[155.] Denko listopad oraz zaległe denko sierpniowe.
Witam!
Dziś chciałabym napisać Wam kilka krótkich recenzji na temat kosmetyków, które wykończyłam w listopadzie. Listopad nie obfitował w wiele zużyć, jednak dzięki uprzejmości zdolnego Wujka-Informatyka odzyskałam część zdjęć z zepsutego dysku. Tym sposobem odzyskałam zdjęcia z sierpniowego denka- a było ono o wiele ciekawsze! Zamierzam więc opisać Wam zarówno listopadowe, jak i sierpniowe recenzje produktów "zdenkowanych" :)
Zacznijmy od aktualności- zapraszam na denko listopadowe:
1. Oleje
1. Olej z pachnotki- aż dwie buteleczki po 30 ml. Pierwsza buteleczka została wykorzystana do oczyszczania twarzy olejami metodą OCM, drugą natomiast wykorzystałam do własnoręcznie zrobionej mieszanki olejów do cery tłustej i trądzikowej. Bardzo szybko zauważyłam zbawienne działanie tego oleju na moją cerę- charakteryzuje się on właściwościami bakteriobójczymi szczególnie przeciw Propionibacterium acnes, które wywołują trądzik- już po kilku dniach odczuwalnie zmniejszyła się ilość wyprysków na mojej twarzy. Na pewno wykorzystam jeszcze nie jedną buteleczkę!
2. Olej rycynowy- najłatwiej osiągalny olej o właściwościach oczyszczających skórę. Wykorzystuję go do OCM. Jestem wielką zwolenniczką tej metody mycia twarzy, zainteresowanym polecam! :)
3. Olej arganowy- również został wykorzystany do mieszanki olejów do cery tłustej i trądzikowej- zawsze po jego zastosowaniu moja cera ma wyrównany koloryt, jest promienna, wygląda na wypoczętą i nawet rumieńce nie są aż tak widoczne! Na pewno znów zawita w mojej łazience :).
3. Produkty do oczyszczania
1. Nektar do kąpieli Apart- najtańszy i największy produkt do mycia w Rossmanie, przy czym ma całkiem znośny skład i wyjątkowo ciekawie pachnie. O ile w przypadku oczyszczania twarzy jestem przeczulona na punkcie naturalnych produktów, tak w przypadku oczyszczania skóry na całym ciele często ulegam po prostu cenie i ładnym zapachom. Taki mój grzeszek ;)
2. Nivea, żel pod prysznic "Lemon&Oil"- oj, olejów to tam tyle co kot napłakał! W opozycji do Sylveco, które ma w sobie olej awokado, które rzeczywiście pozostawia delikatną powłokę ochronną na skórze, w tym żelu pod prysznic ciężko doszukiwać się takiego efektu. Posiadaczki suchych skór będą zawiedzione. Natomiast bardzo spodobał mi się zapach- cytrusowy, orzeźwiający, idealny do porannych pryszniców, które mają nas obudzić!
3. Oliwka HIPP- i już wracamy na tory naturalnej pielęgnacji ;) Oliwkę HIPP jako jedyną oliwkę polecam do stosowania jako olej bazowy do OCM. Dlaczego? Ponieważ jako jedyna oliwka nie zawiera w sobie parafiny ani substancji chemicznych. Cały jej skład to: olej ze słonecznika, olej ze słodkich migdałów, witamina E oraz perfum.
3. Kosmetyki do włosów
1. Nafta kosmetyczna- słyszałam o jej zbawiennych właściwościach, niestety, u mnie się nie sprawdziła. Moja skóra i włosy nie przepadają ani za parafiną (naftą) ani za alkoholem, którego jest dużo w tym produkcie. Nie zużyłam jej, wędruje do kosza.
2. Pianka stylizująca Nivea "Volume sensation"- kiedyś chętnie stosowałam pianki. Jednak od roku już ich nie stosuję, tak samo jak i żadnych innych produktów do stylizacji włosów. Pianka zdążyła się przeterminować. Aktualnie moje włosy nie potrzebują żadnych produktów do stylizacji a kiedyś nie wyobrażałam sobie nie nałożyć pianki, brylantyny, jedwabiu (na raz!!!) - chyba muszę Wam opisać, jak pielęgnuję włosy, bo ostatnio ich kondycja bardzo się poprawiła i chyba w końcu wiem, co moim włosom służy :).
3. Nivea, szampon do włosów farbowanych- rzeczywiście hamuje wypłukiwanie koloru z włosów. Skład bogaty w silikony, jednak jeszcze spora część moich włosów jest zniszczona po szaleństwach pewnego fryzjera oraz nieudolnych próbach samodzielnego farbowania, a takie włosy lubią silikony. Więc na razie szampon się u mnie sprawdza. Na razie- bo przy głowie już zaczął obciążać mi zdrowe włosy.
4. Maska do włosów wypadajacych Biovax- używałam już kilku Biovaxów i zauważyłam, że moje włosy bardzo lubią te maski. Stosuję je PRZED myciem- najpierw zwilżam włosy, później nakładam olej, na to maskę, worek foliowy i czapkę. Mieszankę trzymam min. dwie godziny, często śpię w takim "wydaniu" ;). Włosy po umyciu są sypkie i miękkie. Jednak najlepiej sprawdza się u mnie wersja do włosów suchych i zniszczonych.
