkę, dlatego nie wnikają szybko i głęboko w skórę, przez co łatwiej kontrolować cały zabieg.
(półprodukty do zrobienia kwasu oraz gotowa mieszanka)
Od razu chciałabym Was uprzedzić- jeśli nie macie doświadczenia z kwasami, lepiej na pierwszy raz udać się do doświadczonego kosmetologa/kosmetyczki. Bardzo ważna jest znajomość różnicy między poszczególnymi kwasami- do jakiej grupy kwasów należą, jak szybko penetrują skórę, jak często można je powtarzać. Istotnym jest również fakt, jak długo kwas ma być na naszej twarzy, ile powinno wynosić jego pH oraz czym go neutralizować. Tylko dobierając odpowiednie parametry będziemy w stanie wykorzystać całkowicie właściwości danego kwasu! W innym przypadku może on nie zadziałać lub co gorsza- zaszkodzić nam!!!
Osobiście uważam, że kwasy nie należą do półproduktów, które powinny być wykorzystywane w kosmetykach do codziennej pielęgnacji. Zbyt częste stosowanie kwasów może przyczynić się do podrażnienia skóry oraz pogorszenia jej stanu. Producenci chętnie wykorzystują kwasy w kosmetykach, ponieważ dają one szybki efekt. Odradzam jednak ich codzienne stosowanie, jeśli nie mamy pojęcia, jak dany kwas działa i czy na pewno jest dla nas dobry. Kwasy możemy spotkać w:
- serum- jeszcze pół biedy, o ile producent zaznaczy, że takie serum nie powinno się stosować codziennie,
- żelach do mycia twarzy- Sylveco wykorzystuje 2% kwasu salicylowego w żelu dla skóry tłustej i trądzikowej- polecam go tylko tym osobom, które mają na prawdę grubą skórę i zaogniony trądzik. Po zaleczeniu trądziku radzę przejść na wersję łagodniejszą - tymiankową,
- kremach- np. Pharmaceris. I to jest największe zło- kwas trzeba zneutralizować i zmyć po upływie kilku minut. Kremu nie zmywamy z twarzy, więc przez cały dzień kwas penetruje naszą skórę. I tak codziennie, zarówno rano jak i wieczorem. Nic dziwnego, że u osób stosujących takie kremy dochodzi do podrażnień, przesuszeń skóry a do tego pojawiają się podskórne pryszcze i rozszerzone pory. Skóra próbuje się bronić.
Ja również popełniłam mały błąd komponując kwas. Zamówiony przeze mnie glukonolakton przyszedł w formie proszku. Musiałam rozrobić go z wodą, a chcąc nadać mu odpowiednie pH, zamiast z wodą, zmieszałam go z hydrolatem bułgarskim w takim stężeniu, by kwas wyszedł 40%. W efekcie pH kwasu wyniosło 1, czyli kwas ma bardzo dużą moc... Nie chciałam dodawać wody, by nie zmniejszać stężenia kwasu, stwierdziłam, że co ma być, to będzie. Na szczęście mój błąd nie był wielki (w przypadku glukonolaktonu, w przypadku kwasów BHA lub AHA mogłabym wypalić sobie skórę). Poprawnie powinnam najpierw zmieszać kwas z wodą, sprawdzić pH, a jeśli chciałabym je obniżyć, dodawać po odrobinie hydrolatu do mieszanki i kontrolować pH.
Kwas stosuję od 5 tyg, wykonując zabieg raz w tygodniu, dokładnie co 7 dni. Jestem jeszcze w trakcie kuracji, także nie widzę jeszcze końcowego efektu, natomiast to, co zdążyłam zaobserwować:
- redukcja przebarwień- nie miałam ich jakiś ogromnych, jednak niewielkie istniały. Teraz ładnie zanikają,
- brak łuszczenia się skóry- w przypadku kwasów AHA/BHA łuszczenie jest nieuniknione, nie mogłam sobie na nie pozwolić zwłaszcza, że codziennie jestem w pracy/na studiach/na sesjach,
- brak szorstkości skóry- które towarzyszyło mi zawsze po zastosowaniu wcześniej wspomnianych kwasów,
- wyrównanie kolorytu skóry,
- cera jest bardziej promienna,
- zmniejszenie wrażliwości cery, przez co nie rumienię się tak mocno.
