niedziela, 31 maja 2015

[213.] Lniana maska do włosów, Sylveco- recenzja.



Cześć Dziewczyny!

Przepraszam, za zaległości w blogowaniu, byłam zajęta przygotowaniami do finału ogólnopolskiego konkursu makijażowego "Bitwa na Pędzle". Spośród prac nadsyłanych z całej Polski, moja znalazła się w ścisłej czołówce. Na konkursie chciałam zaprezentować się od jak najlepszej strony i niestety, blog na tym troszkę ucierpiał. Nie mniej jednak już wracam do regularnego blogowania, dziękuję wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki w konkursie. Moją pracę możecie obejrzeć na FP, natomiast gdy skompletuję zdjęcia, opublikuję Wam relację na blogu, obiecuję!

Dziś natomiast chciałabym Wam opisać jedną z nowości Sylveco- lnianą maskę do włosów. Jak sprawdziła się u mnie? Zapraszam do recenzji!



Co producent pisze o produkcie?

"Hypoalergiczna maska do włosów z ekstraktem z nasion lnu zwyczajnego i olejem kokosowym przeznaczona jest do pielęgnacji włosów suchych i łamliwych. Jest bogata w składniki nawilżające i odżywcze, pozwala poprawić wygląd i kondycję włosów. Olej kokosowy, dzięki swoim wyjątkowym właściwościom, wykazuje zdolność przenikania do struktury włosa, zwiększa nawilżenie końcówek, zapobiega także ich rozdwajaniu się. Związki śluzowe, zawarte w nasionach lnu, powlekają i chronią włosy, znakomicie je wygładzając.
Nałożenie maski po umyciu ułatwia rozczesanie włosów, zapewnia efekt miękkich, lekkich i lśniących kosmyków. Stosowanie maski jako kompresu, przed myciem, zdecydowanie poprawia nawilżenie i zwiększa elastyczność włosów."



Składniki INCI:

(klik w poszczególne składniki przekieruje na stronę sylveco.pl, gdzie znajduje się ich opis)



Moja opinia:

Maska ma dość rzadką i lejącą konsystencję, łatwo się rozprowadza. Stosowałam ją na ok. 15 min po myciu włosów. Aplikowałam ją również na skalp. Maska rzeczywiście wygładza włosy, jednak dla moich włosów była za słaba, niektóre kosmyki pozostawały spuszone. Maska pięknie nabłyszcza włosy, odżywia je i nawilża. Mimo, iż trzymałam ją na włosach i skalpie 15 minut, nie spowodowała oklapnięcia czy przetłuszczenia. Maska ma rewelacyjny skład, w moim przypadku lepiej sprawdzała się jako kompres przed myciem. Zwilżałam włosy, nakładałam maskę na min. pół godziny i owijałam włosy ręcznikiem. W ten sposób włosy mogły czerpać dobroczynne składniki aktywne a ja po myciu mogłam nałożyć produkt, który idealnie wygładza mi włosy. O jakim produkcie mowa? Dowiecie się niebawem! Jeśli jesteście posiadaczkami bardzo suchych, puszących się włosów, "sianka"- oczekujcie recenzji tego tajemniczego kosmetyku ;).

Maskę do włosów Sylveco mogę polecić osobom, które mają problem z przetłuszczającymi się włosami- nie będzie potęgować wydzielania łoju przez skalp, nie spowoduje "przyklapnięcia" włosów u nasady. Jednak sprawdzi się również u osób z włosami plączącymi się, elektryzującymi, lekko przesuszonymi czy spuszonymi. 


Na koniec zdjęcie moich włosów po zastosowaniu maski- widać, że nie wszystkie kosmyki są dociążone:


A czy Wy miałyście już okazję testować maskę Sylveco?
Pozdrawiam serdecznie!
Azime

poniedziałek, 18 maja 2015

[212.] Kosmetyki z mydlarni Li-La.


Cześć Dziewczyny!

Być może niektóre z Was pamiętają babeczkę do kąpieli "Różany Ogród", którą recenzowałam na blogu (jeśli nie, odsyłam do postu: KLIK!). Właścicielka mydlarni Li-La, w której nabyłam tę babeczkę zaproponowała mi przetestowanie kilku z innych kosmetyków dostępnych w punkcie. Zgodziłam się z niemałą przyjemnością i dziś przychodzę opisać Wam, co za cuda możecie znaleźć w "Li-La"!

