Witam!
Ostatnio pokończyłam półprodukty, których używam do pielęgnacji skóry. Najwyższa pora na uzupełnienie zapasów! Oczywiście widząc, że są bardzo skuteczne, postanowiłam zaopatrzyć się w kilka nieznanych mi jeszcze substancji.
Niedawno dotarła do mnie paczuszka, jej zawartość prezentowała się następująco:
Zacznę od produktów, które już znam, polecam i bardzo lubię, następnie opiszę moje wrażenia po pierwszych użyciach nowości.
1. Francuska glinka czerwona
Jest to moje "must have". Świetnie działa na lekko przetłuszczającą się cerę, pochłania sebum a dodatkowo wzmacnia naczynia krwionośne, przez co jest polecana dla cer naczynkowych. Pełną recenzję tej glinki pisałam tutaj: KLIK!. Glinkę mieszam z hydrolatem bułgarskim różanym (właściwości nawilżające), dodaję potrójny kwas hialuronowy oraz odrobinę oleju arganowego. Dodatek oleju sprawia, że maseczka gorzej się nakłada, jednak uczucie ściągnięcia nie jest aż tak mocne jak po samym hydrolacie lub wodzie.
Glinkę można kupić tutaj: KLIK!
2. Potrójny kwas hialuronowy 1.5%
Kwas hialuronowy jest to substancja odpowiadająca za utrzymanie odpowiedniego poziomu nawilżenia skóry. Ze względu na budowę cząsteczki, kwas hialuronowy może mieć przeróżne działanie- może wnikać w skórę i w ten sposób utrzymywać odpowiedni poziom nawilżenia lub tworzyć film na skórze, który zapobiega uciekaniu wody z naskórka. Dokładnie opisywałam różne rodzaje kwasu hialuronowego tutaj: KLIK!. Ta substancja jest dla mnie obowiązkowa jako dodatek do maseczek, czasem stosuję ją jako serum pod krem na noc. Konsystencję określiłabym jako pomiędzy żelem a płynem. Nie spływa, ale też nie rozsmarowuje się jak żel (szybciej się wchłania). Polecam wypróbować jako mały dodatek do pielęgnacji.
Kwas hialuronowy można kupić tutaj: KLIK!
3. Olej arganowy
Ten olej jest jednym z najbardziej uniwersalnym z olejów- pomaga w walce z nadmiernym łojotokiem, natłuszcza cerę suchą, wycisza grę naczyniowa a przede wszystkim pomaga w walce ze starzejącą się, zanieczyszczoną i ziemistą cerą. Do tej pory używałam tego oleju do OCM (o tym, czym jest OCM, i jak stworzyć najprostszą i najbardziej uniwersalną mieszankę do oczyszczania twarzy pisałam tu: KLIK!). Do tej pory stosowałam deodorowany olej arganowy, by uniknąć tego słynnego smrodku. Widząc jednak, jakie świetne efekty daje, postanowiłam tym razem zakupić organiczny, niedeodorowany olej. I jak wrażenia? Rzeczywiście jest to lekki smrodek, jednak uważam, że opinie na internecie są przesadzone :) Zapach oleju nie jest wyczuwalny przy OCM (nie wybija się spod oliwki HIPP), nakładałam ten olej również na końcówki włosów w celu ich wygładzenia i ochrony (smrodek również się nie utrzymał). Skóra po tym oleju jest rozświetlona, gładka, bardziej promienna, stąd tak wiele osób uwielbia ten olej. Jak wcześniej wspomniałam, postanowiłam wypróbować zamienić silikonowe sera na końcówki włosów właśnie olejem. Wyczytałam, że olej arganowy sprawdza się całkiem dobrze w tej roli. Muszę jednak wyczuć, ile mogę nakładać tego oleju na włosy- dziś zdecydowanie przesadziłam i chodzę z jednym, wyjątkowo tłustym pasmem włosów :). Jednak odrobina mniej oleju i moje włosy pięknie się błyszczą i nie puszą się. Ważne, żeby nakładać ten olej na umyte, mokre włosy, omijając skalp.
Olej arganowy można kupić tutaj: KLIK!
4. Olej z pachnotki
Jako, że podczas lata zauważam, że moja skóra ma tendencje do wzmożonego produkowania łoju oraz powstawania zaskórników i pryszczy, postanowiłam wypróbować olej z pachnotki, który działa antybakteryjnie a szczególnie dobrze pozbywa się bakterii Propionibacterium acnes, wywołujących trądzik młodzieńczy. Zaczęłam dodawać ten olej zamiast arganowego do mieszanki OCM (olej arganowy nadal stosuję w maseczkach). Czy zauważyłam efekty? Tak! Odkąd używam tego oleju do mycia twarzy, nie pojawił mi się ani jeden nowy pryszcz czy zaskórnik. Stare wypryski powolutku i ładnie się goją, skóra nie jest przesuszona. Zaobserwowałam lekkie rozświetlenie twarzy, moje nadpobudliwe naczynka są wyciszone. Efekt promienności cery nie jest aż tak mocny i widoczny jak w przypadku oleju arganowego, jednak jest zauważalny. Jednak główną rolą tego oleju jest antybakteryjność i pod tym kątem jest bardzo skuteczny. Jeśli chodzi o zapach, olej z pachnotki z całą pewnością wygrywa z olejem arganowym. Ten zapach jest wyczuwalny, jednak niedrażniący, obojętny dla nosa.
Olej z pachnotki można nabyć na: KLIK!
