Witam!
We wrześniowym denku opisywałam Wam bardzo ciekawy produkt a jest nim Arnikowe Mleczko Oczyszczające firmy Sylveco. Konsystencją oraz kolorem nie odbiega od klasycznych mleczek, dlaczego więc ten produkt tak bardzo przykuł moją uwagę?
Opis producenta:
"Hypoalergiczne,
delikatne mleczko oczyszczające, przeznaczone do każdego rodzaju cery,
szczególnie wrażliwej, cienkiej i przesuszonej. Łagodnie usuwa wszelkie
zanieczyszczenia i makijaż (również wodoodporny). Zawiera wyciągi z
kwiatów arniki górskiej i kory brzozy białej o działaniu
antyoksydacyjnym, wzmacniającym kruche naczynka i opóźniającym procesy
starzenia. Połączenie składników nawilżających i regenerujących zapewnia
skórze właściwą ochronę, dając jej uczucie świeżości i ukojenia. W
składzie mleczka znajduje się także olej rycynowy o właściwościach
wzmacniających brwi i rzęsy.
Produkt bezzapachowy, o pH neutralnym dla skóry, nie zawiera detergentów. Przebadany dermatologicznie."
Skład: Woda,
Olej sojowy,
Olej rycynowy,
Gliceryna,
Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate,
Betulina,
Ekstrakt z arniki górskiej,
Witamina E,
Panthenol,
Alkohol cetylostearylowy,
Alkohol benzylowy,
Kwas dehydrooctowy (klik w nazwę spowoduje przekierowanie do strony Sylveco.pl, gdzie można przeczytać więcej informacji o danym składniku).
Cena: nie wyższa niż 20 zł
Moją uwagę przykuł fakt, iż w tym mleczku substancją oczyszczającą jest... olej rycynowy, czyli dokładnie ten olej, który wykorzystuje się do oczyszczania twarzy olejami metodą OCM! Postanowiłam wypróbować ten produkt, czy jest rzeczywiście tak samo skuteczne jak OCM.
(Więcej o tym, czym jest OCM i jak stworzyć najbardziej uniwersalną mieszankę pisałam tutaj: KLIK!)
Końcem września wyjechałam na 2-tygodniowy urlop do Grecji, to baaaardzo małej miejscowości, wręcz na końcu świata. Do oczyszczania twarzy miałam jedynie to mleczko i stosowałam je sumiennie przez 2 tygodnie min. 2x dziennie.
Jak oczyszczałam twarz z użyciem tego mleczka?
Zwilżałam dłonie oraz twarz, niezależnie od tego, czy miałam makijaż, czy też nie. Nanosiłam ok. 2 pompki produktu na dłoń, po czym masowałam mleczkiem twarz. Masaż wykonywałam ok. 1 minuty, po czym spłukiwałam produkt ciepłą wodą i całą sekwencję wykonywałam jeszcze raz. Dlaczego?
Wykonując pierwsze oczyszczanie zmywałam pozostałości makijażu i zabrudzenia dnia codziennego, które zebrały się na powierzchni skóry. Natomiast drugie oczyszczanie ma na celu uczyszczenie skóry dogłębnie, by wniknąć głęboko w rozszerzone ujścia gruczołów łojowych (pory) i oczyścić je. Dzięki temu zapobiegam powstawaniu zaskórników. Mleczko to nie posiada w sobie żadnych detergentów, dlatego jest bardzo łagodne dla skóry, nie podrażnia jej ani nie zmienia jej pH. Dlatego spokojnie możemy używać mleczka dwukrotnie i po jego zastosowaniu nie musimy używać toniku (tak, jak w przypadku OCM).
Fakt, iż mleczko to nie posiada detergentu, dodatkowo wpływa na brak uczucia ściągnięcia skóry. Zaraz po zastosowaniu mleczka nie mamy uczucia, że musimy szybko nałożyć krem na twarz, bo inaczej skóra nam "pęknie".
(Warto zwrócić uwagę na zamknięcie opakowania- pompka ułatwia dozowanie produktu.)
Dla jakich cer mogę polecić to mleczko? Przede wszystkim dla cer suchych, które są niedostatecznie natłuszczone. Mleczko to pomoże im odbudować ochronną warstwę hydrolipidową. Polecam również posiadaczkom cer naczyniowych, ponieważ zawarta w mleczku arnika wzmacnia naczynka krwionośne, uszczelnia je, dzięki czemu rumień jest mniej widoczny.
A jak sprawdziło się mleczko u mnie?
Pokładałam w nim na prawdę duże nadzieje- i rzeczywiście w kwestii oczyszczania mleczko mnie nie zawiodło. Nie zauważyłam u siebie rozszerzenia porów, zaskórników ani nadmiernego błyszczenia się skóry. W dodatku moja naczynkowa cera była wyciszona, co również bardzo mi odpowiadało. Niestety, przy długotrwałym stosowaniu mleczko nie zahamowało wysypu pryszczy, które charakteryzuje moją tłustą cerę. Chociaż wzmożony wysyp niechcianych gości mógł być spowodowany również zmianą diety oraz wystawianiem twarz na działanie słońca.
Uważam jednak, że produkt jest godny polecenia, szczególnie osobom, które nie borykają się z uciążliwym trądzikiem. U mnie w łazience mleczko ma już swoje stałe miejsce, by poratować mnie w nagłych sytuacjach oraz gdy żadne inne środki nie radzą sobie z demakijażem (produkty charakteryzatorskie najlepiej zmywa mi się olejami lub właśnie tym mleczkiem).
A czy mogłabym nazwać to mleczko zamiennikiem dla OCM?
No cóż, mimo, że to mleczko ma wiele wspólnego z oczyszczaniem twarzy olejami, nie daje aż tak spektakularnego efektu (wypowiadam się strikte na temat swojej skóry- do swojej mieszanki OCM dodaję olej z pachnotki, który zwalcza Propionibacterium acnes wywołujące trądzik, dlatego po OCM nie mam problemów z trądzikiem). Możliwe jednak, że przy innych typach cer sprawdzi się jeszcze lepiej niż u mnie- tak na prawdę ile osób, tyle różnych problemów skórnych i każdy musi wypróbować na sobie, co mu pasuje :). Na wyjazdy mleczko nadaje się idealnie, ponieważ nie muszę bawić się w odmierzanie proporcji olejów, do zmywania nie potrzebuję chusteczek, gąbeczki czy ręczniczka a samo oczyszczanie twarzy trwa troszkę krócej. Polecam osobom, które chciałyby spróbować OCMu, jednak obawiają się "roboty" przy tej metodzie- to mleczko jest o wiele prostsze w obsłudze a daje prawie tak samo dobre efekty!
Powiązane linki, które mogą Was zaciekawić:
Pozdrawiam! =*