1. Peeling Kawa z Makadamią


Nazwałabym go peelingiem i balsamem w jednym. Uwielbiam peeling kawowy, także ten zdzierak jak najbardziej przypadł mi do gustu. Złuszczył martwy naskórek, pozostawił skórę gładką i dobrze nawilżoną. Nie zostawił na skórze żadnej nieprzyjemnej warstwy, natomiast zauważyłam, że skóra pięknie odbija światło po tym peelingu (podejrzewam, że to zasługa makadamii). Myślę, że ten efekt będzie świetnie się komponował z opaloną skórą! 

Ze względu na to, że peeling od razu natłuszcza naszą skórę, polecam najpierw wymyć się a dopiero później go zastosować. Zapach intensywny, typowy dla kawy, więc jeśli jesteście miłośnikami tego trunku, na pewno przypadnie Wam do gustu.


Skład bardzo przyjemny: cukier trzcinowy, masło shea, olej makadamia, olej kokosowy, kawa, witamina E, perfum.

2. Sole do kąpieli:


Z racji tego, że mam ograniczony dostęp do wanny, sole wykorzystałam do kąpieli stóp. Otrzymałam sole w dwóch wersjach- różanej i pomarańczowej. Obie wersje cudnie pachną, przy czym pomarańczą będą zachwycone osoby, które nie lubią mocnych zapachów. Natomiast aromat róży chociaż delikatny, niedrażniący, rozniósł się po całym mieszkaniu! Kąpiel stóp z użyciem tych soli bardzo dobrze zmiękczyła skórę, pomogła szybciej zagoić się odciskom (zachciało mi się nowych balerinek!). Niestety, do soli nie miałam dołączonego składu INCI.


3. Kula do kąpieli Ośle Mleko & Owoce


Mój ulubieniec z całej tej paczki! Niesamowicie pięknie pachniał- delikatnie i słodko. Tak samo jak w przypadku peelingu- najpierw należy umyć ciało a następnie później rozpuścić połowę kuli w wannie. Po kąpieli skóra nie wymaga nakładania balsamu, jest nawilżona, odżywiona, gładka i przyjemna w dotyku. 

Piękny zapach umilał czas aromaterapeutycznego seansu. Po wyjściu z kąpieli należy dokładnie wyczyścić wannę- zawarte w kuli oleje pielęgnują nie tylko naszą skórę, ale również osiadają na ściankach wanny ;).

Skład: wodorowęglan sodu (odpowiada za musowanie kuli podczas rozpuszczania się), kwas cytrynowy (musowanie), skrobia ziemniaczana, olej ryżowy, olej ze słodkich migdałów, olej słonecznikowy, ekstrakt z jabłka, perfum, woda, triglicerydy kwasu kaprylowego i kapronowego, substancje zapachowe o działaniu konserwującym (m. in. linalool, hydroxycitronelal, citronellol), ekstrakt z róży - wszystkie składniki aktywne, pielęgnujące, znajdują się w wysokich stężeniach, co zapewnia efektowne działanie kuli. Nazwa kuli pochodzi raczej od jej zapachu, natomiast nic straconego, ponieważ zawarte w kuli oleje i ekstrakty roślinne charakteryzują się wysoką skutecznością działania.

Jeśli zainteresowały Was te kosmetyki, zapraszam Was serdecznie do Mydlarnii Li-La. Aktualnie mydlarnia posiada dwa stoiska- w C.H Platan w Zabrzu oraz w C.H. Dąbrówka w Katowicach. Niebawem zostanie otwarte kolejne stoisko, tym razem w C.H. Plejada w Sosnowcu! Zapraszam również na facebook mydlarni: KLIK!

Dziękuję uprzejmie za możliwość przetestowania kosmetyków! Fakt, iż otrzymałam je w prezencie,  nie wpłynął na subiektywizm mojej oceny.

Pozdrawiam serdecznie!
Azime

środa, 6 maja 2015

[210.] Kwietniowe denko.


Cześć Dziewczyny!

Deszczowym długim weekendem powitałam maj, a skoro rozpoczął się już nowy miesiąc, czas podsumować miniony. Co zużyłam? Jakie były moje odczucia? Zapraszam na krótkie recenzje!