5. Spirulina
Skoro już mówimy o zapachu, to warto zwrócić uwagę na tego śmierdziela. Cuchnie niemiłosiernie- i wcale nie jest to zapach ryby, jak niektórzy sugerują. Pozwolę sobie bardzo dosadnie opisać ten smrodek: "zatęchnięte siano, zalane deszczówką i zwierzęcą uryną". Mimo wszystko twardo wzięłam się za rozrabianie mikstury. Żeby zneutralizować zapach, zmieszałam spirulinę z hydrolatem różanym. Mieszankę nałożyłam na twarz i pozostawiłam do wyschnięcia. Dzięki intensywnemu zapachowi hydrolatu, smród spiruliny był trochę stłumiony, niestety, nadal wyczuwalny. Mimo, że nałożyłam tę algę bardzo cienką warstwą, efekty jakie zaobserwowałam to mniejsze zaczerwienienia, szybsze gojenie się ranek po pryszczach, wyrównany koloryt cery. Na większe efekty muszę niestety poczekać- nasza skóra potrzebuje około miesiąca, żeby efekty były widoczne. Dzieje się tak, ponieważ naskórek jest zbudowany z kilku warstw i zanim komórka przejdzie od warstwy rozrodczej do miejsca złuszczenia, mija 28 dni. Dlatego pamiętajmy, że stosując preparaty rewitalizujące, np. stymulujące syntezę kolagenu, efektów możemy oczekiwać dopiero po miesiącu.
Spirulina jest skuteczna ze względu na bogactwo zawartych w niej substancji czynnych: aminokwasów, protein, witamin, mikro- i makroelementów, enzymów i innych. Dokładny opis oraz możliwość zakupu znajdziecie tutaj: KLIK!
6. Hydrolat geraniowy
Jeszcze nie zdążyłam się do niego dobrać, ponieważ postanowiłam najpierw wykończyć hydrolat różany, który posiadam. Na zakup tego hydrolatu zdecydowałam się, ponieważ jest idealny dla cery tłustej i naczyniowej- wykazuje działanie antyseptyczne oraz wzmacniające naczynka. Myślę, że w połączeniu z glinką czerwoną będzie tworzył świetną maseczkę, która zaradzi mojej tłustej a jednocześnie wrażliwej i naczyniowej cerze.
Hydrolat geraniowy można nabyć tutaj: KLIK!
Jeśli nie wiecie, jaki macie rodzaj cery, zapraszam do postu, w którym opisałam poszczególne typy i podtypy cer: KLIK! Właściwe określenie typu i ew. podtypu/ów naszej cery jest kluczem do odpowiedniej pielęgnacji, która pomoże nam uporać się z nieprzyjemnymi dolegliwościami.
A czy Wy stosujecie któreś z tych półproduktów? Może polecacie jakieś inne? Chętnie dowiem się, jak Wy wykonujecie maseczki lub jakie są składniki Waszych mieszanek do OCM.
Pozdrawiam!
PS Tosia dawno nie pomagała mi w testowaniu. Tym razem przypomniała sobie o swoich obowiązkach jako naczelnej bloga i przeniuchała wszystkie półprodukty:
Smrodek oleju arganowego wyraźnie ją zaintrygował.
Za to zapach oleju z pachnotki nie przypadł Tosi do gustu (jednak nie od dziś wiadomo, że Tosia woli smrodki, niż ładne zapaszki).
"Dlaczego położyłaś to na moim kocyku?"
Podczas testowania kwasu hialuronowego.
Pozdrawiamy! =)
Fajny post. Chyba też zakupię ten potrójny kwas hialuronowy. A stosowałaś może kwasy z tego sklepu?
OdpowiedzUsuńJedynie 70% kwas glikolowy na rozstępy na pośladkach. Jeśli chodzi o efekty- są, jednak bardzo mało widoczne. I nie ma w tym nic dziwnego, bo z rozstępami ciężko jest się uporać.
UsuńNatomiast moja twarz nie przepada za kwasami, dlatego nie próbowałam :)
Też ostatnio skusiłam się na kilka nowych półproduktów. Spirulina, kwas hialuronowy i hydrolat to absolutny mus! :)
OdpowiedzUsuńGenialna masz kotkę. :D
Bardzo fajne zakupy. Wstyd się przyznać, ale nigdy nie robiłam zakupów w ZSK, bo półprodukty dla mnie to jakaś czarna magia :D Maseczkę ze spiruliny już próbowałam i ostatnio ktoś mi doradził, aby nie dopuszczać do jej wyschnięcia na twarzy, bo sucha spirulina traci swoje właściwości hmmm ;))
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio gdzieś mignął mi wpis, że jeśli nie dopuszcza się do wyschnięcia spiruliny, to jeszcze lepiej działa. Na pewno wypróbuję tę metodę, tylko najpierw muszę przyzwyczaić się do smrodku :) Im dłużej maseczka jest wilgotna, tym bardziej czuć smrodek :P
UsuńE tam smrodek! Argan ma zapach specyficzny ale mi osobiście się podoba :D
OdpowiedzUsuńciekawa recenzja!!! <3333 pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJaki słodki miś! (jestem fanką maskotek więc musiałam o nim napisać :D). Bardzo ciekawe rzeczy pokazałaś, ale najbardziej zainteresowała mnie ta glinka, nie mam kwasu, ale całą resztę posiadam i mogłabym sobie stworzyć taką maseczkę hmm :) Hydrolaty także bardzo lubię, ale mój numer jeden do rumiankowy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Ciekawe!
OdpowiedzUsuń