Także ogólnie jestem bardzo zadowolona z działania kwasu, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył! Mam nadzieję, że taki stan rzeczy utrzyma się aż do zakończenia kuracji ;). Półprodukty do zakupienia tutaj: GLUKONOLAKTON, HYDROLAT Z MELISY
Oprócz samego kwasu, stosuję "substancje pomocnicze", do których należą:
- napar z majeranku,
- młody jęczmnień,
- podkład Annabelle Minerals.
(majeranek)
Wg Pana dr Różańskiego- specjalisty od ziołolecznictwa- majeranek ma działanie rozjaśniające przebarwienia (zarówno stosowany jako okład jak i wypijany). Ja wykonuję napar, ponieważ zasmakował mi. Dr Różański jest jednak dość kontrowersyjną osobą, pytałam kilku znanych zielarzy, farmaceutów i prowadzących zajęcia o opinie o nim- zdania mają przeróżne. Niektórzy podchodzą do metod tego Pana z dużą rezerwą, inni bardzo chwalą jego metody. Niezależnie od opinii o samym doktorze, nikt nie umiał mi potwierdzić, czy majeranek aby na pewno ma działanie rozjaśniające przebarwienia. Tak czy siak, pomaga również na sprawy żołądkowe, także jeśli nie pomoże na przebarwienia, to pomoże przy bólu brzucha ;) Cały artykuł dr Różańskiego na temat majeranku i jego właściwości znajdziecie tutaj: KLIK!
(Najlepszy jakościowo- sproszkowany sok z młodego jęczmienia.)
Młody jęczmień kupiłam po zimie- chciałam dostarczyć sobie witamin, ale nie chciałam łykać tabletek, postawiłam na coś naturalnego. Oprócz wielu dobroczynnych działań tego produktu, takich jak odżywienie organizmu, utrata oponki czy regulacja pracy układu trawiennego, zauważyłam, że cera zaczęła mieć bardziej wyrównany koloryt a wypryski zaczęły się dużo rzadziej pojawiać! Brak wyprysków= mniej przebarwień. Zastosowanie kuracji kwasem dodatkowo polepszyło stan mojej cery. Przy wyborze młodego jęczmienia trzeba pamiętać, że to sok ma najwięcej składników aktywnych, a pozostałe części rośliny nie mają ich prawie wcale. Za sok należy sporo zapłacić, ale na pewno warto- do tanich jęczmieni dodawane są źdźbła, przez co jęczmień nie działa jak należy... Bardziej wartościowy jest sproszkowany sok, niż dostępny w butelkach, płynny (zazwyczaj jest pasteryzowany). W smaku młody jęczmień jest dość charakterystyczny, jednak nie odrzuca. By złagodzić jego smak, można dodać soku z cytryny- nie zmniesza ona dobroczynnych właściwości młodego jęczmienia.
(podkład mineralny Annabelle Minerals)
W przypadku kuracji kwasami niezbędna jest ochrona przed promieniami UV. Póki jeszcze nie ma ostrego słońca, kontynuuję kurację a jako ochronę przeciw UV stosuję powyższy podkład. Podkłady mineralne mają faktor SPF 30 lub wyżej, ze względu na to, że są wykonane w dużej ilości z tlenku cynku i dwutlenku tytanu, które odbijają promienie słoneczne (są wykorzystywane w większości balsamów do opalania, to one- niestety- odpowiadają za "bielenie" tychże balsamów). Podkłady mineralne mają zbawienne działanie na skórę tłustą i trądzikową, więcej możecie przeczytać o nim tutaj: KLIK!
A czy Wy robiłyście kiedyś kurację kwasem? Jak efekty? Znacie glukonolakton?
Pozdrawiam serdecznie!
Azime