Oleje:
 

1. Olej arganowy- nie pierwsze i nie ostatnie opakowanie, jakie zużyłam. Bardzo uniwersalny olej dostosowany do wielu typów cer. Stosuję go w mieszance z innymi olejami. Przepis na przykładową mieszankę do cery tłustej i trądzikowej: KLIK! 

2. Olej jojoba- u mnie sprawdził się przeciętnie. Na twarzy nie czynił cudów, natomiast olejowanie nim włosów nie przynosiło żadnych rezultatów... Nie nadawał się do zabezpieczenia końcówek włosów- jedna kropla potrafiła skutecznie przetłuścić moje wysokoporowate, niesamowicie puszące się włosy, których nic nie jest w stanie dociążyć.

3. Olej rycynowy- olej oczyszczający w metodzie OCM. To moja ulubiona metoda oczyszczania twarzy, przynosi wiele korzyści w pielęgnacji cery tłustej i trądzikowej. Brzmi przerażająco? ;) Sprawdź sama!: KLIK!

4. Olej z czarnuszki- ten olej moja skóra bardzo polubiła. Pomaga zmniejszyć wydzielanie sebum. Również dodaję go do mieszanki olejów do cery tłustej i trądzikowej. W dodatku ma bardzo ciekawy, korzenny zapach!

5. Olej z kiełków pszenicy- bogate źródło witaminy E, która opóźnia procesy starzenia. Bardzo lubię stosować go samodzielnie na całe ciało, świetnie nawilża i chroni skórę a w dodatku delikatnie pachnie orzechami! Zostawia na skórze jedynie delikatny film, porównywalny do warstwy, jaką często zostawiają balsamy.

6. Olej odżywczy do włosów, Bania Agafii- nie było efektu "wow" jak po jego bracie poprawiającym wzrost włosów. Jednak nie można mu odmówić działania! Włoski są w coraz lepszym stanie, są coraz bardziej gładkie i niemała w tym jego zasługa. W tej mieszance znajdziemy same dobroci- olej łopianowy, cedrowy, z nasion papryczki chili, kopru włoskiego, ostropestu, słonecznika, anyżu, pokrzywy i wiele, wiele innych. Na pewno spasuje wielu rodzajom włosów, bo zawiera zarówno oleje dedykowane włosom wysoko-, jak i niskoporowatym. Stosowałam go również do zabezpieczenia końcówek zamiast serum silikonowego i również spisywał się na medal- dwie krople wystarczyły, by poprawić stan włosów, wygładzić je i nie przetłuścić.


Maski do włosów:


1. Kallos, Keratin- o jak ja się cieszę, że w końcu udało mi się zdenkować to dziadostwo! Maski Kallos cieszą się bardzo dobrą opinią w blogosferze. Gdy zerknęłam na skład tych masek, byłam w szoku, że produkt o tak kiepskim składzie może działać cuda. Długo nie mogłam się przekonać do zakupu, ale stwierdziłam, że nieładnie wydawać o produkcie opinię, nie znając jego działania. Akurat Anwen organizowała akcję porównawczą działania Kallosów, więc postanowiłam wziąć w niej udział. Porównując składy Kallosów zdecydowałam się na wersję Keratin, ponieważ jako jedyna miała składniki aktywne przed zapachem, czyli w miarę wysokim (chyba ;)) stężeniu. Jak później czytałam na internecie- jest to najbardziej zachwalana maska Kallosa. Efekty stosowania maski były niezadowalające- moje włosy puszyły się, więc nie sięgałam po tę maskę zbyt często. Musiałam ją wzbogacać olejami, później stosowałam do zemulgowania olejów przed umyciem głowy, jednak nawet po tak krótkim konkatcie maski w włosami, miałam sianko na głowie. Potwierdziły się moje przypuszczenia- Kallosy nie są dla mnie i nie polecam, chociażby ze względu na marne składy.

2. Biovax, Orchid- Biovax`y natomiast przez długi czas były moimi ulubionymi maskami do włosów, szczególnie wersja do włosów suchych i zniszczonych. Jednak w miarę poznawania coraz to nowszych kosmetyków, bacznego zwracania uwagi na składy, Biovax przestał mnie satysfakcjonować. Ostatnim opakowaniem Biovax jakie posiadałam, to wersja z Orchideą. Ładnie nabłyszczała włos, jednak pozostawiała małe spuszenie. Efekty zastosowania tej maski pokazywałam Wam tutaj: KLIK!