4. Pozostałe
1. Zmywacz do paznokci "BeBeauty"- od tego produktu nie wymagam cudów- dobrze domywa lakier, więc spełnia swoją rolę. Denerwowała mnie jednak pompka, przez którą wydobywa się produkt...
2. Regenerujący krem do stóp, Sylveco- przyznaję, że stopy traktuję po macoszemu... Postanowiłam to zmienić wdrażając produkt zawierający jedynie naturalne składniki. Krem ma wyjątkowo lekką konsystencję, jak na kremy do stóp, które zazwyczaj są bardzo ciężkie i lepkie. Ten krem szybko się wchłania, można go stosować nawet rano, zanim założymy skarpety. Mimo swojej lekkości, bardzo dobrze spełnia swoje zadanie- nie zaobserwowałam przesuszeń skóry czy popękanych pięt. Jestem na tak!
3. Henna Delia- to już klasyka w każdym denku- bardzo lubię tę hennę, ponieważ jest bardzo łatwa w aplikacji, ciężko jest zrobić sobie nią krzywdę. Subtelnie ale widocznie podkreśla brwi- jeśli chcecie zobaczyć, jaki daje efekt i jak ją stosować, zapraszam: KLIK!
I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o aktualne denko. Cieszę się, że moja pielęgnacja jest coraz bardziej naturalna. Coraz więcej stosuję olejów, całkowicie wyeliminowałam produkty z parafiną i alkoholem. Jeszcze przede mną długa droga do celu, jakim jest całkowicie naturalna pielęgnacja, jednak małymi kroczkami idę do przodu :)
A jeśli ktoś ma ochotę przeczytać zaległe denko, którego zdjęcia utraciłam wraz z dyskiem laptopa, lecz udało się je odzyskać, zapraszam!
Sierpniowe denko:
1. Produkty do oczyszczania
1. Kremowy żel pod prysznic, Nivea- dobrze oczyszczał skórę, pięknie pachniał i miał przystępną cenę. Skusiłam się :)
2. Szampon do włosów farbowanych i zniszczonych, Radical- mimo tego, że był dedykowany do włosów farbowanych, szybko wypłukiwał mi się z niego kolor... Nie wiem czy wrócę do niego, póki mam czerwone włosy, raczej nie przewiduję takiej opcji.
3. Szampon BabyDream- używam go do czyszczenia pędzli i w tej roli sprawdza się znakomicie! =)
4. Nizoral- mój wybawca przeciwłupieżowy już od czasów podstawówki! Żaden szampon nie radzi sobie tak dobrze z łupieżem, jak kuracja Nizoralem. Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł! Obecnie stosuję jedną saszetkę co 3-4 tygodnie i łupież nie nawraca.
2. Kosmetyki do pielęgnacji twarzy
1. Toniki Ziaja- BIO aloesowy i ogórkowy- używałam ich przez kilka lat, gdy jeszcze myłam twarz żelem. Bardzo dobrze mi służyły. Gdy stosowałam je od czasu do czasu po OCM, zauważyłam, że zostawiają lepką warstwę... Aktualnie nie potrzebuję toników, ponieważ są to produkty służące do wyrównywania pH skóry a jeśli nie używam do mycia twarzy detergentów (tylko oleje!), nie zaburzam pH mojej skóry. W nagłych wypadkach, gdy jednak zdarzy mi się umyć twarz żelem (Sylveco ;)), stosuję tonik, jednak sięgam po firmę... Sylveco :P.
Jeśli ktoś jest zainteresowany, o co chodzi z tym całym pH, zapraszam do przeczytania postu o prawidłowym oczyszczaniu twarzy: KLIK!
2. Soraya, krem pod oczy "Nawilżanie&Dotlenianie"- parafinowo-silikonowy bajer :) Jego zadaniem jest działać "na chwilę" po nałożeniu. Po kuracji tym kremem nie spodziewajmy się wspaniałych rezultatów. Nie powróci.
3. Serum z wit. C do cery naczynkowej- zużyłam do zabiegów sonoforezy. Miło wspominam to serum, rzeczywiście rumień był po nim wyciszony. Aktualnie jakoś przestałam mieć czas na sonoforezę a szkoda... Muszę to poprawić!
4. Francuska glinka czerwona- moja ulubiona maseczka! Rozrabiam ją wraz z hydrolatem geraniowym i kwasem hialuronowym. Glinka czerwona wykazuje właściwości uszczelniające naczynka krwionośne i regulujące wydzielanie sebum. Polecana jest dla cer tłustych i naczynkowych. Kwas hialuronowy natomiast powoduje, że skóra jest odpowiednio nawilżona.
Pełną recenzję tej glinki znajdziecie tutaj: KLIK!
