[172.] Starcie gigantów, czyli recenzja porównawcza balsamów Sylveco!
Witam!
Dziś chciałabym Wam przybliżyć ofertę balsamów do ciała firmy Sylveco. Są to:
1. Balsam brzozowy z betuliną,
2. Kojący balsam do ciała.
Oba produkty są hipoalergiczne, przeznaczone dla osób o skórach wrażliwych i nietolerujących większości kosmetyków. Oba produkty zawierają w swoim składzie duże ilości oleju z pestek winogron oraz triglicerydy kwasu kaprylowego i kapronowego, dzięki czemu oba balsamy mają świetne właściwości natłuszczające i odbudowujące ubytki cementu międzykomórkowego (czyli zapobiegają utracie wody z naskórka, zmiękczają i uelastyczniają skórę).
Dodatkowo każdy z tych balsamów posiada w sobie ekstrakt z kory brzozy, który jest bogaty w betulinę, kwas betulinowy oraz lupeol. Substancje te powodują:
- utrzymanie odpowiedniego nawilżenia skóry,
- hamowanie enzymu elastazy- zapobieganiu utracie elastyczności skóry,
- pobudzają fibroblasty do syntetyzowania kolagenu- działanie ujędrniające,
- poprawa gospodarki wodnej w skórze- wspomaganie pozbycia się cellulitu typu wodnego i mieszanego,
- łagodzą podrażnienia,
- zmniejszają uczucie świądu.
Czym natomiast różnią się te balsamy?
1. Balsam brzozowy z betuliną
Powyższa wersja balsamu bardzo szybko się wchłania i w ogóle nie pozostawia tłustej warstwy- mogę polecić osobom, którym zależy na czasie: szybkim posmarowaniu ciała balsamem i ubraniu się. Balsam ten również nie posiada zapachu, dlatego cieszy się zainteresowaniem wśród mężczyzn. Jest to również wersja dla osób, które nie lubią, kiedy zapach perfum gryzie im się z zapachem balsamu. Balsam ten przeznaczony jest do każdego rodzaju skóry, można go również stosować na skórę dzieci. Osobiście bardziej polubiłam się z tą wersją, ponieważ mam wyjątkowo tłustą skórę, która praktycznie w ogóle nie wchłania balsamów. Do tej pory ten balsam wchłania się u mnie najlepiej ze wszystkich testowanych, chociaż i tak wyczuwam delikatny film na skórze. Jednak w moim otoczeniu oraz wśród moich klientek nie spotkałam się z takim przypadkiem- wszystkie Panie potwierdzają fenomenalnie szybkie wchłanianie się balsamu a przy tym uczucie nawilżenia i ukojenia skóry.
INCI: Woda,
Olej z pestek winogron,
Triglicerydy kwasu kaprylowego i kaprynowego, Emulgator z oleju kokosowego,
Stearynian glicerolu,
Kwas stearynowy,
Alkohol cetylostearylowy,
Alkohol benzylowy,
Betulina,
Witamina E,
Ekstrakt z aloesu,
Guma ksantanowa,
Kwas dehydrooctowy,
Lupeol,
Kwas oleanolowy,
Kwas betulinowy
(klik w poszczególny składnik przekieruje do opisu danego składnika)
2. Kojący balsam do ciała
Ta wersja jest dedykowana skórom wyjątkowo przesuszonym i wymagającym regeneracji. Pozostawia na skórze delikatną powłoczkę, która jednak nie jest lepka ani nieprzyjemna. Skóra ma możliwość oddychania, pod wpływem balsamu nie tworzą się wypryski. Ta delikatna warstewka dodatkowo chroni przesuszoną skórę przed czynnikami zewnętrznymi jak chociażby tarcie ciała ubraniami. Balsam kojący posiada olejek z mięty pieprzowej, dlatego też posiada bardzo rześki zapach mięty. W przeciwieństwie do perfumowanych balsamów, których zapachy są na bazie alkoholu, zapach ten nie znika wraz z ulatnianiem się alkoholu, lecz wręcz przeciwnie- pod wpływem ciepła naszego ciała zapach ciągle jest wyczuwalny. Chociaż poznałam osoby o tak suchych skórach, u których nawet ten balsam się całkowicie wchłania a przez to nie wyczuwają tak intensywnie zapachu mięty.
Spotkałam się również z opinią pewnej kobiety, która mając problemy z oddychaniem w nocy, specjalnie smaruje tym balsamem dekolt, ponieważ dzięki zapachu mięty łatwiej jej się oddycha i zapada w głęboki sen!
INCI: Woda, Olej z pestek winogron, Triglicerydy kwasu kaprylowego i kaprynowego, Gliceryna, Emulgator z oleju kokosowego, Stearynian glicerolu, Kwas stearynowy, Alkohol cetylostearylowy, Ekstrakt z krwawnika pospolitego, Witamina E, Olejek miętowy, Alkohol benzylowy, Betulina, Ekstrakt z aloesu, Guma ksantanowa, Kwas dehydrooctowy
(klik w poszczególny składnik przekieruje do opisu danego składnika)
Oba balsamy mają biały kolor i bardzo zbliżoną konsystencję. Balsam brzozowy jest delikatnie bardziej lejący.
Ogólnie jestem zadowolona z obu balsamów, chociaż jak wcześniej wspomniałam, moim faworytem okazał się balsam brzozowy.
Cena obu balsamów to ok. 38 zł za 300 ml.
Aktualnie w wybranych punktach można dostać kojący balsam za połowę ceny, gdy kupimy odbudowujący szampon pszeniczno-owsiany, o którym wspominałam Wam w tej notce: KLIK!
A czy Wy mieliście styczność z tymi balsamami? Jakie są Wasze odczucia?
Pozdrawiam =*
Oba balsamy wydają się bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam z nimi styczności, ale wiele o nich słyszałam już :D
OdpowiedzUsuńFajne te balsamy, chetnie wypróbowalabym ten drugi :)
OdpowiedzUsuńSkóra mojego ciała jest raczej normalna - nie męczy mnie nadmierne przesuszenie, nie mam rozstępów ani zbyt problematycznego cellulitu (bo wiadomo, że jakiś jest na pewno :D) więc nie widzę póki co potrzeby w inwestowanie w tak drogi balsam. Jednak w żelu i mleczku Sylveco do twarzy jestem zakochana i na pewno pokuszę się o inne produkty do twarzy! :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie chciałabym wypróbować, któryś z nich:)
OdpowiedzUsuńMiałam ten "zwykły" brzozowy, ale jeszcze starym opakowaniu. W sumie zużyłam 3 butelczyny i jest to mój ulubieniec ;)
OdpowiedzUsuńMam dość suchą skórę na ciele - nie jakaś katastrofa, ale przesusza się ewidentnie.. Stosowałam balsam (ten pierwszy) po kąpieli i miałam taki problem że miałam uczucie jakby balsam ślizgał się po ciele. Jakbym próbowała czymś bardzo tłustym posmarować zupełnie mokrą skórę. To wrażenie zmniejszało się kiedy bardzo porządnie wytarłam się po kąpieli i jeszcze odczekałam chwilę zanim użyłam balsamu. Wiesz może skąd taki problem? Użyłam tylko jednej butelki - może to była jakaś wada tej konkretnej partii?? Będę wdzięczna za odpowiedź :)
OdpowiedzUsuń