Pielęgnacja twarzy:


1. Pomadka z peelingiem, Sylveco- nie ma lepszej pomadki, która w przeciągu jednej nocy potrafiłaby tak szybko i diametralnie zmienić stan ust! Zawarty w pomadce cukier trzcinowy skutecznie złuszcza suche skórki oraz poprawia krążenie. Po zastosowaniu pomadki zauważyłam nie tylko lepsze nawilżenie ust, ale również ładniej się prezentują, są pełniejsze, ciut większe. Pomadki nie stosuję zbyt często- jak z każdym peelingiem, nie ma co przesadzać. Stosuję nie częściej niż raz na tydzień. Pełna recenzja: KLIK!

2. Lekki krem nagietkowy, Sylveco- ulubieniec! Zużyłam niejedno opakowanie i jeszcze wiele zużyję. Widocznie pomaga goić się wypryskom, zmniejsza ich zaczerwienienie oraz zapobiega powstawaniu kolejnych! Jako krem na dzień przy cerze mieszanej, tłustej, trądzikowej spisuje się rewelacyjnie!

3. Regenerujący krem do rąk, Sylveco- skutecznie nawilża i regeneruje dłonie. Pomógł mi przetrwać zimowy okres z bardzo dobrą kondycją dłoni! Niewielka ilość wystarczy, by nanieść produkt na całe dłonie. Zapach typowy dla rumianku.


Produkty do mycia:


1. Żel do higieny intymnej, Sylveco- posiada optymalne pH- 3.9, czyli dokładnie takie, jakie posiadają okolice intymne kobiet. Dzięki temu wzmacnia naturalną barierę ochronną przed bakteriami i zapobiega nawracającym infekcjom. Nie podrażnia, a dzięki zawartości kory dębu i babki lancetowatej daje uczucie świeżości na długi czas. 

2. Żel myjący do ciała, Biolaven- produkt, który absolutnie mnie zaskoczył! Nie wierzyłam, że żel do ciała może nawilżać, przecież trzyma się go na skórze tylko chwilkę... Ten żel na prawdę nawilża skórę i sprawia, że jest gładka i przyjemna w dotyku. W dodatku przyjemnie pachnie- winogronami i lawendą! Pełna recenzja: KLIK!

3. Żel do higieny intymnej Facelle- został zużyty jako... szampon do włosów! :D Przyznaję, początkowo sama bałam się tego eksperymentu, ale zachęcona przez koleżankę (o pięknych, długich, gładkich włosach) postanowiłam wypróbować. Pokochałam od pierwszego użycia! Wprawdzie skład pozostawia wiele do życzenia (wybredna się zrobiłam!), jednak wiem już, że moje włosy bardzo lubią kwas mlekowy i pantenol. Tych dwóch składników poszukuję teraz w szamponach. Odstawiłam również SLS w pielęgnacji włosów, więc zwracam też uwagę na łagodne detergenty w kosmetykach. Facelle jak najbardziej je posiada. Polecam wypróbować, jeśli masz puszące się włosy! Pięknie je dociąża i wygładza. Żel ten można stosować do mycia całego ciała, także jeśli planuję jakiś wyjazd, zabieram jedynie ten produkt i myję się nim cała ;)


Makijaż:


1. Podkład mineralny matujący Annabelle Minerals- zbawienie dla cery tłustej! Mimo, że aplikacji tego produktu trzeba się nauczyć, gra jest warta zachodu. Skład bardzo naturalny, nie posiada żadnych substancji, które mogłyby zapchać tłustą skórę i spowodować wysyp niedoskonałości. Przystępna cena, szeroka gama kolorystyczna, dobre krycie oraz naturalny wygląd to cechy określające ten podkład! A czym kierować się przy wyborze podkładu mineralnego? Zapraszam do postu: KLIK!

2. Klej DUO, Inglot- niezastąpiony w przypadku doklejania sztucznych rzęs! Trzyma solidnie i długo, a przy zdejmowaniu rzęs nie wyrywa tych naturalnych. Nie wyobrażam sobie pracy z innym klejem :).

3. Klej do brokatu, Kryolan- do brokatu i przeróżnych innych małych elementów, które doklejam modelkom ;) Kolejna tubka w użyciu!