5. Lekki krem nagietkowy, Sylveco- mój ulubiony krem na dzień. Bardzo szybko się wchłania, nie zostawia tłustej warstwy. Ma bardzo przyjemny skład- brzoza zapobiega utracie elastyczności skóry, utrzymuje odpowiednie nawilżenie, zmniejsza dolegliwości związane z opryszczką, rozjaśnia przebarwienia, jest antyoksydantem. Natomiast nagietek reguluje pracę gruczołów łojowych, zapobiega powstawaniu pryszczy a jeśli jakieś powstaną- zmniejsza ich stan zapalny, zaczerwienienie i pomaga im szybciej się goić. Potwierdzam!
Pełną recenzję znajdziecie tutaj: KLIK!
3. Balsamy do ciała
1. Tołpa, Botanic, pokrzywka indyjska- przetestowane dzięki uprzejmości Współlokatorki, dermokonsultantki formy Tołpa. Balsam ten nie spełniał podstawowych wymagań Współlokatorki- nie nawilżał jej suchej skóry. Podrzuciła mi go, z ciekawości, jak sprawdzi się na mojej tłustej skórze (borykam się z tłustą skórą nie tylko na twarzy, ale również na ciele)- i to był strzał w dziesiątkę! O ile u Współlokatorki balsam wchłaniał się bardzo szybko, pozostawiając zbyt mało nawilżoną skórę, tak u mnie nie nie wchłaniał się. Miał jednak na tyle przyjemną, lekką konsystencję, że nie przeszkadzała mi ona. Zauważalnie zmniejszył mi się cellulit po tym produkcie, także rzeczywiście mogę polecić! Tołpa nie jest firmą typowo naturalną, jednak jeśli szuka ktoś skutecznie działającego produktu i nie przeszkadza mu kilka składników chemicznych pod koniec składów- będzie zadowolony. A ja... poszukam czegoś bardziej naturalnego =)
2. Tołpa, Dermo Body, bust- serum miało wypełnić biust, ileż ja się naczytałam dobrych opinii! Nie narzekam na swój dekolt, ale nie byłabym sobą, gdybym jednak nie stwierdziła, że "ach, jest lato, może jednak warto coś zrobić, żeby lepiej wyglądać w bikini?"- i tym sposobem zabrałam się za testowanie serum. Efekty? Mizerne... Po trzymiesięcznej kuracji "przybyło" mi w klacie 1 cm... Drodzy Państwo, 1 cm zyskuję poćwicząc dzień wcześniej na siłowni, wypijając piwo lub będąc w tym stanie, gdy jestem tykającą bombą zegarową. Byłam bardzo zawiedziona tym produktem...
4. Produkty do paznokci
1. Zmywacz Nailty- spełniał swoje zadanie, nie mam zastrzeżeń :)
2. Odżywka do paznokci Eveline "Paznokcie twarde i lśniące jak diament"-chyba nie ma osoby, która nie kojarzyłaby tej odżywki! U mnie również sprawdziła się rewelacyjnie, po żadnej innej odżywce nie zauważyłam aż takiego wzmocnienia paznokci. Problem pojawił się, gdy... dowiedziałam się, na jakiej zasadzie działa ta "odżywka". W tym kosmetyku znajduje się wysokie stężenie formaldehydu, który jest toksyczny- przenika przez płytkę paznokcia drażniąc macierz. Co gorsza- formaldehyd ma działanie kancerogenne, czyli może być powodem zachorowania na nowotwór! Dlatego też nasz organizm stara się bronić przed tą substancją i... zaczyna wytwarzać grubszą płytkę paznokciową, by zapobiegać przenikaniu formaldehydu do macierzy.
Czy kupię ponownie? Zapewne tak, ponieważ nie znalazłam jeszcze lepszego produktu, który tak pięknie spisywałby się w klasycznym french manicure. Natomiast jako odżywkę postaram się już nie stosować :)
5. Podkłady
1. Lirene City Matt- przez kilka dobrych miesięcy był to mój hit- dzięki OCM moja cera przestała wydzielać spore ilości łoju, więc w zupełności wystarczył mi sam podkład w okresie letnio-jesiennym. Podkład nie dawał idealnego matu, ale latem delikatne błyszczenie się cery jest całkiem naturalną reakcją. Natomiast obecnie znalazłam jeszcze lepszy podkład, ale o tym dowiecie się za jakiś czas ;) Lirene stosuję na sesjach zdjęciowych i dla klientek.
2. Biały podkład StarGazer- podkład towarzyszący mi od początku zabawy z wizażem. Nie wiedziałam jeszcze wtedy o istnieniu farbek do ciała Kryolan Supracolor, dlatego w moich zapasach pojawił się biały podkład. Niestety, nie był to najlepszy wybór- podkład pozostawiał straszne smugi, ciężko było go wydobyć ze szklanego opakowania. Zdążył się przeterminować.
3. Próbka kremu BB "The Oriental" Skin79- chyba jednak nie pokocham się z BB... Była to już któraś z kolei próbka przeróżnych kremów BB, jednak żaden mi nie spasował.
I to byłoby na tyle!
Przetrwałyście do końca? Stosowałyście któreś z tych kosmetyków?
Chętnie poznam Wasze opinie na ich temat!!
Pozdrawiam! =)