4. Lovely, maskara podkręcająca rzęsy Pump Up- godny zamiennik mojego ulubieńca, który został wycofany. Nie skleja rzęs, nie zostawia grudek, nie osypuje się, pięknie wydłuża i podkreśla rzęsy. W dodatku ma bardzo atrakcyjną cenę- ok. 10 zł! Czego chcieć więcej? :) Pełna recenzja: KLIK!


Różności:
 

1. Antyperspirant Ziaja Sensitive- produkt powtarzający się w każdym denku :). Kosmetyk obowiązkowy w mojej kosmetyczce. Skutecznie hamuje wydzielanie potu a przy tym jest tak łagodny dla skóry, że mogę nakładać go na skórę nawet tuż po depilacji. Kolejne opakowanie w trakcie użytkowania!

2. System wybielający "Biała Perła"- wróciłam do niego po kilku latach. Przez ten czas firma się rozwinęła, prowadziła nowe formuły, ale wciąż tak samo dobrze działa! Jeśli chcecie zobaczyć efekt na moich ząbkach, zapraszam do pełnej recenzji: KLIK!

3. Błoto z Morza Martwego- prezent od rodziców, którzy mieli przyjemność zwiedzać Izrael. Składu INCI niestety nie było, ale produkt wydawał się nieszkodliwy. Jedyne co mnie zastanawia, to czy jest możliwość, żeby błoto nie zastygło w takim opakowaniu? Chyba musieli dodać coś do tego błota, chociaż nie znam się ;). Nie mniej jednak błotko zużyłam, wykorzystałam do zabiegu wrapping. Niestety, jeden raz to za mało, żeby oczekiwać spektakularnych efektów, ale nic złego ze skórą się nie wydarzyło.

4. Hydrolat geraniowy- rozrabiałam nim glinkę czerwoną. Charakteryzuje się zmniejszaniem zaczerwienień oraz wyprysków. Do mojej naczynkowej i tłustej cery jak znalazł! Na pewno zostanę przy tym hydrolacie na dłużej.


I to już koniec! Znacie któryś z tych kosmetyków? Jak spisuje się u Was? 
Pozdrawiam serdecznie!
Azime

wtorek, 5 maja 2015

[209.] Żel myjący do ciała Biolaven- recenzja.


Cześć Dziewczyny!

W jednej z dawnych notek stwierdziłam, że nie widzę sensu w opisywaniu żeli do mycia ciała. Dlaczego? W mojej ówczesnej opinii, żel do ciała miał skutecznie oczyszczać skórę z zanieczyszczeń i nie podrażniać, a wszystkie dodatkowe funkcje jak "zwalcza cellulit/wyszczupla/redukuje rozstępy/nawilża", były przysłowiowym "picem na wodę".

I tak przez długi czas egzystowałam sobie w nieświadomości. Aż nagle w moje łapki trafił żel z Biolaven. Mój światopogląd dotyczący tego typu kosmetyków obrócił się o 180 stopni!


Jest to pierwszy żel do mycia ciała, w którego przypadku, mogę z ręką na sercu powiedzieć, że nawilżył mi skórę!
Podczas jego użytkowania bardzo rzadko sięgałam po balsam, nie miałam takiej potrzeby. Skóra po kąpieli była gładka, bez żadnych przesuszeń czy podrażnień. Efekt utrzymywał się przez cały okres stosowania żelu do mycia ciała. Nawilżenie skóry było wyczuwalne i również utrzymywało się przez cały okres stosowania kosmetyku.

Zerknijmy na skład:
Aqua, Lauryl Glucoside (łagodny detergent), Cocamidopropyl Betaine (łagodny detergent), Glycerin, Urea (mocznik), Lactic Acid (kwas mlekowy), Panthenol, Vitis Vinifera Seed Oil (olej z pestek winogron), Cyamopsis Tetragonoloba Gum (guma guar), Sodium Benzoate (konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych), Lavandula Angustifolia Oil (olejek lawendowy), Parfum.

Jak widać, po raz kolejny sprawdza się reguła, że prosty skład a w nim bogactwo składników aktywnych, jest receptą na sukces =)


Żel ma lejącą konsystencję, nie pieni się zbyt mocno. Jednak wydajność ma taką samą jak konwencjonalne żele do mycia ciała. Pięknie pachnie- przede wszystkim wyczuwa się winogrono, delikatnie podkreślone zapachem lawendy. Jednak zapach lawendy nie jest z tych sztucznych, pachnie dokładnie tak jak ziele lawendy. Koniecznie musicie "niuchnąć", żeby wiedzieć, o co mi chodzi ;)

Jednak za największy plus (oraz największe zaskoczenie!) uważam fakt, że żel ten spełnił obietnicę producenta dotyczącą nawilżenia skóry. Polecam z głębi serca a sama początkowo nie byłam przekonana do Biolaven ;)

Jeśli chcecie zapoznać się z całą linią tych kosmetyków, zapraszam Was do notki, gdzie opisałam pierwsze wrażenia dot. tych kosmetyków: KLIK! oraz na stronę producenta: KLIK!.

Pozdrawiam Was serdecznie =*
Azime

piątek, 1 maja 2015

[208.] NOWOŚĆ! Sylveco dla dzieci! (+ wyniki wiosennego rozdania)


Cześć Dziewczyny!

Mamą nie jestem, jednak jako główny kusiciel kosmetyków Sylveco postanowiłam opisać Wam całkowitą nowość tej firmy- linię dla dzieci!

Coraz częstszym problemem wśród niemowląt jest atopowe zapalenie skóry (AZS). Jest to skóra wymagająca wyjątkowej pielęgnacji, przede wszystkim mocnego nawilżania i natłuszczania, by wyeliminować hiperkeratotyczne zmiany oraz uczucie świądu.

Dodatkowo należy pamiętać, że w przypadku zdrowej skóry niemowląt, jest ona odpowiednio nawilżona (tak na prawdę nigdy już potem nie mamy tak dobrze nawilżonej skóry!) jednak nie ma wykształconej odpowiedniej bariery ochronnej. Stąd kosmetyki dla dzieci muszą być niezwykle delikatne i mieć odpowiednio dobrane składniki. Większość substancji, które nałożymy na skórę dziecka, zostanie wchłonięta, dlatego ważne jest, by nie stosować substancji drażniących ani potencjalnie kancerogennych (m. in. parabenów i innych szkodliwych konserwantów, barwników, substancji zapachowych). 


Gdy zobaczyłam nową linię Sylveco oraz ich szatę graficzną- we mnie samej obudziło się dziecko! Zapoznawanie się z ulotką tej linii umiliły zabawne wierszyki ;)

A co Sylveco może nam zaoferować w przypadku pielęgnacji skóry dzieci?


1. Krem pielęgnujący do twarzy i ciała


"Wyjątkowo delikatny, łatwo się rozprowadza i wchłania, pozostawia skórę doskonale nawilżoną, miękką i zabezpieczoną przed utratą wilgoci. Wysoka zawartość oliwy z oliwek i oleju ze słodkich migdałów natłuszcza, wzmacnia barierę lipidową skóry i chroni przed podrażnieniami. Dodatek witaminy E i panthenolu przeciwdziała odparzeniom, działa łagodząco i regenerująco na skórę."

INCI: Aqua, Olea Europaea Fruit Oil (oliwa z oliwek), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów), Sorbitan Stearate (bezpieczny emulgator, stosowany również w żywności), Sucrose Cocoate (emulgator z oleju kokosowego), Glyceryl Stearate (bezpieczny emulgator), Stearic Acid (bezpieczny emulgator), Cetearyl Alcohol (subst. zmiękczająca), Panthenol, Betulin (ekstrakt z kory brzozy), Tocopheryl Acetate (witamina E), Xanthan Gum (subst. zagęstniająca), Benzyl Alcohol (bezpieczny konserwant występujący w olejkach eterycznych), Dehydroacetic Acid (bezpieczny konserwant występujący w olejkach eterycznych)

Krem ma rzadszą konsystencję niż klasyczne kosmetyki tego typu, trzeba uważać, żeby go nie wylać. Jest bardzo delikatny i szybciutko się wchłania. Produkt bezzapachowy.


 2. Łagodząca zasypka do ciała


"Hypoalergiczna zasypka do ciała skutecznie pielęgnuje delikatną skórę dziecka. Skrobia kukurydziana, główny składnik pudru, absorbuje wilgoć, tlenek cynku chroni przed otarciami, a olejek rumiankowy i alantoina łagodzą podrażnienia. Zasypkę można także zastosować do łagodzącej kąpieli u dzieci z objawami atopowego zapalenia skóry."

INCI: Zea Mays Starch (skrobia kukurydziana), Zinc Oxide (tlenek cynku), Allantoin, Chamomilla Recutita Oil (olejek eteryczny z rumianku).

Zdaje egzamin jako puder do twarzy ;). Jest dobrze zmielony i prawie nie pachnie (wyczuwam bardzo delikatną nutę rumianku). Oprócz typowego zastosowania jako zasypka dla dzieci, można dodawać łyżkę produktu do wanienki podczas kąpieli dziecka i w ten sposób nadać kąpieli łagodzące właściwości.


3. Kremowy szampon i płyn do kąpieli


"Hypoalergiczny, wyjątkowo delikatny, przeznaczony do codziennego mycia włosów oraz kąpieli niemowląt i dzieci. Zawiera bardzo łagodne, ale jednocześnie skuteczne środki myjące, które nie podrażniają nawet najbardziej wrażliwej skóry. Nie szczypie w oczy, pozostawia skórę i włosy miękkie w dotyku. Połączenie składników nawilżających i natłuszczających gwarantuje utrzymanie naturalnej bariery ochronnej i zapobiega utracie wody."

INCI: Aqua, Lauryl Glucoside (łagodny detergent), Cocamidopropyl Betaine (łagodny detergent), Coco-Glucoside (łagodny detergent), Glycerin (substancja nawilżająca), Panthenol, Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów), Cyamopsis Tetragonoloba Gum (guma guar, substancja zagęszczająca), Lactic Acid (substancja nawilżająca, reguluje pH kosmetyku), Sodium Benzoate (bezpieczny konserwant), Urea (mocznik), Salvia Sclarea Oil (olejek eteryczny z szałwii muszkatołowej)

Pachnie delikatnie i orzeźwiająco. Posiada łagodne, ale skuteczne środki myjące. Nie podrażnia skóry a nawet oczu, chociaż dla całkowitego komfortu stosowania, lepiej unikać kontaktu z oczami.


4. Oliwka do ciała


"Hypoalergiczna oliwka do ciała stanowi specjalnie skomponowaną mieszankę naturalnych olejów roślinnych i wosku, dzięki czemu zyskuje lekko żelową formułę, łatwą i przyjemną w aplikacji. Ekstrakt z kory brzozy (betulina) to składnik łagodzący, likwiduje objawy swędzenia i zaczerwienienia skóry. Oliwka skutecznie natłuszcza delikatną skórę dziecka, zapobiegając utracie wilgoci, szczególnie w przypadku objawów atopowego zapalenia skóry. Odpowiednia konsystencja ułatwia wykonanie nawilżającego masażu u niemowląt i dzieci, dzięki czemu umacnia się nasza więź z maluszkiem."

INCI: Glycine Soja Oil (olej sojowy), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów), Olea Europaea Fruit Oil (oliwa z oliwek), Helianthus Annuus Seed Oil (olej słonecznikowy), Cera Alba (wosk pszczeli), Betulin (ekstrakt z kory brzozy), Tocopheryl Acetate (witamina E)

Oliwka ma bardzo lekką konsystencję, szybko się wchłania, pozostawiając na skórze jedynie bardzo delikatną powłokę uniemożliwiającą ucieczkę wody z naskórka. Skład lepszy nawet od chwalonej przeze mnie oliwki HIPP, chociaż nie wiem, czy przez zawartość wosku pszczelego nada się do OCM... Oczywiście testy przede mną, dam Wam znać, jak poszło! Natomiast na pewno wypróbuję ją kiedyś do ciała, zamiast balsamu. Duży plus za brak parafiny ani innych pochodnych ekstrakcji ropy naftowej.

Cała linia kosmetyków Sylveco dla dzieci zyskała pozytywną opinię instytutu "Pomnik- Centrum Zdrowia Dziecka".

Jestem bardzo ciekawa, czy zainteresowały Was te kosmetyki. Czy wypróbujecie je na swoich pociechach? A może najpierw przetestujecie na sobie? Czekam na Wasze opinie!

Pozdrawiam =)
Azime



PS                           WYNIKI WIOSENNEGO ROZDANIA Z AZIME MAKE UP! 


Nagroda wędruje do Pani Joanny W. Skontaktuję się z Panią osobiście.